4

Aria

Znaleźliśmy się w przestronnej i jasnej łazience. Znajdowały się tutaj białe, złote i czerwone elementy. Łazienka miała wannę, prysznic, piękną umywalkę, duże lustro i okno, które wychodziło chyba na ulicę.

Przełknęłam ślinę, gdy Kirishima posadził mnie na zamkniętej klapie sedesu. Mężczyzna podszedł do wanny i zakręcił kurek, po czym odkręcił kran, wypełniając wannę wodą. 

Mój porywacz obrócił się i podszedł do mnie. Kiedy był wystarczająco blisko, ukucnął przede mną i położył dłonie na moich udach. 

- Rozkuję cię, ale jeśli okażesz mi nieposłuszeństwo, czeka cię kara. 

Przełknęłam nerwowo ślinę. Nie miałam pojęcia, jakie kary miał na myśli Kirishima, ale domyślałam się, że nie spodobałyby mi się. Miałam już dość jak na jeden dzień. Byłam zestresowana i zmęczona. Może nie byłam już głodna, ale pozostałe potrzeby wciąż miałam niespełnione. 

Najpierw brunet uwolnił moje nogi. Mogłam spróbować uciec, ale tego nie zrobiłam. Jeszcze nie teraz. 

Potem rozkuł moje ręce. Byłam względnie wolna. Znajdowałam się w łazience apartamentu niezwykle niebezpiecznego mężczyzny, ale miałam wolne ręce i nogi. Mogłam spróbować coś zrobić, ale się nie odważyłam. 

Nie znałam rozkładu tego budynku. Nie miałam pojęcia, jak wyglądała tokijska siedziba yakuzy, w której się znajdowaliśmy, ale byłam pewna, że w ciągu najbliższych dni miałam ją poznać. Kirishima przecież nie mógł przez cały czas trzymać mnie w swoim apartamencie. Prawda? 

- Wstań, Ario. 

Nogi się pode mą uginały, ale wstałam. Stanęłam przed Kirishimą. Dobiła mnie różnica wzrostu między nami. Nie byłam niską dziewczyną, ale on był bardzo wysokim mężczyzną. Wysokim i niezwykle silnym. 

- Zdejmij koszulkę. 

Przełknęłam ślinę, kręcąc nieznacznie głową. 

- Proszę... 

- Ario, zdejmij koszulkę. Natychmiast. 

Powoli uniosłam rąbki koszulki. Po chwili zdjęłam ją przez głowę i pozwoliłam, aby opadła na podłogę. 

Kirishima przeskanował wzrokiem mój brzuch i piersi uwięzione w staniku. Uśmiechnął się lekko. Poczułam się speszona i próbowałam zakryć dłońmi swoje piersi. 

- Nie rób tego. Teraz zdejmiesz stanik. 

- Błagam cię, Kirishima. Nie każ mi tego robić. 

W jednej chwili mężczyzna się przy mnie znalazł. Objął dłonią mój kark. Zamknęłam oczy, gdy jego ciało znalazło się zdecydowanie zbyt blisko mojego. Mężczyzna przysunął swoje usta do moich, ale tylko delikatnie musnął moje wargi.

- Rób, co ci każę. Jestem w yakuzie, skarbie. Nie zabijam niepotrzebnie, ale jeśli będziesz taka niegrzeczna, zrobię twojej rodzinie krzywdę. 

Załkałam. Nie wiedzieć czemu, ale położyłam dłonie na jego rozgrzanej piersi. Kirishima lekko otworzył oczy ze zdumienia. Nie powinnam go dotykać i miałam tego pełną świadomość, ale i tak to zrobiłam. 

- Błagam pana - wyszeptałam, celowo zwracając się do niego właśnie w taki sposób. - Zrobię wszystko, czego pan sobie zażyczy. Proszę, niech pan nie zabija moich rodziców. Mam tylko ich. 

Szlochałam w przerwie między każdym słowem. Wzrok Kirishimy stał się łagodniejszy. Mężczyzna spojrzał na mnie ze smutkiem. 

- W takim razie zachowuj się, Ario. Nie chcę, żeby było mi za ciebie wstyd. 

W momencie, w którym Kirishima zagroził, że skrzywdzi moich rodziców, przestałam myśleć logicznie. Byłam w stanie zrobić wszystko, co by mi rozkazał, aby moja rodzina była bezpieczna. Miałam tylko swoich rodziców, nikogo więcej. Oni za to mieli tylko mnie. Kochałam ich z całego serca, a ich bezpieczeństwo było dla mnie priorytetem. Gdyby coś stało się moim rodzicom, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. 

Gdy Kirishima puścił mój kark, nieznacznie się od niego odsunęłam. Nie zastanawiając się dłużej nad tym, co robię, rozpięłam stanik i pozwoliłam, aby opadł na podłogę. Nie patrząc Kirishimie w oczy, zdjęłam także spodnie, skarpetki, a na końcu majtki. Już po chwili byłam zupełnie naga. 

Stałam prosto, ale głowę miałam spuszczoną, a dłonie zaciśnięte w pięści. Moje łzy skapywały na podłogę. Drżałam niemiłosiernie wiedząc, że mógł być to koniec mojego życia. 

Kirishima podszedł do mnie. Chwycił mnie łagodnie za podbródek. Uniósł moją głowę, ale panicznie zamknęłam oczy. 

- Ario, popatrz na mnie. 

- N-nie mogę...

- Popatrz. Już. 

Otworzyłam oczy, słysząc jego dominujący ton. Wciąż się trzęsłam. Kirishima nie patrzył jednak na moje ciało, a utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy. Patrzył na mnie z zainteresowaniem i łagodnością, o którą bym go nie posądzała. 

- Jesteś piękna. Nie masz się czego wstydzić. 

- W-wcale nie... Ja... 

- Teraz ja się rozbiorę. 

Kirishima odsunął się ode mnie, aby zdjąć spodnie i bokserki. Odruchowo spojrzałam na jego penisa. Cholera, był duży. 

Szybko odwróciłam wzrok od jego przyrodzenia, nie chcąc wyjść na jakąś wariatkę, która wpatrywała się w krocze swojego porywacza. Spojrzałam w dół, na posadzkę, która z pewnością musiała być bardzo droga. Kirishima podszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstek. Pociągnął mnie do wanny. 

- Wejdę pierwszy. Nie próbuj robić niczego głupiego. 

Jeśli myślał, że miałam zamiar uciec stąd nago, chyba nie był poważny. 

Kirishima wszedł do wanny wypełnionej pianą, którą nawet nie wiedziałam kiedy zrobił. Oparł się plecami o tylną ściankę wanny. Podał mi rękę. 

- Wejdź, zwierzaczku. 

Nie chciałam być tak blisko niego i to w tak intymnej sytuacji. Nigdy nie kąpałam się ze swoim byłym chłopakiem. Kochaliśmy się, ale nasz związek nie był oparty na fizyczności. Byliśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi i dużym wsparciem, ale nie czułam tej iskry. Iskry, którą czułam, gdy... 

Nie. 

Kirishima był przystojny. Wysoki, wysportowany, z wyraźnie zarysowanymi mięśniami i tatuażami. Miał piękne, magnetyzujące oczy i gęste włosy, które połowicznie związane były w kucyk. Fizycznie mi się podobał, ale ogólnie miałam upodobanie do Japończyków. Podobali mi się nie tylko ze względu na wygląd, ale także maniery i kulturę osobistą. 

Nie mogłam jednak zapomnieć o tym, że Kirishima był moim porywaczem i członkiem yakuzy. Był bardzo niebezpiecznym mężczyzną, od którego powinnam trzymać się z daleka. W każdej chwili mógł mnie zabić. 

Niepewnie weszłam do wanny. Kirishima pomógł mi usiąść w wannie. Nie chciałam siadać między jego nogami, ale Kirishima rozłożył je nieznacznie, dając mi znać, że to między nimi powinnam usiąść. 

Ustawiłam się między jego nogami. Usiadłam, ale starałam się trzymać od niego tak daleko, jak to możliwe. Kirishima niestety nie dał mi wyboru. Przyciągnął mnie do siebie tak, że po chwili poczułam jego penisa na swoich plecach. Kirishima obejmował mnie rękoma na wysokości klatki piersiowej, więżąc mnie w swoich ramionach. 

- Spokojnie, Ario. Nie zrobię ci krzywdy. Oddychaj. 

Oddychałam głęboko, ale mi to wcale nie pomagało. Kirishima mógł mówić, że nie miał zamiaru seksualnie mnie wykorzystać, ale wiedziałam o yakuzie swoje. Jako, że organizacja ta zajmowała się sprawowaniem władzy nad wieloma klubami z prostytucją w kraju, mieli oni dostęp do luksusowych panienek do towarzystwa. Yakuza dostawała najładniejsze i najbardziej obeznane w świecie seksu kobiety. Ja taka nie byłam. Daleko mi było do ideału zarówno pod względem wyglądu, jak i pod względem seksu. 

Po moich policzkach spływały łzy strachu, gdy Kirishima obejmował mnie na wysokości piersi. Był zdecydowanie zbyt blisko. 

- Czego ty tak właściwie się boisz, zwierzaczku? 

On chyba nie mówił poważnie. 

- Proszę, nie krzywdź mnie. Błagam cię, Kirishima. 

- Już ci mówiłem, że nie zrobię ci krzywdy. Chcę cię tylko umyć. 

- N-nie musisz być tak blisko mnie. 

- Nie muszę, ale chcę - odparł zdawkowo. 

- Błagam, ja... 

- Ario, mam już dość twoich błagań. Lubię, gdy kobieta jest uległa w łóżku i prosi o litość, gdy ją pieprzę, ale ty jesteś już denerwująca. Powiedziałem ci przecież, że nic ci nie zrobię i zamierzam dotrzymać słowa. Mówiłem ci jednak także, że jeśli będziesz niegrzeczna, wówczas czeka cię kara. Bardzo nie chciałbym ci jej dawać, jednak jeśli mnie do tego zmusisz, nie będę miał litości. Przykro mi, ale taki jestem, Ario. 

Kirishima zaczął mnie myć. Nie było to dla niego łatwe, gdy siedziałam między jego nogami i nie mógł dotrzeć do pewnych miejsc, ale i tak przed niczym go to nie powstrzymywało. 

Czułam się jak jego laleczka, gdy mnie mył. Obejmował mnie jedną ręką, a drugą mył moje ręce, pachy, piersi i brzuch. Potem zsunął dłonie niżej, ale nie tknął mojej kobiecości. Umył za to moje nogi, ale do stóp nie dosięgnął.

- Włosów nie będę ci dzisiaj mył, bo jesteś zmęczona i musisz zaraz położyć się spać. Chcę jednak, abyś umyła swoją cipkę. Tam cię nie dotknę. Jeszcze nie teraz. 

Jeszcze. 

Czyli w przyszłości miał zamiar mnie tam dotknąć. 

Wzięłam do ręki butelkę z żelem do mycia ciała, którą podał mi Kirishima. Nie chciałam myć swojej kobiecości, ale wiedziałam, że nie odpuści. Kirishimie chodziło o spektakl. O to, abym poczuła się bezbronna. 

Szybko umyłam swoją cipkę, nie zastanawiając się nad tym za wiele. Kiedy byłam już umyta, przyszedł czas na niego. 

Kirishima umył się szybko i sprawnie. Nie odsunął się jednak ode mnie nawet na centymetr. Na pewno nie było to dla niego zbyt komfortowe, ale chyba obawiał się, że od niego ucieknę. 

Kiedy Kirishima mył swoje penisa, wszystko widziałam. Starałam się na to nie patrzeć, ale moja ciekawość jednak zrobiła swoje. 

- Gotowe, kochanie. Teraz chciałbym, abyś się do mnie odwróciła. 

Nie. Niech to, tylko nie to. 

- Kirishima... 

- Usiądziesz okrakiem na moich udach. Czekam. 

Wiedziałam, że nie odpuści. Poza tym z obawy o życie rodziców, wykonałam jego polecenie. Podniosłam się i zaczekałam, aż Kirishima złączy nogi. Gdy to uczynił, niepewnie i niezdarnie usiadłam okrakiem na jego udach. Zachwiałam się, ale Kirishima złapał mnie za biodra, trzymając mnie w miejscu. 

Patrząc w dół, widziałam jego penisa. Nie był całkowicie twardy, ale nie był również miękki. Mężczyznę podniecało to, co widział, choć wcale nie postrzegałam siebie jako kogoś pięknego. 

Znajdując się w tej pozycji, moje piersi znajdowały się ponad linią wody. Kirishima cicho mruknął, obserwując moje cycki.

- Jesteś piękna, Ario. Cholera, jak miło, że pojawiłaś się w tamtym zaułku. 

- Czy masz dziewczynę?

Po moim pytaniu Kirishima zaczął się śmiać. Śmiał się i śmiał, a ja zrozumiałam, jak głupio zabrzmiało moje pytanie. 

- Kochanie, czyżbyś była zazdrosna? 

- O co? - spytałam niegrzecznie. 

- O mnie. 

Pokręciłam gwałtownie głową. 

- N-nie. Ja tylko... 

- Nie mam dziewczyny - wyjaśnił, sunąc dłońmi od moich bioder aż do linii piersi. - Nie mam czasu na dziewczynę, Ario. Mam mnóstwo obowiązków w codziennym życiu, a gdy potrzebuję obciąganka albo seksu, dzwonię po nasze sprawdzone od lat prostytutki. Teraz jednak mam ciebie, więc nie będę potrzebował żadnej z nich. 

Pokręciłam błagalnie głową. 

- N-nie... Ja... 

- Wiem, że teraz nie rozłożysz przede mną nóg, Ario - zaśmiał się, unosząc jedną dłonią mój podbródek tak, abym spojrzała mu w oczy. - Już to mówiłaś, a ja szanuję twoje zdanie. Oboje jednak wiemy, że się z tego nie wywiniesz. Zostaniesz tutaj na zawsze, kochanie. Twoje miejsce jest u mojego boku. Jesteś moją zabawką. Moją dziewczynką. Jesteś moja. Nie wytrzymasz długo bez seksu. Ja zresztą także. Pewnego dnia sama do mnie przyjdziesz z prośbą o mojego penisa, a ja ci go dam, bo jestem grzecznym chłopakiem. 

Kirishima parsknął śmiechem. Wyraźnie bawiło go to, że się go bałam. Było mi przykro, że tak mnie traktował, ale czego innego mogłam spodziewać się po członku yakuzy? 

- Jesteś śliczna i taka niewinna. Masz bardzo dobre serce, skarbie. Jesteś dla mnie idealna. 

- Nie znasz mnie - wyszeptałam, gdy on sunął jedną dłonią wyżej. Przesunął palcem między moimi piersiami, po czym objął dłonią moje gardło. 

Wiele dziewczyn i kobiet coś takiego kręciło. Poddawanie się woli swojego mężczyzny było seksowne, ale wszystko było dobrze, gdy bawiło się tak z kimś, kogo się kochało i komu się bezgranicznie ufało. 

Ja Kirishimie nie ufałam wcale. Zniszczył mój telefon, spalił mój paszport i mnie uprowadził. Wystarczyłaby chwila, aby odebrał mi życie. Mógłby mocniej zacisnąć palce na moim gardle, niszcząc moją przyszłość. 

Położyłam dłonie na jego piersi, gdy obejmował dłonią moją szyję. Patrzyłam na niego błagalnie. 

- Proszę, nie rób mi krzywdy. 

Uśmiechnął się, pokazując mi swoje białe zęby. 

- Nie skrzywdzę cię, Ario. Pokazuję ci, kto ma tutaj władzę. 

Moje sutki stanęły na baczność z zimna. Kirishima im się przyjrzał. 

- Kurwa, tak bardzo chciałbym je possać. Mogę to zrobić, zwierzaczku? 

Pokręciłam przecząco głową, a on westchnął z niechęcią. 

- W porządku. Nie dzisiaj, ale pewnego dnia to zrobię i wyślę cię w kosmos z przyjemności, kochanie. 

Kirishima złożył pocałunek na moim czole, po czym pomógł mi wyjść z wanny. Wytarł mnie mimo mojej prośby, abym mogła wytrzeć się samodzielnie. Po tym założył mi koszulkę z górą Fuji, którą dzisiaj sobie kupiłam. Nie miałam przy sobie świeżych majtek lub spodenek, więc Kirishima dał mi swoje bokserki. 

On sam ubrał się tylko w bokserki, choć byłam pewna, że co noc sypiał nago. 

Mój porywacz zaprowadził mnie z powrotem do sypialni. Kazał mi się położyć. Przykuł mi jedną rękę do wezgłowia łóżka za pomocą kajdanek. Po chwili położył się obok mnie, zgasił światło i się do mnie przytulił. 

- Dobrej nocy, zwierzaczku. Jutro czeka nas interesujący dzień. 

Jeśli myślał, że uda mi się zasnąć, to był w ogromnym błędzie. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top