31

Kirishima

Pierwsza noc Arii w naszym domu minęła spokojnie. Moja ukochana spała jak dziecko. Gdy obudziłem się nad ranem, ujrzałem ją z głową spoczywającą na mojej piersi. Aria się we mnie wtulała, co sprawiło, że moje uczucie do niej jeszcze bardziej się umocniło. 

Przed pójściem spać rozmawialiśmy o wielu różnych rzeczach. Niektóre były bardziej niewinne, a inne bardziej perwersyjne. Cieszyło mnie to, że nie baliśmy się mówić o swoich pragnieniach. Zawsze powtarzałem, że komunikacja w związku była najważniejsza i to podtrzymywałem.

Głaskałem Arię po głowie, gdy jeszcze spała. Nie miałem serca jej budzić. Dziś nie miałem nic zaplanowane, więc zamierzałem spędzić cały dzień z nią w domu. Chciałem pokazać jej wszystkie pokoje, oprócz tego przeznaczonego na zajmowanie się interesami, oraz sprawić, aby się tutaj zadomowiła. Często mieliśmy jeździć do różnych miast i zostawać tam na kilka, a nawet kilkanaście nocy, ale to w Osace był nasz dom. 

Zerknąłem na nadajnik znajdujący się na kostce nogi Arii i poczułem falę wyrzutów sumienia. Wiedziałem, że jeśli chciałem budować z Arią coś wyjątkowego, niebawem musiałem zdjąć jej ten nadajnik. Nie opuszczało mnie jednak przeczucie, że ten nadajnik nie był dla niej formą kary, a zapewnieniem bezpieczeństwa. 

Jako boss yakuzy, a przynajmniej jednego z jej oddziałów, byłem celem dla wielu Japończyków. Zarówno tych zaangażowanych w działalność przestępczą, jak i zwyczajnych obywateli. Ludzie niedługo mieli dowiedzieć się o tym, że miałem kobietę. Nie chciałem, aby pewnego dnia moja Aria została porwana i wykorzystana. Nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Dlatego musiałem z nią porozmawiać. Nie zamierzałem zostawić na jej nodze nadajnika na całe życie, ale istniały różne sposoby na namierzenie danej osoby. Na przykład ja miałem wszczepiony pod skórę mikro nadajnik. Gdyby kiedykolwiek mnie porwano, moi ludzie od razu by mnie odnaleźli i przyszliby mi z pomocą. Czułem jednak, że Aria prędzej dałaby mi w twarz niż pozwoliła na to, abym wszczepił jej pod skórę nadajnik. 

Moja księżniczka się obudziła. Aria się przeciągnęła, a ja się uśmiechnąłem widząc, jak urocza była. Po chwili zsunęła dłoń w dół mojej piersi i wstrzymała oddech, gdy natrafiła na moją poranną erekcję. 

- Dzień dobry, kochanie. Czyżbyś chciała także przywitać się z moim fiutem? 

Aria jęknęła cicho, gdy zdała sobie sprawę z tego, że już nie spałem. 

- Przepraszam, Kirishima. Jestem jeszcze zaspana i nie wiem, co robię. 

Nie zamierzałem się z nią droczyć. Na to miał przyjść czas już za moment. 

- Oczywiście, aniołku. Wiesz, co dzisiaj nastąpi? 

Uniosła głowę, patrząc mi w oczy. Cholera jasna, jaka ona była piękna. Gdyby miała paskudną osobowość, nie byłaby dla mnie nic warta. Aria jednak nie dość, że była cudowna z zewnątrz, to w dodatku miała piękne wnętrze. Jej serce było czyste i nieskalane brutalnym światem, w którym żyłem. Tak bardzo się w niej zakochałem, że nie mogłem bez niej funkcjonować. Uzależniłem się od niej. Zamierzałem zatrzymać ją przy sobie na zawsze. 

- Pokażesz mi swoje zabawki. 

Zaśmiałem się, głaszcząc ją po głowie. 

- Mądra dziewczynka. Najpierw jednak zjemy śniadanie, dobrze? 

Mruknęła, przeciągając się. 

- Kirishima, może mogłabym skontaktować się z... 

- Jeszcze nie, skarbie - powiedziałem łagodnie, nie pozwalając jej nawet dokończyć zdania. - Na to przyjdzie czas później. Obiecuję ci jednak, że pozwolę ci skontaktować się z twoimi rodzicami, jasne? Na pewno z nimi porozmawiasz. Wiem, jak ważne jest to dla ciebie i nie mam zamiaru ci tego odbierać, zwierzaczku. 

Aria wyglądała na zawiedzioną, ale posłusznie skinęła głowa. 

- Jasne, rozumiem. 

- W takim razie chodźmy na dół, kochanie. Zrobię ci pyszne śniadanie, a potem otworzę przed tobą świat mrocznych przyjemności. 

Nietrudno było zawstydzić tą dziewczynę. Wystarczyła wzmianka o erotycznych zabawach, a ona już uciekała ode mnie wzrokiem i robiła się czerwona na policzkach. Wolałem jednak, gdy kobieta zachowywała się właśnie tak, a nie była rozwiązła. Miałem dużo do czynienia z prostytutkami, które wiedziały, czego chciały i były niesamowicie pewne siebie. Aria była ich zupełnym przeciwieństwem, ale to właśnie było w niej magiczne. 

Wzięliśmy prysznic, ale oddzielnie. Najpierw umyłem się ja, a Aria jeszcze trochę sobie pospała. Gdy zszedłem na dół, aby przygotować nam śniadanie, wtedy do łazienki weszła moja dziewczyna. 

Moja dziewczyna. 

Cholera, jak to cudownie brzmiało.

Zakochałem się w niej jak ostatni idiota. Wielu mawiało, że miłość była słabością, ale wcale tak tego nie postrzegałem. Miłość dawała człowiekowi ogromną siłę oraz motywację do tego, aby każdego ranka wstawać z energią i szczęściem. Wiadomym było, że w każdym związku zdarzały się konflikty, ale najważniejsze było to, aby się nie poddawać i cieszyć z życia. Każdy z nas miał w końcu jedno życie i tylko od nas zależało, jak je wykorzystamy. 

Zrobiłem dla Arii tradycyjne japońskie śniadanie i ugotowałem dużo ryżu, bo wiedziałem, że go lubiła. Chciałem, aby jej zasmakowało. Pragnąłem sprawić, aby ten dzień był dla niej wyjątkowy. Był to bowiem nasz pierwszy dzień w naszym domu. 

Wieczorem planowałem wyjść z Arią w okolice Dotonbori, aby zjeść coś w lokalnej restauracji, ale jeśli nie miałaby na to ochoty, nie zamierzałem czuć się z tego powodu źle. Chciałem tylko jej szczęścia. Uważałem, że Osaka była fantastycznym miejscem do życia. Trochę zatłoczonym, ale wyjątkowym. Tak bardzo chciałem pewnego dnia chodzić ulicami Osaki z naszymi dziećmi, ale... 

Musiałem przystopować ze swoimi fantazjami. Aria jeszcze nie oddała mi swojego serca i obawiałem się, że miało to nigdy nie nastąpić. Złamałaby mnie tym sposobem, ale to była moja wina, że ją sobie wziąłem. 

Aria nie była rzeczą. Była człowiekiem, a nie zabawką do porywania. Popełniłem błąd, ale czy aby na pewno? 

Gdybym mógł cofnąć czas, nie byłbym w stanie pozwolić Arii odejść. Wystarczyła chwila. Wystarczyło jedno spojrzenie na nią, a ja już się w niej zakochałem. Ludzie mówili, że nie istniało takie zjawisko jak miłość od pierwszego wejrzenia, ale śmiałem się z nimi o to pokłócić.

Kiedy Aria zeszła na dół, śniadanie było już gotowe. Zauważyłem, że zamiast ubrać jedną ze swoich koszulek, wybrała moją. Czarną z czerwonym wizerunkiem smoka. 

Moja ukochana miała na sobie także czarne legginsy i była boso. Wyglądała tak seksownie, że miałem ochotę przerzucić ją sobie przez ramię i dać jej klapsa. Ten plan zamierzałem zostawić sobie jednak na potem. Przecież Aria ciągle prosiła się o to, abym pokazał jej swoje zabawki. Do zabawy potrzebowała jednak dużo siły, dlatego najpierw musiała zjeść śniadanie. 

- Siadaj, królowo. 

Pomogłem jej usiąść na krześle i przysunąłem ją do stołu tak, aby mogła wygodnie jeść. Usiadłem na przeciwko Arii i zabrałem się do jedzenia. 

- Mam nadzieję, że ci posmakuje, Ario. 

Uśmiechnęła się lekko, jakby z wdzięcznością. 

- Bardzo się dla mnie starasz, Kirishima. Mam nadzieję, że to nie tylko tak na początek. Chciałabym, abyś zawsze tak się o mnie starał, wiesz? 

Tym razem to ja się uśmiechnąłem. 

- Możesz być pewna, że każdego dnia będę cię zdobywał, Ario. Zrobię dla ciebie wszystko. 

Uniosła brwi, a ja szybko pożałowałem tego, co powiedziałem. 

- Wszystko? 

Odwróciłem od niej wzrok. Jeśli miała zamiar poprosić mnie o to, abym pozwolił jej wrócić do domu... 

- W takim razie potem pozwolisz na to, abym cię związała i zlała twój tyłek. 

Podniosłem na nią wzrok, patrząc na dziewczynę z niedowierzaniem. Aria śmiała się cicho, wyglądając przeuroczo. Moja ukochana śmiała się, nie mogąc doczekać się tego, co miało nastąpić po śniadaniu. 

- Mam tylko nadzieję, że nie zwiążesz mnie i nie zostawisz tak, abym tutaj umarł. 

- Nigdy bym ci tego nie zrobiła, Kirishima. Nie jestem taka. Nie skrzywdziłabym cię. 

Wiedziałem o tym. Aria nigdy nie zostawiłaby mnie bezbronnego. Może nie znałem jej długo, ale zdążyłem poznać ją na tyle, aby zrozumieć, że miała czyste serce i była dobrym człowiekiem. Nie miałem więc żadnych wątpliwości, że gdybym oddał się w jej ręce, ona by mnie nie skrzywdziła. 

- Dziękuję, Ario. Jesteś dla mnie za dobra, wiesz? 

Wzruszyła ramionami, dalej jedząc śniadanie. 

- Sama nie wiem. Chciałabym być wystarczająco dobra, ale zawsze mam przeczucie, że mogłabym zrobić coś więcej. Chciałabym być idealna, ale... 

- Nie ma ludzi idealnych, kwiatuszku. Nikt nie jest idealny i nikt taki nie będzie. Niektórzy myślą, że mogą stać się doskonali przez operacje plastyczne, ale doskonałość nie istnieje. Najważniejsze jest to, aby człowiek miał dobre serce i postępował właściwie. Nie krzywdził innych i żył w zgodzie ze sobą. 

- Uważasz, że jesteś dobrym człowiekiem, Kirishima? 

Parsknąłem cicho, kręcąc głową. 

- Nie, Ario. Ja jestem potworem. Potworem, który niszczy innych, ale także stara się pomóc tym, którzy tej pomocy potrzebują. Nie jestem w stanie jednoznacznie określić, jaki jestem, skarbie. Mój tata pewnie powiedziałby, że jestem dobry i jest ze mnie dumny, ale mam takie same podejście jak ty. Też w siebie nie wierzę mimo, że jestem taki potężny. To, co siedzi w naszej głowie, niejednokrotnie nas zabija, słoneczko. Mam wrażenie, że jesteśmy wrogami samych siebie. 

Aria nic już nie mówiła do końca posiłku. Ja także milczałem. Nie zamierzałem sprawić, aby nastrój przy stole się zepsuł, ale jeśli Aria myślała, że była jedyną osobą, która miała problem z pewnością siebie, to była w błędzie. 

Mimo, że dorobiłem się w życiu pozycji i fortuny, tak miałem mnóstwo wątpliwości co do samego siebie. Nieraz siebie nienawidziłem i życzyłem sobie, aby być kimś innym. Wtedy jednak przypominałem sobie to, jak zachowywała się wobec mnie moja mama, zanim odeszła. 

Mama była moją największą fanką. Wspierała mnie i kochała tak mocno, że nie byłem w stanie opisać jej miłości żadnymi słowami. Moja mama była najwspanialszą kobietą na świecie, która pomagał mi, gdy zaczynałem swoje działania w yakuzie. Wiedziała, że nie mogłem obrać innej drogi życiowej. Nie popierała tego, co działo się w naszej rodzinie, ale kochała mnie i chciała mojego dobra. 

Mama zawsze powtarzała, że urodziła cud. Była ze mnie dumna, ale ja zawsze czułem się niewystarczający. Było mi cholernie ciężko, gdy umarła. Straciłem wtedy cząstkę siebie. Zabolało mnie to i wiedziałem, że już nigdy nie będę tym chłopakiem, którym byłem za życia mojej mamy. 

Wstałem od stołu bez słowa. Musiałem coś ze sobą zrobić, aby się nie rozpłakać. Myślenie o mamie zawsze kończyło się w ten sposób. Kiedy ją wspominałem, moje serce znowu było brutalnie łamane. Tak bardzo chciałem znów być szczęśliwy, ale nie wiedziałem, czy było to możliwe. 

- Kirishima? 

Aria wsadziła swój talerz do zlewu. Stanęła obok mnie i wsunęła dłoń pod moje ramię. 

- Kirishima, co się dzieje? Powiedziałam coś, co się zasmuciło? 

Zacząłem zmywać naczynia, aby się, kurwa, nie rozpłakać. Nie chciałem, aby Aria widziała mnie w mojej słabości. Byłem jej silnym, nieustraszonym i potężnym bossem yakuzy. 

- Proszę, powiedz mi. 

Poczułem w oczach łzy. Te niechciane łzy, których nienawidziłem. 

Nagle Aria zakręciła kran. Wytarła moje ręce ręcznikiem i obróciła mnie przodem do siebie. Spojrzała mi w oczy, a gdy ujrzała łzy wypływające na moje policzki, mocno się do mnie przytuliła. 

Moja królowa objęła mnie, ściskając tak mocno, jakby robiła to po raz ostatni w życiu. Wtuliłem twarz w jej ramię i płakałem jak małe dziecko. Płakałem tak, jak w dniu, w którym odeszła moja mama. 

Aria nie pytała, co się stało. Nic nie mówiła. Głaskała mnie po plecach i przytulała z całej siły. Może moja mama nie miała wrócić do żywych, ale do mojego życia wkroczyła inna kobieta. Taka, której byłem w stanie rzucić cały świat do stóp. Zakochałem się jak dziecko. Jak nastolatek. Moja mama na pewno byłaby dumna z mojego wyboru. Byłem pewien, że pokochałaby Arię. 

Powoli się uspokajałem. Nie szlochałem już jak dziecko. Odsunąłem się nieznacznie od Arii, a wtedy ona chwyciła w dłonie moją twarz. 

- Możesz ze mną porozmawiać o wszystkim, Kirishima. Nie będę cię oceniała, a postaram ci się pomóc. 

- Kochanie... Kurwa. 

Zacisnąłem dwa palce na nasadzie nosa. Ona była aniołem, a nie człowiekiem. 

- Jestem tutaj dla ciebie tak, jak ty jesteś tu dla mnie. Musimy się wspierać, prawda? 

Niespodziewanie Aria przycisnęła swoje wargi do moich ust. Złożyła na nich delikatny pocałunek, ale w zupełności mi on wystarczył. Uśmiechnąłem się i otarłem łzy, po czym ponownie założyłem okulary. 

- Tak, Ario. Dziękuję, że tu dla mnie jesteś. 

- Drobiazg - zaśmiała się, machając niewinne ręką. - W końcu mnie porwałeś, prawda? 

- Porwałbym cię jeszcze sto razy, abyś tylko ze mną była. 

Zachichotała, zakrywając dłonią usta. Wtedy jednak ja złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem jej dłoń w dół. 

- Nigdy się przede mną nie zakrywaj, skarbie. Twój uśmiech jest cudowny i chcę móc bez problemu na niego patrzeć. Jasne? 

Skinęła głową, wzdychając. 

- Pokażesz mi w końcu swoje zabawki? 

Parsknąłem śmiechem. Jeśli myślałem, że to ja byłem najbardziej napalony na zabawę w tej relacji, to się niesamowicie myliłem. Musiałem jednak zaspokoić ciekawość mojej królowej, prawda? W końcu nawet wielki boss yakuzy musiał się słuchać swojej przyszłej żony. 

Musiał, a może po prostu chciał. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top