03.

*dwa tygodnie później*

Niall był w pracy, Toby smacznie sobie spał, a ja składałam pranie, co chwilę zerkając na mojego syna. Wzięłam ostatnią koszulkę Niall'a z miski i złożyłam ją. Wzięłam wszystkie koszulki blondyna i weszłam do garderoby. Stanęłam na palcach i przesunęłam ubrania na półce, lecz poczułam coś dziwnego pod palcami. Zmarszczyłam brwi i położyłam ubrania na podłodze. Stanęłam na palcach i wzięłam do ręki przedmiot. Zakryłam ręką usta, gdy okazało się, że trzymam w ręku pistolet. 

Co pistolet robi w tym domu? 

Usłyszałam płacz Toby'ego, więc odłożyłam broń na miejsce i odłożyłam koszulki. Wyszłam z garderoby i wzięłam synka na ręce. Przytuliłam go do siebie i po chwili się uspokoił. Musiałam poukładać resztę rzeczy, więc usadziłam chłopczyka w łóżeczku i dałam mu zabawki, by się czymś zajął. Zaczęłam od nowa swoje zajęcie, lecz przed oczami cały czas miałam broń, którą znalazłam. Zaniosłam wszystkie ciuchy do garderoby i wyciągnęłam Toby'ego z łóżeczka. Podtrzymałam go jedną ręką i wzięłam parę jego zabawek. Zeszłam z nim na dół i usadziłam go na kocu w salonie. Zostawiłam mu zabawki i weszłam do kuchni. Niall wróci za godzinę, a ja nawet nie zaczęłam obiadu. Postawiłam na zwykłe spaghetti, które oboje uwielbiamy. Wstawiłam wodę na makaron i zajęłam się sosem, co chwilę wychylając się i sprawdzając czy Toby nie zrobił sobie krzywdy. Syknęłam z bólu, gdy gorąca woda poparzyła moją rękę. Od razu wsadziłam ją pod zimną wodę.

- Wróciłem! - usłyszałam znajomy głos. - Gdzie Twoja mama? - usłyszałam. Spojrzałam na ścianę, która dzieliła salon od kuchni i po chwili w pomieszczeniu pojawił się Niall z wielkim uśmiechem. - Mercy, co się stało? - spytał i podbiegł do mnie.

- Oparzyłam się, to nic takiego. - powiedziałam i zakręciłam wodę. Obejrzałam miejsce niedaleko kciuka i stwierdziłam, że nie jest to groźne. Osuszyłam rękę i podeszłam do szafki, w której trzymamy wszystkie maści. Niall w tym czasie wyłączył gaz i podszedł do mnie, gdy nie mogłam dosięgnąć koszyczka z lekami. Wyciągnął koszyk i znalazł odpowiednią maść. Posmarował moją ranę i złożył na niej delikatny pocałunek. Zaśmiałam się i podziękowałam mu. Nie chciałam wspominać mu o broni, ale wiedziałam, że będę musiała go o to zapytać. 

Czy może lepiej udawać, że nic nie widziałam?  

***

Przez ten czas, gdy Niall wrócił do domu, unikałam go. Cały czas wykorzystywałam do tego Toby'ego. Nawet, gdy spał siedziałam przy nim, tylko po to, żeby nie spotkać się z Niall'em. Wiedziałam, że gdy tylko zobaczę, wszystko mu powiem, a wolałam to przed nim ukryć. Wiedziałam, że będzie z tego wielka afera. Znałam go na tyle dobrze, że wiedziałam jak na to zareaguję. 

- Kochanie. - usłyszałam Odwróciłam się i w wejściu do kuchni zobaczyłam blondyna. - Muszę jechać do pracy. 

- Teraz? Jest dziewiętnasta. - spojrzałam na zegarek. 

- Szef mnie wzywa, jeżeli nie pojadę, zwolni mnie. - powiedział. - Wrócę za góra dwie godziny. - podszedł do mnie i złożył pocałunek na moim czole. Wyszedł z kuchni, a po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Podeszłam do okna i zobaczyłam, że Niall wyjeżdża z podjazdu. Gdy zniknął z mojego pola widzenia, wbiegłam na górę i weszłam do naszej sypialni, a po chwili byłam już w garderobie. Podstawiłam sobie stołek i stanęłam na nim. Odsunęłam koszulki i zobaczyłam, że broń zniknęła. Myślałam, że ją przeniósł, ale w bluzach też jej nie było. Zeszłam ze stołka i oparłam się plecami o ścianę. Zjechałam po niej w dół i przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej. 

O co do cholery chodzi? 

***

Siedziałam już trzecią godzinę na kanapie i czekałam na niego. Powiedział, że zajmie mu to góra dwie godziny. Minęła czwarta, piąta, nawet szósta godzina, a on raczył zjawić się w domu. Wszedł po cichu, lecz ja podniosłam się z kanapy i weszłam do korytarza.

- Dlaczego nie śpisz? - spytał, gdy mnie zauważył.

- Martwiłam się o Ciebie. - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. - Jest pierwsza w nocy. 

- Trochę się przedłużyło, przepraszam. - powiedział i cmoknął mnie w policzek. - Chodźmy spać. - dodał i wystawił do mnie dłoń. Niepewnie ją złapałam i razem weszliśmy na górę. Weszliśmy do sypialni i Niall wszedł do garderoby mówiąc, że musi się przebrać. Podeszłam do drzwi i przez uchylone drzwi zobaczyłam, że zza paska spodni wyciąga pistolet i chowa go na miejsce gdzie go znalazłam. Szybko podeszłam do łóżka i usiadłam na nim. Blondyn wyszedł chwilę potem w szarych dresach i bez koszulki. Uśmiechnął się do mnie i usiadł po drugiej stronie łóżka. Wszedł pod kołdrę i położył się. - Chodź do mnie. - powiedział, a ja spojrzałam na niego. Uśmiechnęłam się lekko i weszłam pod kołdrę. Blondyn od razu przyciągnął mnie do siebie i wtuliłam twarz w jego szyję. Po chwili usłyszałam jego spokojny oddech, co oznaczało, że śpi, lecz ja nadal nie mogłam zasnąć. Za bardzo męczyła mnie sprawa z pistoletem. 

XXXX

Witam w nowym rozdziale :) 

Co wy na jeszcze jeden? 

Wena do mnie powróciła! 

Marcelina x 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top