#3 Hogsmeade
Minęły niecałe dwa tygodnie od rozpoczęcia nowego roku w Hogwarcie. Dziś jest sobota. O 12:00 idę z Syriuszem do Hogsmeade. Jak dla mnie to zwykły wypad z kumplem do baru. Przed tym wybrałam się na błonia. Wracając zauważyłam Jamesa i Syriusza idących w moją stronę. Nie widzieli mnie, więc schowałam się i postanowiłam, że posłucham o czym rozmawiają. Tak, to bardzo nie ładnie. Nie bierzcie ze mnie przykładu.
-Myślisz, że ona da ci się uwieść?- zaśmiał się James.
-Tak. Ja tak łatwo nie odpuszczę.
-Syriusz, dobrze wiesz jaki jesteś. Nie chodziłeś z żadną dziewczyną dłużej niż miesiąc.
-Ale ja się zmieniłem.
-Czy ty siebie słyszysz?
-Owszem. Czuję coś do niej, ale to na pewno nie jest miłość, bo Syriusz Black się nie zakochuje, ale chcę z nią chodzić.
-Po pierwsze: nie mów o sobie w trzeciej osobie, bo to wkurzające. Po drugie: ona jest taka jak ty. Nie widzisz tego? Myślisz, że nie potrafiłaby oprzeć się samej sobie? Nawet nie potrafisz zauważyć tego podobieństwa. Ty zagadujesz do każdej dziewczyny jaką napotkasz na drodze, a ona do każdego chłopaka. Oby dwoje ledwo zdaliście. Potraficie się upić jak nikt w tej szkole, chociaż macie po 16, no ty będziesz miał 17 lat w listopadzie. I oby dwoje jesteście mega chamscy i wredni.
-No i co z tego?
Dalej już nie słuchałam. Weszłam do szkoły, tak żeby mnie nie widzieli. A więc takie są zamiary Blacka. Ja chciałam po prostu wypić ten przepysznościowy napój :-( Nie mam najmniejszego zamiaru chodzić z nim. Nie szukam nikogo na stałe i nigdy w życiu się w nikim nie zakochuję. Jedyne związki w jakich byłam były na krótką chwilę. Pójdę tylko z jednego powodu. Cholernie uwzięłam się na ten pub. Poszłam do dormitorium, położyłam się na łóżku i nudziłam się. W końcu wstałam i przebrałam się w czarne leginsy i białą bluzkę z logo mojego ulubionego zespołu. Była mega duża, ale to ze względu na to, że kocham ubierać się luźne, za duże ubrania. Wyszłam ze szkoły po 12:00. Niech sobie na mnie trochę poczeka. Jeśli myśli, że mi na tym zależy to się myli. Z daleka zauważyłam sylwetkę Syriusza stojącego kilkanaście metrów od bijącej wierzby. Truchtem podbiegłam do niego.
-Witam Panią spóźnialską- odezwał się.
-Ależ witam serdecznie Pana Debila.
Pogadaliśmy trochę i wyruszyliśmy w drogę. Gdy już dotarliśmy do Hogsmeade ,,przywitali'' nas Malfoy i Bellatrix. Ciekawe, co tam robili. Oby dwoje już skończyli szkołę. Trochę było to podejrzane. Nie miałam zamiaru ich słuchać i pociągnęłam Syriusza w stronę pubu. Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy barze, żaby złożyć zamówienie. Wzięliśmy swoje piwa kremowe i usiedliśmy w stoliku w rogu baru i zaczęliśmy gadać.
-Mmm... To jest najlepsze, co do tej pory piłam- powiedziałam odrywając usta od kubka.
-Masz wąsy- powiedział Syriusz śmiejąc się ze mnie, po czym wziął chusteczkę i zdjął je z mojej twarzy, a ja zaczęłam się śmiać z całej tej sytuacji.
-Ej. Jeszcze nie wycięliśmy nikomu, żadnego numeru. Trzeba to zmienić. Kto pójdzie na pierwszy ogień?
-Hm... Możemy podrzucić zatrute czekoladki Filchowi. Tak na początek. Potem się coś wymyśli.
-Brzmi świetnie. Dajmy do tego jakaś karteczkę od ,,tajemniczej wielbicielki''.
Gadaliśmy tak godzinami. Ja w tym czasie zdążyłam wypić mnóstwo piw i powoli zaczęło mi odwalać. Łapa wyprowadził mnie z pubu kładąc moje ramię na jego karku. Przez pół drogi ledwo chodziłam i gadałam Blackowi do ucha jakieś głupoty i śmiałam się jak głupia. Pewnie mu przeszkadzałam. Nie dosyć, że ciągnął mnie tyle drogi za sobą, to jeszcze musiałam gadać do niego to, co przyszło mi na myśl. W połowie drogi do Hogwartu stanęliśmy, a Syriusz nagle złapał mnie za ręce, przybliżył się i pocałował. Odwzajemniłam pocałunek, chociaż nie wiem, dlaczego to zrobiłam. W końcu odsunęliśmy się od siebie, stałam zdezorientowana, nie mogąc uwierzyć w to, co stało się przed chwilą. Patrzyliśmy sobie w oczy i staliśmy bez ruchu. Sama coś do niego czuję, ale nie wiem co to jest. Po paru chwilach postanowiłam, że czas iść dalej. Odwróciłam się od Blacka i ruszyłam w dalszą drogę. Nie odezwaliśmy się ani słowem, aż do momentu, kiedy ujrzeliśmy Hogwart.
-Paula, ja naprawdę cię bardzo lubię. Jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką i poczułem to, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, ale nie do końca wiem, co to za uczucie. Wiem, że pomyślisz sobie ,,Pewnie leciał na mój wygląd". To nie jest prawda. Chociaż dobrze wiesz, że jesteś jedną z najładniejszych dziewczyn w Hogwarcie. W twoich oczach było coś takiego i po prostu wiedziałem, że jesteś inna niż wszystkie. Nie myliłem się.
-Wow. Jaki z ciebie romantyk. Długo szykowałeś tą przemowę?- zaśmiałam się.- A tak na poważnie, to ja też tak mam od dłuższego czasu. Tak właściwie to nie wiem, dlaczego ja ci to w ogóle mówię. Nie mam bladego pojęcia, co mi jest, ale na pewno przyczyną tego jesteś ty.
-I co teraz będzie?- zapytał po krótkiej chwili zastanowienia.
Ta rozmowa nie zbyt nam się kleiła. Była ona dla mnie bardzo trudna.
-Nie wiem- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Może moglibyśmy spróbować?- zaproponował.
-Wątpię, żeby z tego coś wyszło, ale czemu nie?
Syriusz złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę Hogwartu. Gdy byliśmy już w środku, nasze ręce się rozeszły. Nie chcieliśmy, żeby ktokolwiek wiedział o naszym związku. Oby dwoje wiedzieliśmy, że długo on nie przetrwa. Ustaliliśmy, że po zerwaniu dalej będziemy przyjaciółmi i zapomnimy o wszystkim. Weszliśmy do pokoju wspólnego, a następnie do swojego dormitorium tak, jak zawsze. Około pół godziny później przyszła pozostała trójka. Porozmawialiśmy trochę, a potem wyszłam z pokoju i poszłam poszukać Lily. Poszłam najpierw sprawdzić, czy nie ma jej w bibliotece. Mówiła, że będzie się uczyć. Nie myliłam się. Znalazłam ją i usiadłam obok niej. Chciałam, żeby pomogła mi cokolwiek w nauce, ale ona zaczęła się wypytywać o moje spotkanie. Nic jej o tym nie wspominałam. Pewnie James pisnął jej słówko.
-No, opowiedz mi wszystko- powiedziała Lily.
-Poszliśmy do Hogsmeade, wpadliśmy do Trzech Mioteł, trochę wypiliśmy, gadaliśmy i wróciliśmy do Hogwartu. Koniec- odpowiedziałam z ,,wielką satysfakcją" tą historię.
-A było coś więcej?
-Coś więcej czyli?
-No nie wiem. Wyznał ci miłość albo całowaliście się??- spytała robiąc ciekawską minę.
-Nie. Było tak jak ci powiedziałam- odpowiedziałam na jej pytanie i zaczęłam stukać palcami w stolik.
-Kłamiesz.
-Nie kłamię.
-Kłamiesz. Zawsze tak robisz jak kłamiesz. Stukasz o coś palcami.
-Nieprawda. Myślisz, że ja i Black moglibyśmy coś takiego zrobić? Mówiłam ci już, że idę tam jakby na taki kumpelski wypad. Po za tym ja nie szukam związków na stałe i dobrze wiesz jaki jest Syriusz.
Lily dalej ciągnęła temat, ale po paru minutach wyszłam, nie mogąc słuchać dalej jej teorii. Mam nadzieję, że się za to nie obrazi. O godzinie 18:00 weszłam do dormitorium i zaczęłam gadać z chłopakami na temat numeru, który wymyśliliśmy specjalnie dla Filcha. Godzinę po tym, poszliśmy na kolację, a później wzięłam prysznic, przebrałam się i poszłam spać.
***
Dziś postanowiłam nie wstawać tak wcześnie. Obudziłam się około godziny 11:00. Niestety śniadanie mnie ominęło, ale na szczęście chłopaki zabrali też coś dla mnie, więc swój pierwszy posiłek zjadłam w łóżku. Potem poszłam się przebrać i umyć zęby. Gdy wyszłam chłopaki stanęli przede mną i dali mi pudełko czekoladek.
-Aha. I co ja mam z tym niby zrobić?- zapytałam nie wiedząc o co im chodzi.
-No, napisz tą karteczkę. Ty jesteś dziewczyną to pewnie ładnie piszesz- wyjaśnił mi James.
-Was chyba pogięło. Ten kto ze mną siedział w ławce chociaż raz, wie, że ja piszę hieroglifami. Niech Remus napisze. On ma ładne pismo.
Luniek napisał karteczkę i przyczepiłam ją do pudełka. Skradliśmy się do nory Filcha i już mieliśmy położyć te czekoladki na stoliku, aż tu nagle do środka wchodzi McGonagall.
-Co wy tu robicie?- zapytała podejrzliwie.
-Ja Pani to wszystko wytłumaczę- powiedziałam i wypchnęłam Łapę w jej stronę.- To wszystko wina Syriusza!
-Nieprawda! Sama wpadłaś na ten pomysł!- odgryzł się Black.
Kłóciliśmy się tak dobre parę minut. Widać było, że nauczycielka ma już nas dość.
-Przestańcie, proszę i wracajcie do swojego dormitorium. Tym razem się wam upiekło- powiedziała zdenerwowana.
Gdy odeszła ja i Łapa przybyliśmy sobie piątkę.
-Udawana kłótnia zawsze pomaga- powiedziałam wesoło.
________________________________________
Hej. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Chciałam jeszcze powiedzieć, że w tej książce będzie dużo wątków, które nie będą zgadzać się z oryginalną książką, więc żeby potem nie było do mnie pretensji.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top