YANCHUU


Obudziłaś się cała obolała. Leżałaś oparta o blat w jakimś barze. Do twojej głowy zaczęły wpadać wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Twój narzeczony z tobą zerwał. Choć wolałabyś żeby właśnie to zrobił zamiast zdradzać cię z twoją byłą już przyjaciółką. Westchnęłaś i wzięłaś łyk stojącego przed tobą kieliszka z winem. Kiedy kładłaś kieliszek ktoś złapał cię za rękę którą trzymałaś kieliszek. Był to rudowłosy mężczyzna. Tak przynajmniej wywnioskowałaś po jego stroju. Po chwili puścił twoją dłoń i kaszlnął specjalnie

- To było moje wino – powiedział po chwili. Przez to że wieczorem wypiłaś no dużo za dużo twoja głowa pracowała na obrotach tak szybkich że nawet za rok nie odpowiedziałabyś na pytanie ile to 2+2. Lecz w końcu kiedy zdałaś sobie sens jego słów odstawiłaś kieliszek i wstałaś by przeprosić. Przez nadmiar procentów zachwiałaś się wpadając wprost na mężczyznę. Złapał cię on stawiając do pionu. Świetny początek znajomości.

- Przepraszam bardzo odkupie panu to wino – powiedziałaś szybko wyjmując portfel z drobnymi

- Z takimi pieniędzmi raczej go pani nie odkupi – powiedział zaglądając ci do portfela – to wino nazywa się Petrus jedna butelka kosztuje ponad 60 tysięcy

Zamurowało cię. 60 tysięcy za jedną butelkę wina to dużo za dużo jak na twoją wypłatę która zmniejszyła się do zera przez twoją byłą przyjaciółkę która nie chciała cię widzieć w pracy.

Usiadłaś znowu na stołku. Zrobiło ci się słabo. Takie pieniądze zarobisz chyba za kilkanaście lat jeśli w ogóle znajdziesz jakąś pracę. I przeżyjesz bez grosza przy duszy.

Rudowłosy mężczyzna patrzył się w ciebie po czym złapał się za czoło lekko je masując. Westchnął ciężko i upił łyk wina którego przed chwilą ty skosztowałaś.

- Chyba nie będę miała teraz jak oddać pieniędzy nie mam tylu – wyjąkałaś przez co twój rozmówca się zaśmiał

- Było nie brać swojego. To jak chcesz mi zapłacić? W naturze? – powiedział jakby w formie żartu lecz dla ciebie nie było to w ogóle zabawne.

- Jeśli tak pan będzie chciał to chyba... – nie dokończyłaś gdyż twoja twarz zrobiła się czerwona jak burak

- Ej spokojnie żartowałem. Nie musisz mi nic oddawać wzięłaś tylko łyk nie? Musiałaś mieć ciężką noc że zasnęłaś w barze. – powiedział uspokajając cię do tego stopnia że prawie spadłaś ze stołka z ulgi. – Uważaj na siebie. Pierwszy raz jesteś pod wpływem alkoholu?

- Cóż masz rację. Pierwszy raz jestem w barze.

- Pierwszy raz? Ile ty masz lat? – spytał niedowierzając

- 19 a pan? – spytałaś choć takie pytanie było raczej nie na miejscu

- 23 – odpowiedział biorąc kolejny łyk wina – Co cię sprowadza do baru, ciężka noc?

- Tak. Mój narzeczony mnie zdradził z była najlepszą przyjaciółką, wywalili mnie z pracy, muszę zarobić na życie by spłacić czynsz by nie zabrali mi mieszkania – mówiąc to twoje oczy zachodziły łzami – moi rodzice mają mnie gdzieś więc jak zabiorą mi mieszkanie to będę żyła pod mostem lub z moją ciotką Bellą – na sam dźwięk imienia Bella robiło ci się niedobrze. Dodatkowo procenty i kac dawały siwe znaki więc rzygnięcie teraz było tylko kwestią czasu. Łzy spływały po twoich policzkach tworząc po chwili cały strumień. Nikt nie zdziwił się na ten widok oprócz siedzącego przed tobą rozmówcy

- To bardzo przykre. Jak masz na imię? – spytał wycierając twoją łzę rękawem

- (T.I) a ty? – spytałaś choć nie wiedziałaś ile jeszcze wytrzymasz zanim całkowicie się rozpadniesz

- Chuuya Nakahara. To bardzo przykre (T.I). Czy mógłbym ci jakoś pomóc? – chwilowo jedyne o czymś myślałaś to o tym by ktoś pomógł ci znaleźć łazienkę do której możesz spokojnie się wyżygać. Nakahara widząc chyba że zaraz zwymiotujesz zaprowadził cię przytrzymując twoje ciało byś nie spadła.

Po kilku minutach wyżygałaś chyba cały alkohol z wczoraj i dziś i jedzenie. Obmyłaś twarz wodą. Dopiero teraz zobaczyłaś jak źle wyglądasz. Oczy podkrążone i przekrwione. Włosy w nieładzie. Przeczesałaś je lekko ręką i wyszłaś z łazienki. Przed drzwiami czekał Chuuya.

- Już ci lepiej? – spytał po czym zbliżył się do ciebie gdybyś zaraz miała upaść.

- Tak dziękuję Nakahara – powiedziałaś choć było to kłamstwo. Czułaś się tak źle że nie wiedziałaś nawet jak nazwać takie uczucie. Chciało ci się płakać. Czułaś upokorzenie. Upiłaś się w barze do nieprzytomności. Wzięłaś czyiś kieliszek i do tego teraz mężczyzna chciał ci pomóc. Szczyt zażenowania. Myślałaś że umrzesz ze wstydu. Wtedy cię olśniło było to głupie, bardzo głupie lecz to jedyny sposób na poradzenie sobie z tym.

Wybiegłaś z baru zostawiając zdziwionego Chuuyę. Po chwili skapłaś się jakie to było nieuprzejme ale nie było sensu wracać. Plus nie zapłaciłaś barmanowi. Teraz już wiedziałaś że to twój jedyny sposób na wybawienie od wszystkich problemów. Pobiegłaś do budynku znajdującego się blisko rzeki. Był on dość wysoki. Jeśli nie zabijesz się od wysokości to umrzesz topiąc się w rzece. Stanęłaś nad krawędzią budynku spoglądając w dół. Usłyszałaś za sobą dźwięk otwieranych drzwi.

- (T.I)! – krzyknął głos w momencie kiedy zaczęłaś spadać w dół

Obudziło cię krzyczenie kogoś i lekkie uderzenia w ramię. Chciałaś wstać lecz twoje ciało odmawiało ci posłuszeństwa. Zaczęłaś kaszleć wodą i spostrzegłaś że jesteś cała mokra a nad tobą pochyla się rudowłosy.

- Hej! Słyszysz mnie odezwij się żesz. Kurwa! – mówił rudowłosy. W jego oczach mogłaś dostrzec ogromny strach. Choć może ci się wydawało?

- Hej... – odpowiedziałaś cicho

- Kurwa czemu to zrobiłaś mogłaś umrzeć do cholery! – krzyczał niebieskooki

- A po co miałabym żyć przecież to nie ma sensu – zaczęłaś się śmiać z własnej bezsilności. Twój śmiech przerwało uderzenie w policzek – Ałć

- Nie pierdol głupot. Przez takie myślenie straciłem już jednego przyjaciela – powiedział po czym rozumiejąc co zrobił lekko się przeraził – przepraszam nie chciałem cię uderzyć

- Nie szkodzi. Przyzwyczaiłam się to moja wina. Gdybym nie ja pan mógłby sobie teraz spokojnie siedzieć w barze w suchych ciuchach... – twój monolog przerwało kolejne uderzenie w policzek tym razem mocniejsze.

- Nie pierdol głupot! Przez kogo chcesz zginąć. Problemy finansowe? Pomogę ci znaleść pracę. Przez twojego narzeczonego sukinsyna powiedz jak ma na imię a tak mu wpierdole że... – zaczęłaś się śmiać myśląc że rudowłosy chce cię rozśmieszyć lecz on był całkowicie poważny

- Mówisz poważnie... O mój Boże dziękuję dziękuję dziękuję – powiedziałaś po czym przytuliłaś się mocno do Chuuyi

- Ej spokojnie. Jak ma na imię twój były idiotą narzeczony? – spytał

- A czy to ważne?

- Tak

- Ech ma na imię (imię męskie które źle ci się kojarzy) jest prawnikiem

- Chyba prawiczkiem

- Nie

- Nie? Chyba nie...

- Nakryłam go z moją byłą przyjaciółką. Sama nigdy się z nim nie ruchałam. Bardzo się cieszę z tej decyzji

Nakahara odetchnął z ulgą. Zaprowadził mnie do swojego mieszkania. Było one umieszczone w najwyższym budynku w Jokohamie. Pod drzwiami stali ochroniarze. Pomyślałam że rudowłosy jest jakimś biznesmenem. To by wyjaśniało ilość jego pieniędzy.

W jego mieszkaniu oprócz ogromnego telewizora rozprzestrzeniał się piękny widok na port.

Byłaś zachwycona.

***

Po miesiącu znajomości z Nakaharą udało ci się znaleźć dobrze płatną pracę dzięki czemu nie musiałaś wyprowadzać się do ciotki. Od czasu zerwania z narzeczonym nie widziałaś go cieszyłaś się lecz było to też dziwne. Twoja była przyjaciółka wylądowała w szpitalu z wieloma urazami. Umarła w cierpieniu. Prawdopodobnie była to robota mafii.

Szłaś właśnie przez cmentarz by umieścić ulubione kwiaty na grobie swojej byłej przyjaciółki. Choć tak cię zraniła to jednak łączyło cię z nią wiele dobrych wspomnień. Gdy podeszłaś do grobu lub raczej jego resztek upuściłaś kwiaty z dłoni. Cały grób był zdemolowany. Przestraszona uciekłaś do domu. Po drodze drapnął cię kot który wieczorem leżał martwy przy twoich drzwiach.

Położyłaś się spać z myślą że to tylko zbieg okoliczności. Bo cóż innego.

Oglądałaś właśnie wiadomości z nudów gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Otwarłaś drzwi lecz nikogo nie było. Już chciałaś zamknąć drzwi kiedy zobaczyłaś pudełko. Wzięłaś je do środka i dalej mając puszczone wiadomości otworzyłaś je. Gwałtownie odsunęłaś się od pudełka uderzając się przy tym w kwiatka który upadł i się rozwalił. Wiadomości nadawały właśnie o tragicznym zgonie mężczyzny z odciętym przyrodzeniem. W twoim pudełku leżał właśnie penis twojego byłego narzeczonego.

Tego było za wiele i musiałaś zwrócić całe jedzenie. Po wyjściu z toalety myślałaś że zwymiotujesz ponownie tym razem ze strachu. Kwiatek który był przed chwilą w kawałkach znikł a zamiast niego pojawił się inny. Na stoliku kawowym oprócz pudełka widniał też list. Otworzyłaś go.

Piękna (T.I)

Spotkajmy się dziś o północy w parku koło portu

Pamiętaj o tym i nie spóźnij się nie chcemy by komuś stała się krzywda prawda...

List wypadł ci z ręki. Nie mogłaś dalej czytać. Zwymiotowałaś na swój nowiutki biały dywan. Wzięłaś ponownie list do ręki

Podobały ci się prezenty?

MUSZĄ ci się podobać

Chcesz ich więcej?

Ach (T.I) jesteś taka piękna gdy się śmiejesz, jesz, śpisz nawet gdy robisz kupę. Chciałbym cię widzieć częściej i zaznawać twojej miłości. Czyż to nie byłoby cudowne?

Nie możesz płakać przez kogoś innego niż ja NIE MOŻESZ

Śpij spokojnie (T.I) ♥️

Kolejne rzygi wydostały ci się z gardła. Nie wiedziałaś co robić. Nikomu nie mogłaś tego powiedzieć. Nie miałaś komu. Doskonale zdawałaś sobie sprawę że zadzwonienie na policję może się źle skończyć. Mogłaś również zadzwonić do Chuuyi lecz nie chciałaś go narażać. Postanowiłaś więc zostać w tym sama.

Pozasłaniałaś wszystkie okna i szczelnie je pozamykałaś. Nie szłaś się myć bojąc się że może być ukryta tam gdzieś kamera. Choć mogły być one wszędzie. Zegar wybił 23 i postanowiłaś położyć się spać po ciężkim dniu.

Pożałowałaś tego szybko.

Rano obudziły cię sygnały policji i karetki. Myśląc że to nic takiego zrobiłaś sobie śniadanie. Puściłaś wiadomości. Oglądałaś spokojnie wywiady w których policjanci tłumaczyli co się stało. Morderstwo na ogromną skalę. Nikt nie przeżył. Już chciałaś przełączyć na ciekawszy program kiedy zobaczyłaś jak na pokazywanym akurat teraz budynku widniały napisy Zraniłaś mnie (T.I)" „Gdzie jesteś?" „Pożałujesz!" „Szykuj się" „Spotkamy się jutro o tej samej porze i miejscu no chyba że chcesz by więcej ludzi zginęło" „Kocham cię (T.I) tak cholernie mocno". Wyłączyłaś telewizor i walnęłaś głową o ścianę. Co tu się kurwa dzieje myślałaś przez cały dzień.

O północy zjawiłaś się w umówione miejsce. Byłaś przerażona. Nagle ktoś złapał cię od tyłu zakrywając twoje usta dłonią. Drugą ręką złapał cię w talii.

- Nie krzycz (T.I) bo przestanę być delikatny – znajomy głos. Przestałaś się wyrywać i spojrzałaś za siebie. Za tobą stał Chuuya Nakahara.

- Co się dzieje? – powiedziałaś cicho lecz Nakahara usłyszał cię

- Kocham cię cholernie mocno. Czemu wczoraj się nie zjawiłaś? Zraniłaś mnie przez co musiało zginać wielu niewinnych ludzi.

- Chuuya czemu? Czemu ich zabiłeś?

- Pisałem ci tylko ja mogę wywoływać u ciebie łzy i radość każdy inny musi zginąć – mówiąc to można było znaleść na jego twarzy lekki uśmiech

- Dlaczego? Wcześniej nie byłeś taki! – powiedziałaś z oczami napełnionymi łzami strachu

- Hmm. Słoneczko ja byłem taki cały czas. A teraz choć za mną – powiedział nie ukrywając teraz uśmiechu

- Gdzie?

- Zobaczysz

Szłaś za Chuuyą. W pewnym momencie złapał cię i dzięki swojej zdolności w szybkim tempie znaleźliście się w zupełnie nieznanym przez ciebie miejscu. W wokół były tylko drzewa. I mały drewniany domek

- Jesteśmy na miejscu

- Gdzie jesteśmy

- Nie mogę ci zdradzić. Sama się przekonaj

Weszliście do domku w środku nie było niczego oprócz małej kuchni i...

- Podoba ci się? Od dzisiaj będziesz tutaj mieszkać. Razem ze mną będziesz odczuwała wszystkie emocje. Codziennie będziemy się świetnie bawić. – powiedział lecz ty już nic nie słyszałaś jego mowę zagłuszał ci twój płacz

***

Minął tydzień. Zauważyłaś już wiele rzeczy. Po pierwsze jesteście na zadupiu po drugie puki jest dzień możesz robić co chcesz lecz kiedy zapada noc musisz robić wszystko co mówi ci Nakahara WSZYSTKO. Jeśli choć raz się sprzeciwiasz ktoś traci życie lub ty obrywasz.

Płakałaś nie wiedząc co masz zrobić. Próbowałaś już raz popełnić samobójstwo. Na marne najwyraźniej miał tu ukryte kamery. Pożałowałaś tego. Oprócz wywodów które ci wyprawił zabił kilkunastu ludzi. Kazał ci zabić jakieś dziecko tłumacząc że jeśli nie potrafisz kogoś zabić to nigdy nie zabijesz siebie. Pod koniec kary zgwałcił cię boleśnie. Zostawił cię nagą i całą pokrytą spermą. Niezabieczył się więc mogłaś zajść w ciążę.

***

Minęły dwa miesiące. Dalej żyłaś choć pragnęłaś umrzeć. Od wydarzenia z gwałtem dowiedziałaś się tyle że Chuuya jest idiotą. Zapłodnił cię. Ukrywałaś to przed nim jak na razie skutecznie nie wiedziałaś jak zareaguje na wieść że jesteś w ciąży. Albo mógł się ucieszyć albo wściec. Ale zawsze tajemnice które pragnie się najbardziej skryć muszą wyjść na jaw akurat w najgorszym momencie.

Miałaś dziś pić z Nakaharą wino. Oprócz tego że nie miałaś na nie ochoty to dodatkowo byłaś w ciąży.

- Czemu nie pijesz? – spytał w końcu gdy sam skończył dopijać 2 kieliszek

- Nie mam ochoty – powiedziałaś

- Pij! – rozkazał

- Nie mogę! – krzyknęłaś gdy ten zaczął wstawać by samemu wepchnąć ci napój do gardła

- Nie możesz? Od kiedy? Czekaj chyba nie. Kurwa! – stanął nad tobą po chwili łapiąc cię za brzuch wbijając w niego rękę

- Przestań. Błagam cię – powiedziałaś płacząc z bólu i strachu

- Tak? Czemu mam cię posłuchać. Czemu mi nie powiedziałaś o tym że jesteś w jebanej ciąży!

- Przepraszam przepraszam – mówiłaś przez łzy które dusiły twoje gardło

Chuuya spojrzał na ciebie pustymi oczami. Wiedziałaś że to nie znaczy nic dobrego. Mógł teraz cię zabić wraz z dzieckiem lub łaskawie oszczędżić.

- Dobrze lecz wiesz że za nieposłuszeństwo czeka cię kara. Dziś sama ją sobie wybierzesz wybieraj jak myślisz co ja bym zrobił. Musisz zgadnąć wtedy obejdzie się bez kary lecz jeśli nie zgadniesz czeka cię kara taka jaką sama na siebie sprowadziłaś

- Nie chcę naprawdę

- Nie obchodzi mnie to. A teraz zgaduj

- Czemu Chuuya... Naprawdę moglibyśmy stworzyć wspaniałą parę gdybyś nie zrobił tego wszystkiego.

- Odpowiadaj inaczej zmienię zasady i jeśli nie zgadniesz czeka cię kara jaką ja wymyśliłem

- Nie wiem

- No cóż było miło mieć dziecko

Chuuya wstał i powalił cię na ziemię. Położył swoją nogę na twoim brzuchu i na początku delikatnie później coraz mocniej przyciskać. Błagałaś go by ten przestał lecz ten napawał się jedynie twoim lękiem i rozpaczą. Wtedy drzwi do domu się otworzyły. Do środka wbiegła Zbrojna Agencją Detektywistyczna.

***

Odsunęli ode mnie Chuuyę i zabrali do szpitala.

Obudziłam się w jasnym szpitalnym pokoju a obok mnie stała wysoka kobieta ze spinką motyla we włosach.

- Witaj nazywam się Akiko Yosano – przedstawiła się

- Ja jestem (T.I) co się stało? – spytałam na co kobieta westchnęła

- Zostalaś uprowadzona przez egzekutora mafii portowej Chuuyę Nakaharę. Sądząc po twoim brzuchu zgwałcił cię

- Co z dzieckiem?!

- Nie stała mu się krzywda. Chuuya choć w amoku używając grawitacji chronił dziecko. Nie chciał go skrzywdzić

- Czemu on taki się stał?

- Odkąd zginął jego były partner Dazai Osamu popadł w obłęd. Chciał umrzeć lecz szef zakazał mu tego robić. Przez to by chronić lekko swoją zrytą psychikę jego dusza podzieliła się na dwie części. Zachorował na chorobę dwubiegunową plus jeszcze przez jego porywczy charakter i żałobę stworzył potwora budzącego się w nocy. Tak się dzieje kiedy śmierć zabierz ci coś co kochasz najbardziej na świecie.

- Gdzie on teraz jest

- Chuuya? Miał zostać przywieziony do psychiatryka lecz w czasie drogi popełnił samobójstwo nie wytrzymał. Dazaia najpewniej jest w piekle i tylko się śmieje z decyzji Chuuyi i jego rozpaczy po nim. O właśnie Chuuya napisał ci list pożegnalny – powiedziała i podała mi list. Otworzyłam go

Droga (T.I)

Przepraszam cię za wszystko naprawdę wszystko. Pewnie jak to czytasz mnie już nie ma. Cieszę się z naszego dziecka choć pewnie brzmi to zabawnie sądząc jak powstało i to jak cię potraktowałem. Wiedziałem wcześniej że jesteś w ciąży czekałem aż w końcu cię przyłapie. Jakbym mógł mieć prośbę wiem nie powonieniem lecz pragnę by nasze dziecko jak będzie to chłopiec został nazwany Osamu. To imię mojego zmarłego przyjaciela. Opowiadałem ci. Nie martw się o utrzymanie. Oprócz pomocy agencji przesłałem całe swoje pieniądze na twoje konto.

Mam nadzieję że będziesz szczęśliwa z dzieckiem

Chuuya Nakahara

Po przeczytaniu listu po twoich policzkach popłynęły łzy. Mimo że pod koniec waszej znajomości źle cię traktował to jednak jej początek był dobry dzięki niemu jeszcze żyłaś. Gdyby nie on ciebie by nie było. Odłożyłaś list na drugą stronę sądząc że jest pusta lecz nie była. Była zapisany na niej wiersz

Kochając zapominam o sprawiedliwości

Zapominam o tym co w miłości czuję

Choć głos znajomy mi do ucha szepcze bym w końcu pozwolił puścić w zapomnienie

Ja nie potrafię usunąć wspomnień

Serce me płaczę nad tą niedolą

Pęka w kawałki się zamieniając

Każdy z kawałków oddaje tobie

Boś cię kocham najmocniej na świecie

Łzy zamieniły się w strumienie i choć wiedziałam że nie ma sensu płakać to nie mogłam przestać. Akiko została jeszcze chwilę przy mnie po czym wyszła. Zasnęłam cała we łzach.

***

Po 9 miesiącach urodziłaś (ilość i płeć) nazwałam (ich/je ją/go) Osamu (jeśli są dwa to drugie ma na imię Chuuya a jeśli jest jedno to ma na drugie Chuuya). Przeprowadziłaś się do nowego mieszkania. Dzięki pieniądzom danym przez Chuuyę nie musiałaś pracować. Niekiedy tylko pomagałaś agencji. Portowa mafia nie zaczęła cię atakować wręcz przeciwnie chroniła cię myśląc pewnie że kiedyś twoje dziecko odziedziczy zdolność ojca i dołączy się do mafii. Nie chciałaś tego lecz wiedziałaś że kiedyś twoje dziecko/dzieci dorośnie/dorosną i zacznie/zaczną zadawać niewygodne pytania. Ale na razie wolałaś się tym nie zamartwiać. 

Poszłaś spać dziękując że rok temu poznałaś Chuuyę Nakaharę


*****

Napisałam

Jest obecnie 1:43 i powinnam spać. Lecz jak widać nie śpię

Teraz biorę się za pisanie Yandazaia

Miłego dnia i dziękuję za przeczytanie tego one shota


(jest 1 marzec godzina 2.05 powinnam spać dobre 4 godziny temu. A ja zamiast spać poprawiam tego one-shota. O 6.30 wstaje i idę do szkoły na sprawdzian (umiem tyle co nic. Siedzę w pierwszej ławce nawet nie mam jak ściągać) Pewnie uaktualnię to za tydzień i napisze co dostałam)


Bajos 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top