14

Kirishima

Aria ogromnie mnie zaskoczyła, gdy poprosiła mnie o to, abym przekazał część swoich pieniędzy na schroniska dla zwierząt. Było to dla mnie zaskoczeniem dlatego, że równie dobrze mogła poprosić o to, abym kupił jej jakąś drogą torebkę od Gucci czy Vuittona. Ona jednak nie była taka, jak nasze klubowe prostytutki. Aria miała do zaoferowania znacznie więcej niż one. Byłem pewien, że gdyby została moją żoną, byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Na to jednak musiałem cierpliwie zaczekać. 

Kiedy jechaliśmy do Ikebukuro, nie skułem już Arii ani nie założyłem jej opaski na oczy. Rano także nie musiałem tego robić, ale było to silniejsze ode mnie. Podniecał mnie jej widok, gdy była skuta i zdana na moją łaskę. Gdybym jeszcze założył jej obrożę ze smyczą, zupełnie bym oszalał.

Wpatrywałem się w jej profil, gdy ona z kolei wbijała wzrok w mijane dzielnice. Znajdowaliśmy się coraz bliżej galerii handlowej Sunshine City w Ikebukuro, do której chciałem zabrać Arię. Myślałem, że zakupy sprawią jej większą radość i w końcu się uśmiechnie, ale tak nie było. 

- Kochanie, co cię gryzie? 

Aria odwróciła się do mnie i spojrzała na mnie tak, jakbym był nienormalny. 

- Pytasz, co mnie gryzie? 

- Myślałem, że się ucieszysz. Kupiłem ci ładne rzeczy. Nie oczekuję, rzecz jasna, że rzucisz mi się w ramiona, ale byłoby miło, gdybyś chociaż podziękowała. 

- Dziękuję - powiedziała zupełnie szczerze. 

- Nie ma sprawy, zwierzaczku. Cieszę się, że kupiłem ci takie ładne rzeczy. Którą kreację chciałabyś założyć dzisiaj do Tokio Skytree? 

- Chyba tą błękitną sukienkę z rozkloszowanym dołem i błyszczącą górą. Wiesz, zanim przyleciałam do Japonii, wymarzyłam sobie sesję zdjęciową na szczycie Tokio Skytree. Bardzo chciałam ładnie się tam ubrać i zrobić sobie piękne zdjęcie, ale to chyba niemożliwe. 

- Jak to niemożliwe? - spytałem, zaciskając palce na jej dłoni. - Oczywiście, że jest to możliwe, skarbie. Mogę zamówić dla ciebie fotografa. 

- Nie!

- Nie? 

Pokręciła przecząco głową. 

- Wstydziłabym się przed kimś pozować. To było tylko takie moje skromne marzenie, nic więcej. Naprawdę nie muszę robić tych zdjęć. Nie powinnam ci o tym mówić. Jestem głupia, prawda? Zostałam przez ciebie porwana, a mówię ci o sesji zdjęciowej, którą chciałam sobie zrobić. Wybrałeś sobie ofiarę-idiotkę, Kirishima. 

- Nie mów tak o sobie - rzuciłem ostro, chwytając ją za podbródek i odwracając jej głowę do siebie tak, aby spojrzała mi w oczy. - Jesteś wartościowa, Ario. Wcale nie jesteś głupia. Nie wiem, co strzeliło ci do głowy, aby tak mówić. To, że nie chcesz rozmawiać nieustannie o porwaniu, jest zupełnie normalne. Życie toczy się dalej. Poza tym, nie jestem klasycznym typem porywacza, skarbie. Traktuję cię dobrze, a przynajmniej taką mam nadzieję. Jest między nami coraz lepiej, zauważyłaś? 

Jej oczy się zaszkliły. Nic nie odpowiedziała.

- Wszystko będzie dobrze, ale daj mi szansę. Tylko o tyle mogę cię prosić. 

- Dlaczego tak bardzo ci na mnie zależy? Przecież nic w sobie nie mam. 

- Och, Ario. Musimy popracować nad twoją pewnością siebie, ale nie martw się. Wszystko się ułoży. Jeśli będziesz posłuszna, pewnego dnia skontaktujemy się z twoimi rodzicami i wyznamy im prawdę. Mam jednak nadzieję, że do tego czasu się już we mnie zakochasz. Gdy oddasz mi swoje serce, ja oddam ci całego siebie, słoneczko. Będziesz królową yakuzy. Tak bardzo chciałbym, abyś urodziła mi dzieci. Wybacz, zapędzam się. Za marzenia jednak nie karzą, prawda? 

Aria otworzyła szeroko swoje śliczne oczy, patrząc na mnie z niedowierzaniem. 

Nic już nie powiedziałem. Ona również milczała. Moja wiadomość pewnie była dla niej szokiem. Powinienem był ugryźć się w język, ale stało się. Wyznałem jej swoje pragnienie, ale czy aby na pewno tego żałowałem? 

Chciałem mieć dzieci. Pragnąłem mieć rodzinę. Tak dużą, jak to możliwe. 

Wiedziałem, że kobiety się mnie bały. Byłem w końcu bossem yakuzy, a przynajmniej jej tokijskiego oddziału. Jedyne kobiety, które się mną interesowały, były prostytutkami. Nieraz obiecywały mi, że gdy uczynię je swoimi na zawsze, oddadzą mi wszystko. Problem polegał jednak na tym, że nie miały one wiele do zaoferowania. Tak naprawdę, oprócz dobrego seksu, nie miały nic, co mogłoby mnie zainteresować. 

Aria była jednak inna. Spotkałem ją przypadkowo, a może nasze spotkanie zostało zapisane w gwiazdach. Tego nie wiedziałem, ale nie miało to dla mnie większego znaczenia. Najważniejsze było to, że Aria była tutaj ze mną. 

Zamierzałem o nią walczyć. Chciałem, aby czuła się kochana, wyjątkowa i bezpieczna. Pragnąłem ją chronić i o nią dbać tak, aby była szczęśliwa. Musiałem jednak ciężko pracować, aby to osiągnąć. 

Dojechaliśmy do Sunshine City w Ikebukuro. Mój prywatny kierowca zaparkował w przygotowanym dla nas miejscu. Wysiadłem z samochodu i podałem Arii rękę, aby jej pomóc. 

Zanim weszliśmy do galerii, oparłem ją plecami o samochód. Objąłem dłonią jej kark, zachowując się jak dominujący samiec. Czasem tak było trzeba. 

- Zanim wejdziemy do środka, chciałbym ustalić z tobą kilka zasad, aniołku. Po pierwsze, bardzo proszę cię o to, abyś nikogo nie prosiła o pomoc. Nikt ci nie pomoże, gdy zobaczy, że jesteś ze mną. Po drugie, nie próbuj mi się wyrwać i nie uciekaj. Nie planuj niczego, co wpędzi cię w kłopoty. Chyba nie zapomniałaś o nadajniku na swojej nodze, prawda? 

Spojrzała w dół z nienawiścią i złością. Nie dziwiłem się, że nie cierpiała tego nadajnika, ale znalazł się on na jej nodze ze względów bezpieczeństwa. Nic więcej. 

- Po trzecie, słuchaj się moich poleceń. Chciałbym, aby te zakupy były dla ciebie przyjemnością, a nie karą. Nie mam zamiaru ubierać długiego rękawka po to, aby zakryć tatuaże. Chcę, aby ludzie wiedzieli, kim jestem. 

Przeniosłem dłoń na podbródek Arii i odchyliłem jej głowę tak, aby na mnie spojrzała. 

- Myślisz, że dasz radę się mnie słuchać, kochanie? 

Skinęła lekko głową, jakby poddając się.

- Postaram się, Kirishima. Brzuch już mnie boli z nerwów. 

Przytuliłem ją. Pewnie nie powinienem tego robić, ale nie dbałem o to. Objąłem Arię i ku mojemu zdziwieniu, ona również się do mnie przytuliła. Z własnej woli. 

Aria wtuliła twarz w moją szyję. Obejmowała mnie rękoma i drżała. Głaskałem ją po głowie, aby jej pomóc. 

- Spokojnie, kochanie. Jestem tu z tobą. Jesteś bezpieczna, tak? Nie stanie ci się krzywda.

- Boję się tego wszystkiego. Tego życia, które mnie z tobą czeka. 

- Nie ma czego się bać, Ario. Nie skrzywdzę cię. Nigdy bym tego nie zrobił, ale pamiętaj proszę, że jeśli zrobisz coś, co mi się nie spodoba, nie zawaham się ciebie ukarać. Bardzo bym tego nie chciał, ale wszystko zależy od ciebie. Teraz chodźmy już na zakupy, skarbie. Sklepy na ciebie czekają. 

Uśmiechnąłem się lekko do dziewczyny, całując ją w czubek głowy. Złapałem ją za rękę i upewniłem się, że nadajnik na jej nodze został zakryty nogawką spodni. Nie chciałem, aby ludzie zwracali na Arię przesadną uwagę, a i tak miała ona ją do siebie przyciągać przez to, że miała być tam ze mną. 

Kiedy weszliśmy do galerii, Aria mocniej ścisnęła moją dłoń tak, jakby się czegoś obawiała. 

Od razu poczułem na sobie spojrzenia ludzi, ale gdy tylko ktoś został przyłapany na tym, że na mnie patrzył, od razu opuszczał wzrok i patrzył w drugą stronę. Niektórzy przyspieszali kroku albo się od nas odsuwali, aby tylko znaleźć się jak najdalej. 

Było to przykre, ale sam skazałem siebie na takie życie. Poza tym czasami denerwowało mnie to, jak zwyczajni obywatele obawiali się yakuzy. Byliśmy subkulturą. Organizacją, która nie była jednoznacznie zła. Troszczyliśmy się o bary, kluby i inne miejsca zwyczajnych ludzi w zamian za opłatę. Nigdy nie krzywdziliśmy niewinnych ludzi. Dopóki obywatele nie wchodzili nam w drogę, nie było czego się obawiać. Yakuza była jednak owiana złą sławą od lat, dlatego niektórzy wciąż myśleli starodawnie i po prostu od nas uciekali. 

Jako członkowie yakuzy, zwykle staraliśmy się trzymać z daleka od turystycznych czy często uczęszczanych miejsc. Chodziło przede wszystkim o to, aby inni nie czuli się zagrożeni. Nie zawsze jednak było to możliwe. Poza tym, nie chciałem spędzić całego życia kryjąc się przed ludźmi, którzy bezpodstawnie się nas bali. Miałem prawo do swojego życia. 

- Gdzie chciałabyś wejść najpierw, kochanie? To ogromna galeria, także na pewno znajdziesz tu coś dla siebie. 

Aria wodziła wzrokiem po sklepach, ale nie była zadowolona. 

- Tam. 

Uśmiechnąłem się, gdy zauważyłem, że pokazała na sklep z figurkami anime. Nie było dla mnie tajemnicą to, że lubiła japońskie bajki, jak to niektórzy lubili nazywać anime. W końcu podczas przeszukiwania jej zakupów znalazłem figurkę Gojo z serii Jujutsu Kaisen. Aria widocznie miała do niego słabość, ale nie dziwiłem się jej. Postać Gojo miała mnóstwo fanek płci żeńskiej. 

- Chciałabyś kupić sobie jakąś figurkę? 

- Tylko pooglądać. Nie chcę, żebyś nic dla mnie kupował. 

- Daj już spokój, Ario. Naciesz się tym. Kupimy ci coś ładnego. 

Kiedy weszliśmy do sklepu z figurkami, w oczach Arii zobaczyłem blask. To było urocze, że coś tak bardzo ją cieszyło. 

Pozwoliłem, aby Aria puściła moją dłoń. Co chwila brała do ręki jakieś pudełko z figurką. Jako dziecko sam oglądałem dużo anime, ale potem nie miałem już na to za wiele czasu. Znałem jednak takie serie jak Naruto, One Piece czy Dragon Ball. Z tych nowszych znałem za to Jujutsu Kaisen i My Hero Academia. Istniało wiele wspaniałych i absolutnie wyjątkowych serii i byłem pewien, że niebawem miały czekać nas przyjemne wieczory, podczas których mieliśmy oglądać z Arią anime, leżąc w łóżku wtuleni w siebie. 

- Znowu Gojo? - zażartowałem widząc, że oglądała figurkę Gojo Satoru bez koszulki. 

- N-nie, ja tylko... 

- Bierzemy go. 

Spojrzała na mnie z zaskoczeniem. Od razu zaczęła kręcić głową. 

- Nie mogę. Ja... 

- Daj spokój, Ario. Kosztuje tylko dwa tysiące jenów. To prawie nic. Kupię ci go. Chciałabyś coś jeszcze?

Aby dłużej ze mną nie walczyła, wyciągnąłem jej z ręki karton z figurką i uśmiechnąłem się zwycięsko.

- Nie. To wystarczy. 

- Nie mów tak. Może chciałabyś tego? To Geto, prawda? 

Wziąłem do ręki kartonik z czarnowłosym czarownikiem jujutsu. Był z tej samej serii, co Gojo i również nie miał koszulki. Zabawne robili figurki w tych czasach. Nie wiedziałem, kto chciałby mieć na półce półnagą figurkę mężczyzny z anime, ale... 

Nie, w porządku. Tą osobą była po prostu moja Aria.

- Jest piękny, ale nie powinnam. 

- W takim razie bierzemy go. Co jeszcze byś chciała? Więcej mężczyzn bez koszulek? 

Aria się zarumieniła. Pokręciła głową. Jaka ona była urocza, gdy się zawstydzała. 

- To jeszcze mi się podoba - powiedziała, patrząc na czarną koszulkę z Gojo. 

- Wybierz swój rozmiar.

- Kirishima, nie powinieneś kupować mi tylu rzeczy. Czuję się dziwnie. Mam wrażenie, że chcesz mnie przekupić, abym ci uległa.

- To nieprawda, kochanie. Chcę ci po prostu sprawić przyjemność. Kobiety lubią zakupy, a przynajmniej większość. Zabrałem ci twoje pieniądze, które przywiozłaś ze sobą do Japonii. Dlatego teraz chcę kupić ci rzeczy, które cię ucieszą, abyś choć na chwilę się uśmiechnęła. Już wspominałem o tym, że nie mam zamiaru cię ranić. Dlatego ciesz się zakupami. Wystarczy, że mi potem podziękujesz i będę zadowolony. 

Poszliśmy do kasy z dwiema figurkami i koszulką. Gdy Aria nie patrzyła, wziąłem jej także breloczek z Gojo. 

Kasjerka była dla mnie niesamowicie miła. Nie miała wyboru, więc musiała mnie obsłużyć, ale na pewno się bała. Japończycy mieli do siebie jednak to, że po prostu zawsze byli niezwykle mili, ale ona była wyjątkowa. 

- Dziękuję, Kirishima. Głupio mi z tym, ale... 

Złapałem ją za rękę, w drugiej dłoni trzymając jej zakupy. 

- To prezent dla ciebie. Idziemy dalej. Może teraz chciałabyś jakieś ubrania? Kosmetyki? Torebkę? 

Wzruszyła bezradnie ramionami. 

- W takim razie zabieram cię do sklepu z kosmetykami, kochanie. Kupisz sobie wszystko, czego ci potrzeba, a potem idziemy na ubraniowe zakupy. Na szczęście w tej galerii znajduje się wiele sklepów z typowo japońską modą. Wiesz, mam na myśli styl z Harajuku, czyli lolity i te wszystkie ślicznie ubrane dziewczęta. Jeśli zechcesz, na samej górze znajduje się kilka sklepów z Pokemonami. Nie wiem, czy cię interesują, ale jest tam też Pokemon Cafe. Urocze miejsce. Chciałabyś tam potem ze mną pójść? 

Aria przystanęła. Odwróciła się i nawiązała ze mną kontakt wzrokowy. Patrzyła mi w oczy długo i nic nie mówiła. Nie byłem pewien, jak powinienem odczytać jej zachowanie. Troszeczkę mnie oni niepokoiło, gdyż zastanawiałem się, co działo się w głowie Arii. 

- Zachowujesz się jak mój chłopak, a nie wielki, zły boss yakuzy.

Zaśmiałem się tak głośno, że kilka osób wyminęło nas szerokim łukiem. 

- Ach, kruszynko. Ja już jestem twoim chłopakiem. 

Mówiąc to, przyciągnąłem jej dłoń do swoich ust i ją pocałowałem. Aria spojrzała na mnie z zaskoczeniem, ale w żaden sposób tego nie skomentowała. Ja również nic więcej nie powiedziałem i zabrałem ją do dużego sklepu z japońskimi kosmetykami. 

Zamierzałem robić wszystko, aby rozpieszczać swoją przyszłą żonę. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top