Idiota

- Akiś... - wyszeptałem mu do ucha.

- Jebany debil! - Odepchnął mnie od siebie i wstał.

- Ej... sam się na mnie rzuciłeś! - Zaskoczony nadal leżałem na ziemi.

- Nie rzuciłem... tylko... tylko spadłem, a to zupełnie co innego!

- Tak uważasz?

- Tak i mam w tym zupełną rację.

- Yes, my princess...

Niespodziewanie przerwał nam Kei:

- Dobra, będziemy tu tak stali, czy w końcu wykonamy to zadanie?

- Nie wiem, czy Akira skończył już swoje przyjemności z drzewem... może damy mu trochę czasu? - rzuciłem w jego stronę.

- Weź się...

- Zamknij? - dokończyłem wypowiedź Akiry.

- Tak! Czytasz mi w myślach...

W geście samozadowolenia uśmiechnąłem się do niego. On to zignorował. Czego ja się niby po nim spodziewałem?

Jeśli jeszcze raz mnie zignoruje to... właściwie nie wiem. Może dam sobie spokój?

W akcie rezygnacji podniosłem mój plecak z ziemi i ruszyłem za Akirą w głąb tej dziczy zwanej potocznie lasem mieszanym. To brzmi przerażająco... Ciekaw jestem ile gatunków nieznanego mi robactwa poznam jeszcze dzisiaj?
       

                                                                                   ***

Szedłem wolnym krokiem co chwila spoglądając to na Akirę, który był przede mną i prowadził, to na grupkę współtowarzyszy idących z tyłu. Kei i Naoki wyglądali na zmęczonych, natomiast postać w kapturze nie wydawała się, ani trochę zmęczona. Nie zwalniał, pomimo czarnej bluzy... no chociaż miał krótkie spodenki ale to raczej nic przy takim upale. Od samego patrzenia na niego robiło mi się  jeszcze cieplej.

- Ej! Akira! Zróbmy przerwę! Proszę! - krzyknąłem do Akinoriego, którzy szedł w dość sporej odległości przede mną.

- Dobra - usłyszałem głos nieco wkurzonego Akiry.

Wspólnie usiedliśmy pod jednym z drzew. Jak na zawołanie przypełza do mnie niezliczona ilość owadów i innych stworzeń leśnych. Akira chcąc być jak najdalej od nas, usiadł z drugiej strony drzewa.

- Ej... Akira? - zagadałem do niego. - Pokażesz mi mapę?

Kira niechętnie podał mi ją wychylając tylko rękę zza drzewa. Po chwili przyglądania się mapie i dziwnym znaczkom na niej... doszedłem do wniosku, że jesteśmy już prawie u celu.

Zadowolony z tego faktu, iż wrócimy być może na obiad... lub kolację do obozu, otworzyłem paczkę herbatników i poczęstowałem nimi moich współtowarzyszy.

Kei i Naoki rzucili się na ciastka, jak wściekłe psy na kości, a zakapturzony chłopak z czystą elegancją i wrodzoną gracją wziął jednego herbatnika, po czym starannie zaczął przeżuwać każdy jego kęs. Powiem szczerze ja bym się jednym nie najadł... znaczy herbatnikiem, a nie nim... dobra już mi odbija od słońca, chyba dostanę jakiegoś porażenia. Pomimo, że w lesie powinno być chłodniej, to ten las jest inny. Czuję jakbym gotował się od środka.

Nagle przypomniałem sobie o Kirze siedzącym za drzewem.
Czując przypływ nagłej litości wstałem i podszedłem do Akiry siedzącego z drugiej strony drzewa, chcąc poczęstować go tym, co zostało, a zostało nie wiele - Kei i Naoki sami wcisnęli w siebie pół dużej paczki.

Nie udało mi się poczęstować Akiry, jednak doznałem niesamowitego widoku. Mianowicie zobaczyłem jego  drzemiącego w cieniu drzew... teraz był taki... uroczy?

W tym momencie lekki wietrzyk zaczął poruszać liśćmi wywołując tym samym kojący dla uszu dźwięk. Doznałem chwilowej ulgi i odetchnąłem. Wietrzyk poruszył końcówki moich niebieskich włosów. Kosmyki Akiry też nie pozostały obojętne na ten prawie niewyczuwalny powiew. Wpatrywałem się tak w niego przez dłuższą chwilę i pewnie trwałoby to  jeszcze dłużej, gdyby intrygujący widok. Jeden samotny liść oberwał się z drzewa i wylądował wprost na jego twarzy. Akira lekko się przebudził i kichnął. Wyglądało to tak słodko, że worek cukru to przy tym nic.

Skoczył na równe nogi, gdy zauważył mnie stojącego nad sobą. Nie wiem dlaczego śmiałem się... z jednej strony wyglądało, to tak uroczo i niewinnie... z drugiej strony jednak ten liść, jakby nie było dał mu z liścia.

Pewnie myślał o mnie, jak o ostatnim skończonym debilu ale ja się tym za bardzo nie przejąłem.

- Jesteś głodny? - zapytałem widząc jego blady wyraz twarzy.

- Nie - odparł trochę naburmuszony.

- Na pewno? - W tym momencie obok mnie stanął Kei. Czerwonowłosy mrugnął do mnie porozumiewawczo.

- Nie... ehhh, ile razy mam powtarzać.. - Akira odwrócił się do nas plecami i zrobił coś w stylu  facepalma. - Nie jestem głod...

Kei złapał Akirę i skrępował mu ręce z tyłu na plecach. Zupełnie zaskoczony tym faktem Akira poddał się, dzięki czemu ja mogłem wykorzystać tą okazję i nakarmić go herbatnikami. Włożyłem mu trzy do buzi pilnując, aby niczego nie wypluł.

Kei puścił blondyna. Akira upadł na ziemię i zaczął się krztusić, na co ja podałem mu butelkę wody... taaa... może i nie jestem mistrzem pierwszej pomocy ale po chwili Akira przestał się dławić, jednak nadal nie doszedł do siebie,  jeszcze zachrypniętym głosem powiedział:

- Spotkamy się w sądzie.

- Niby za co? - odparłem wcale nie zdziwiony jego reakcją.

- Dużo tego będzie - Powrócił do pozycji stojącej. - Próba zabójstwa, molestowanie, gwałty i...

- Uratowanie życia? - dokończył Kei.

- To miałoby mi uratować życie? Omal przez to nie umarłem!

- Z głodu też mogłeś umrzeć - rzekłem.

- Mogłem... jeszcze nie słyszałem o człowieku, który umarł po kilku godzinach nie jedzenia!

Pozostawiłem to bez odpowiedzi, co jeszcze bardziej rozzłościło Akirę, który opowiadał o tym, że o mało się nie zakrztusił na śmierć i takie inne...
W między czasie, gdy byłem zmuszony wysłuchiwać wszystkie skargi i zażalenia Kiry, postąpiłem dosyć ignorancko. Wziąłem ostatnie ciastko i zacząłem je jeść, na co Akira popatrzył na mnie tym swoim wzrokiem wyrażającym więcej niż tysiąc słów. Ahhh... kocham to spojrzenie. Gdyby miał nóż na pewno już bym nie żył...

- No co? - Spojrzałem z zaskoczeniem na obecnych przy mnie, szczególnie na Akirę.

- Podzieliłbyś się - powiedział przerywając głuchą ciszę Naoki.

- Pół paczki ci nie wystarczyło? - odrzekłem przełykając ostatni kawałek.

Znowu zapadła głucha cisza, którą niespodziewanie przerwał Akinori.

- Dobra... ruszamy. Niewiele nam zostało do przejścia. - odrzekł, po czym poszedł, a ja oraz reszta ruszyliśmy za nim.

I znowu w tej samej sytuacji, co przed naszą małą przerwą... Akira idzie z przodu, ja idę w środku, a reszta idzie obok siebie z tyłu. Postanowiłem zmienić coś w tym ustawieniu, przyspieszyłem kroku i zrównałem się z Akirą.

- Masz mapę? - spytałem z lekkim uśmiechem.

- Tak, a bo co?

- Bo... ja... ehh... zgubiłem się w twych oczach - odparłem, po czym zrobiłem minę rasowego  gwałciciela.

- Słabe - rzekł, a raczej prawie powiedział pod nosem i przyspieszył kroku.

- Słabe? Ej! Zaczekaj! - Próbowałem go dogonić. Gdy znów się z nim zrównałem on wyjął mapę z plecaka i na nią spojrzał.

Palcem dotknął niewielkiego punktu na mapie, po czym przesunął go w miejsce, gdzie widniało czerwone kółko, czyli miejsce, do którego mamy się udać.

- Jesteśmy już blisko... - rzekł, gdy cała reszta grupy zrównała się z nami. Palcem wskazał na wprost. - Tam jest mała skarpa. Można z niej zeskoczyć. Jeśli już pokonamy skarpę pozostanie nam szukanie obiektu na polanie.

- Skąd wiesz o...

- Co roku chowają ten przedmiot w tym samym miejscu...

- Skąd wiesz, że to w ogóle  przedmiot? Może to...

- Tak... geniuszu to przedmiot! Jak już mówiłem co roku chowają to w tym samym miejscu, ta mapa wyryła się w mojej świadomości lepiej niż wszelkie znane mi wzory matematyczne, po tym wnioskuję, że skoro miejsce jest to samo, to i tradycyjnie przedmiot jest ten sam...

- Co to za przedmiot? - niespodziewanie przerwał nam brązowowłosy Naoki.

- Aaa ja się załamie - powiedział Akira pod nosem, po czym zrobił facepalm.

- Ej... nie każdy jest tu co roku - Próbowałem trochę go uspokoić, chociaż lepiej nie... lubię go irytować.

- Plecak - rzucił w naszą stronę.

- Plecak? - odpowiedzieliśmy prawie jednocześnie.

- Tak plecak z wyposażeniem potrzebnym do następnych zadań - powiedział.

Tego jeszcze nie było! Tyle kilometrów po głupi plecak! Co oni żarty sobie robią?

                                                              ***

- Hej Akira! To tutaj? - Zrównałem się z Kirą.

- Ta... mniej więcej.

- Co znaczy mniej więcej?

- Mniej więcej znaczy tyle, że musimy zeskoczyć z tej niskiej skarpy i gdzieś na tej polanie będzie plecak, który mamy  zabrać.

Nic nie odpowiedziałem. Patrzyłem się na spoconego Akirę idącego obok mnie i nagle straciłem grunt pod nogami. Odruchowo spadając, pociągnąłem Akirę za T-shirt i wywaliłem się na plecy. Natomiast Akira dziwnym lub nie trafem, spadł na mnie. Kto by się tego spodziewał?

- Złaź ze mnie - powiedziałem ledwo mogąc oddychać.

- Ała... debilu - syknął Akira. - Jeszcze raz, a zakopię cię i zabiję własnymi rękoma.

- Chyba na odwrót... - odrzekłem. Akira nadal leżał na mnie.

- Jak to?

- Powiedziałeś, że najpierw zakopiesz mnie, a potem zabijesz... to raczej nie jest realne?

- Uwierz zrobię to, jak choćby jeszcze jeden raz naruszysz moją przestrzeń osobistą!

Kątem oka zauważyłem Naoikiego i Keia zmierzających w naszą stronę. W ogóle to muszę wspomnieć, że to miejsce było piękne - całe porośnięte gęstą, miękką trawą i inną zieloną roślinnością, która pięknie wchodziła w kontrast dużych wysokich drzew o rozłożystych koronach.

Akira wstał o własnych siłach. Mi wstać pomógł Kei. Przez kilka minut doprowadzałem się do względnego porządku... właściwie to wyciągałem różne elementy liści, kory i szyszek z miejsc, gdzie raczej nie powinno ich być oraz strzepywałem z siebie piach. Kawałki runa leśnego miałem także we włosach, lecz z usunięciem tego był nie lada kłopot, więc poddałem się. Nie umknęło mi dziwne zachowania Akiry. Ciągle chodził gdzieś w kółko. Wyglądał jakby czegoś szukał.

- Kira... co robisz? Szukasz czegoś?

- Po pierwsze nie Kira tylko Akira... po drugie jak myślisz czego mógłbym tu szukać?

- Eee... - W tym momencie chciałem powiedzieć jeden ze swoich iście śmiesznych sucharów, jednak podarowałem to sobie, po przypomnieniu celu naszej wycieczki. - ... plecaka?

- Bravo ty! Tak geniuszu!

Podszedłem do Akiry i wyszeptałem mu kilka słów do ucha.

- Wiem, jakim tępym samozwańczym geniuszem jesteś i pochwalę cię za to, dlatego...  proszę nie zgub się. - Obdarzyłem go drwiącym uśmieszkiem.

Akira znowu mnie zignorował i powrócił do poszukiwań. Po krótkim namyśle przyłączyłem się do poszukiwań, jak reszta naszej grupy. Po pewnym czasie... przeszukiwań tej niewielkiej polanki, zrezygnowany usiadłem pod jednym z drzew.

- Chyba do rana tego nie znajdziemy - powiedziałem równocześnie skubiąc ręką źdźbło trawy.

- Na pewno kiedyś to znajdziemy - rzekł pocieszająco Naoki.

- Nie ma nic więcej na tej mapie? - zapytał Kei.

- Nie... - W głosie Akiry dało wyczuć się nutkę zniecierpliwienia.

- Daj... - Wyciągnąłem rękę do Akiry. Niechętnie przekazał mi mapę. Spojrzałem na nią... przyznam, że oprócz barwnej palety barw i kolorów nie było tam wskazówek, prócz czerwonego kółka, czyli pola naszych poszukiwań... co do czerwonego, to z boku narysowana była na całej długości mapy czerwona strzałka.

- Nie jestem pewien... ale to może coś znaczyć. - Zwróciłem się do załamanej grupy i wskazałem palcem narysowaną strzałkę.

- Taa? Niby co geniuszu - powiedział kpiąco Akira. - Może to wytłumaczysz? - Spojrzał na mnie lekceważąco.

Nie chciałem wyjść na skończonego debila, więc usilnie próbowałem coś wymyślić.

- Mam! Kierunek!

- Co? Że niby mamy iść dalej? - zadał pytanie Akira.

- Nie księżniczko... - Zauważyłem jak Akira powstrzymuje się od przywalenia mi. - ... raczej chodzi o... - W tym momencie spojrzałem się w niebo, a raczej popatrzyłem na korony drzew. Po chwili zauważyłem plecak wiszący trzy, może cztery metry nade mną. - Tam jest! - Wskazałem palcem.

- Super! Jak niby go stamtąd zdejmiemy? - zapytał Akira.

- Jak to jak? Nigdy nie bawiłeś się w szympansa?

- W co niby?... Szympansa? - Nie czekając na moją odpowiedź Akira szybko zaprzeczył. - Nie nigdy!

- Szkoda... w sumie ja też nigdy ale to do ciebie pasuje. - Obdarzyłem go szczerym uśmiechem. Po chwili jednak zrozumiałem jak bardzo mam teraz... znaczy Akira na pewno tego nie zapomni. 1:0 dla mnie!

- Teraz to cię naprawdę zabiję! - Akira porwał się na mnie z pięściami. Nie jestem ciotą, więc unikałem jego uderzeń... Jednak po pewnym czasie znudziło mnie to, więc postanowiłem przerwać ten akt desperacji ze strony Akiry w bardzo oryginalny sposób.

- Oj Akiś... Akiś... wiele się jeszcze musisz nauczyć - rzekłem, po czym przyciągnąłem go do siebie. Chwyciłem go w pasie i przewróciłem na ziemię.

Już chciałem go pocałować..., problem w tym, że nad nami  zdążył już stanąć nasz krąg przyjaciół i chłopak w kapturze... co uniemożliwiło mi dokonanie tego aktu na Akirze. Zawsze w takim momencie muszę przerwać!

Odwróciłem głowę z nad Akiry i spojrzałem na nich... Z wyrazu ich twarzy dało się odczytać zaskoczenie... zdziwienie... niedowierzanie?
Oby nic nie podejrzewali. Oby nic... - powtarzałem to ciągle w myślach.

- Aaa... eee... Kaito? - Głuchą ciszę przerwał Kei.

Szybko zszedłem z Akisia i wstałem na równe nogi.

- Eeeto... - Czułem jak się czerwienię. Nerwowo, a raczej z zakłopotania zacząłem przeczesywać swoje włosy ręką. I jak ja się z tego wytłumaczę? - To... no, bo... ten... tego... jakoś się musiałem bronić nie? - rzekłem bardziej stanowczo.

Ku mojemu zdziwieniu Kei Takaschi i Naoki Shigi wybuchnęli śmiechem. Po chwili niezdecydowania również postanowiłem się z tego pośmiać. Tylko obiekt moich aktów był mniej zadowolony od reszty.

                          ***

- W końcu się udało. - Odetchnął zadowolony Nakoi.

- Taa - mruknąłem pod nosem. Co prawda udało nam się ściągnąć ten głupi plecak, z czego byłem niezwykle zadowolony.

Mój zły humor wynikał z zachowania Akisia. Teraz już pewnie kompletnie jest na mnie obrażony. Moja wina, że jest pociągający?... Znaczy nie! Nie to chciałem powiedzieć! On jest...

Spojrzałem przed siebie, aby spojrzeć na Akirę. W świetle prawie zachodzącego słońca wyglądał obłędnie.

- Akira! - zawołał Kei. - Zróbmy sobie przerwę!

Akinori odwrócił się do Takaschiego. Chyba chciał coś powiedzieć... jednak nagle spadł, a raczej zapadł się pod ziemię. Byłem kilka metrów za nim. Słysząc jego krzyk szybko podbiegłem do... dziury w ziemi?

- Ej! Akira! Żyjesz? - krzyknąłem pochylając się nad dziurą.

- Tak! - odkrzyknął. - Wyciągnijcie mnie stąd!

Podziemna grota, do której wpadł Akiś nie była jakaś szczególnie głęboka... na oko ok. 3 metrów.

Chłopacy już chcieli rzucić mu jakąś linę wygrzebaną ze zdobytego plecaka, jednak powstrzymałem ich.

- Akira?

- Co znowu!

- Wyciągniemy cię... jeżeli spełnisz kilka naszych warunków. - Uśmiechnąłem się szyderczo.

- Darujcie sobie! Nie będę nic dla nikogo robił! - krzyknął z dołu.

- Jak chcesz. Chodźcie, nie będziemy marnowali czasu... - mówiłem na tyle głośno, żeby Akira mnie usłyszał. No cóż... chyba raz mogę uciec się do szantażu. - Jak wrócimy do obozu pewnie będzie już trochę późno... zawiadomimy opiekunów, jednakże ty... będziesz musiał spędzić ten czas tutaj. Wiesz co może być w takiej jaskini?

- Pająk! - krzyknął Akira.

- O tym mówię - powiedziałem. - To teraz wysłuchasz naszych warunków?

- D-d-dobra! Ale tu naprawdę jest pająk!

- Mamy tylko trzy warunki. Pierwszy jest taki, że masz nas traktować jak równych sobie. Drugi, mówi o tym, że...

- Zgadzam się!

- Tak szybko? - powiedziałem z niedowierzaniem, że nie chce usłyszeć dwóch ostatnich warunków. Chociaż może to i lepiej.

- Debilu mówiłem zgadzam się!

- Przysięgnij!

- Słucham?

- Przysięgnij na... na swój ród, że dotrzymasz obietnicy.

- Przysięgam!

- Na swój ród Akiś...

- Przysięgam na ród Akinori, że dotrzymam tej obietnicy, a teraz zrzucicie mi tą cholerną linę!

Kei zrzucił koniec liny i razem z resztą próbowaliśmy wyciągnąć Akirę. Po chwili udało się nam to uczynić. Gdy Akira był już na górze, podałem mu rękę. On się jej nie chwycił, przez co upadł na ziemię. Nie mogłem nie powstrzymać się od komentarza.

- Idiota.

W sumie z tym pozostałymi dwoma warunkami, to była trochę ściema ale mogę wymyślić cokolwiek, co może mi się kiedyś przyda... nie wcale nie zamierzam tego wykorzystać! No, może trochę...

                         ***

Witam :D

Dział nudnawy, gdyż, iż, ponieważ jeden planowany dział musiałam podzielić na dwa. :(

Podział wynika z jednej przyczyny: gdybym miała opublikować wyszłoby ponad 5k słów ;-; Moim zdaniem byłoby strasznie nudno.

Tak, więc możecie spodziewać się jeszcze jednego dzisiaj... obiecuję i przysięgam, że będzie bardziej interesujący od tego.

A teraz coś lepszego:

Prawie 100 gwiazdek!!!

Za taki rekordzik możecie spodziewać się małego bonusu, w którym to szczegółowo podziękuję pewnym osobą oraz przekaże Wam kilka fakcików na temat tej serii :3 Jednak bonus nastąpi dopiero po przekroczeniu progu setki ;)

Rozdział dedykuje MayUke :D

Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe, jednak wiedz, że w szczególności chciałam wyróżnić osobę, która jako pierwsza przeczytała, dała gwiazdkę i skomentowała niezbyt interesujący dział pierwszy, a potem... to już wiesz... po prostu dzięki za wsparcie na samym początku ^^ Już dłuższy czas to planowałam ;)

Na koniec chciałabym podziękować za wszystkie gwiazdki i komentarze oraz za to, że jesteście i czytacie to, w co wkładam masę czasu :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top