#5 Znowu kłopoty
Siedziałam w dormitorium i przysłuchiwałam się rozmowie chłopaków.
-James odezwij się!-prosił przyjaciela Syriusz.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? Jesteśmy przyjaciółmi. Mówimy sobie wszystko.
-A to, że idziesz z Lily do Hogsmeade też mi powiedziałeś?
-Miałem zamiar ci o tym oznajmić jak wrócimy, a ty ukrywałeś to przez miesiąc.
-Ale to nie jest nic ważnego. Rozumiem, gdybyś wściekł się, że cię wystawiłem, itd. Ja naprawdę nie wiem o co to całe zamieszanie. Przepraszam. Od teraz będę ci mówił o wszystkim.
-Mam nadzieję. Przeprosiny przyjęte.
Nie wierzę. Jak mu to tak łatwo poszło? Ja jak się kiedyś kłóciłam z koleżankami to chodziły na mnie obrażone tydzień, albo i dłużej. Miałam na dziś dość wrażeń. Poszłam wziąć prysznic, przebrać się i zasnęłam.
***
Gdy się obudziłam było już późno. Za 15 minut miała zacząć się lekcja. Szybko się przebrałam, spakowałam książki i wyszłam. Na zajęcia i tak weszłam spóźniona. Mieliśmy teraz eliksiry. Wiedziałam, że nauczyciel mi nie odpuści. Przeze mnie Gryfindor stracił 10 punktów. Po skończeniu tej lekcji, poszłam razem z chłopakami do góry na wróżbiarstwo. Idąc po schodach, zapomniałam o znikającym stopniu i wiadomo jak to się skończyło. Moja noga utknęła w szparze i nie mogłam jej wyjąć.
-Ja pierdole...-powiedziałam pod nosem.
-Nie pierdol, bo ci się rodzina powiększy-odpowiedział mi na to James.
Spojrzałam na Syriusza, który w tamtym momencie zwrócił swój wzrok w moim kierunku.
-Nie, dzięki-odpowiedziałam.-Zamiast mi dogryzać, moglibyście mi pomóc.
Po wielu trudach wreszcie uwolniliśmy moją nogę, a po kilku minutach poszliśmy na lekcję. Nigdy szczególnie nie uważam na tych zajęciach. Jakoś nie wierzę w przepowiadanie przyszłości.
Mieliśmy Jeszcze kilka lekcji, a potem poszliśmy do dormitorium. Dziś pełnia, co oznacza, że Remus znów przemieni się w wilkołaka. Po raz pierwszy miałam iść dziś z nimi do Wrzeszczącej Chaty.
Gdy zapadł zmrok poszliśmy wszyscy razem z pielęgniarką pod Bijącą Wierzbę, gdzie nas zostawiła i wróciła do zamku. Weszliśmy do obskurnego domu i przybraliśmy postać swoich animagów. James był jeleniem, Syriusz wielkim czarnym psem, Peter szczurem, a ja wilkiem. Po kilku minutach ujrzałam księżyc na gwieździstym niebie. Remus zaczął przemieniać się w wilkołaka. Nie jest to przyjemny widok, kiedy twój przyjaciel zmienia się w bestię, która nie ma świadomości o swoich czynach.
***
Wróciliśmy do zamku podczas wschodu słońca. Nie poszliśmy dziś na lekcję. Zostaliśmy w pokoju wspólnym i gadaliśmy.
-Dobra. Skoro wszyscy mamy przezwiska związane z naszymi animagami, to tobie też by się przydał-powiedział do mnie James.
-Ooo! Mam pomysł...-odezwał się Łapa.
-Od kiedy ty używasz mózgu?-zapytał Remus.
-Ha ha, zabawne. No, więc od dziś będziemy na Ciebie mówić... Pchli zad-zaproponował Syriusz, po czym zaczął się śmiać.
-Chyba sobie ze mnie kpisz-odpowiedziałam.-Nie chcę nic mówić, ale to właśnie od ciebie się zaraziłam tymi pchłami.
-A może Moon?-zaproponował Lunatyk.
-Takie oczywiste, ale podoba mi się-powiedziałam zadowolona.
Po naszej rozmowie poszłam sama do dormitorium, żeby odespać ostatnią noc. Jestem strasznym śpiochem. Kocham spać.
***
Obudziłam się popołudniu, gdzieś o 13:00. Ledwo, co wstałam, a James i Syriusz znów gdzieś mnie porwali.
-Co wam znowu odwala?-zapytałam.
-Wpadliśmy na genialny pomysł! Chodź! Pomożesz nam-powiedział Syriusz.
-Muszę..?-powiedziałam z niechęcią.
-Tak-rzekł James.
Zeszliśmy na dół i na coś, a raczej na kogoś czekaliśmy. Z Wielkiej Sali wyszedł Snape. Fajnie, że powiedzieli mi o co chodzi (wyczuj mój sarkazm). Zaczęli popychać chłopaka, a ja stałam jak głupia i się przyglądałam nie wiedząc, co mam robić. James i Syriusz wepchali Snape'a do schowka na ścierki, śmieci, środki czyszczące, itd. Podeszłam bliżej nich i przez ramię Syriusza, zobaczyłam leżącego na podłodze Smarkerusa z mokrymi włosami i wiadrem na głowie.
-Przynajmniej wreszcie umyliście mu włosy-powiedziałam.
-Nareszcie jesteś wśród swoich-mówił starszy Black.
-Wśród szmat i śmieci-dopowiedział James.
Zauważyłam w jego ręce różdżkę Snape'a. Wkurzony Ślizgon zaczął powoli wstawać, na co James zatrzasnął przed nim drzwi, przekręcił w nich klucz i oddał mi go razem z różdżką.
-Co mam z tym zrobić?-zapytałam zakłopotana.
-Schowaj, połam. Cokolwiek byle stamtąd nie wyszedł.
Poszliśmy do dormitorium i tam ustaliliśmy, co z tym zrobimy. Wyrzuciłam to przez okno i po sprawie.
-Ciekawe jak długo tam posiedzi-powiedziałam.
-Co wy znowu knujecie?-zapytał podejrzliwie Luniek.
-Myślisz, że my najgrzeczniejsi uczniowie Hogwartu, moglibyśmy coś przeskrobać?-spytał Black i szeroko się uśmiechnął.
-Dobra, mówcie co tym razem zrobiliście-odpowiedział Remus.
Nagle do pokoju weszła McGonagall. Za jej plecami zauważyłam, chowającego się Smarkerusa.
-Potter, Black i Rivera! Pójdziecie ze mną!-powiedziała.
-Chyba już ci nie będziemy musieli nic wyjaśniać-powiedziałam do Lupina i wyszłam z chłopakami z dormitorium.
Kierowaliśmy się do gabinetu dyrektora. Weszliśmy do środka i jak zwykle zaczęli na nas narzekać. Z nas to są jednak niegrzeczne dzieciaczki.
-Wasze zachowanie przekracza granice bezczelności-mówił opiekun Slytherinu.-To już nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz, kiedy się tu spotykamy.
Miał rację. Byłam tu już setki razy. Zawsze z tego samego powodu. Jeśli myślał, że jego słowa mnie ruszą, to się grubo mylił. Gryfindor stracił 150 punktów.
-Możecie być z siebie zadowoleni-powiedziała zawiedziona i zdenerwowana McGonagall.-Macie coś do powiedzenia?
-Nuuudzi mi się. Możemy wrócić do dormitorium?-zapytałam.
Profesorka westchnęła i wkurzyła się jeszcze bardziej. Wyszliśmy wreszcie z tego przeklętego gabinetu we czwórkę. Ja, James, Syriusz i ten konfident. Zatrzymałam się i zwróciłam w jego kierunku.
-Jeszcze raz na nas nakablujesz idioto, a źle się to dla ciebie skończy-mówiłam popychając zdezorientowanego Snape'a.-Jeśli któreś z nas wyleci ze szkoły z twojej winy, to masz nie źle przesrane.
Gdy skończyłam, odeszłam od niego i doszłam do chłopaków. Syriusz objął mnie ramieniem i wróciliśmy do dormitorium.
Przez resztę dnia śmieliśmy się z tej sytuacji. Gdzieś o 16:00 wyszliśmy do Hogsmeade przez przejście w garbie jednookiej wiedźmy. Wyszliśmy w piwnicy Miodowego Królestwa, gdzie kupiliśmy masę słodyczy. Potem poszliśmy do Pubu pod Trzema Miotłami i siedzieliśmy tam do 20:30.
Po tym wyjściu, od razu gdy wróciliśmy do Hogwartu, zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top