24

Aria

- N-nie mam żadnych. 

Kirishima zaśmiał się tak, jakby mi nie wierzył. Cóż, na dobrą sprawę to ja sama sobie nie wierzyłam.

- Mam wrażenie, że masz przynajmniej kilka. Powiedz, co podoba ci się w łóżku, kochanie. 

Nie wierzyłam w to, że prowadziłam taką rozmowę z człowiekiem, który odebrał mi wolność. Chyba postradałam zmysły. Umysł podpowiadał mi, abym nie ulegała Kirishimie. Bałam się, że tylko mną manipulował i się mną bawił. Byłoby to dla mnie straszne. Otwierałam się bowiem przed nim bardziej niż przed jakimkolwiek innym mężczyzną w swoim życiu. Mówiłam mu o swoich największych słabościach. Gdyby wykorzystał to przeciwko mnie, nigdy bym się po tym nie podniosła. 

- Nie wiem, co mi się podoba, Kirishima. Jak już ci mówiłam, miałam tylko jednego chłopaka i to takiego, z którym nie łączyła mnie łóżkowa więź. 

Mężczyzna mruknął ze zrozumieniem. Pokiwał głową, mrużąc oczy. 

Jego dłoń błądziła po moim udzie. Poruszała się w górę i w dół, ale nigdy nie sunęła aż tak wysoko, abym poczuła się niekomfortowo. W ogóle nie zwracałam uwagi na to, co działo się za oknem. Nie patrzyłam na panoramę Japonii, choć z pewnością byłaby ona dla mnie ciekawa. 

Moje myśli skupiały się tylko na nim, co samo w sobie powinno stanowić dla mnie znak ostrzegawczy. Kirishima mnie hipnotyzował, a ja mu ulegałam. Byłam ciekawa, jak daleko byłam w stanie się posunąć, aby... 

Z nim być? Zostać jego dziewczyną?

Nie. Musiałam wybić to sobie z głowy. To nigdy nie miało się wydarzyć. 

- W takim razie powiedz mi, proszę, czy coś z tego, co z tobą robiłem, przypadło ci do gustu? 

Byłam już chyba cała czerwona na policzkach. Czułam się skrepowana, ale nie było się czemu dziwić, skoro nigdy wcześniej nie rozmawiałam z nikim na takie tematy. 

- Tak. Część z tych rzeczy mi się podobało.

- Co na przykład? 

Och, czy on naprawdę chciał, abym o tym powiedziała? Tak bez skrępowania? Bez wstydu? 

Zamknęłam oczy. Przypomniałam sobie te chwile spędzone z Kirishimą, które coś we mnie wyzwoliły. Te chwile, podczas których poczułam, że robi mi się gorąco, a ja robię się mokra. Takich chwil było kilka. Pierwsza miała miejsce już na samym początku naszej znajomości. 

- Bądź ze mną szczera, zwierzaczku. Jeśli będziesz mnie okłamywać, będziemy kręcić się w kółko. Ja ci powiedziałem, co mnie kręci, więc teraz ty odwdzięcz mi się tym samym. Obiecuję, że jeśli nie chcesz, abym w jakikolwiek sposób to komentował, będę cicho. Jeśli jednak chcemy gdzieś zajść, musimy się komunikować, Ario.

Wiedziałam o tym. Komunikacja była podstawą każdego związku. Właśnie to zawaliło u mnie i u Caspara. Nie mówiliśmy sobie otwarcie o tym, czego chcieliśmy i skończyło się to zerwaniem. Z Casparem i tak nigdy nic więcej by mnie nie połączyło. Był moim dobrym kolegą, ale nikim ponad to. 

- Kiedy ujrzałam cię po raz pierwszy, poczułam żar. Nie wiem dlaczego, ale spośród wszystkich tych mężczyzn zgromadzonych w zaułku, to ty mnie do siebie przyciągnąłeś. Spojrzałam w twoje oczy i zrobiło mi się gorąco. Gdy jednak zobaczyłam twoje tatuaże i zrozumiałam, kim jesteś, wystraszyłam się nie na żarty. Pod względem wizualnym byłeś dla mnie idealnym mężczyzną, ale bałam się ciebie i musiałam uciekać. Gdy jednak mnie złapałeś... 

- Spodobało ci się to, Ario? To, że musiałaś być przy mnie bezsilna? To, że musiałaś się poddać? 

Pokiwałam głową, mając nadzieję, że nie zacznie się ze mnie śmiać. Skoro jednak chciał prawdy, miał ją dostać. 

- Tak. Gdy mnie skrępowaliście, poczułam się tak, jakby to było coś, co mnie kręciło. Wiedziałam, że moje życie wisiało na włosku, ale było to tak podniecające, że... Nie, Kirishima. Tak mi wstyd. 

Wyrwałam rękę z jego uścisku i schowałam twarz w dłoniach. Powiedzieć, że czułam wstyd, to jak nic nie powiedzieć. Byłam sobą maksymalnie zażenowana. 

- Mów dalej, aniołku. Proszę, powiedz mi, co ci się jeszcze podobało. 

- Nie mogę. To uwłaczające. Pomyślisz sobie o mnie, że jestem jakaś nienormalna. 

- Wcale tak o tobie nie myślę, Ario. Proszę, mów. 

Nie wiedziałam dlaczego, ale posłuchałam się go. Wyznałam mu wszystko to, co powinnam zachować głęboko w swoich fantazjach. 

- Nie podobało mi się to, że ukarałeś mnie przy członkach yakuzy, ale podobało mi się to, jak dawałeś mi klapsy. Bolało, ale gdybyś robił to delikatniej, byłoby naprawdę miło. Podobało mi się też to, jak szłam za tobą na czworakach przez parking w galerii. Kiedy zmusiłeś mnie do tego, abym uklęknęła przed tobą w samochodzie, znowu było mi gorąco i miałam mokre majtki. Najbardziej jednak podobało mi się chyba to, jak założyłeś mi obrożę na szyję i przypiąłeś do niej smycz. Proszę, teraz wiesz już wszystko. To ten moment, kiedy możesz zacząć się ze mnie śmiać. 

Nie byłam w stanie otworzyć oczu, aby spojrzeć na Kirishimę. Czułam się zażenowana i było mi najzwyczajniej w świecie głupio. Właśnie zdradziłam swojemu oprawcy, że to, co on uważał za upokarzające, mi się podobało. 

Chciało mi się płakać, ale tylko jakimś cudem udało mi się powstrzymać łzy. Było mi jednak żal samej siebie. To, co się działo, doskonale pokazywało, jak słaba i żałosna byłam. Moi rodzice byliby mną zawiedzeni. Nie wychowali bowiem tak żałosnej kobiety. Chcieli, abym była niezależna i silna. Coś im nie wyszło. 

Kirishima splótł swoje palce z moimi. Głaskał mnie delikatnie po dłoni, a drugą ręką gładził mnie po udzie. Był przy mnie, kiedy ja zastanawiałam się nad tym, jak bardzo zabłądziłam w życiu. Nie powinnam tak się zachowywać, ale stało się. Kirishima wygrał. Pokazałam mu, jak żałosna byłam, a on pewnie zaraz miał zacząć się ze mnie naśmiewać. 

- Ario, to są twoje fetysze. Lubisz być poniżana i pragniesz służyć swojemu partnerowi. Chcesz, aby się tobą zajmował i okazywał ci uwagę. Pragniesz jego uczucia i nagradzania. 

Zacisnęłam usta w wąską kreskę, aby nie powiedzieć czegoś, czego mogłam pożałować. 

- Kirishima... 

- To normalne. Jesteś uległa, Ario. To dobrze, bo masz przy sobie mężczyznę, który preferuje dominację. Jak już wcześniej mówiłem, mogę także sprawować nad tobą kontrolę, ale wolę, gdy to ja przejmuję władzę. 

- Dlaczego jeszcze się ze mnie nie śmiejesz? 

- Ario, otwórz oczy. 

Zrobiłam to. Posłuchałam go bez zastanowienia, co dało mi do myślenia. Zrozumiałam, że naprawdę podobała mi się uległość wobec niego i właśnie to mnie kręciło.  

Kirishima chwycił mnie za podbródek. Spojrzałam w jego jasnobrązowe oczy i poczułam, że wcale nie miał mi za złe tego, co się działo. 

Mężczyzna delikatnie przesunął kciukiem po mojej dolnej wardze. Lekko rozchyliłam usta. Pozwoliłam na to, aby Kirishima wsunął mi między wargi swój kciuk. Gdy to uczynił, objęłam ustami jego palec i zaczęłam go ssać. 

Przymknęłam oczy. Poczułam, jak moja cipka się zaciska. Wiedziałam, że to, co wyprawiałam, było niemoralne i nienormalne. Nie powinnam tak postępować, ale wydawało mi się to właściwe. Tego właśnie potrzebowałam.

Kirishima nic nie musiał mówić. Słuchałam się go jak grzeczna niewolnica. Jak posłuszna uległa. 

Nagle mężczyzna wyciągnął palec z moich ust i wsunął go między swoje wargi. Oblizał go, patrząc mi w oczy. 

Kiedy wyciągnął palec ze swoich ust, jęknęłam. Kirishima bowiem zaczął sunąć wyżej dłonią po mojej nodze. Patrzył mi jednak przy tym w oczy. 

- Ario, jestem twój. Tylko twój, rozumiesz? 

- Kirishima...

- Mówię prawdę. Jestem twój, a ty jesteś moja. Moja kruszynka. Moja mała dziewczynka. Moja Aria. 

- Jestem nienormalna. Nie powinnam cię pragnąć. Porwałeś mnie. Zniewoliłeś, a ja... 

- Czy nie tego właśnie pragnęłaś, Ario? Czy nie to cię kręci? Nie podnieca cię to, jak przejmuję nad tobą kontrolę? Nie lubisz czułości, którą cię obdarzam?

- Lubię. Lubię to, ale... 

- W takim razie ulegnij mi, kochanie. Pozwól, że pokażę ci, jak piękny może być ten świat. Świat pełen grzesznych przyjemności i spełniania swoich potrzeb. Człowiek czuje się wolny dopiero wtedy, gdy akceptuje swoje fetysze i poddaje się im. Bardzo zależy mi na tym, abyś ty także się poddała, Ario. Obiecuję, że będę działał z tobą powoli tak, aby do niczego cię nie zrazić. Wszystko się ułoży. Obiecuję ci to. 

Kirishima nic więcej nie powiedział. Przytulił mnie do piersi i kołysał w objęciach przez całą drogę do Fuji. 

Kiedy jechaliśmy w kierunku słynnej w całej Japonii i na całym świecie góry, dużo zastanawiałam się nad tym, co mu powiedziałam i nad samą jego reakcją. Byłam pewna, że Kirishima mnie wyśmieje, ale on tego nie zrobił. Zaakceptował mnie z moimi dziwactwami, a może tylko udawał. Może tak naprawdę mu się to nie podobało, ale... 

Gdy patrząc mi w oczy wcisnął mi do ust swój kciuk, pragnęłam więcej. Byłam gotowa paść przed nim na kolana i błagać go o to, aby pozwolił mi ssać swojego penisa. Oszalałam. Może działo się tak dlatego, że dopadał mnie syndrom sztokholmski, a może chodziło o coś zupełnie innego. 

Wtulając się w silne i ciepłe ramiona Kirishimy, czułam się bezpieczna. Jego ciemne włosy wymknęły się z kucyka i spadły mi na twarz, ale nie przeszkadzało mi to. Co więcej, podobało mi się. 

Jego zapach był uzależniający. Nie miałam pojęcia, jakich perfum używał, ale były one oszałamiające. Kirishima podobał mi się z wyglądu. Był przystojnym mężczyzną. Jego ciało było świetnie wyrzeźbione i tatuaże robiły swoje. Zawsze podobali mi się niegrzeczni chłopcy z książek, ale to były tylko niewinne fantazje. Byłam bowiem pewna, że gdybym spotkała takiego faceta w prawdziwym życiu, uciekałabym od niego tak daleko, jak to możliwe. 

Chyba przysnęłam w jego objęciach. Gdy jednak się obudziłam, poczułam jego usta na czubku swojej głowy. Kirishima delikatnie mnie całował, a ja się w pełni ocknęłam. 

- Jesteśmy na miejscu, kochanie. Dojechaliśmy do miasteczka Kawaguchiko. Co więcej, mamy szczęście. Spójrz tylko za okno. 

Gdy się odwróciłam i wyjrzałam przez okno, z moich ust wydostał się dźwięk pełen niedowierzania. 

- To niemożliwe. 

Oczy zaszły mi łzami, gdy ujrzałam górę Fuji. Najważniejszy punkt mojej wycieczki do Japonii.

Dzień był idealny. Na niebie nie było prawie ani jednej chmury. Słońce świeciło jasno, oświetlając przepiękną górę, która była tak majestatyczna, że nie wierzyłam w to, iż była prawdziwa. Jej zaśnieżony czubek wyglądał jak z pocztówki. W dodatku miasteczko, które samo w sobie było urokliwe, tylko dodawało klimatu. 

- Zatrzymamy się tutaj, Ario. Jeszcze nieraz będziemy przyjeżdżać w okolice Fuji, ale dziś tylko zawitamy do tego miasteczka. Mam jednak wrażenie, że jest tutaj naprawdę pięknie. Widok jak z bajki, co? 

Gdy tylko samochód się zatrzymał, wysiadłam z niego. Poszłam na uliczkę, na której znajdowało się kilku turystów. Nie zwracałam jednak na nich uwagi. Wpatrywałam się w Fuji jak urzeczona. 

Zasłoniłam usta dłonią, czując łzy na policzkach. Poczułam wzruszenie i niedowierzanie. To był właśnie ten moment, na który tak bardzo czekałam. Pogoda nam dopisała i mieliśmy przepiękny widok na górę Fuji. Czułam się jak w bajce. Takiej, w której główną rolę grał boss yakuzy.

Nagle poczułam, jak ramiona Kirishimy się wokół mnie owijają. Mężczyzna przytulił mnie od tyłu, opierając podbródek na moim ramieniu.

- To twoja ukochana góra, Ario. Ta z twoich koszulek. 

Zaśmiałam się, ocierając łzy i kiwając głową.

- Kirishima, tu jest przepięknie. 

- Wiem, skarbie. Wiem. 

- Nie masz pojęcia, ile bym dała, aby móc zrobić teraz tutaj kilka zdjęć. 

- Mówisz, masz. 

Kirishima tak, jakby już wcześniej był przygotowany na taką ewentualność, wyciągnął z kieszeni spodni aparat do robienia zdjęć. Był różowy i znajdował się w etui w kwiaty. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. 

- Na razie nie pozwolę ci mieć telefonu komórkowego, ale nie zamierzam pozbawiać się możliwości uwieczniania tych pięknych momentów na zdjęciach. Dlatego nie krępuj się. To dla ciebie. 

- K-kupiłeś go dla mnie? 

Wzięłam do ręki aparat, oglądając go z każdej strony. Nigdy nie miałam takiego aparatu. Zdjęcia zawsze robiłam za pomocą telefonu komórkowego, ale nie było chyba żadną tajemnicą to, że marzyłam o takim aparacie. 

- Tak, skarbie. Jest dla ciebie. Śmiało, zrób kilka zdjęć. Wiem, że tego chcesz. 

Oczywiście, że tego chciałam. Dlatego z uśmiechem włączyłam aparat i zaczęłam robić zdjęcia jak szalona. Uśmiechałam się jak wariatka, ale byłam taka szczęśliwa, że nic nie było w stanie powstrzymać mojej radości.

Kirishima stał z boku i przyglądał mi się z uśmiechem. Część ludzi zwracała na niego uwagę przez tatuaże, których dzisiaj nie ukrył, ale nie przeszkadzało mi to. Co więcej, postanowiłam zrobić coś, czego Kirishima się nie spodziewał. 

Uniosłam aparat i zrobiłam mu zdjęcie. Mężczyzna zmarszczył brwi, po czym zaczął iść w moim kierunku. 

- Ario... 

Pstrykałam mu więcej zdjęć. Na każdym wyglądał tak samo przystojnie. Gdy Kirishima zbliżył się do mnie od tyłu, objął mnie w pasie i zaczęłam się śmiać, kiedy on kręcił się ze mną w ramionach. 

- Nie dam ci kary, jeśli coś dla mnie zrobisz, Ario. 

- Co mam dla ciebie zrobić?! - spytałam, dusząc się ze śmiechu. 

- Zrób nam zdjęcie, kochanie. Nasze pierwsze zdjęcie. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top