14.

Następnego dnia wstałam przed Niall'em. Wygramoliłam się delikatnie z kołdry i stanęłam na zimnych panelach. Znalazłam bluzę blondyna i założyłam ją na ramiona. Wyszłam z sypialni i po cichu weszłam do pokoiku toby'ego, który nadal spał. Wyszłam z pokoju mojego syna i zeszłam cicho na dół, wiedząc, że na kanapie śpi. Przeszłam przez salon i weszłam do kuchni. Wyciągnęłam z szafki szklankę i wlałam do niej soku jabłkowego. Upiłam łyk soku i odstawiłam szklankę na blat. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę siódmą pięć.

- Cześć. - w kuchni pojawił się Zayn.

- Hej. - uśmiechnęłam się. - Obudziłam Cię? - spytałam. 

- Nie, przed chwilą sam wstałem. - odpowiedział i przeczesał twarz dłonią. - Dzięki za przenocowanie. - zaśmiał się. 

- Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się lekko. - Napijesz się czegoś? 

- Kawy. - powiedział, a ja przytaknęłam głową i odwróciłam się gwałtownie, przez co zakręciło mi się w głowie. - Mers, wszystko okej? 

- Tak, po prostu zakręciło mi się w głowie. - powiedziałam i odetchnęłam głęboko. 

- Usiądź, ja zrobię kawę. 

- Nie...

- Mercy. - przerwał mi. 

- Dobra. - westchnęłam i usiadłam na krześle, a Zayn wyjął dwa kubki. Postawił czajnik na gazie i podłączył go. Do jednego kubka wsypał kawy, a do drugiego wrzucił torebkę z herbatą. 

- Jak było wczoraj? - spytał i oparł się o blat, krzyżując ręce na klatce piersiowej. 

- Dobrze, dopóki nie zjawiła się matka Rose i Tamara. - powiedziałam.

- Ah tak, największe suki z tej rodziny. - odparł, a ja się zaśmiałam. 

- Nie zaprzeczę. - powiedziałam, a brunet się zaśmiał. Woda się zagotowała, więc Zayn wyłączył gaz i zalał dwa kubki wodą. Posłodził herbatę i podał mi ją. Usiadł koło mnie z kubkiem kawy w ręku, po czym upił łyk i odłożył go na stolik. - Muszę zrobić śniadanie. - powiedziałam szybko. 

- Przestań, ja zrobię. - odparł.

- Wykorzystałam Cię do pilnowania Toby'ego, więc to ja robię śniadanie.

- Doskonale wiesz, że uwielbiam tego malca, wiec to nie był żaden obowiązek, tylko przyjemność. 

- No i co? To ja robię śniadanie, jesteś moim gościem, nie wypada, byś Ty robił mi jedzenie. - wstałam z krzesła. 

- To ja zrobię śniadanie, moja kolej. - usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam Niall'a opierającego się o framugę drzwi. Uśmiechnął się, więc i ja lekko się uśmiechnęłam. Odepchnął się od ściany i podszedł do mnie. Cmoknął mnie w czoło, a z Zayn'em przybił piątkę. - To co byście zjedli? 

- Ja chyba się będę zbierał.

- Nigdzie nie idziesz. - powiedziałam szybko. - Należy Ci się to, za pilnowanie Toby'ego przez całą noc. 

- Mercy, mówiłem...

- Wystarczy jajecznica. - przerwałam mu. Usiadłam na krześle i posłałam Zayn'owi zwycięski uśmiech. Niall zaśmiał się i zaczął przygotowywać śniadanie. 

***

Zaraz po śniadaniu Zayn wyszedł z naszego domu. W tym samym czasie obudził się Toby, więc Niall poszedł po niego na górę, a ja usiadłam na kanapie z drugim kubkiem herbaty. Włączyłam telewizor i przełączałam kanały, dopóki nie znalazłam jakiegoś programu kulinarnego. Po chwili na dole pojawił się Niall z naszym synem. Odłożyłam kubek na stolik, a blondyn posadzi Toby'ego na kanapie. Chłopczyk spojrzał na mnie i po chwili wdrapał się na moje kolana i przytulił się do mnie. 

- Dzień dobry, słoneczko. - powiedziałam, a on się uśmiechnął. 

- Idę zrobić mu coś do jedzenia. - powiedział Niall i po chwili zniknął w kuchni. Posadziłam go obok na kanapie i włączyłam mu jakieś bajki, które akurat leciały w telewizji. Zabrałam kubek ze stolika i upiłam łyk herbaty. Telefon Niall'a, który leżał na stoliku, wydał dźwięk, co oznaczało, że dostał wiadomość. 

- Niall, sms do Ciebie! - krzyknęłam. 


- Możesz odczytać! - odkrzyknął. Odblokowałam telefon i weszłam w wiadomości. Zmarszczyłam brwi, kiedy zobaczyłam nadawcę. 

Od Tamara: spotkamy się dzisiaj? 

- Kto to?! - spytał. 

- Tamara. - powiedziałam pod nosem. 

- Mercy? - w salonie pojawił się blondyn. 

- Dlaczego ona do Ciebie piszę? - spytałam i podałam mu telefon. 

- Wczoraj wymieniliśmy się numerami i umówiliśmy się na kawę, oproszę nie bądź zazdrosna. 

- Wcale nie jestem. - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i wgapiałam się intensywnie w telewizor. 

- Nie w ogóle. - odparł rozbawiony. 

- Jak chcesz to idź, nie bronię Ci. - powiedziałam. 

- Mercy...

- Nie będę Cię trzymać pod kluczem, przecież możesz mieć koleżanki. - przerwałam mu. 

Nagle Myszka Miki stała się interesująca. 

Oczywiście, że mógł mieć koleżanki, ale nią ją. 

- O co Ci chodzi? 

- Mi? O nic. - powiedziałam zirytowana. Niall wymamrotał coś pod nosem i wyszedł z salonu. Nie chciałam wyjść na zazdrosną żonę, ale ona mnie nie lubi, a ja nie lubię jej. 

To chyba sprawiedliwe. 

Niall wrócił do salonu i zabrał Toby'ego, a ja nadal oglądałam kreskówki. Wyciągnęłam z kieszeni bluzy telefon, który przyniósł mi Niall i odblokowałam go. Weszłam w wiadomości i wystukałam wiadomość. 

Zayn: wyjdziemy gdzieś? 

Przygryzłam wargę i skasowałam literki. Ja tak nie potrafię. Zablokowałam urządzenie i rzuciłam je obok siebie na kanapę. 

Czy jest naprawdę aż tak źle? 

***

- Gdzie idziesz? - spytałam, gdy Niall zakładał kurtkę w korytarzu.- Tylko mi nie mów, że do Blaze'a. 

- Nie, idę na spotkanie z przyjaciółką. - powiedział, a ja zacisnęłam dłonie w pięści. 

- Miłego spotkania. - warknęłam i weszłam do salonu, gdzie bawił się Toby. 

- Mercy, nie obrażaj się. - wszedł za mną, a ja usiadłam na podłodze obok mojego syna i zaczęłam się z nim bawić. 

- Nie obrażam się. - mruknęłam.

- Znam Cię zbyt dobrze. 

- Idź, nie bronie Ci. - odparłam i ułożyłam kolejny klocek do wieży. - Miłej zabawy. - odparłam, gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Nie wiem dlaczego, ale poczułam dziwne ukłucie w sercu. 

Czy on ma mnie dość? 

XXXX

Wow, długo mnie tu nie było, za co przepraszam. Dzisiaj wzięła mnie wena na to opowiadanie i po prostu musiałam to napisać :) 

Mam nadzieje, że wam się podoba

Marcelina x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top