21

Aria

Pobiegłam na drugą stronę tarasu, nie przejmując się tym, że Kirishima mógł mnie po tym ukarać. Kompletnie o to nie dbałam. Gdy bowiem usłyszałam, jak na kogoś krzyczy, nie byłam w stanie dłużej siedzieć i nie reagować. 

Sakura biegła obok mnie, ale nie zwracałam na nią uwagi. Była bardzo miła i cieszyłam się, że dotrzymywała mi towarzystwa, ale w tej chwili rozpaczliwie potrzebowałam sprawdzić, co działo się z moim oprawcą. 

Kiedy dobiegłam na drugą stronę tarasu, moje serce zabiło szybciej. Poczułam się tak, jakby ktoś wbił mi nóż prosto w serce. Nie byłam pewna, dlaczego właśnie tak się poczułam. Przecież nie powinnam nic czuć do Kirishimy, ale... 

Do mojego porywacza kleiła się jakaś farbowana blondynka w czerwonej sukience z lateksu. Była Japonką i do tego bardzo ładną. Była jednak sztuczna, co było widać na pierwszy rzut oka. 

- Masz się ode mnie w tej chwili odsunąć. 

- Och, daj spokój, kochanie - zaśmiała się figlarnie, sunąc palcem po jego piersi. - Przecież wiem, że masz na mnie ochotę. Jestem piękna i mam wiele do zaoferowania. 

- Kirishima, ona nie była zaproszona. Przysięgam - powiedział człowiek, z którym miał spotkać się mój oprawca. Mężczyzna, którego imienia nie mogłam sobie przypomnieć, siedział na kanapie i patrzył z bezradnością na to, co się działo. 

- Ta dziwka zawsze się do mnie przymila - zauważył Kirishima, nie dotykając dziewczyny, ale także nie mówiąc jej, aby sobie poszła. - Nie wiem, jak wybierasz swoje zabawki. Nie są wobec ciebie lojalne. 

- Proszę, Kirishima!

Kobieta padła na kolana. Zaczęła sunąć dłońmi od łydek Kirishimy aż do jego ud. Kiedy jej dłonie miały zawędrować na jego krocze, wkroczyłam do akcji. 

Podeszłam szybkim krokiem do Kirishimy. Gdy mężczyzna mnie zauważył, otworzył usta z zaskoczenia. Milczał jednak, jakby nie wiedząc, co powiedzieć. 

- Ario... 

Podeszłam bliżej. Stanęłam obok Kirishimy, czując na sobie spojrzenia wszystkich zgromadzonych tutaj osób. Kierowała mną jednak wściekłość. Byłam niesamowicie zła mimo, że wiedziałam, iż nie miałam do Kirishimy żadnego prawa. Mimo wszystko poczułam zazdrość. Nie chciałam, aby jakakolwiek inna kobieta go dotykała. Kirishima nie był mój, ale tylko mnie traktował jak księżniczkę i chciałam, aby tak zostało. Dopiero teraz, gdy zobaczyłam na własne oczy, że mogłam go stracić, poczułam chęć walki o niego. To był tylko kolejny dowód na to, jak bardzo w ciągu ostatnich dni postradałam zmysły, ale potrzebowałam tego człowieka. Chyba bardziej niż mogłoby mi się wydawać. 

- Odsuń się od niego. 

Gdy wypowiedziałam te słowa do farbowanej blondynki, ta spojrzała na mnie z niezrozumieniem. Po chwili jednak się zaśmiała. 

Dziewczyna podniosła się z kolan. Kiedy wstała, była wyższa ode mnie. Miała jednak na stopach o wiele wyższe szpilki niż ja. 

- Jesteś nową zabawką Kirishimy? Nigdy wcześniej cię nie widziałam. Nie martw się. Możemy się nim podzielić. 

Kierowała mną wyłącznie wściekłość. Tylko w ten sposób mogłam wyjaśnić swoje zachowanie. 

- Nie mam zamiaru się nim z tobą dzielić. Kirishima należy do mnie, a ja należę do niego. 

Nagle dziewczyna zsunęła wzrok niżej i zaczęła przeraźliwie się śmiać. 

- Masz nadajnik na nodze! Ależ ty jesteś głupia! Jesteś tylko dziwką Kirishimy!

- Zamilcz - powiedział ostro Kirishima do blondynki. Mój porywacz objął mnie w pasie, gdy byłam bliska wybuchu furii. Takiego, jakiego świat jeszcze nie widział. - Nie masz prawa mówić w ten sposób do mojej kobiety. To ty nieustannie się do mnie przymilasz i zachowujesz się jak dziwka, Crystal. Cholera, to nawet nie jest twoje prawdziwe imię. Posługujesz się pseudonimem prostytutki, co świetnie o tobie świadczy. Nie mam zamiaru być z taką dziwką jak ty, więc wybij mnie sobie z głowy. 

Crystal, gdyż tak miała na imię ta okropna dziewczyna, skrzyżowała ręce na piersi, tym sposobem unosząc wyżej swoje cycki.

- Pewnego dnia jeszcze będziesz błagał mnie na kolanach o to, abym do ciebie przyszła, Kirishima. 

- Taki dzień nie nadejdzie nawet w piekle. Arata, powinieneś lepiej pilnować swoich zabawek. Nigdy więcej nie zabieraj ich na spotkania ze mną. 

Mężczyzna, z którym Kirishima odbywał spotkanie, skinął skruszony głową. 

- Przepraszam cię z całego serca. Naprawdę nie miałem pojęcia, że Crystal zakradła się tutaj za mną. Wiem, że ma do ciebie słabość, ale obiecuję, że następnym razem jej ze mną nie będzie. 

- Oby następny raz w ogóle miał miejsce, Arato. 

Kirishima władczo zacisnął palce na mojej talii i odsunął się od Crystal i Araty. Czułam się dziwnie, ale odnosiłam wrażenie, że postąpiłam słusznie. Mało brakowało, a Crystal rozpięłaby Kirishimie spodnie i mu tam obciągnęła. Mój porywacz raczej by do tego nie dopuścił, ale... 

- Jeszcze będziesz błagał o moją cipkę! - krzyknęła Crystal, na co Arata stanowczo ją uciszył. Obróciłam się i zobaczyłam, jak mężczyzna daje Crystal klapsa, który miał być karą, ale ona tylko zaczęła się śmiać i uwiesiła mu się na ramionach. Arata pokierował się z Crystal do windy, a gdy drzwi windy się za nimi zamknęły i para zjechała na dół, dopiero wtedy niejako mogłam odetchnąć z ulgą. 

Kirishima podprowadził mnie do stolika, przy którym wcześniej siedziałam. Posadził mnie na krześle i pokazał Sakurze gestem ręki, aby przyszła do nas dopiero później. 

Byłam roztrzęsiona. Kirishima uklęknął przede mną na obu kolanach. Złapał mnie za ręce i gładził je spokojnie przez jakiś czas. Na razie nic nie mówił. Dawał mi czas na to, abym się uspokoiła i doszła do siebie. Nie byłam jednak pewna, czy kiedykolwiek miałam do siebie dojść. 

To, co zrobiłam, wydawało mi się właściwe, ale jednoznaczne. Nie mogłam pozwolić na to, aby Crystal podrywała Kirishimę, skoro on tego nie chciał. Kirishima nie był dla mnie jednak nikim więcej jak tylko oprawcą. Żartował, że był moim chłopakiem, ale nasza relacja była daleka od relacji romantycznej. Podobał mi się i ja także mu się podobałam, ale nie mogliśmy zabrnąć zbyt daleko, gdyż mogłoby skończyć się to tragicznie. 

Nie miałam prawa im przerywać. Wiedziałam o tym, ale i tak to zrobiłam. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, dlaczego podjęłam się takich kroków. Nie powinnam była, ale stało się. Zrobiłam to i było mi wstyd.

- Ario, porozmawiaj ze mną. 

Pokręciłam nieznacznie głową. Nie byłam pewna, czy byłam w stanie z nim teraz rozmawiać. 

- Nie mogę. Jest mi wstyd.

- Wstyd za to, że stanęłaś w mojej obronie? 

Zabrzmiało to tak niedorzecznie, że mimowolnie się zaśmiałam. 

- Jak ktoś taki jak ja mógłby stanąć w obronie wielkiego bossa yakuzy? 

- Twierdzisz, że jestem wielki? 

Parsknął śmiechem, ale szybko wrócił do powagi.

- Kochanie, nie masz pojęcia, jaką dumą napawa mnie to, że stanęłaś w mojej obronie. Poradziłbym sobie z Crystal, ale to, jak zaczęłaś z nią walczyć, dało mi coś do zrozumienia. 

Ze strachem, ale spojrzałam mu w oczy. 

- Zależy ci na mnie, Ario. Byłaś o mnie zazdrosna. Nie chciałaś, aby Crystal mnie dotykała i ze mną flirtowała. To miód na moje serce. Możesz mówić, że ci na mnie nie zależy, ale to, co zrobiłaś, uświadomiło mnie w tym, że jednak nie jestem ci taki obojętny.

Wbiłam wzrok w panoramę Tokio rozpościerającą się za plecami klęczącego Kirishimy. Walczyłam ze łzami, które napływały mi do oczu. Było mi wstyd, że on to wszystko rozczytał, ale nie trzeba było geniusza, aby zrozumieć moje zachowanie. Zachowałam się jednak skandalicznie i było mi po prostu żal samej siebie. 

Kilka dni temu Kirishima mnie uprowadził. Od tego momentu zdarzyło się naprawdę wiele rzeczy. Rzeczy, które mieszały mi w głowie, ale które jednocześnie ciągnęły mnie do tego mężczyzny. 

Wiedziałam, że nie powinnam go pragnąć. Kirishima był z zupełnie innej ligi niż ja. Może byłam nim zafascynowana, ale to był tylko początek. Pochodziliśmy z innych światów. Podczas, gdy moja rodzina ledwo wiązała koniec z końcem, Kirishima miał tyle pieniędzy, że nigdy miało ich mu nie zabraknąć. Jakby tego było mało, otaczał się samymi wpływowymi ludźmi i posiadał wręcz nieograniczoną władzę w Japonii. Był samozwańczym królem, ale takim, którego wszyscy szanowali. 

Byłam zachłyśnięta światem yakuzy i mimo, że się go bałam, tak jednocześnie mnie fascynował. Chciałam poznać więcej tajemnic tego świata i być może nawet chciałam być z Kirishimą, ale to nie mogło się udać. Jeszcze mu się nie znudziłam, jednak niebawem miałam stać mu się obojętna. Nie byłam pewna, jak miałam poradzić sobie z odrzuceniem. Ciężko przeżyłam rozstanie z Casparem, ale to, co łączyło mnie z nim, nijak miało się do tego, co czułam do Kirishimy. 

Nienawidziłam go, ale jednocześnie chciałam wskoczyć mu w ramiona. Gardziłam nim, ale tym samym go pragnęłam. Chciałam zostać z nim na zawsze, ale tak samo mocno pragnęłam wrócić do domu. Do rodziców, którzy na pewno się o mnie martwili. 

- Skarbie, mów do mnie. Nie zadręczaj się samotnie swoimi problemami. Jestem tu po to, aby ci pomóc. 

Czasami Kirishima mówił do mnie tak, że serce ściskało mi się z uczucia do niego. Tak bardzo chciałam, aby to wszystko było prawdą, a nie grą. 

- Nie chcę być słaba. 

- To, co pokazałaś przy Crystal, wcale nie było słabością. To powód do dumy. 

- Walczyłam o ciebie tak, jakbyś był moim chłopakiem. Postąpiłam niewłaściwie. 

Wcisnęłam dłonie między uda, chcąc się skulić. Było mi tak bardzo wstyd, że próbowałam za wszelką cenę stąd zniknąć. 

Kirishima położył dłonie na moich udach. Głaskał mnie uspokajająco. Był wobec mnie spokojny. Był miły i łagodny. Bałam się jednak, że była to tylko gra. Zwykłe kłamstwo. 

- Jestem twoim chłopakiem, Ario. Jak już mówiłem, bez problemu sam bym sobie z nią poradził, ale nie o to tutaj chodzi. Pokazałaś, że ci na mnie zależy. Wiem, jaka bitwa toczy się w twojej głowie, ale pozwól sobie się poddać. Wszystko dzieje się między nami bardzo szybko, ale moje uczucia do ciebie są prawdziwe. Chcę o ciebie walczyć. Pragnę z tobą być. 

- Jesteś mną tylko zauroczony, Kirishima. Zaraz się mną znudzisz i pójdziesz do takiej Crystal. 

- Zwierzaczku, czy naprawdę uważasz, że chciałbym, aby taka Crystal była matką moich dzieci?

- Chciałbyś więc, abym to ja nią była? 

Spojrzałam w jego jasnobrązowe oczy. Ujrzałam na twarzy bruneta uśmiech. Kirishima przysunął się bliżej mnie i objął dłońmi moją twarz. 

Potężny boss tokijskiego oddziału yakuzy przede mną klęczał. Głaskał mnie po twarzy i patrzył na mnie tak, jakbym była piękna. Jakbym była go warta. 

- To moje największe marzenie, Ario. Chciałbym móc założyć rodzinę. Od dawna o tym fantazjowałem, ale bałem się, że te marzenia nigdy się nie spełnią. Mam nieoczywiste życie. Jedynymi kobietami, którymi się otaczam, są prostytutki. Potrafią zagrać każdą rolę, jaką im narzucę, ale nie o role tutaj chodzi. Gdy ujrzałem cię po raz pierwszy w zaułku, zauroczyłaś mnie. Byłaś taka niewinna, śliczna i przerażona. Od razu zapragnąłem cię mieć. To był jednak pierwszy rzut oka na ciebie, kochanie. Dopiero potem, gdy zacząłem z tobą rozmawiać i poznałem cię lepiej, zakochałem się w tobie. Może dzieje się to za szybko, ale takie mam już życie. Jest szybkie i cholernie niebezpieczne, ale wiem, że to, co do ciebie czuję, jest prawdziwe. 

Kirishima chwycił mnie za jedną z rąk. Przycisnął ją sobie do piersi tak, abym poczuła, jak szybko biło jego serce. 

- Chciałbym, abyś w przyszłości została moją żoną i mamą moich dzieci. Chciałbym, abyś mnie pokochała, Ario. Nie wiem jednak, jakie mam na to szanse. Z tego, co widzę, póki co mną gardzisz, ale każdego dnia będę udowadniać ci, jak bardzo mi na tobie zależy. Jesteś moim światełkiem w ciemności. Tylko nie mów chłopakom, że ci to powiedziałem, bo nie dadzą mi żyć. 

Nie mogłam i nie chciałam powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy. Co więcej, zarzuciłam ręce na szyję Kirishimy i się w niego wtuliłam.

Mężczyzna objął mnie i wciąż klęcząc na podłodze, przytulał się do mnie. Wpatrywałam się w panoramę nocnego Tokio, przeczesując palcami włosy Kirishimy. Zastanawiałam się nad tym, w jak dziwne miejsce zaprowadziło mnie moje życie, ale nie było to wcale złe miejsce. Zdecydowanie było inne niż to, które sobie wymarzyłam, ale czasami prawdziwe życie było o wiele lepsze niż marzenia. 

W końcu Kirishima usiadł. Nie zajął jednak miejsca na wolnym fotelu, a podniósł mnie i usiadł na moim miejscu. Mnie za to posadził sobie na kolanach. 

Poprosił Sakurę o dwa kawałki ciasta i herbatę. Dziewczyna uśmiechała się do mnie tak, jakby była ze mnie dumna i cieszyła się moim szczęściem. Miło było znaleźć taką koleżankę jak ona. Nawet, jeśli nie miałyśmy się zbyt często widywać.

- Otwórz buzię, kochanie. 

Kirishima nie pozwolił mi zjeść ciasta samodzielnie. Karmił mnie, ale nie czułam się przez to upokorzona. Czułam się fantastycznie. 

- Wiedziałam, że chciałeś to powiedzieć. 

Uśmiechnął się, gdy otworzyłam usta, a on wsunął mi do nich kawałek ciasta.

- Wolałbym wsunąć ci w usta kutasa, ale na to przyjdzie czas. 

Zanim wyplułam ciasto z szoku, Kirishima zasłonił moje usta tak, jakby spodziewał się, co zrobię. 

- Połknij, Ario.

Spojrzałam mu wyzywająco w oczy. Uśmiechnął się, a gdy połknęłam ciasto, wypowiedział dwa słowa, po których moje ciało oblało się falą gorąca. 

- Grzeczna dziewczynka.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top