19.

*Niall pov*

- Ale jak to Mercy tutaj mnie ma?! - krzyknąłem wchodząc do domu Louis'a z Tobym na rękach.

- Niall, uspokój się - powiedział brunet. 

- Jak mam się uspokoić?! Mojej żony nie ma od dwóch dni! 

- Nie krzycz przy dziecku - upomniał mnie. Postawiłem Toby'ego na podłodze i od razu pobiegł do swojego kuzynostwa. - Nie odzywała się do ciebie? - spytał spokojnie.

-Nie, już od dwóch dni nie daję żadnego znaku życia, nie dzwoniła, nie zostawiła żadnej kartki. Louis, ja nie wiem co mam robić - powiedziałem i pociągnąłem się za włosy. - Ja nie mogę jej stracić - dodałem łamiącym się głosem. 

- Dzwoniłeś na policję? - spytał. 

- Nie, nie mogę - odpowiedziałem szybko. - Znasz sytuacje. 

- Niall to poważne. Pomożemy ci jeżeli-

- Nie, żadnej policji, rozumiesz? 

- Niall, to twoja żona, a moja siostra, nie możemy tego zataić - wytłumaczył.

- Nie, sam ją znajdę, tylko błagam, nie dzwoń na policję, zamkną mnie i Toby zostanie sam. 

- Dobrze, masz jeden dzień, jeżeli jej nie znajdziesz, dzwonię na policję. Tylko na to mogę się zgodzić. 

- Przez ten czas zaopiekuj się Toby'm, proszę. Nie mogę go zabrać ze sobą. 

- Nawet bym ci nie pozwolił - powiedział. Spojrzałem ostatni raz na Louis'a i szybko wyszedłem z domu, tak aby Toby mnie nie zobaczył. Moja żona zaginęła dwa dni temu i nikt jej do tej pory nie widział. Ja nie mogę jej stracić. 

*retrospekcja*

- Kochanie wróciłem! - krzyknąłem, gdy tylko otworzyłem drzwi. Usłyszałem kroki, więc uśmiechnąłem się, ale po chwili moja mina się zmieniła. To nie byłą Mercy. - Troy co tu robisz? - spytałem. Na jego rękach był mój syn i wydawało się, że płakał. 

- Niall, twoja żona-

- Troy co tutaj się dzieje? - spytałem już zestresowany. Gdzie była Mercy? Mężczyzna postawił mojego syna na ziemi, a ja na jego bluzce zobaczyłem krew. - Troy co to jest?

- Ona wyszła tylko na chwilę, zaraz wróciła - mówił chaotycznie. 

- Troy! - krzyknąłem, a mój syn od razu się we mnie wtulił. Nie lubił jak krzyczałem. 

- Wyszedłem z domu, jak zawsze, kiedy wsiadałem do samochodu, usłyszałem krzyk. Wbiegłem do domu i zobaczyłem rozbite szkło. Toby siedział na ziemi, z płaczem, dopiero teraz go uspokoiłem. Mercy już nie było - wyjaśnił, a ja poczułem jak mój świat się zapada. - Nie wchodź tam - powiedział, gdy chciałem wejść do salonu. Wziąłem syna na ręce i pewnym krokiem wszedłem do salonu. To co tam zobaczyłem przerosło mnie. Na podłodze było porozwalane szkło, a na ścianach pełno rozmazanej krwi. Zasłoniłem usta ręką i stłumiłem krzyk jaki wydostał się z moich ust. To nie mogła być prawda. 

*koniec retrospekcji*

- Gadaj psie! - krzyknąłem i wycelowałem w mężczyznę, klęczącego na ziemi. - Gadaj gdzie moja żona! 

- Pierdol się Horan - splunął krwią. - Nie odzyskasz jej - zaśmiał się gorzko. - Niezła z niej suka - dodał, a ja nie wytrzymałem. Kopnąłem go w twarz tak mocno, że odleciał kilka centymetrów dalej. Przeładowałem pistolet i przystawiłem do jego głowy. 

- Ostatnie życzenie? - spytałem.

- Pierdol się - powiedział, a ja pociągnąłem za spust. 

- Abyś zgnił w piekle - splunąłem na niego i odwróciłem na pięcie. Patrzyłem na to co zrobiłem. To była totalna masakra. Pełno ciał, pełno krwi. Chciałem, żeby poczuli to co ja, to co moja żona, to co mój syn. Wsiadłem do samochodu i rzuciłem pistolet na siedzenie pasażera. Ze schowka wyciągnąłem chusteczki i wytarłem ręce z krwi. Wyjąłem telefon i sprawdziłem wiadomość. 

Od Louis: 13 godzin 

Zablokowałem telefon i rzuciłem go obok broni. Miałem trzynaście godzin na znalezienie mojej żony. Odpaliłem silnik i odjechałem z miejsca zbrodni. Wiedziałem, że za chwilę zjawi się tutaj policja, a ja nie chciałem zostać złapany. Pojechałem do następnego miejsca. Zaparkowałem z tyłu. Wziąłem telefon i pistolet. Wsadziłem broń za pasek spodni. Wyszedłem z samochodu i ruszyłem w stronę wejścia. Ochroniarz wpuścił mnie bez problemu z małym uśmiechem. Wszedłem do środka i już przy samych drzwiach dostałem trzy zaproszenia do pokoju. Tak, to był burdel. Spędzałem w nim dużo czasu przed Mercy. Znałem tutaj kilka dziewczyn, ale teraz nawet bym o nich nie pomyślał. Wiedziałem, gdzie znajduję się człowiek, którego szukam, wiec ruszyłem w tamtym kierunku. 

- Niall Horan - usłyszałem za swoimi plecami. Odwróciłem się i nawet się nie uśmiechnąłem.

- Kate, powiedziałbym, że miło cię widzieć, ale nie lubię kłamać - powiedziałem wrednie. 

- Nikt się tak do mnie zwraca od dłuższego czasu - odparła. 

- Wiem, Kitty - powiedziałem. 

- Przyszedłeś się zabawić? - spytała i podeszła do mnie. 

- Nie, przyszedłem do twojego szefa - odpowiedziałem, a ona położyła dłoń na moim ramieniu i zaczęła je masować.

- Rick jest tam gdzie zawsze - pochyliła się i szepnęła do mojego ucha. 

 -Wiem - powiedziałem i odepchnąłem ją lekko. 

Sprawa z Rickiem poszła bardzo szybko. Mężczyzna nie żył razem z prostytutkami, które miał przy sobie. Dostałem wiadomość, więc wyciągnąłem telefon i odczytałem ją.

Od Louis: 12 godzin 

Zablokowałem telefon i podniosłem głowę. Zobaczyłem dziewczynę, która wydała się bardzo znajoma, lecz jedynie jej włosy nie były takie same. Były krótkie i różowe. Szybko uciekła, gdy mnie zobaczyła, więc pobiegłem za nią. 

- Mercy! - krzyknąłem. - Mers, czekaj! - złapałem ja za rękę i odwróciłem w swoją stronę. - Przepraszam - powiedziałem, gdy zorientowałem się, że to nie ona. - Pomyliłem się, przepraszam - dodałem i odszedłem. Poczułam wibracje, więc odblokowałem telefon. 

Od Louis: poznajesz? to jej 

Do wiadomości było dołączone zdjęcie. Widniał na niej pierścionek zaręczynowy. Ten sam pierścionek, który kupiłem Mercy. Wyróżniał się tym, że kamień, który na nim się znajdował był lekko ubity. Wiedzą, gdzie znajduję się Louis. Wiedzą, gdzie jest Toby. 

Tylko ja nie wiem gdzie znajduję się moja żona. 

XXXX

Możecie mnie zabić, pozwalam. Wiem, że dawno mnie nie było na wattpadzie, a szczególnie tutaj. I nie będę szukać wymówek, bo prawda jest taka, że straciłam chęć do pisania. Lecz odzyskiwałam ją z każdym dniem, jakbym miała zacząć od początku. Nie będę wam obiecywać, że rozdziały na którąś książkę będą się pojawiać często, bo nie oszukujmy się, nie uda mi się to i jestem tego świadoma. Nie będę wam mydlić oczu. 

Mam nadzieje, że rozdział wam się podoba. Duży zwrot akcji. Lecz muszę wam powiedzieć, że kończę to opowiadanie. Będzie jeszcze jeden rozdział i epilog. I sama nie wiem, czy kończyć to dzisiaj, czy poczekać. Zobaczymy jak to będzie. Jednak mam nadzieje, że wam się podoba. 

Marcelina x 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top