9
Aria
Wyszliśmy na zewnątrz. Pogoda dziś nie dopisywała, ale taka właśnie była Japonia. Jednego dnia mogło jasno świecić słońce tylko po to, aby następnego dnia padało.
Było dziś pochmurnie, ale pogoda ta odzwierciedlała mój nastrój. Nie zapowiadało się na deszcz, jednak nie zakładałam, że mieliśmy bardzo oddalić się od siedziby yakuzy.
Kiedy wyszliśmy przed ogromny budynek, zobaczyłam przed sobą zwyczajną japońską uliczkę. Nie było tutaj nic szczególnego, ale tym, co najbardziej mnie zainteresowało, były pobliskie domy. Nie wyglądały na atrapy, ale wszystko było tutaj możliwe. Zamierzałam się więc pilnować. Uznałam, że gdy przyjdzie na to okazja, poproszę kogoś o pomoc.
Kirishima złapał mnie za rękę, gdy szliśmy przed siebie. Pilnował mnie, abym nie uciekła.
- Niemal jak na randce, prawda?
Spojrzałam na niego tak, jakby postradał zmysły. Zauważyłam, że nieznacznie się uśmiechnął.
- Chyba nigdy wcześniej nie trzymałem kobiety za rękę. Nie jestem dobry w randkowaniu, ale ty pewnie tak, prawda?
Wzruszyłam ramionami.
- Nie masz zamiaru się do mnie odzywać, kochanie?
- Czy to jakiś test?
- Test? - spytał, marszcząc brwi, przypatrując mi się pytająco.
- Chcesz sprawdzić, czy ucieknę? Dlatego zabrałeś mnie na zewnątrz, prawda? Może szukasz pretekstu, aby znowu mnie ukarać?
Kirishima zatrzymał się w miejscu, więc siłą rzeczy ja również musiałam stanąć. Mój porywacz obrócił się przodem do mnie. Objął dłonią mój policzek. Przypatrywał mi się przez jakiś czas bez słowa. Nic nie mówił, ale skanował mnie wzrokiem i to wystarczyło, abym poczuła się nieswojo.
- Nie szukam powodu, aby cię ukarać, Ario. Nie wiem, co sobie o mnie myślisz, ale to nie jest moją intencją.
Mężczyzna zsunął dłoń na moją szyję i lekko ją objął. Wiedziałam, że przypatrywał się malinkom, którymi mnie oznaczył. Czułam się jak jego własność. Jakby tego było mało, koszmarnie piekł mnie tyłek. Po klapsach, które otrzymałam, każdy krok był dla mnie jak przejście przez piekło. Miałam już tego dość.
- Czego tak naprawdę ode mnie chcesz, Kirishima?
Ścisnął nieznacznie moją szyję, pokazując mi tym sposobem, kto miał tutaj władzę.
- Nie rozumiem, skarbie.
- Na pewno jest coś, czego ode mnie chcesz. Wątpię w to, że będziesz zabierał mnie na randki i kupował prezenty. Jesteś bossem yakuzy. Kimś, kto nie ma czasu na romansowanie. Nie dam ci tego, co mogą podarować ci prostytutki. Nie jestem dziwką i nigdy nią nie będę. Jeśli więc chcesz, abym się nią dla ciebie stała, możesz mnie od razu zabić. Wolę umrzeć niż rozkładać przed tobą nogi dla twojej przyjemności.
Nie powinnam tak do niego mówić. Powinnam odzywać się do swojego oprawcy z szacunkiem, ale nie byłam w stanie zachowywać się tak posłusznie. Może byłam uległa i to aż za bardzo, ale zamierzałam walczyć o to, na czym mi zależało. W tej chwili najbardziej zależało mi na powrocie do domu.
Kirishima zbliżył się do mnie. Objął dłonią mój kark i oparł swoje czoło o moje. Drżałam z zimna i ze strachu. Położyłam dłonie na jego piersi, próbując go odepchnąć, ale on był zbyt silny.
- Nie zabiję cię i nie mam zamiaru kazać ci rozkładać przede mną nóg. Od tego mam swoje dziwki.
Nie wiedziałam dlaczego, ale trochę mnie to zabolało.
- Jesteś moją zabawką, Ario. Kimś, kogo sobie porwałem i z kim mogę robić wszystko, co chcę. Zauważ jednak, że mam do ciebie szacunek i nie zmuszam cię do rzeczy, których nie chcesz. Dlatego zrób coś dla mnie i dla siebie i pozwól sobie na rozkoszowanie się tym spacerem. Wieczorem zrobi się krwawo, więc taki spokój jest ci potrzebny.
Kirishima złożył pocałunek na moim czole i chwycił mnie ponownie za rękę, po czym zaczął iść.
Poruszaliśmy się po pustych i nieprzyjaznych uliczkach. Nie podobało mi się tutaj, ale nie zamierzałam prosić go o to, abyśmy wrócili do domu. Jeśli w ogóle w ten sposób mogłam nazywać ten budynek.
Przez cały czas zastanawiałam się nad tym, co mogłam zrobić, aby spróbować uciec. Może gdybym nie miała na nodze nadajnika, wszystko byłoby prostsze. Niestety opaska znajdowała się na mojej kostce i nie mogłam jej samodzielnie zdjąć.
Rozglądałam się nerwowo po okolicy. Co jakiś czas słyszałam rozbawiony śmiech Kirishimy. Pewnie bawiło go to, jak bardzo chciałam od niego uciec.
Nagle zobaczyłam coś, co sprawiło, że w moje ciało wstąpiła nadzieja. Przed nami, w odległości około kilkunastu metrów, znajdował się samochód policji. Przed nim stało dwóch funkcjonariuszy.
Nie dbałam o to, co się stanie. Nie obchodziło mnie w tej chwili to, co zrobi mi potem Kirishima, gdyż coś z pewnością miał mi zrobić.
- Zostałam porwana!
Gdy tylko wykrzyczałam te słowa, policjanci się do nas odwrócili.
- Proszę, pomóżcie mi! Jestem obywatelką Włoch i zostałam porwana przez członka yakuzy! Proszę!
Krzyczałam, próbując wyrwać się Kirishimie, ale on stanął za mną i objął mnie rękoma na wysokości piersi, blokując tym samym moje ręce. Krzyczałam do policjantów z prośbą o pomoc, a oni zaczęli iść w naszą stronę.
Miało mi się udać! Miałam wrócić do domu!
Uśmiechnęłam się przez łzy do funkcjonariuszy, którzy mieli być moimi bohaterami. Gdy znaleźli się wystarczająco blisko nas, zaczęłam im dziękować za to, że zwrócili na mnie uwagę. Nagle jednak zrobili coś, co sprawiło, że doznałam szoku.
- Panie Yamada, wszystko w porządku? - spytał jeden z policjantów, a ja zrozumiałam, że pokierował swoje słowa do Kirishimy.
- W rzeczy samej. Ładny dzień, prawda?
Policjant lekko się speszył i skinął głową.
- Rzeczywiście, panie Yamada. Jesień powoli wita także do Tokio.
- Macie dzisiaj coś ciekawego w planach? - spytał Kirishima jakby nigdy nic.
- Dostaliśmy zgłoszenie, że doszło tutaj wczoraj do morderstwa. Czy wie pan coś na ten temat, panie Yamada?
- Tym razem to nie moja wina - zaśmiał się Kirishima. - Nie mam pojęcia o żadnym morderstwie z wczoraj w tej dzielnicy. Wczorajszy wieczór miło spędziłem w Kabukicho. No nic, panowie. Spokojnej służby życzę i obyście jak najszybciej znaleźli sprawcę morderstwa.
Policjani nawet na mnie nie spojrzeli. Ukłonili się Kirishimie, po czym odwrócili się i odeszli tak, jakby nie zobaczyli przerażonej, zapłakanej i drżącej dziewczyny.
Otworzyłam usta, aby krzyknąć coś za policjantami, ale żadne słowa nie były w stanie wydostać się z moich ust. Płakałam w ciszy, nie dowierzając w to, co się właśnie wydarzyło.
Kirishima mnie puścił. Obszedł mnie tak, aby stanąć przede mną. Położył dłonie na moich biodrach, a ja podniosłam wzrok, patrząc mu w oczy.
- Kochanie, policja z nami współpracuje. Nie obchodzi ich jakaś porwana dziewczyna. Jeśli twoi rodzice zgłoszą, że zaginęłaś w Japonii, nikt cię nie znajdzie, bo oficjalnie tutaj już nie istniejesz. Policja nigdy nie nakieruje twoich rodziców na mnie, skarbie. Nikt cię tu nie znajdzie i nikt ci nie pomoże. Tutejsza policja ma świadomość, jak dużą władzę mam. Wiedzą, że lepiej mi nie podpadać. Dlatego są posłuszni, a ja w zamian za to jestem wobec nich uprzejmy. Musisz zrozumieć, że tutaj naprawdę nikt ci nie pomoże, Ario. Jesteś moja.
Nie mogłam w to uwierzyć. Miałam jedyną, niepowtarzalną szansę na to, aby stąd uciec. Mogłam wrócić do domu. Do Włoch. Do mamy i taty.
Policjanci jednak mnie olali. W ogóle nie zwrócili na mnie uwagi. W ich oczach widziałam szacunek do Kirishimy. Niemal się go bali.
To, że było mi przykro, to ogromne niedopowiedzenie. Nie wiedziałam, jak powinnam się czuć.
- Wracajmy do domu, Ario. Nic dobrego nie przyjdzie nam dzisiaj z tego spaceru.
Gdy szliśmy z powrotem do siedziby yakuzy, wbijałam wzrok w ziemię i milczałam. Byłam w szoku. Rozumiałam, że policja w pewnym sensie współpracowała z yakuzą, ale mogła współpracować z nimi na innym poziomie.
Do diabła, zostałam przecież porwana. Dlaczego nikt nie chciał mi pomóc? Czy chodziło o to, że nie byłam obywatelką Japonii? Czy może chodziło o to, że policjanci naprawdę nie chcieli podpaść Kirishimie?
Kiedy weszliśmy do budynku i zamknęły się za nami drzwi, drgnęłam. Kirishima zdjął buty, po czym zdjął je także mnie. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do kuchni.
- Kurwa, co ty jej zrobiłeś? - spytał jakiś mężczyzna, śmiejąc się. - Wygląda tak, jakby napadło ją jakieś dzikie zwierzę!
Mężczyzna miał około czterdziestu lat. Palił papierosa, stojąc w kuchni bez koszulki i boso. Spojrzałam na jego kolorowe tatuaże. Były odstraszające.
- To nie twój interes, co robię z moją zabawką, Takuya. Jeśli brakuje ci seksu, możesz udać się do burdelu.
Takuya, gdyż tak właśnie miał na imię ten mężczyzna, wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Chyba masz rację, Kirishima. Chętnie zerżnąłbym jakąś panienkę. Ostatnio zatrudnili tam Cherry. Ma czerwone włosy i jest słodka jak wisienka. Ma cipkę nie z tej ziemi. Poleciłbym ci ją, ale chyba już wylizałeś swoją zabawkę, prawda?
Kirishima zignorował Takuyę. Mężczyzna wypalił papierosa do końca, po czym zniknął z kuchni.
Poczułam jeszcze większy wstyd. Spuściłam wzrok i objęłam się rękoma w pasie. Było mi niesamowicie przykro, ale nie powinno dziwić mnie to, że byłam traktowana tutaj jak dziwka. Poddani Kirishimy, jeśli mogłam ich w ten sposób nazwać, byli pewni, że ich szef sobie już na mnie poużywał.
- Nie przejmuj się nim, zwierzaczku. Takuya co tydzień zmienia ulubioną prostytutkę.
- Czy wszyscy tacy jesteście? Wszyscy korzystacie z usług prostytutek?
- Nie - odparł stanowczo Kirishima, robiąc nam herbaty. - Ja rzadko się z nimi zabawiam. Poza tym, wielu członków yakuzy ma rodziny. Żony, dzieciaki i tak dalej. Nie wszyscy są zboczonymi na punkcie seksu facetami. Członkowie yakuzy, którzy dopiero do nas dołączają, są zafascynowani tym światem i często gubią się w świecie burdeli. Gdy ktoś do nas dołącza, jego życie zmienia się nagle. Człowiek dostaje mieszkanie, przywileje, pieniądze i kobiety. Coś za coś, Ario.
- T-ty nie masz żony?
Zaśmiał się, kręcąc głową.
- Nie. Nie planowałem mieć żony, ale teraz mam ciebie i wszystko może się zmienić.
Na pewno żartował. Nie istniała bowiem taka możliwość, abym mogła zostać jego żoną.
- Podejdź do mnie, Ario. Nie stój w wejściu jak kołek. Przecież cię nie skrzywdzę.
Kirishima zrobił nam herbaty, a ja stanęłam bliżej. Rozglądałam się naokoło, ale nie wyglądało na to, aby był tutaj ktokolwiek poza nami. Tak było lepiej. Nie ufałam członkom yakuzy. Takuya był dla mnie niemiły i domyślałam się, że inni również tak by się wobec mnie zachowywali. Byłam tylko zabawką. Tymczasową dziwką ich bossa. Nie miałam tutaj absolutnie żadnego wsparcia.
Mój porywacz podał mi herbatę. Nic nie powiedziałam. Trzymałam kubek w dłoniach i zastanawiałam się nad tym, czego dzisiaj byłam świadkiem.
Nie rozumiałam tego, że policja mi nie pomogła. Miałam nadzieję, że ktoś się nade mną zlituje, ale policjanci praktycznie w ogóle na mnie nie patrzyli. Byłam dla nich przezroczysta. Nie istniałam.
Chciało mi się płakać, ale byłam już bardzo zmęczona płaczem. Oczy mnie piekły, podobnie zresztą jak tyłek.
Kirishima stanął przede mną. Plecami oparta byłam o lodówkę. Mężczyzna głaskał mnie po biodrach, ale jego dłonie nie zawędrowały pod moją koszulkę. Mimo wszystko drżałam. Byłam pewna, że Kirishima wyprawiał niestworzone rzeczy ze swoimi dziwkami z klubów. Nie było tajemnicą to, że członkowie yakuzy mieli do dyspozycji najpiękniejsze japońskie kobiety.
- Pewnie zastanawia cię, dlaczego policja ci nie pomogła, prawda?
Skinęłam lekko głową.
- Mogę dać ci jeszcze jeden powód, dla którego policja z nami współpracuje. W 2011 roku miało miejsce trzęsienie ziemi. Jak pewnie wiesz, w Japonii często odbywają się trzęsienia ziemi, ale to było inne. O wiele mocniejsze. To była prawdziwa klęska, kochanie. Tak się składa, że wtedy yakuza niesamowicie pomogła poszkodowanym. Zbieraliśmy dla nich jedzenie i produkty niezbędne do przetrwania. Niektórzy członkowie yakuzy zaprosili nawet poszkodowanych ludzi do swoich biur czy domów, aby mogli tam się schronić. Mam wrażenie, że po tym wydarzeniu wizerunek yakuzy w oczach opinii publicznej uległ zmianie. Wielu ludzi mówiło, że yakuza zareagowała szybciej niż rząd i sądzę, że jest to prawda. Nie jesteśmy więc tacy źli, za jakich niektórzy nas mają. Na przykład ty, zwierzaczku.
Nie miałam pojęcia o tym, że członkowie yakuzy tak bardzo pomogli potrzebującym po trzęsieniu ziemi. To było dla mnie coś nowego i szokującego.
- Policja wie, z kim nie należy zadzierać. Nasza działalność jest w Japonii legalna. Gdyby tak nie było, wszyscy siedzielibyśmy w więzieniu.
Kirishima uniósł mój podbródek tak, abym spojrzała mu w oczy.
- Teraz, kochanie, wejdziemy na górę. Wezmę nasze herbaty, a gdy dojdziemy do sypialni, zdejmiesz spodnie i majtki, abym mógł posmarować ci tyłek. Dzięki żelowi będzie cię mniej bolało.
Och, nie. Czy on naprawdę znowu miał zamiar mnie tam dotykać? Po tym, jak już myślałam, że mu się znudziłam?
***
Cześć!
Wczoraj poprosiłam Was na swojej tablicy o to, abyście mogli wypełnić ankietę do mojej pracy magisterskiej. Jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił, a chciałby mi pomóc, kliknijcie, proszę, link zamieszczony w najnowszym poście na mojej tablicy :) Ankieta dotyczy Disneya, Disneylandu i Disney Adults, czyli ludzi dorosłych, którzy fascynują się disneyem.
Bardzo dziękuję Wam za dotychczasową pomoc!
Martyna x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top