28

Aria

Po wizycie w restauracji wsiedliśmy do samochodu. Takeda od razu uniósł w górę przesłonę, która blokowała mu widok na to, co działo się na tylnym siedzeniu. Wybuchnęłam niezręcznym śmiechem. Nie miałam pojęcia, jak się zachowywać. Nie chciałam, aby Takeda miał mnie za jakąś rozwiązłą zabawkę mojego porywacza, ale co mogłam poradzić na to, że chciałam więcej i więcej? 

Jechaliśmy powoli. Trzymałam Kirishimę za rękę, ale nie mogłam przestać myśleć o tym, co wydarzyło się w restauracji. Miałam w głowie mnóstwo myśli i dręczyło mnie coś, co chciałam zrobić. 

- Kirishima? 

Odwróciłam się do niego tak, aby móc spojrzeć mu w oczy. 

- Tak, skarbie? 

Przełknęłam ślinę. Martwiłam się, że to, co miałam zamiar powiedzieć, miało sprawić, że Kirishima miał zacząć postrzegać mnie negatywnie. Bardzo tego nie chciałam, ale musiałam zdobyć się na odwagę. Gorzej już chyba być nie mogło.

- Czy mogłabym... 

Wskazałam wolną dłonią na jego krocze, na co on otworzył lekko usta z zaskoczenia.

- Chciałabyś się nim zająć? 

Skinęłam zawstydzona głową. Kirishima westchnął i spojrzał na mnie tak, jakby patrzył na niebywale słodkiego zwierzaka w zoo. 

- Kochanie, nie musisz tego robić, ale jeśli byłabyś tak miła, nie miałbym nic przeciwko. Jednak pamiętaj proszę, że chcę, abyś była w pełni świadoma tego, co zamierzasz. Jeśli będziesz się po tym czuła źle, to wolałbym, abyś tego nie robiła. Wiem, jak bardzo przeżywasz każde swoje działanie i każde wypowiedziane słowo. 

- To nie tak - wyznałam, kręcąc głową. - Chcę ciebie. Chcę, ale tak, jak już mówiłam, boję się tego, co sobie o mnie pomyślisz. To wszystko dzieje się tak szybko. Nigdy nie wskoczyłam facetowi do łóżka. Z Casparem robiłam kilka rzeczy, ale nie było to nic szczególnie przejmującego. Przy tobie wszystko zdaje się takie naturalne. Chcę robić z tobą mnóstwo rzeczy, Kirishima, ale boję się tego, że weźmiesz mnie za łatwą kobietę. 

Kirishima westchnął ciężko. Pogłaskał mnie po udzie, milcząc przez jakiś czas. 

- Aniołku, nigdy nie pomyślę o tobie, że jesteś łatwą kobietą. Cieszy mnie to, że czujesz się przy mnie dobrze. Zaczynasz mi ufać. Ario, nie wstydź się swoich pragnień. Rób to, co uważasz za stosowne. Ludzie często się hamują, ale wiesz co ja o tym myślę? 

Pokręciłam przecząco głową. 

- Gdy czasami zastanawiam się, czy wypada mi coś zrobić albo powiedzieć, dociera do mnie, że za sto lat nie będzie mnie już na tym świecie. Mało kto będzie o mnie pamiętał. Za dwieście lat prawdopodobnie nikt nie będzie pamiętał o takim człowieku jak ja. Umrę, zostanę pochowany i tak zakończy się moja historia. Wtedy moje słowa i czyny nie będą już ważne. Gdy będę martwy, nie będzie obchodzić mnie, co ktoś sobie o mnie pomyślał, gdy coś powiedziałem albo zrobiłem. Będę miał to gdzieś, Ario. Ty też powinnaś mieć to gdzieś. 

Jego słowa o śmierci mną wstrząsnęły. Kirishima miał jednak rację. Za sto lat może moje wnuki miały o mnie pamiętać, ale pewnego dnia miałam zostać całkowicie zapomniana. 

- Przeraża mnie to. 

- Co, kochanie? - spytał łagodnie Kirishima. 

- Śmierć. To, że umrę i nie będę mogła doświadczyć tego, co wydarzy się za sto, dwieście czy trzysta lat. 

Kirishima delikatnie się do mnie uśmiechnął. Objął dłonią mój policzek. 

- Wiem, Ario. Mnie też to przeraża, ale nie myśl o tym w ten sposób. Dostałaś najcenniejszy dar na tym świecie. Życie. Masz możliwość przeżywać piękne przygody i pisać swoją historię tak, jak sobie to wymarzysz. Ciesz się z życia, a nie smuć tym, że pewnego dnia umrzesz. Obiecuję, że w zaświatach nasze dusze się odnajdą i będziemy razem na wieczność. 

Kiedy Kirishima przyciągnął moje dłonie do ust i je pocałował, wzruszenie ścisnęło mnie za serce. Nie wiedziałam, co się ze mną działo. 

- Och, słoneczko. Nie płacz. Cieszmy się życiem. Nigdy nie wiemy, kiedy nadejdzie jego koniec. 

- Jesteś taki mądry. 

Zaśmiał się, odchylając głowę do tyłu. 

- Wiem, że na takiego nie wyglądam, ale czasami zdarza mi się powiedzieć coś mądrego. Cieszę się jednak, że dobrze nam się układa, Ario. Bardzo mi na tobie zależy, wiesz? 

Posłałam mu uśmiech, po czym pochyliłam się i pocałowałam go w policzek. 

- Kocham twoje pocałunki.

- A ja kocham... 

Nie. 

Nie. 

Nie. 

Nie mogłam mu powiedzieć, że go kochałam, gdyż byłoby to kłamstwo. Byłam zauroczona Kirishimą i może nawet powoli się w nim zakochiwałam, ale to by było na tyle. Gdybym oddała mu swoje serce z taką łatwością i szybkością, źle by to o mnie świadczyło. Chciałam wypowiedzieć te słowa pod wpływem chwili. Tylko dlatego to się stało. 

- Ario, spokojnie. Chciałaś powiedzieć, że kochasz Gojo, prawda? 

Westchnęłam z ulgą, kiwając głową. 

- Tak, kocham go - odparłam, myśląc o mojej ulubionej postaci z anime. 

- To dobrze, królowo. Gojo na pewno też cię kocha, ale i tak mu cię nie oddam.

Zachichotałam. 

- Lubisz być władczy, prawda? 

- Cóż mogę na to poradzić? Kręci mnie wiele niegrzecznych rzeczy, Ario, ale o tym już wiesz.

- Mogę w takim razie zrobić to, co zaczęłam w restauracji? 

Kirishima nawiązał za mną kontakt wzrokowy tak, jakby chciał się upewnić, że na pewno zamierzałam to zrobić i dobrze się z tym czułam. Uśmiechnęłam się do niego. 

- Tylko jeśli chcesz, kochanie. Pamiętaj, że w każdej chwili możesz przerwać. Ty jesteś dla mnie najważniejsza. 

Powoli odpięłam pas. Zsunęłam się na podłogę. Kirishima zrobił mi miejsce między swoimi nogami tak, abym mogła między nimi uklęknąć. Sięgnął do tyłu i podał mi jedną ze swoich koszulek, którą znalazł. Przyjęłam ją i złożyłam, aby móc na niej wygodnie uklęknąć. 

Wciąż byłam niepewna tego, co robiłam. Zdawałam sobie sprawę z tego, że mojego porywacza obsługiwało już wiele kobiet. Brunet miał więc porównanie i wiedział, co lubił. Ja nie miałam o tym pojęcia, ale zamierzałam się tego nauczyć. Wiedziałam, że na początku mógł się śmiać z moich nieporadnych działań, ale nie byłam o to zła. Każdy kiedyś gdzieś zaczynał. Nawet, jeśli chodziło o obciąganie. 

Położyłam dłonie na jego udach. Sunęłam nimi wyżej. Spojrzałam Kirishimie w oczy. Uśmiechał się do mnie. Wielki, zły boss yakuzy uśmiechał się do mnie i czekał na to, co zrobię jako następne. 

Kirishima pozwolił, abym zdjęła mu pasek. Odłożyłam go na bok, ale planowałam go jeszcze użyć. Potem ściągnęłam mu spodnie i bokserki. Mężczyzna uniósł tyłek, aby było mi łatwiej ze zdjęciem mu ubrania. 

Kiedy ujrzałam jego penisa, przypomniało mi się to, jak ssałam go niedawno. Tak właściwie to wydarzyło się to wczoraj, ale miałam wrażenie, że od tego momentu minęło bardzo dużo czasu. 

Wzięłam do ręki jego penisa i zaczęłam go lekko ściskać. Po chwili moje ruchy stały się bardziej pewne. Kirishima uniósł biodra, jakby chciał, abym lepiej się nim zajęła. Zaśmiałam się, gdyż był bardzo niespokojny. Podobało mi się to, jaką władzę miałam nad nim w tej chwili.

- Czy moglibyśmy czegoś spróbować? 

Kirishima spojrzał na mnie z zaskoczeniem, ale szybko skinął głową. 

Sięgnęłam po jego pasek i mu go podałam. Mężczyzna zmarszczył brwi, patrząc na mnie tak, jakby nie rozumiał, o co mi chodziło. 

- Mam skrępować ci nim ręce, Ario?

- Nie. Chciałabym, abyś założył mi go tutaj. 

Wskazałam na swoją szyję. Kirishima uniósł wysoko brwi. 

- Chcesz, abym zrobił ci z paska obrożę? 

Skinęłam niepewnie głową. 

- Chciałabym, abyś trzymał mnie za pasek jak za smycz. Wiem, że może proszę o zbyt wiele, ale... 

- Nie, Ario. Oczywiście, że to zrobię. Zapnę jednak delikatnie, dobrze? Nie chcę cię skrzywdzić. 

Uśmiechnęłam się, kiwając głową. 

- Dziękuję, Kirishima. Za to, ze się ze mnie nie śmiejesz. Niejeden facet parsknąłby śmiechem na to, o co cię proszę, ale ty taki nie jesteś. 

- Nie, zdecydowanie nie. Nigdy bym się z ciebie nie śmiał. Każdy człowiek ma jakieś fantazje, kochanie. Niektóre są bardziej mroczne, inne mniej. Nigdy jednak nie należy naśmiewać się z czyichś pragnień. To słabe. 

Kiedy Kirishima zbliżył pasek do mojej szyi, zamknęłam oczy. Pozwoliłam na to, aby pasek oplótł moją szyję. Mężczyzna zrobił mi ze swojego paska prowizoryczną obrożę. Pociągnął lekko za smycz, a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu wydobywającego się ze mnie. W dodatku na policzkach poczułam rumieńce. 

- Podoba ci się to, Ario? Lubisz, gdy przejmuję nad tobą kontrolę? 

- Tak. Lubię to. Czuję się przy tobie bezpieczna, choć nie ukrywam, że ten nadajnik na nodze ciągle mnie denerwuje. 

Kirishima posłał mi przepraszający uśmiech. 

- Wiem, skarbie. Obiecuję, że zdejmę ci go już niebawem. Mam jednak wrażenie, że nie tak do końca chcesz, abym zdjął ci ten nadajnik. Uwielbiasz, gdy mam nad tobą kontrolę, zwierzaczku. Powiedz mi, jak się czujesz, patrząc na mojego kutasa? 

Kirishima wziął w dłoń swojego penisa. Drugą ręką trzymał mnie za smycz. 

Kiedy patrzyłam na to, jak brunet powoli się masturbuje, jęknęłam. Nie mogłam powstrzymać wypływającej ze mnie wilgoci. Musiałam mocniej zacisnąć nogi, co nie umknęło jego uwadze.

- Powiedz mi, jak się czujesz, a w nagrodę pozwolę ci possać mojego penisa. 

Cholera jasna. Wiedział, co ze mną robił. Doprowadzał mnie do szału, a ja mu się dawałam, bo najzwyczajniej w świecie mi się to podobało. Kręciły mnie niegrzeczne rzeczy, co było dla mnie dużym zaskoczeniem. Jak dotychczas, nawet nie zastanawiałam się nad tym, jakie łóżkowe zabawy mi się podobały. Skupiałam się na tym, aby rodzice byli ze mnie dumni. Siebie stawiałam zawsze na drugim miejscu.

Ponadto, takie brudne fantazje wydawały mi się po prostu nienormalne. Rozumiałam to, że każdy człowiek miał jakieś marzenia łóżkowe, ale ja sobie ich odmawiałam. Zachowywałam się tak, jakbym nie zasługiwała na nic dobrego od życia.

Słowa Kirishimy dotyczące śmierci dużo jednak we mnie zmieniły. Zrozumiałam, że każdy naprawdę miał jedno życie. Jedną szansę na to, aby przeżyć coś wyjątkowego i pięknego. Ja także miałam taką możliwość, więc dlaczego miałam z niej nie skorzystać? 

Nie robiłam się młodsza. Moja młodość powoli uciekała, ale to nie oznaczało, że życie miało przelecieć mi przez palce. Miałam prawo, aby przeżyć swoje życie najpiękniej, jak to możliwe. Nie chciałam jednak iść przez życie samotnie. Miałam przy sobie kogoś, kogo nie spodziewałam się spotkać na swojej drodze życiowej, ale to nie znaczyło, że miałam zamiar zrezygnować z tej osoby. 

Spojrzałam w jego jasnobrązowe oczy. Oczy, które patrzyły na mnie tak, jakbym była piękna. Patrzyły na mnie tak, jakbym była wystarczająca. 

- Dalej, Ario. Powiedz mi, jak się czujesz. 

- Jestem podniecona i mokra - wyszeptałam czując, jak czerwone robią się moje policzki. - Pragnę sprawić ci przyjemność. Wiem, że będzie warto. 

Pogłaskał mnie z czułością po głowie. 

- Pojutrze mam urodziny, Ario. 

Uniosłam brwi w zaskoczeniu. Takiej wiadomości zdecydowanie się nie spodziewałam.

- Kirishima... 

- Najpiękniejszym prezentem będzie dla mnie to, jakbyś oficjalnie została moją dziewczyną. Masz niewiele czasu do namysłu, Ario. Do niczego cię nie zmuszam, ale chciałem, abyś wiedziała, o czym marzę. 

Przesunęłam dłońmi po jego udach widząc, jak się masturbuje. 

- Przemyślę to. 

Zaśmiał się, pociągając mnie za smycz stworzoną z paska. 

- Jestem pewien, że to właśnie zrobisz, kochanie. Teraz nie zatrzymuję cię już. Weź mnie do ust. Pokaż mi, jak bardzo ci się podobam. 

Puścił mi oczko. Przewróciłam oczami, ale zrobiłam to, czego chciałam. Czego oboje chcieliśmy. 

Pocałowałam czubek jego twardego penisa i biorąc w dłonie jego jądra, zaczęłam się nimi bawić. Przesunęłam językiem po całej długości jego kutasa, co chwila patrząc mu w oczy. Kirishima delikatnie pociągnął mnie za smycz, tym sposobem pokazując mi, kto miał tutaj władzę. 

 - Moja piękna Aria. Mój zwierzaczek. 

Wzięłam go do ust. Na początku powoli, nie za głęboko. Wsuwałam go sobie do ust i go stamtąd wysuwałam. Bawiłam się jego jądrami, po czym wbijałam mu paznokcie w uda. Starałam się zdusić odruch wymiotny, ale nie było to takie łatwe. To wszystko było dla mnie nowe, ale starałam się i miałam nadzieję, że byłam wystarczająca. 

- Jesteś taka piękna, gdy bierzesz mnie do ust, kochanie. Jesteś taka zjawiskowa. Nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę, że cię porwałem. 

Owinęłam ciaśniej usta wokół jego fiuta. Kirishima nie poruszał biodrami, a ja wiedziałam, jak wiele go to kosztowało. Był jednak spokojny, abym mogła działać w swoim tempie.

- Tak, Ario. Zaraz dojdę. Jeśli nie chcesz, abym wytrysnął ci w ustach, proszę, odsuń się w tym momencie. 

Ani mi się śniło go słuchać. Wzięłam go do ust głębiej i poczułam łzy w oczach. Jego fiut był duży, ale byłam z siebie dumna, że udało mi się doprowadzić go do finiszu. 

Kirishima ciągnął mnie nieznacznie za włosy, a drugą dłonią trzymał smycz. Dochodził w moich ustach, a ja posłusznie wszystko połknęłam. Gdy Kirishima skończył, wtuliłam się w jego nogi i oddychałam ciężko, dochodząc do siebie. Mimo, że to ja sprawiłam przyjemność jemu, mnie także było przyjemnie. Cieszyłam się z tego, gdzie się znajdowałam. Miałam nadzieję, że po przyjeździe do Osaki nie miało się to zmienić. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top