27

Aria

Podróż z Fuji do Osaki zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Co chwila przysypiałam, a moja głowa pochylała się w kierunku ramienia Kirishimy. W pewnym momencie zasnęłam chyba na dłużej, bo gdy się obudziłam, na zewnątrz było już ciemno. W Japonii słońce zachodziło stosunkowo wcześnie, do czego nie byłam przyzwyczajona po mieszkaniu przez całe życie we Włoszech.

Gdy się przebudziłam, zauważyłam także, że Kirishima przykrył mnie swoją bluzą tak, aby było mi ciepło. Ten gest chwycił mnie za serce. 

- Obudziłaś się, kochanie? 

Jego głos przepełniony był czułością. Tak bardzo chciałam móc wtulić się w mężczyznę i pozwolić sobie na poczucie się przy nim bezpieczną. Zależało mi na tym, aby moja relacja z Kirishimą szła ku lepszemu, jednak obawiałam się tego, że w końcu miało coś się między nami zniszczyć. 

- Długo spałam? 

- Trochę - rzekł, głaszcząc mnie po głowie. - Przejechaliśmy już obok mojej ulubionej restauracji, ale nic nie szkodzi. Niebawem będzie kolejna. 

- Która jest godzina? 

- Osiemnasta dwadzieścia, słońce. Do Osaki zostało nam jeszcze półtorej godziny jazdy, więc jeśli jechalibyśmy tam bez zatrzymywania się, dojechalibyśmy o dwudziestej. Musimy jednak coś zjeść, prawda? 

- Chyba nie jestem aż tak głodna, ale jeśli ty jesteś... 

Kirishima złapał mnie za podbródek. Przycisnął mi do policzka swoje usta, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. 

- Jestem głodny ciebie, Ario. Gdybyś tylko mi na to pozwoliła, wpełzłbym teraz między twoje kolana i pożarł twoją cipkę. Nie masz pojęcia, jak bardzo o tym marzę, kruszynko.

Znowu oblała mnie fala gorąca. Nie pomagało to, że Kirishima składał pocałunki na mojej szyi. Przesuwał dłonią po mojej twarzy i karku, po czym lekko ścisnął mnie za szyję. W tym momencie spojrzał mi w oczy tak, jakby chciał się upewnić, że nie zapędził się zbyt daleko. Ja jednak nie miałam nic przeciwko temu. Ufałam mu na tyle, aby wierzyć, że mnie nie udusi. Co więcej, jego zachowanie po prostu mi się spodobało.

- Chyba jestem nienormalna, Kirishima. 

Zaśmiał się, ale gdy zauważył powagę na mojej twarzy, uśmiech natychmiastowo zniknął z jego oblicza. 

- Słucham? Dlaczego tak mówisz? Czy coś się stało? 

Nie byłam pewna, jak wiele mogłam mu powiedzieć o tym, co mnie dręczyło. Jakby jednak na to nie spojrzeć, Kirishima był jedyną osobą, którą miałam przy sobie. Nie było tu już Makoto ani innych członków yakuzy. W porządku, był jeszcze kierowca, ale Takeda niewiele mówił i w ogóle mu nie ufałam. Z rodzicami skontaktować się nie mogłam i nie miałam tu żadnych przyjaciół. Byłam skazana tylko na Kirishimę, ale obawiałam się tego, co miało wyniknąć z mojej szczerości.

Już wcześniej się przed nim otworzyłam i czułam, że poleciałam wtedy po bandzie. Byłam jednak samotna i przerażona. Tylko tam usprawiedliwiałam to, że wyznałam mu tak zawstydzające fakty. 

- Ario, mów do mnie, dobrze?

- Podobasz mi się - wyszeptałam tak cicho, jak gdybym powiedziała to głośniej, to dostałabym karę. - Nie wiem dlaczego, ale podoba mi się to, jak mnie traktujesz. Gdybyś był dupkiem, łatwiej byłoby mi cię nienawidzić, ale nie umiem. Pragnę cię, choć wiem, że jest to nienormalne i powinnam się tego wstydzić. Bardzo mi głupio, Kirishima. 

Mężczyzna chwycił mnie za podbródek i odwrócił moją głowę do siebie tak, abym się na niego spojrzała. Oblał mnie wstyd, gdy jego jasnobrązowe oczy mnie przewiercały. Musiałam zacisnąć mocno uda tak, aby Kirishima nie poczuł zapachu mojego podniecenia. 

- Ario, ty też mi się podobasz, więc nie rozumiem, w czym problem. 

Jęknęłam przeciągle. Oczywiście, że dla niego nic z tego nie było problemem. 

- Jak mogę pragnąć kogoś, kto mnie porwał?

- Kochanie, czy od chwili porwania zrobiłem coś, co sprawiło, że poczułaś się zagrożona? 

Zmrużyłam oczy, przypominając sobie najbardziej emocjonujące chwile, które miały między nami miejsce.

- Poczułam się źle wtedy, gdy kazałeś mi zdjąć majtki przy pozostałych członkach yakuzy i musiałam położyć ci się na kolanach. Było mi wstyd i... 

- Nie, kochanie. Pytam o chwile, w których czułaś się tak, jakbym zaraz miał cię skrzywdzić lub zabić. Czy wystąpiły takie chwile? 

Od razu wiedziałam, jaka była odpowiedź. Pokręciłam więc przecząco głową. 

- Właśnie, skarbie. Nie skrzywdzę cię i proszę cię o to, abyś nigdy więcej nie mówiła o tym, że miałbym cię zranić. Zależy mi na tobie. Nie rzucam słów na wiatr. Nie mówię tego wszystkiego po to, abyś mi zaufała, żebym mógł potem nadużyć twojego zaufania. Jestem dupkiem, ale nie aż takim. Nie wykorzystam cię. Nie będziesz moją seksualną niewolnicą. Gdybym mógł ci w jakiś sposób udowodnić szczerość moich słów, wziąłbym z tobą ślub nawet dzisiaj. Byłbym gotów na takie piękne zobowiązanie, ale ty prędzej ukręciłabyś mi głowę niż pozwoliła na ślub. Dlatego pozostaje mi każdego dnia o ciebie walczyć, Ario, i udowadniać ci, jak ważna dla mnie jesteś. 

Kirishima nic więcej nie powiedział. Pocałował mnie tylko w czubek głowy i przytulił, po czym jechaliśmy przed siebie w ciszy. 

Kirishima wiele razy zapewniał mnie już o szczerości swoich intencji. Jasno mówił o tym, że widział ze mną przyszłość i był gotów wiele dla mnie poświęcić. Ja również go pragnęłam, ale bałam się tego, że gdy mu się znudzę, on naprawdę wyrzuci mnie na bruk.

Nie miałam ciekawych doświadczeń, jeśli chodziło o związki. Relacji z Casparem nie mogłam nawet nazwać związkiem. On mnie nie kochał, a ja nie kochałam jego. Marzyła mi się miłość jak z bajki, ale takie relacje po prostu nie istniały. W każdym związku zdarzały się kłótnie i nieporozumienia i było to zupełnie normalne. 

Pragnęłam tylko jednego. Tego, aby ktoś mnie pokochał. Wydawało mi się to niemożliwe. Uznawałam siebie za wybrakowaną i bezwartościową. Nie powinnam tak siebie postrzegać przez pryzmat faktu, że nie miałam szczerej relacji z chłopakiem, ale taka już byłam. Zamiast siebie kochać, siebie nienawidziłam.

Trzymałam dłoń na udzie Kirishimy, kreśląc na jego spodniach palcami niewidzialne wzorki. Tak bardzo chciałam przycisnąć usta do jego ust i poddać się pocałunkowi. Gdybym tylko miała więcej pewności siebie, świat dookoła mnie byłby piękniejszy. 

- Kirishima, czy... 

- Jesteśmy już pod restauracją. 

Mój przypływ odwagi szlak trafił. Westchnęłam ciężko i skinęłam głową. 

Jako, że zrobiło się zimno, Kirishima założył mi przez głowę swoją bluzę. Uśmiechnął się tak, jakby podobał mu się ten widok. Mężczyzna złapał mnie za rękę i we trójkę, razem z Takedą, weszliśmy do lokalnej restauracji w service poincie. 

Kirishima zamówił dla nas ramen. Usiadłam przy stoliku znajdującym się przy oknie i czekałam na mężczyzn. Wpatrywałam się w Japończyków, którzy podobnie jak my, zatrzymali się w tej restauracji. 

Nagle ujrzałam przy sobie jakiś cień. Odwróciłam głowę i zobaczyłam stojącego przy mnie chłopaka. Był Japończykiem, ale miał farbowane blond włosy i przyjazny uśmiech. Nie miałam pojęcia, czego mógł chcieć.

- Cześć, czy mogę się przysiąść? 

- Cześć, wiesz, ja... 

- Jakiś problem, kolego? 

Niespodziewanie za blondynem pojawił się Kirishima. Położył dłoń na ramieniu chłopaka, a gdy ten obrócił się do mojego porywacza, zmierzył go wzrokiem z przerażeniem. 

- Przepraszam. Nie mam żadnego problemu. Już uciekam.

Chłopak wypadł z restauracji tak, jakby się tutaj paliło. Podbiegł do kolegów, którzy stali przy jednym z samochodów i zaczął coś do nich krzyczeć, wyrzucając ręce w górę. Chłopcy spojrzeli na restaurację z przerażeniem, po czym wsiedli do pojazdu i czym prędzej stąd odjechali. 

Kirishima stał obok mnie z uśmiechem na ustach. Skrzyżował ręce na piersi, uwydatniając swoje mięśnie. 

- Wystraszyłeś go. 

Mój oprawca wzruszył ramionami. 

- Chciał cię poderwać, Ario.

- Nie mógł tego zrobić? 

Kirishima posłał mi takie spojrzenie, jakby chciał dać mi karę.

- Jesteś moja, Ario. Oczywiście, że żaden inny facet niż ja nie może cię podrywać. 

- Twoja? 

Kirishima usiadł obok mnie. Takeda czekał przy ladzie na odbiór naszego jedzenia. Nie patrzył jednak na nas. 

Kiedy mój porywacz przycisnął swoje udo do mojego, objął dłonią mój policzek. Uśmiechnął się szczerze, a ja poczułam falę gorąca oblewającą moje ciało. 

- Jesteś moja, Ario. Ja za to jestem twój. To uczciwy układ, nie sądzisz? 

Przesunęłam wzrokiem po jego piersi. Postanowiłam trochę się z nim podroczyć. Obejrzałam się dookoła i zrozumiałam, że przy otaczających nas stolikach nikt nie siedział. Przycisnęłam więc dłoń do piersi Kirishimy i sunęłam nią coraz niżej. Wkrótce trafiłam na jego krocze i przycisnęłam dłoń do jego penisa ukrytego w spodniach. 

Kirishima otworzył szerzej oczy. Rozchylił usta. Masowałam przez spodnie jego fiuta czując, jak robi się coraz bardziej twardy. 

- Ario, co ty robisz? 

- Pokazuję ci, jak bardzo jesteś mój. Powiedz, do kogo należysz, Kirishima. 

Przymknął oczy, gdy nacisnęłam mocniej na jego krocze. 

- Należę do ciebie, moja królowo. 

- Głośniej. 

- Jestem twój, Ario - rzekł, mówiąc głośniej. Skrępowałam się tym, że ktoś mógł nas usłyszeć, ale schowałam wstyd do kieszeni. To, co robiliśmy w restauracji, nie było normalne, ale siedzieliśmy w najbardziej oddalonym kąciku, więc nikt nie mógł nas zobaczyć. 

- Robisz się coraz bardziej twardy, wiesz? 

Jęknął. Poruszył biodrami, a ja zaśmiałam się widząc, jaką władzę nad nim miałam. Zamierzałam cieszyć się nią tak długo, jak będzie mi to dane. Nie miałam pojęcia, jak długo Kirishima postanowi trzymać mnie u swojego boku, ale pragnęłam mieć z nim dobre wspomnienia. Może pewnego dnia Kirishima miał mnie wyrzucić, a ja miałam wrócić do Włoch, gdzie chciałam dobrze wspominać czas spędzony w Japonii. Pewnie nigdy nie doszłabym do siebie po tym, co się tu zdarzyło, ale wspomnienia były czymś pięknym. Czymś, co należało cenić i szanować. 

Nagle przy naszym stoliku pojawił się Takeda, który miał w dłoniach dwie tace z ramenem. Spojrzał na nas, a gdy przyłapał mnie na tym, że masowałam krocze Kirishimy przez jego spodnie, od razu spuściłam wzrok i zabrałam rękę. 

- Nie przeszkadzajcie sobie. Chętnie popatrzę na to, jak mój szef błaga o orgazm, gdy będę jadł ramen. 

- Takeda, jeszcze słowo, a cię zwolnię. 

Takeda zaśmiał się, stawiając na stole dwie tace. Jedną dla nas, drugą dla ciebie. 

- Spokojna głowa, szefie. Wiem, że jestem twoim pupilkiem i nigdy mnie nie zwolnisz. Poza tym, z yakuzy nie da się odejść. Jedynym wyjściem jest śmierć, a jako, że nie chcę jeszcze umierać, pozwolę sobie trochę pożyć. 

Kiedy jedliśmy ramen, nieustannie zerkałam w stronę krocza Kirishimy. Nie mogłam przestać się uśmiechać. Może to ja nosiłam na nodze nadajnik, ale w chwili, w której miałam w swoich rękach rozkosz Kirishimy, czułam się jak jego władczyni. Jak jego królowa. 

Nie mogłam przestać się uśmiechać, gdy widziałam, jak wielki boss yakuzy się wierci. Na pewno podniecenie nie dawało mu normalnie zjeść ramenu. Kirishima wkrótce położył dłoń wysoko na moim udzie i je ścisnął. 

- Dobrze, że w samochodzie mamy zasłonkę, która was ode mnie oddzieli - rzekł Takeda, kończąc swój ramen. - Będziecie mogli świetnie się bawić w drodze do Osaki. 

Prawie się oplułam, patrząc na mężczyznę z niedowierzaniem.

- Takeda, jeszcze słowo, a wepchnę ci ten ramen do gardła - warknął Kirishima, na co jego podwładny wybuchnął śmiechem. 

- Nic mi tam nie wepchniesz, bo już zjadłem swoją porcję. 

- Zamówię ci kolejną tylko po to, aby cię nią udusić. 

- Kirishima, szefie. Uważaj, żeby ci fiut nie wybuchł. 

Nie mogłam się powstrzymać. Wybuchnęłam głośnym śmiechem, ale po chwili zasłoniłam usta dłońmi. Nie mogłam przestać się śmiać. Śmiałam się tak mocno po raz pierwszy, odkąd zostałam porwana. Czułam się tak, jakbym poszła do restauracji z przyjaciółmi, których znałam od lat. 

Tych mężczyzn znałam dopiero od kilku dni, ale czułam się z nimi dobrze. O Takedzie nie mogłam powiedzieć wiele, jednak Kirishima stał mi się bliski. Spędzałam z nim dużo czasu, dużo z nim rozmawiałam i dużo go dotykałam. Wytworzyło się między nami coś, czego za nic w świecie nie chciałam kończyć. Zależało mi na tym mężczyźnie i na tym, aby być z nim szczęśliwa. Czułam się przy nim swobodnie i miałam wrażenie, że miało być tylko lepiej. 

- Ario, niegrzeczne dziewczynki zostaną ukarane - powiedział głośno Kirishima, a ja szybko zasłoniłam mu dłonią usta. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem pomieszanym z rozbawieniem. 

- Bądź cicho. Ludzie cię usłyszą. 

Kirishima uniósł w górę dłonie w geście poddaństwa. 

- Poza tym, obiecałeś mi przecież, że gdy dojedziemy do Osaki, będę mogła cię związać. 

Takeda klasnął w dłonie tak, jakby świetnie się bawił. Nie wątpiłam w to, że zapewnialiśmy mu niezłą rozrywkę. 

- Żałuję, że zarezerwowałem hotel w Osace na noc, a nie zostanę z wami. Tak bardzo mnie jednak podnieciliście, że pójdę poszukać jakiejś seksownej kobiety, która mnie zwiąże. 

W ten oto sposób skruszył się między nami kolejny mur. Zauważyłam, że coraz mniej bałam się dotykać Kirishimy. Zachowywałam się przy nim swobodnie. Nie traktowałam go dłużej jak wielkiego, strasznego członka yakuzy. Miałam przed nim respekt, to na pewno, ale zaczynałam coraz bardziej traktować go jak swojego chłopaka. Chyba mi się to spodobało. Może nawet za bardzo. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top