Przeznaczenie lubi zaskakującą melodię.

Przeznaczenie lubi zaskakującą melodię...

Czy my umiemy wsłuchać się w jego brzmienie? W brzmienie przeznaczenia?

___________________________________

- Że, co? - powiedziałem jeszcze bardziej zaskoczony jego arogancją, równocześnie zastanawiałem się, jakim jest debilem, że ma czelność mi rozkazywać?

- To co słyszałeś. Powtórzyć?

- Kim ty jesteś, że... - nie zdążyłem dokończyć, gdy on przerwał mi w pół zdania.

- Jestem Akira Akino....

- Przecież wiem jak się nazywasz!

- Ta? To po co się pytasz? -powiedział blondyn.

- Nie pytałem się o to! - odparłem.

Pierwsze 5 min naszej znajomości zadecydowało o tym, że nie mam co szukać w nim mojego sprzymierzeńca.

- To, o co?

Chyba sobie odpuszczę tłumaczenie mu jakim jest idiotą. Naprawdę nie chciałem rozpoczynać tej wojny, ale on aż prosi się o nią! Poza tym jestem zbyt zmęczony, żeby oznajmić mu, kto tutaj rządzi, chociaż... to nie taki zły pomysł.

- Już o nic... Jednak wiedz, że... - czy on w ogóle mnie słucha?

- Jeśli chcesz mi oznajmić, że to ty tu rządzisz, to wiedz, że się nie zgadzam.

- Ha! Chyba śnisz!

- Ja tu rządzę, to znaczy, że ja zajmuję górę piętrowego łóżka, a ty mi możesz jedynie wnieść bagaże.

- Obudź się! Nie będę nikomu, a zwłaszcza tobie usługiwać ! -odrzekłem. Przyznam jestem już wkurzony jego zachowaniem. Miałem nadzieję na normalnego współlokatora, a tu? Jakiś panicz, który zapomniał, że nie ma tu lokai. I co jeszcze mnie tu spotka?

Po moich słowach, chłopak stojący dotychczas przy drzwiach wyszedł. Zaraz pewnie wróci z walizkami, a może nie wróci...? Zawsze przecież można mieć nadzieję...

Jakieś dziesięć minut później zobaczyłem chłopaka, znaczy Akirę znowu w drzwiach, tym razem miał ze sobą dwie duże walizki i torbę. Myślałem, że padnę ze śmiechu. Nie dość, że wyglądał, jakby dopiero co przebiegł maraton to oczami wyobraźni widziałem go, jak biega po lesie z tymi walizkami. Hahaha, pewnie patrzył się na mnie, jak na idiotę, ale nie mogłem pohamować napadu śmiechu, dosłownie zwijałem się na łóżku, na którym akurat leżałem słuchając ulubionej muzyki i wyczekując kolacji.

- Ha, ha, ha, bardzo śmieszne! Naprawdę! - stwierdził. Jego szare oczy zaczęły być, dla mnie prawdziwą zagadką i oglądały mnie, bardziej morderczym wzrokiem, niż wcześniej.

- No, co? Wyglądasz jakbyś przebiegł co najmniej 40km!

- Zamknij się! Zajmij się swoimi sprawami, dobrze?

- Już dziewiętnasta. Idę na kolację, a ty jak chcesz, możesz pójść ze....

- Poradzę sobie - wymamrotał Akira.

Nienawidzę, po prostu nienawidzę, jak wchodzi mi w pół słowa! Zupełnie jakby wiedział o czym myślę, zanim jeszcze to powiem. Trudno, jak chce to niech sobie zostanie, może się nie zgubi chociaż i, co do tego nie miałbym pewności.

Wyszedłem z pokoju kierując się w stronę stołówki. Nie ma nic gorszego od stołówkowego jedzenia, a jednak mój współlokator zalicza się do gorszych rzeczy, niż niedoprawione, dziwnie wyglądające i czasami obrzydliwe jedzenie.

Gdy doszedłem do stołówki, zauważyłem, że jest dojść tłoczno, toteż prawie wszystkie miejsca były zajęte. Ten fakt nie przejął mnie za bardzo, mogłem usiąść gdziekolwiek. Może poznam kogoś nowego?

Wziąłem jedzenie, niestety musiałem usiąść blisko stolika opiekunów, ehhh...mówiąc mogę usiąść gdziekolwiek nie miałem na myśli akurat, tak blisko stolika wychowawców, że mogłem słyszeć ich każdą rozmowę. Pech mnie prześladuję, a ja chcę uwolnić się z jego objęć, lecz nie mogę, nie wiem jak? W każdym razie kątem oka zauważyłem wchodzącego do stołówki Akirę. Ubrany w luźną bluzę i dżinsy, kierował się, w jedyne wolne miejsce, czyli... tak, wspominałem już, że mam pecha? Kierował się do stolika, przy, którym siedziałem. Usiadł obok mnie, czułem jego wzrok na sobie, lecz przez całą kolację nie odezwał się do mnie, ani jednym słowem, gdy skończył jeść, rozmawiał głównie z nauczycielami i wychowawcami, uśmiechał się. Potem, dało się słyszeć, jak opiekunowie obsypują go pochwałami.

Dla innych był miły. On miły? Hahahah, dlaczego nie był taki dla mnie? Może to tylko "maska" jego prawdziwej osobowości? Właściwie, co mnie obchodzi dla kogo jest miły?

Po zakończonej kolacji, opiekunowie wygłosili przemówienie w stylu "nie pozabijajcie się, nie zniszczcie niczego, ogólnie dwadzieścia razy - nie,nie i nie, a i było coś jeszcze o planie obozu itp." - nuuudy!

Po wysłuchaniu, jakże "potrzebnego" przemówienia, wróciłem do pokoju. Nie zauważyłem Akiry w środku, więc pomyślałem, że albo nie wrócił, albo wrócił prędzej ode mnie. Ten chłopak nadal jest wkurzający. Postanowiłem jeszcze przez chwilę poleżeć, tak bez celu na łóżku. Nagle z łazienki usłyszałem krzyk, przerażający krzyk, jakby ktoś padał ofiarą morderstwa...

- Aaaaaaaaaa!

Instynktownie zerwałem się z łóżka, otworzyłem drzwi od łazienki, na szczęście nie były zamknięte. Moim oczom ukazał się leżący na ziemi, pół nagi Akira. Pół nagi odnosi się do jego ręcznika przysłaniającego tylko dolne części ciała.

- Co jest!? - krzyknąłem przerażony.

- Ppppppaaajjąk! - wymamrotał przerażony

- Pająk? Serio? - spojrzałem na niego z niedowierzaniem.

- Pająk! Tak nie widzisz!? -wskazał palcem na sufit.

Rzeczywiście, mały włochaty pająk zwisał sobie bezwładnie nade mną, naprawdę straszny! Taaa...gdybym był 5-letnią dziewczynką, pewnie bym się przestraszył, ale teraz?

- Ehhh, dobra - ruszyłem w kierunku wyjścia. Jeśli on myśli, że naprawdę może sobie ze mną tak pogrywać to się myli! Przecież nie uwierzę, że on boi się pająków.

Wychodząc usłyszałem jego słabszy głos:

- Proszę, zabij go - myślałem, że blondyn zaraz się rozpłacze, przynajmniej takie sprawiał wrażenie.

- Nie rób sobie ze mnie żartów, przecież nie uwierzę, że boisz się pająków - odparłem.

- Łatwo Ci mówić, mam arachnofobię. Przysięgam! - Chwycił mnie za nogawkę.

- Noooo, dobra... - powiedziałem, po czym chciałem pomóc mu wstać, ale on odtrącił moja rękę.

- Ha, tylko nie pomyśl sobie, że naglę zacznę Cię traktować jak równego sobie - odrzekł blondyn.

- Tak, tak, a teraz podsadź mnie... - wymamrotałem. Chyba był zaskoczony tą propozycją.

- Co? Ha, chyba nie myślisz...

- No podsadź mnie, nie ma tu krzesła, a stąd pająka nie dosięgnę - oznajmiłem.

- Pojebało Cię?

- Trudno, miłej kąpieli z "tym" nad głową - uśmiechnąłem się szyderczo.

- Nie, nie, dobra...podsadzę Cię.

- Nareszcie mówisz rozsądnie.

Podsadził mnie, los chciał,że Akira nie udźwignął mnie zbyt długo,nie miał na to siły, a pająk w tym samym czasie zaczął się przemieszczać. Nie zdążyłem go zabić, jedynie musnąłem go gazetą, którą wziąłem do tego zadania, straciłem równowagę, spadłem na półnagiego Akirę.

Bardzo, bardzo niezręczna sytuacja... Akira leżał na plecach, ja nad nim, patrzyłem w jego oczy... w tą enigmatyczną szarość... mogliśmy usłyszeć nasze oddechy, to było...inne? Dziwne? Czy... nasze usta... stykają się? Co? Szybko odskoczyłem od Akiry. Co? Co?
Co się stało?

Szczęście, w tym, że kątem oka zauważyłem pająka na podłodze, dzięki czemu nie musiałem przeciągać tej sytuacji zbyt długo. Szybko zwinąłem gazetę i rzuciłem się w jego stronę, gdy już umieściłem przyczynę strachu mojego współlokatora w gazecie. Oczami szukałem czegoś w co mogę zamknąć tą małą bestię, nic nikomu nie zrobiła, więc nie wiem dlaczego miałbym jej nie wypuścić? Akira podał mi jakiś pojemnik, zamknąłem w niej tą bestię, po czym postanowiłem opuścić łazienkę,gdy już wychodziłem zobaczyłem tylko czerwoną twarz Akiry, nie jestem pewien, czy sam, aby też tak nie wyglądam oraz jego głos:

- Debil.

Wszystko wokół mnie jest dziwne, a szczególnie on. Poświęciłem się dla niego, a on nazywa mnie debilem? Ha, jest jeszcze większym idiotą, niż sądziłem.

Wyszedłem przed pensjonat, wypuściłem małą czarną, włochatą bestię, która prawie natychmiast zniknęła w trawie... wolna.

Ile ja bym dał, żeby być wolnym tak jak on, znaczy się ten pająk?

-------------------C.D.N--------------------------

Witam ponownie w drugiej części opowiadania ^^Trochę długiej części :D

Dziękuję za wszystkie gwiazdki,komentarze oraz ciepłe słowa dotyczące tej serii :)

Mam nadzieję, że nie zawaliłam i ta część jest dobra? Bardzo dobra? Może być zła? No pewnie, że może, dlatego zachęcam do komentowania oraz głosowania. :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top