2.
2
★-~---------------------------------------------------~-★
-Jedyne, czego teraz potrzebujemy to wzbogacić się o kolejne srebrniki. Proszę was, abyście mocno się skupili i nie oszczędzali nikomu. Czas przejąć port. - Słowa Lorda Multiego odbiły się głośno w eter, kiedy wraz ze swoimi pobratymcami kierowali się w kierunku portu.
Cała akcja poszła gładko i pomyślnie, i obyło się bez żadnej straty życia. Po zebraniu ostatnich srebrniaków ze skrzyni w porcie, Multi zarządził przechowanie pieniędzy w kantorze, by nikt inny w trakcie nadchodzących bitew nie przywłaszczył sobie tego, co należało pierwotnie do nich.
o
O
o
-Słuchaj... lordzie, chciałbym przedstawić ci pewien plan, który ostatnio wpadł mi do głowy. - Natan podszedł do swojego lorda, objął go ramieniem po przyjacielsku tak jak miał w zwyczaju. Nie zważając na dziwne spojrzenie lorda kontynuował. - Co, gdybyśmy przekupili neutralnych mieszkańców królestwa, aby przejmowali z nami poszczególne miejsca i wzbogacili się o na przykład pięciu nowych rycerzy. Mielibyśmy przewagę lordzie. Pomyśl tylko ile byśmy zyskali. - Uśmiechnął się do niego, puścił go i poszedł zadowolony w stronę miasta.
Multi nie miał nawet czasu przyjąć zbytnio do świadomości tego, co Natan mu powiedział, więc tylko złapał się za skronie i pokiwał przecząco głową. Oczywiste jest to, że nie zależnie od zaistniałych sytuacji, zawsze wysłuchuje propozycji jego gildii, ale Natan według niego działa za szybko i zbyt pochopnie aby wysłuchać swojego lorda do końca.
o
O
o
Od dzisiaj, za kilka srebrników można wykupić naprawę swojego zniszczonego sprzętu.
-Kowal-
.
.
.
Multi przybywając na teren królestwa, przeszedł przez jedną z bram głównych i udał się deptakiem w stronę domu z bali który zamieszkiwał Kowal. Gdy już dotarł pod mury domu, wszedł po jego krętych schodach i ustał przed wielkimi, drewnianymi drzwiami. Wyciągnął swą dłoń w kierunku wykonanej z żeliwa klamki i stuknął nią trzy razy o drzwi. Usłyszał szurnięcie drzwiami, i gdy otworzyły się przed jego oczami ukazał się Graf.
- Zapraszam do środka lordzie, pogoda dzisiaj nie dopisuje więc streszczaj się, bo w takim tempie cała moja praca w ogrzanie domu pójdzie na marne. - Powiedział uśmiechnięty w jego stronę na co Multi skinął głową i zamknął ciężkie, drewniane drzwi. - To co cię tutaj dziś sprowadza? Czyżby dotarło do ciebie moje ogłoszenie dotyczące naprawy? - Oparł się o swój piec hutniczy i skrzyżował ręce.
- W rzeczy samej kowalu, przyszedłem naprawić mój hełm. - Ściągnął go z głowy i przejechał ręką wielkim rozdarciu, które wyrządził Lord Ewron w ostatnim przegranym starciu o pustynną wieś z Huncwotami. Odłożył hełm na stojak Kowala, a ten złapał go w ręce i zaczął oglądać szkody. - To będzie 5 srebrników.- Wypowiedział, a Multi zasięgnął do swojej kieszeni i podał mu zapłatę. - Przyjdź do mnie o świcie po odbiór naprawionego odzienia. Czy to już wszystko co chciałbyś o de mnie, czy jest jeszcze coś o czym chciałbyś ze mną porozmawiać? -
- Myślę że to wszystko na teraz, lecz przyjdę do ciebie potem żeby omówić coś ważnego. Spodziewaj się rozmowy, gdy odbiorę mój hełm. Do widzenia Kowalu. - Lord pożegnał się z nim, na co Graf ukłonił się lekko i zabrał się za robotę.
o
O
o
Gdy tylko nastał kolejny dzień, po odebraniu jego własności wyruszył ku pałacu króla ze sprawą do przekazania. Czuł że nie może czekać.
Szanowny królu Ctsg, możemy spotkać się dziś o zenicie słońca? Z poważaniem-
-Lord Multi-
.
.
.
- Siadaj Lordzie, przygotowałem fotel. - Ctsg podążał sprawnym krokiem przed Multim przez królewski korytarz, jego długa szata powiewała gdy stukot ich butów odbijał się echem po pobliskich ścianach. Gdy dotarli do miejsca spotkań, wolną ręką wskazał mu siedzenie. Król zasiadł przed nim i złączył swoje palce u rąk.- A więc lordzie, czym chciałbyś się ze mną dzisiaj podzielić?- Jego klejnoty na złotej koronie odbijały po pomieszczeniu światło z palących się świec co nieco przyciągnęło uwagę lorda.
- Nie wiem czy król zauważył, czy też nie, ale w królestwie niektórzy za twoimi plecami wplątują się w sprawy nielegalne. Dostałem też skargi od moich ludzi, że pewien mieszkaniec angażuje się w napaść, plądrowanie i przeszkadzanie nam, lordom w ważnych działaniach. - Multi spojrzał na króla i zdjął ze swojej głowy naprawiony przez Grafa hełm i położył go obok siebie na stole.
- Dobrze, zapewniam cię, że sprawa ta zostanie przeze mnie potraktowana poważnie. Podejdę do tego jak należy. - Lord skinął głową w geście podziękowania, po czym król kontynuował - A tak po za tym, jak radzi sobie twoja gildia? Dawno nic nie słyszałem.-
-Zapewniam króla, że radzimy sobie wyśmienicie, każdy z moich ludzi jest wobec mnie lojalny i są gotowi do ciężkiej pracy. Systematycznie wysyłam ich po potrzebne nam materiały i jeśli jest taka potrzeba, również informacje. - Multi zasiadł wygodniej w fotelu, szykując się na wydłużoną pogawędkę z królem.
o
O
o
-Chciałbym, abyśmy udali się wszyscy pozostali w kierunku pustynnej wsi. Po ostatnim nieudanym przejęciu trzeba się odegrać na gildii Ewrona i pokazać, że jesteśmy silni. - Multi powiedział stoickim spokojem w stronę jego pobratymców i razem ruszyli na długą przeprawę.
Docierając do zbudowanych z piaskowca i ukryli się za nimi słysząc jakieś szmery z niedaleka. Jeśli to Hopaki, to niestety muszą się szykować na kolejny nadchodzący bój, bo nie poddadzą się tak łatwo. Multi wybiegł i razem z innymi wyciągnęli miecze. Wyskoczył na przód i zaatakował Kubsona od tyłu i gdy tylko zaczął uciekać, rzucili się za nim. W trakcie gonitwy dźgnął Anteriasa w rękę na co ten osunął sie nie co na piasek, i otoczyli mały budynek w którym schował się uciekinier.
-Oddawaj wszystko to co ukradłeś. Teraz. - Multi trzyma swój miecz mocno ściskając go w swojej prawej dłoni, machnął do Lucciego, a ten przyłożył miecz do gardła Kubsona. - Nastąpiło nieporozumienie przysięgam! Pracujemy dla Natana, już wszystko oddaje!- Lucci poluzował uścisk i odsunął ostrze od niego, a ten podał z trudem wszystkie rzeczy które posiadał. Natan dotarł do nich spóźniony po oczytaniu listu od lorda i wstąpił koło Multiego.
-Lordzie zatrudniłem ich, pracują dla nas.- Natan wysapał ze zmęczenia po długim biegu. -Przepraszam was moi koledzy, dogadamy się i obiecuję wam, że spłacę wam to starcie z nimi, przysięgam.- Natan skierował się a stronę Kuboxa i Kasix, która pomogła Anteriasowi ustać, a ten oparł się o nią. Dał im srebrniki, a oni wycofali się i udali w stronę królestwa. Multi odprowadził ich wzrokiem, i skierował swoją uwagę na Natana.
- Natan, spisałeś się. Mam u ciebie zaufanie.- Poklepał go po ramieniu po czym zażyczył powrót do swojej gildii.
o
O
o
Gdy wszedł i przetarł nogą po piaszczystym podłożu koloseum. W jednej ręce trzymał miecz, natomiast w drugiej tarczę, gotową na odbieranie każdego ataku jednego z członków gildii Hopaków. Gdy przed jego oczami, z drugiej strony areny wyłonił się Blaszka, chłopak ścisnął ostrze i czekał na rozpoczęcie. Dostali po pięć rzucanych mikstur natychmiastowego leczenia i ustawili się po obu stronach areny.
- Nie możesz przynieść wstydu swojej gildii. Musisz wygrać tę walkę Natan, nie ma innej opcji. Jeśli wygrasz, twoje przewinienia zostaną ci przebaczone. - Multi szepnął do niego i opuścił arenę.
-Niech ta walka będzie wielkim widowiskiem dla mieszkańców naszego królestwa. Niech wygra najlepszy.- Król wypowiedział i zasiadł w wyznaczonym dla niego miejscu. Potem nastała cisza, która była tak długa, że niektórym sprawiało to wieczność.
Trzy
...
Dwa
...
Jeden
o
O
o
- Słuchajcie... - Natan wstał z krzesła i oparł ręce o blat patrząc na swoich pobratymców i Lorda. - Cieszę się że przeżyłem. Byłem gotowy poświęcić się dla was, i stracić to co dla mnie najważniejsze. Gdy zostałem uprowadzony, nie ważne czego nie wsadzali mi do głowy, nie ważne jakie kłamstwa wychodziły z ich okropnych ust, mówiłem, że rodziny się nie wybiera, i najważniejszy jest dla mnie honor. Kiedy zostawiliście mnie tam na pożarcie, pokazałem co potrafię dźgając go żelazną siekierą. Jednakże, kiedy ludzie z przeciwnej gildii do mnie podeszli, i zaczęli wmawiać mi, że wy wypięliście się na mnie. Słyszałem, te wszystkie obrzydliwe teksty. Uznałem jednak że to tylko groteska. Potem sam Lord Ewron stanął przy mym boku i powiedział, że gildia Yfl zaczeła przejmować teren. Nie wróciliście po mnie. Kiedy ja poświęciłem się dla ciebie Lordzie.
- Posłuchaj Natan...- Ton głosu Multiego zmienił się nieco gdy patrzył jak tamten sieda spowrotem na stołek. - Wysłuchaj co mam ci do powiedzenia i uspokój swój ton. -
- Mogłem zdradzić naszą gildię i wyznać im wszystkie informacje i plany, ale nie ugiąłem się lordzie.-
-Twoim obowiązkiem, jest obrona swojego lorda swoim życiem jeśli jest taka potrzeba- Wzrok wszystkich członków gildii skierował się na Multiego. - I to właśnie zrobiłem lordzie... To, czego ty nie zrobiłeś dla mnie.-
Mati na jego słowa wstał i tylko spojrzał na niego. - Rozdzieliliśmy się. Jedna część naszej grupy zajmowała się przejmowaniem, za to druga robiła wszystko co w swojej mocy, by cię odbić. Co udało się uczynić. To nie czas na kłótnie. Jako prawa ręka lorda mam prawo to ogłosić.- Mati złapał Natana za ramię w geście ukazania honoru i również zasiadł przy stole.
★-~---------------------------------------------------~-★
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top