Dodatek -three

(od au.: Witam w ostatnim dodatku do tego opowiadania. Miał się on ukazać w sylwestra, ale stwierdziłam, że to bez sensu aby czekać skoro mam go już napisanego)

Rozdział dedykowany geomeissner i xxJustMeBitchxx

Louis

Gwar głosów rozchodził się po całym budynku. Kroki, szuranie, krzyki. Tego było już dla mnie za wiele. Miałem ochotę schować się w szafie i nie wychodzić stamtąd dopóki to wszystko się nie skończy. Nie mogłem jednak tego zrobić. Tuż za drzwiami, w pokoju obok stała miłość mojego życia. Piękny zielonooki chłopak z cudnie kręcącymi się włosami. To był nasz dzień i nie mogłem dać wygrać mojemu strachowi, nawet jeśli zaraz będę rzygać jak kot ze stresu.

Usiadłem na podłodze tuz przy oknie. Chyba to jednak mnie przerosło. Wielka miłość Harry'ego, droga jaką przeszliśmy, zerwanie z ulicą i ślub. Prawdopodobnie to było dla mnie za dużo. Nigdy nie pomyślałbym, że ktoś mnie pokocha i będę chciał z nim spędzić resztę życia.

Od roku zadaje sobie pytanie, czy jestem gotowy aby stawić czoło temu wszystkiemu. Nie wiem, czy uda mi się być tylko Louis'em Tomlinson'em. Za moim nazwiskiem ciągnęła się historia. Wszyscy wiedzieli kim jestem i czym się zajmuje. Ja i wyścigi to zawsze była nieodłączna sprawa. Teraz ma się wszystko zmienić. Miałem zamieszkać w wielkim domu z ogrodem. Wyprowadzać psa, wychowywać dzieci, pracować legalnie i kochać Harry'ego ponad życie.

-gotowy? -unoszę wzrok i napotykam brązowe tęczówki Zayn'a. Widzę w nich iskierki radości. Cieszy się moim szczęściem. Bo tak, byłem szczęśliwy.

-oczywiście -odpowiadam cicho i tylko ja jedyny wiem, że właśnie sam odpowiedziałem sobie na własne pytanie. Harry był wszystkim i nie mogłem tego zaprzepaścić.

Z wymalowanym zadowoleniem ubierałem garnitur. Nie myślałem już o tych wszystkich ludziach, którzy gdzieś tam są. W mojej głowie siedział teraz Hazz. Nie mogłem się doczekać aż go zobaczę. Chciałem dotknąć jego włosów i usłyszeć, że wszystko będzie dobrze.

-Lou, już pora -nie to, że miałem ochotę zemdleć. Po prostu musiałem się oprzeć o ścianę i policzyć kilka razy do dziesięciu.

Zostałem wypchniętym na korytarz w momencie, gdy z pokoju naprzeciw wyszedł mój anioł. Ciemny garnitur cudownie oplatał jego zgrabne ciało. Włosy standardowo w artystycznym nieładzie. Szeroki uśmiech i oczy, które patrzały na mnie ze szczęściem i ulgą. Czyżby się bał, że zrezygnuję?

-Louis...

-Harry...

I ślubuję ci: Uśmiech przy porannej kawie, parasol w deszczu i stokrotki na wiosnę. Ślubuję ci także miłość, wierność i że gdy mnie kłamiesz, to cię zabiję.

Ślubuję ci: Radość przy poranku, kocyk w zimne dni i pocałunki każdego dnia. Ślubuję ci wierność, a także miłość...

-kocham cię -słowa, które zmieniły nasze życie.

***

Otworzyłem drzwi wejściowe i przywitała mnie ogromna cisza. Trochę się zdziwiłem, bo zazwyczaj panował tu taki harmider.

Jeśli było cicho, to oznaczało, że coś się stało.

Zdjąłem szybko płaszcz i buty. Odstawiłem teczkę na szafkę. Udałem się do salonu, który wyglądał jakby przeszło po nim tornado. Skrzywiłem się. Podszedłem do kanapy i znalazłem śpiącego Harry'ego. W jego prawy bok wtulona spała Darcy a na klatce piersiowej spał kot. Standardowy widok każdego dnia, ale zawsze mnie rozczulał. Mój mąż, córeczka i ta przeklęta kupa futra. To byliśmy my. Na śmierć i życie.

Może nawet w snach nigdy nie wyobrażałem sobie, że kiedyś będę miał tak wspaniałą rodzinę, ale takie szczęście mnie spotkało. Hazz, był tym z którym miałem ochotę owinąć się w koc i spędzić wieczność na liczeniu gwiazd. Teraz jednak mieliśmy jedną gwiazdkę z nieba, która teraz spala tuż obok miłości mojego życia. Nasza mała księżniczka, która była w stu procentach podobna do zielonookiego. Zielone jak szmaragdy. Gęste brązowe loki okalające drobną twarz. Dołeczki przy uśmiechu. Czyty Harry.

Mógłbym tak patrzeć na nich wieczność. Tak mógłbym jakby nie te trzaskające drzwi, które prawdopodobnie kiedyś wylecą z zawiasów.

Darcy budzi się z grymasem na twarzy. Harry wygląda jakby zastanawiał się, gdzie jest, a w salonie pojawiła się nasza najstarsza latorośl. Thomas Tomlinson. Szesnastoletni zbuntowany nastolatek. Wierna kopia mnie. Ten sam charakter, podobny z wyglądu. Jego zamiłowanie do szybkich aut odziedziczył po mnie i muszę stwierdzić, że jestem tym przerażony. Za każdym razem, kiedy zaczynał rozmowę związaną z samochodami, ja usilnie zmieniałem temat. Teraz już wiem co musiał czuć mój ojciec.

Oczy Tom'a były przepełnione gniewem, prawdopodobnie znowu któryś z jego koleżków go zdenerwował, a my będziemy musieli znosić jego humory. Często żałowałem, że tak szybko dorósł. Przynajmniej mógłbym go teraz przełożyć przez kolano.

-Tomi! -Darcy zrywa się z kanapy i biegnie do brata. Moje ciało sztywnieje. Nie chcę, aby zrobił jej jakąś krzywdę. Jednak kiedy chłopak widzi siostrę, jego oczy łagodnieją. Przytula małą do siebie i coś szepcze jej ba ucho. Słyszę chichot wydobywający się spomiędzy jej ust.

Cholera. Poczułem się pominięty. Ja też wracam do domu z pracy i nikt mnie tak nie wita!

-cześć, kochanie -zostaję objęty przez mojego męża i zaczynam się czuć dobrze.

Mimo wszystko, jesteśmy szczęśliwą rodziną.

Narrator

Stukot małych nóżek odbijał się echem. Dziewczynka podskakiwała na betonowym chodniczku. Za nią maszerowały dwie pary większych stóp. Mała blondyneczka jak najszybciej chciała się dostać w miejsce gdzie zmierzali. Mimo tego, że nie należało to do najprzyjemniejszych okolic, ona lubiła tu przychodzić.

Zatrzymali się wreszcie przy wysokiej marmurowej tablicy. Mała minutka spokoju. Chwila zadumy, przemyśleń.

-mamusiu, a czy dziadkowie mnie widzą? -pytanie pięciolatki wywołało na ustach rodziców uśmiech.

-oczywiście, kochanie -wysoki mężczyzna ukląkł przy córeczce i spojrzał najpierw w piękne zielone oczy, a później na tablice -ciągle są z nami.

Tomlinson

Harry Edward

*01.02.1994 +17.06.2056

Louis William

*24.12.1991 +05.08.2060

Ciepły wiatr otulił rodzinę. Dając im świadomość, że nie są sami. Mimo tego, że ciała pochłonęła śmierć, ich dusze są przy nich. Co by się nie stało, zawsze będą.

-wujek Tomi!

Co zrobisz, gdy zakończysz jakiś rozdział?

Zamykasz książkę i nigdy więcej jej nie przeczytasz? 

Gdzie pójdziesz, gdy twoja historia się zakończy?

Możesz być kim chcesz, kim się staniesz

Oh oh oh, jeśli wszystko idzie źle

Kochanie, trzymaj się

Louis Tomlinson -Just Hold On


***

Chciałabym wam jeszcze raz z tego miejsca podziękować za czytanie moich prac. Nawet nie wiecie jak bardzo dużo to dla mnie znaczy :*

Dlatego ciężko mi jest zawiesić konto z myślą, że już nie będę się z wami dzielić moją twórczością w tym miejscu. To takie przytłaczające -,-.

Jeszcze raz dziękuję! Mam nadzieję, że kiedy wrócę bd dalej ze mną, ale jeśli nie to wybaczam :*

pozdrawiam gorąco :*

Do kiedyś :*


PS. znajdziecie mnie na innych kontach:

lalaloopsymg

xXBadUnicornsXx

a także od stycznia bd mogli mnie znaleźć u geomeissner, gdzie bd tworzyć nowe opowiadanie o Larry'm. Zapraszam :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top