Itachi
*[Imię] POV*
Mój taktyczny odwrót udał się w stu procentach. Przez cały dzień i wieczór siedziałam zamknięta w pokoju i nie wychodziłam do pierwszej w nocy, kiedy nie miałam pewności, że nikt nie błąka się już po korytarzu. Wykopałam się z pod kołdry, którą byłam opatulona jak typowy naleśnik i szybkim krokiem podeszłam do szafki, chwyciłam za klucz i od razu podleciałam do drzwi zamykając je za sobą na magiczny przedmiot dzięki, któremu się nie otworzą... bez użycia większej siły.
Przez korytarze przemieszczałam się jak kret- cicho i na ślepo.
~Gdyby nie mogli zainwestować w coś innego niż szybko wypalające się świece.~ pomyślałam zdenerwowana trzymając się ściany jedną ręką. ~Już u Orochimaru było więcej światła.
Nagle zatrzymałam się wstrzymując oddech. paręnaście metrów dalej zauważyłam lekki błysk, który po chwili przerodził się w blask bijący ze środka jakiegoś pokoju.
Zagryzłam dolną wargę zastanawiając się czy wrócić do ciepłego łóżeczka, czy iść dalej i ryzykować spotkaniem z kimś lekko mówiąc "nieprzyjemnym".
Niestety mój brzuch odezwał się pierwszy i nie dał mi innego wyboru jak wybrać się w dalszą podróż po tych krecich korytarzach w celu znalezienia tego cholernego pomieszczenia zwanego kuchnią.
Wyciszając się zupełnie przeszłam obok świecącego pomieszczenia, w którym jak tylko zauważyłam, był ktoś siedzący na fotelu tyłem do wejścia.
Odetchnęłam z ulgą i kiedy już chciałam zrobić kolejny krok usłyszałam dwa słowa składające się w jedno bardzo proste pytanie.
-Kim jesteś?
Zamarłam. Zwykle nie jestem osobą która się boi takich sytuacji, bo jestem w stanie się obronić, ale w tym momencie było inaczej.
Byłam w obcym miejscu, z bandą morderców... a ten głos brzmiał przerażająco i chłodno.
Nie miałam pojęcia czy uciekać, atakować, czy stać tak dalej, a może się odwrócić?
Jednak obcy głos sam odpowiedział mi na to nie zadane na głos pytanie.
-Radził bym ci się odwrócić.- powiedział po chwili czekania.
Wypuściłam powietrze z płuc i zrobiłam co mężczyzna mi "radził". Ledwo co widziałam jego sylwetkę jednak najbardziej moją uwagę przykuły jego oczy.
-S-sharingan...- wyszeptałam zdumiona.
Kupa myśli i pytań zaczęła mi krążyć po głowie. Jedyną osobą, która mogła stać obecne prze de mną mógł być sam Itachi Uchiha- lecz i w to nie chciało mi się wierzyć.
Orochimaru nie opowiadał mi nigdy, że ten nukenin przebywa w Akatsuki.
Przełknęłam głośno ślinę widząc jego świdrujące spojrzenie na sobie.
-Jja...Tylko szukam kuchni.- Dodałam trochę pewniej od drugiego słowa.
Mężczyzna westchnął i używając stylu ognia podpalił pierwszą z brzegu świecę, którą po chwili zdjął i podał mi.
Kiedy jednak wykonał pierwszy ruch od razu mogłam potwierdzić sama sobie, że miałam rację.
-Czyli ty jesteś tą nową osobą.
Chwyciłam za podstawkę przejmując przedmiot od bruneta.
-Niestety. - Spojrzałam się w dół i od razu zauważyłam, że chłopak trzyma w ręku książkę.-Czytałeś?
-Tak. Ta godzina to jedyna chwila gdzie można spokojnie to robić.
-Gome, że ci przeszkodziłam. - uśmiechnęłam się przepraszająco.
Postanowiłam na wszelki wypadek być miła.
-Nie przejmuj się tym. Choć za mną.- wymamrotał i pokierował, jak się potem okazało, w miejsce docelowe.- Tutaj jest pomieszczenie, którego szukałaś.- skierował na mnie swój wzrok.
-Dzię...- zanim dokończyłam słowo czarnooki odwrócił się do mnie tyłem i odszedł szybkim krokiem.
Stojąc tak przez chwilę patrzałam jak odchodzi po czym weszłam do środka, chwyciłam za bułkę i jakiś sok, i wyszłam wracając prędko do pokoju.
________________________________
Tiaaa... jestem... Miałam "chwilowy" brak weny... ale jestem i dziękuję, że wy również jesteście !
MATTANE!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top