33

Aria

Wpatrywałam się we wszystkie zabawki, które Kirishima wyciągnął z pudła. Miałam w głowie wiele scen, które chciałam z nim spełnić. Byłam pewna, że nie dość, że brunet nie miałby nic przeciwko temu, to w dodatku by mnie zachęcał. Tak bardzo chciałam mu ulec, ale miałam mnóstwo obaw.

Kirishima sunął dłońmi po moich łydkach. Czułam się świetnie, gdy tak przede mną klęczał. Wiedziałam, że byłam z nim bezpieczna i to było dla mnie najważniejsze.

Jego jasnobrązowe oczy wpatrywały się we mnie tak, że czułam się piękna. Nagle wyobraziłam sobie nas za kilkanaście, może kilkadziesiąt lat. Chciałam, abyśmy wciąż byli razem i mieli ze sobą dzieci. Przynajmniej dwójkę, a jeśli szczęście będzie nam sprzyjało, może i trójkę. Pragnęłam także, abym mogła skontaktować się ze swoimi rodzicami i powiedzieć im, co się stało. Miałam nadzieję, że mieli zaakceptować mój wybór, ale na razie niczego nie mogłam być pewna. 

- Kirishima? 

Mężczyzna uśmiechnął się łagodnie. Moje serce zaczęło bić szybciej i zrobiło mi się gorąco. Cokolwiek ze mną robił, nie musiał się nawet za bardzo starać. Po prostu dla niego przepadłam. 

- Tak, zwierzaczku? 

Wzięłam do ręki skórzane kajdanki i dokładnie im się przyjrzałam. 

- Czy miałbyś coś przeciwko temu, gdybym to ja cię dzisiaj zdominowała? 

Jego ciemne brwi uniosły się wyżej w geście zdziwienia. Kirishima uśmiechnął się jednak szerzej, pokazując mi swoje zęby. 

- Nie miałbym absolutnie nic przeciwko temu, słoneczko.

- Nie jestem pewna, jak poradzę sobie w tej roli. Nie mam żadnego doświadczenia, ale... 

- Każdy gdzieś kiedyś zaczyna, kochanie. Nikt nie rodzi się specjalistą w danej dziedzinie. Nie masz pojęcia, jak bardzo cieszy mnie to, że chcesz tego ze mną spróbować. Nie zdziw się, jak zaraz mi stanie, Ario. 

Nie mogłam nie wybuchnąć śmiechem. Kirishima zawsze wiedział, co powiedzieć, aby mnie rozbawić i sprawić, żebym nie była tak bardzo zestresowana. 

- Boję się, że cię skrzywdzę. Nic złego ci nie zrobię, ale... 

- Ario, przecież wiem, że nie użyjesz na mnie pejcza. Przynajmniej nie dzisiaj. Powiedz mi, co planujesz ze mną zrobić, dobrze? To tak na początek. Potem nie będziesz musiała już o niczym mnie informować, gdyż chodzi właśnie o zaskoczenie podczas zabawy, ale to twój pierwszy raz. Bardzo chciałbym móc cię pokierować. 

- Myślałam o tym, żeby skuć ci ręce i założyć ci obrożę. 

- Bardzo podoba mi się ten pomysł - odparł, kiwając głową. - Nie krępuj się, kochanie. Oddaję się w twoje władanie. 

Kirishima podał mi swoje nadgarstki, złączając ją. Nieustannie zaskakiwało mnie to, jak bardzo mi ufał. Nie dałam mu żadnego powodu, aby mi ufał, ale Kirishima wierzył, że go nie wykorzystam i nie skrzywdzę. Teoretycznie mogłabym spróbować uciec albo wezwać policję, gdy będzie skuty i zdany na moją łaskę, ale nie zrobiłabym tego. Nie chodziło tylko o to, że nie chciałam zobaczyć tego mężczyzny za kratkami. Nie zamierzałam dopuścić do tego, aby cokolwiek nas rozdzieliło. 

Swoją drogą, Kirishima nigdy nie trafiłby za kratki. Nie śmiałam jednak próbować kontaktować się z policją, gdyż nie zamierzałam za nic w świecie ryzykować tego, że ktoś odsunie mnie od Kirishimy. Może byłam głupia i wkrótce miałam tego pożałować, ale w tej chwili bardzo go pragnęłam i nic nie mogło sprawić, aby było inaczej. 

- M-myślałam o tym, aby skuć ci ręce za plecami. 

Kirishima uniósł znowu swoje ciemne brwi. 

- W takim razie działaj, królowo.

Patrzyłam na to, jak mężczyzna posłusznie wystawia ręce za plecy. Gdy to uczynił, wstałam z łóżka i przeszłam obok Kirishimy tak, aby uklęknąć za nim na jedno kolano. 

Czułam się strasznie dziwnie, gdy zakładałam skórzane kajdanki na nadgarstki bossa yakuzy. Miałam wrażenie, że byłam bohaterką jakiegoś filmu. Bardzo dziwnego romansu, ale takiego, który pobudziłby niejedną kobietę. 

Już po chwili nadgarstki Kirishimy były uwięzione za jego plecami. Jakiż to był seksowny widok!

- Nie za ciasno? 

- Jest idealnie, Ario. Teraz już na pewno od ciebie nie ucieknę.

Zarumieniłam się czując, jak przepływa przeze mnie fala gorąca. 

- T-też tak myślę. 

- Co teraz, królowo? Czy założysz mi obrożę? 

Ponownie usiadłam na brzegu łóżka. Kirishima posłusznie klęczał na podłodze patrząc na mnie tak, jakby nie mógł się doczekać, co zrobię jako następne. 

- Chyba tak. Mam tylko nadzieję, że cię nie uduszę. 

Roześmiał się tak, jakbym powiedziała coś niezwykle zabawnego. 

- Gdybyś mnie udusiła, nie miałbym nic przeciwko. To byłaby piękna śmierć z twoich ślicznych rąk, Ario. Wolałbym jednak jeszcze trochę pożyć. Choćby po to, aby móc się tobą nacieszyć, kwiatuszku. 

Kirishima był specjalistą, jeśli chodziło o flirtowanie. Dokładnie wiedział, co powiedzieć, abym stała się posłuszną zabawką w jego rękach. Na pewno poderwał już w życiu wiele kobiet, ale jeśli wierzyć jego słowom, żadna na dłużej nie zagościła w jego sercu. Kirishima spotykał się tylko z prostytutkami po to, aby sobie ulżyć. Nigdy jednak nie miał przy sobie kogoś, kto by się o niego troszczył i kto po prostu by go pokochał. 

Wzięłam do rąk obrożę i powoli objęłam nią szyję Kirishimy. Mężczyzna pochylił głowę tak, abym mogła z łatwością zapiąć obrożę. Gdy to uczyniłam, Kirishima podniósł głowę. Do skórzanej obroży doczepiona już była smycz. Dzięki temu mogłam wziąć smycz do ręki i owinęłam ją sobie wokół dłoni. 

- Nie za ciasno? 

- Nie, kochanie. Jest idealnie. Cholera, nie masz pojęcia, jak wspaniale się teraz czuję. Jestem na twojej łasce, ale wiem, że jestem bezpieczny. To mnie o wiele bardziej podnieca niż fakt, że jestem zniewolony. 

- Kirishima... 

- Nie psuję nastroju, Ario. Wybacz mi. 

- Nie, nie. To ważne, abyśmy mówili o swoich uczuciach. Nie chcę zrobić ci krzywdy, ale tak bardzo mi się podobasz, gdy jesteś taki uległy, że nie wiem, co mam ze sobą zrobić. 

Kirishima parsknął śmiechem. Ja również lekko się uśmiechnęłam. To był wspaniały moment. Pokazywał jasno, że to, co się między nami tworzyło, było prawdziwe i podążało we właściwym kierunku. 

- Cieszę się, że ci się to podoba, Ario. Jestem uległy, ale tylko wobec ciebie. Gdyby którykolwiek z moich wrogów zobaczył mnie na kolanach i na smyczy, już nigdy nie miałbym spokoju.

Roześmiałam się, gdyż miał rację. Na pewno pokazywanie słabości innym członkom organizacji przestępczej nie było mile widziane. 

- Chciałabym móc zrobić ci zdjęcie, ale nie zaryzykowałabym, że ktoś ukradnie mi aparat i wywoła te zdjęcie. 

Kirishima mruknął ze zrozumieniem. 

- Nie bronię ci robić zdjęć, kochanie. Po to właśnie kupiłem ci ten aparat. Masz jednak rację. Wolałbym, aby takie zdjęcia nie powstały. Jeśli jednak kiedykolwiek będziesz miała ochotę na to, abym padł przed tobą na kolana, zrobię to bez wahania. Ufam ci bezgranicznie. Nie wiem, czy to widzisz, ale coś w tobie wyzwalam, skarbie. Jest to coś dobrego, prawda?

Uniosłam rękę. Objęłam nią policzek bruneta. Mężczyzna wtulił się w moją dłoń, gdy ja delikatnie go głaskałam. 

- Tak, to coś wspaniałego.

- Ario, cholera. Czy mogę coś zrobić? 

- C-co masz na myśli? 

Kirishima rozchylił nieznacznie usta. Dyszał ciężko. Zerknęłam w dół i zauważyłam, że jego penis stał się twardy i wypychał przód spodni dresowych. 

- Chciałbym móc wylizać twoją cipkę, ale to tylko prośba. Nie muszę tego robić, jeśli nie chcesz. To twoja decyzja, aniołku. 

Zrobiło mi się wręcz niemożliwie gorąco. Przeniosłam dłoń na głowę Kirishimy i zaczęłam go po niej głaskać. 

- Czy mogłabym wtedy zasłonić ci oczy? 

- Nie chcesz, abym na ciebie patrzył, Ario? 

- Nie wiem - wyszeptałam, wzruszając ramionami. - Chyba bym tego chciała, ale czy mogłabym przynajmniej na początek zawiązać ci oczy? Obiecuję, że cię nie skrzywdzę. Mam po prostu wrażenie, że gdybym zasłoniła ci oczy, nie wstydziłabym się tego aż tak bardzo. 

Kirishima mruknął ze zrozumieniem i pokiwał głową. Wzięłam więc do ręki przepaskę na oczy i powoli zbliżyłam ją do jego twarzy. Czułam się okropnie z tym, że traktowałam go niemal jak zabawkę. Naprawdę tego nie chciałam, gdyż zależało mi na jego uczuciach. Kirishima wiele dla mnie robił i zamierzałam pokazać mu za to wdzięczność. Był wobec mnie cierpliwy i opiekuńczy, a także kupował mi wszystko, co chciałam. Był mężczyzną idealnym, a ja dotychczas nic tak naprawdę dla niego nie zrobiłam. Dlatego czułam się koszmarnie z tym, jak się w tej chwili zachowywałam. Miałam wrażenie, że w jakiś sposób go wykorzystywałam. 

- Jeśli tego nie chcesz, to... 

- Załóż mi tą opaskę, Ario. Proszę. 

Westchnęłam ciężko i zrobiłam to. Założyłam Kirishimie przepaskę, wiążąc ją z tyłu jego głowy. Pogłaskałam go delikatnie po włosach. 

- Dziękuję, królowo. 

- Nie czujesz się źle? Jak niewolnik? 

Zaśmiał się, kręcąc głową. 

- Nie. Absolutnie nie. Ufam ci i wiem, że mnie nie zranisz. Mylę się? 

Pokręciłam głową, ale po chwili przypomniałam sobie, że przecież mnie nie widział. 

- Nie mylisz się. Zatroszczę się o ciebie. Dzisiaj i każdego kolejnego dnia. Oczywiście jeśli się mną nie znudzisz i wciąż będziesz mnie chciał. 

- Oczywiście, że będę cię chciał, Ario. Jesteś moja, a ja jestem twój. Nie rzucam słów na wiatr. Zależy mi na tobie i pragnę się tobą zaopiekować, ale nie mam nic przeciwko temu, abyś od czasu do czasu to ty się mną zajęła. Proszę, wykorzystaj mnie. Jestem cały do twojej dyspozycji. 

Miałam w głowie kilka możliwych scenariuszy na to, jak mogła potoczyć się nasza zabawa, ale jeden chciałam spełnić w szczególności. 

- Zaczekaj, proszę. Rozbiorę się. 

Kirishima skinął pokornie głową i nic nie odpowiedział. 

Wstałam i zaczęłam zdejmować z siebie ubrania. Kirishima klęczał na podłodze ze skutymi rękoma, opaską na oczach i smyczą zwisającą w dół jego piersi. Wyglądał boleśnie seksownie. Jak mokre marzenie wielu kobiet. Duży, wytatuowany i niebezpieczny mężczyzna czekał na to, aż się nim zajmę. Najbardziej podobało mi się jednak zaufanie, jakim mnie darzył. Uważałam, że nie zasługiwałam na jego zaufanie, ale skoro chciałam pójść z nim dalej, musiałam bardziej w siebie uwierzyć. 

Wzięłam głęboki wdech, gdy byłam już całkiem naga. Przejrzałam się w lustrze znajdującym się w rogu sypialni i nagle poczułam się boleśnie niepewna siebie. Miałam wiele niedoskonałości. Nigdy nie umiałam siebie w pełni zaakceptować, a tym bardziej pokochać. Nieustannie porównywałam się z innymi kobietami, choć wiedziałam, że nigdy nie będę taka idealna jak modelki czy niektóre aktorki. Nie miałam w sobie nic wyjątkowego, dlatego nie miałam pojęcia, co widział we mnie Kirishima. 

- Ario? Jesteś tam?

Odwróciłam się do niego, czując nagłe wyrzuty sumienia, że zostawiłam go klęczącego przy łóżku i wpatrywałam się w swoje odbicie lustrzane tak, jakby długie obserwowanie samej siebie mogło sprawić, abym stała się piękna. 

- Tak, Kirishima. Przepraszam, ale patrzyłam na siebie w lustrze. 

- Odebrałaś mi wzrok po to, abyś sama mogła się sobie przyglądać? Niegrzeczna dziewczynka. 

Roześmiałam się. On zawsze wiedział, co powiedzieć, aby mnie rozbawić. 

- Można tak powiedzieć. To jak? Jesteś gotowy? 

- Jak nigdy w życiu!

Usiadłam na brzegu łóżka i niepewnie złapałam za smycz. Pociągnęłam Kirishimę bliżej siebie. Rozłożyłam dla niego nogi tak, że jego twarz znajdowała się zaledwie kilkanaście centymetrów od mojej kobiecości. Jeszcze miesiąc temu nie posądzałabym siebie o to, że będę w stanie zachowywać się w taki wyuzdany sposób. Musiałam jednak się uspokoić i zrozumieć, że inne pary też tak się ze sobą zabawiały. Nie było niczego złego w odrobinie perwersji. 

Wolną dłonią zaczęłam głaskać mężczyznę po głowie. Kirishima rozchylił usta. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy, ale właśnie to dodawało tej chwili magii. 

- Możesz zacząć. 

Uśmiechnął się, przygryzając dolną wargę. 

- Jesteś pewna, Ario? Mam twoje pozwolenie? 

- Tak, Kirishima. Jeśli się spiszesz, dam ci potem nagrodę. 

Mruknął z zadowoleniem, a ja próbowałam dojść do tego, jakim cudem czułam się przy nim taka wyzwolona. 

- Oczywiście, kochanie. Muszę zatem bardzo się postarać, aby zadowolić moją królową. 

Gdy tylko Kirishima wypowiedział te słowa, zaczęło się coś wspaniałego. 

Na początku Kirishima obdarowywał pocałunkami moje uda. Powoli zbliżał się ustami do cipki. Rozłożyłam szerzej nogi i pociągnęłam go za smycz bliżej siebie, nie mogąc znieść rosnącego napięcia. Kirishima pocałował mnie w łechtaczkę, a ja jęknęłam. Odchyliłam głowę do tyłu, gdy zaczął mnie lizać. Co chwila ssał i na zmianę lizał, doprowadzając mnie do szału. Doskonale wiedział, co robić, aby sprawić, żebym stała się jego niewolnicą. 

Mój mężczyzna ssał mnie tak, że zanurzył niemal całą twarz w mojej kobiecości. Patrzyłam w dół z niedowierzaniem, że był tak pewny siebie i swoich umiejętności. Szczerze mu tego zazdrościłam. 

Byłam już na granicy. Zaczęłam ujeżdżać jego twarz, chowając wstyd do kieszeni. To nie było miejsce na wstyd. To był czas na to, abym była sobą i choć trochę ucieszyła się z życia. 

- Kirishima, błagam!

Może to on był skuty i na smyczy, ale oboje wiedzieliśmy, kto tak naprawdę był w tej relacji uległy. Mimo wszystko, gdy dochodziłam i krzyczałam, czułam się jak jego królowa. Piękna królowa, która miała najwspanialszego faceta na świecie. 

To było uczucie, które chciałam zapamiętać na zawsze. Tą pewność siebie, szczęście i wiarę, że nam się uda. Nie mogło być inaczej. Kirishima był mój, a jeśli ktokolwiek miał zamiar mi go odebrać, musiał liczyć się z moim gniewem. 




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top