10
Kirishima
Zaprowadziłem załamaną Arię na górę. Moja ukochana weszła do sypialni, ale była bardzo przygaszona. Nie dziwiłem jej się. W końcu jej nadzieja na ratunek umarła.
Nie byłem pewien, czy spotkamy podczas naszego spaceru policję, ale funkcjonariusze często się tutaj kręcili. Nie robili nam jednak żadnych problemów z racji tego, że mieliśmy z nimi dobre relacje. Domyślałem się, że gdy spotkamy policjantów, w sercu Arii narodzi się nadzieja na ucieczkę i powrót do domu. Moja ofiara szybko jednak zrozumiała, że skoro policja nie miała zamiaru jej pomóc, naprawdę była skazana na moją łaskę.
Aria była smutna, ale od jutra miałem zamiar ją rozpieszczać. Jeszcze nie wiedziałem, gdzie zaprowadzi nas życie, ale czułem, że mógłbym spędzić z tą dziewczyną resztę swoich dni. Aria miała w sobie coś, czego nie miały kobiety, które wcześniej poznałem. Klubowe dziwki błagały o moją uwagę, ale ja ich dla nich nie miałem. Obchodził mnie tylko seks, a one liczyły na coś więcej.
Nigdy nie związałbym się z dziwką, ale z Arią już tak. Była delikatna, wrażliwa i uległa. Właśnie takiej partnerki szukałem. Nasze prostytutki zwykle jedynie udawały uległość, a Aria naprawdę ją w sobie miała.
Jutro miałem zamiar zabrać Arię do stylistki, która miała dobrać dla niej ubrania. Chciałem, aby Aria miała przy sobie zarówno eleganckie, jak i wygodne rzeczy. Była moją ozdobą, więc miałem zamiar pojawiać się z nią wśród ludzi. Jako boss yakuzy, często musiałem uczestniczyć w różnorakich spotkaniach. Nie pojawiałem się tam w dresach i Aria zdecydowanie również miała się tam w nich nie pojawiać.
Wiedziałem, że moja laleczka nie chciałaby mieć w swojej garderobie jedynie niewygodnych i eleganckich sukienek, dlatego potem miałem zamiar zabrać ją na zakupy do jednej z galerii. Czasami tam chodziłem i choć przyciągałem wzrok ludzi, nie dbałem o to. Nigdy nie zabiłem niewinnego człowieka i na pewno nie zamierzałem wyciągnąć pistoletu w galerii pełnej ludzi.
Jutro wieczorem za to miałem mieć spotkani z ważnym informatorem na szczycie wieży Tokio Skytree. Zamierzałem wziąć tam Arię ze sobą. Oczywiście nie chciałem, aby przysłuchiwała się naszej rozmowie, ale całe piętro miało być dla nas wynajęte. Chciałem wziąć tam ze sobą kilku ochroniarzy, aby pilnowali wszystkich wyjść. Nie zamierzałem stresować się tym, że Aria spróbuje uciec.
Moja kruszynka stała na środku pokoju i obejmowała się rękoma. Odłożyłem kubki z herbatą na stolik i podszedłem do dziewczyny.
- Zdejmij spodnie i majtki, Ario.
- M-mogę sama się posmarować.
- Pewnie tak, ale to ja chcę to zrobić.
Aria poddała się. Chyba już dotarło do niej, że stawianie mi oporu nie miało najmniejszego sensu. Dziewczyna niepewnie zdjęła spodnie i majtki, obciągając koszulkę.
- Ułóż się na łóżku, kochanie.
Moja dziecinka podeszła do łóżka i posłusznie położyła się na brzuchu. Poszedłem do łazienki po żel. Kiedy wszedłem do sypialni, Aria posłusznie tam leżała.
Podszedłszy do niej, uklęknąłem jednym kolanem na łóżku. Wycisnąłem żel na dłonie i zacząłem wmasowywać go w jej posiniaczony tyłeczek.
Aria cicho łkała. Teraz, kiedy miała wbitą w twarz poduszkę, mogła wykorzystać ten moment na to, aby sobie popłakać. Nie miałem zamiaru jej za to karcić ani oceniać. Wierzyłem, że gdy na początku naszej znajomości sobie popłacze, potem będzie tylko lepiej.
- Jakie miejsce najbardziej chciałabyś odwiedzić w Japonii, skarbie?
Celowo chciałem zająć ją rozmową, aby nie myślała za wiele o incydencie z policjantami.
- Góra Fuji.
- Ach, tak? - spytałem, masując jej pośladki bardziej niż powinienem. - Pewnego dnia cię tam zabiorę, kochanie. Trudno jest jednak trafić na odpowiednią pogodę. Fuji często płata figle i chowa się za mgłą. Kiedy rano sprawdzasz prognozę, wszystko wydaje się w porządku, a gdy podjeżdżasz pod Fuji, wcale nie widzisz góry.
Uśmiechałem się, gdy ściskałem w dłoniach jej tyłeczek. Jej ciało ogromnie mnie pociągało. Wolałem krągłości Europejek niż szkielety Japonek. Kobiety były piękne i kochałem je, ale gdybym miał wybór, wybrałbym Arię niż chociażby Sakurę, która była moją ulubioną klubową prostytutką.
- Jesteś bardzo odważna, że przyleciałaś do Japonii sama, kochanie. To kawał drogi. Włochy i Japonię dzieli wiele kilometrów.
- To było moje marzenie, aby tutaj przylecieć - wyszeptała zmęczonym głosem. - Miałam tak wiele planów, ale teraz żadne się nie spełnią.
- Ne mów tak - odparłem, nakładając sobie na dłonie kolejną, niepotrzebną warstwę żelu. Ściskanie jednak jej pośladków w dłoniach było tak cudowne, że po prostu nie mogłem odmówić sobie tej przyjemności. - Zabiorę cię wszędzie, gdzie będziesz chciała, zwierzaczku. Na Fuji, do Kyoto, do Osaki i w inne wspaniałe miejsca. Japonia jest pięknym krajem. Masz to szczęście, że znam miejsca, do których zwykły turysta nigdy by nie trafił.
- Wcale nie mam szczęścia - wyszeptała słabo, a ja mocniej ścisnąłem jej tyłeczek.
- Zależy jak na to patrzeć, skarbie.
- Co zrobisz, jak się mną znudzisz, Kirishima? Nie chcę trafić do burdelu. Nie chcę umierać.
Zacisnęła pięści na pościeli. Była przerażona. Jej ciało nieustannie drżało, co zaczynało mnie denerwować, ale w pełni rozumiałem jej zachowanie.
- Nie znudzę się tobą. Nie jestem taki.
- Kirishima...
- Uwierz mi, Ario. Co masz do stracenia?
- Straciłam wszystko! - krzyknęła w poduszkę, bijąc pięścią w łóżko. - Nie masz pojęcia, jak bardzo boję się ciebie i twoich kolegów, Kirishima! Trafiłam do serca yakuzy! Nie mam telefonu i dokumentów! Nie mam nic!
- Miałaś we Włoszech chłopaka?
Zamilkła na chwilę, po czym pokręciła przecząco głową.
- Kiedyś tak, ale z nim zerwałam.
- W takim razie nie masz za czym tęsknić.
- Mam rodziców! Mamę i tatę!
- Zwierzaczku, każdy ptaszek w końcu odfruwa z gniazda. Rodzice chcą, aby ich dzieci były szczęśliwe. Kto wie? Może pewnego dnia, gdy będziesz grzeczna, pozwolę ci skontaktować się z rodziną? Co ty na to, kochanie?
- N-naprawdę?
Aria podparła się rękoma o łóżko i spojrzała na mnie z wielką nadzieją.
- Pewnie, Ario. Wszystko zależy jednak od twojego posłuszeństwa. Musisz być grzeczna, wiesz?
Dziewczyna znowu wbiła twarz w poduszkę. Skończyłem wmasowywanie żelu w jej pośladki. Były one obite, ale nie było tak źle, jak mogłoby być. Miałem wprawę, jeśli chodziło o krzywdzenie ludzi, ale Arii bym nie skrzywdził. Kara była nieunikniona, gdyż byłem pewien, że dziewczyna prędzej czy później okaże nieposłuszeństwo, ale Aria nie miała pojęcia, jak ostry potrafiłem być. Choć czułem, że miała przekonać się o tym jeszcze dzisiaj, gdy na własne oczy miała zobaczyć, jak karzę i morduję człowieka, który nam zaszkodził.
- Wstań, skarbie.
Aria podparła się rękoma o łóżko i powoli wstała. Była zmęczona i drżała.
Wziąłem do ręki kubki z herbatą. Usiadłem na brzegu łóżka i spojrzałem na stojącą przede mną dziewczynę.
- Usiądź mi na kolanach.
Aria spojrzała na mnie wielkimi oczami. Zaśmiałem się z jej reakcji. Ta dziewczyna była rozbrajająca i urocza.
- Kirishima...
- No już, kochanie. Nie każ mi tego powtarzać, dobrze?
Moja kruszynka niepewnie usiadła bokiem na moich udach. Podałem jej kubek i objąłem dziewczynę jedną ręką, aby nie poleciała w tył.
Ta chwila była cudowna i gdybym mógł poprosić o to, aby trwała wiecznie, pewnie bym to zrobił. Nigdy nie byłem z żadną kobietą tak blisko. Pewnie, uprawiałem seks z klubowymi dziwkami, a czasami także z kobietami poznanymi na ulicy, które chciały wziąć do łóżka na przejażdżkę członka yakuzy. Nikomu nigdy nie zdradzałem, że byłem szefem, ale nawet nie musiałem tego robić. Ludzie i tak okazywali mi szacunek przez to, że miałem na ciele tatuaże, które jednoznacznie informowały o tym, kim byłem.
Aria powoli i niepewnie piła herbatę. Była roztrzęsiona. Spojrzałem na nadajnik znajdujący się na jej nodze i się uśmiechnąłem.
- Jesteś moją małą więźniarką, Ario.
Jej wzrok także powędrował na nadajnik.
- Chyba wolałabym, abyś założył mi obrożę niż to coś.
- Obrożę? - spytałem, mając w oczach ogniki. - Da się zrobić, aniołku. Na pewno znajdę jakąś w szafie. Co więcej, mam także smycz!
Aria spojrzała na mnie błagalnie, kręcąc głową.
- Kirishima, ja nie...
- Spokojnie, Ario. Do takich zabaw jeszcze dojdziemy, ale na razie mam zamiar lepiej cię poznać, a ty musisz poznać mnie.
- N-nie chcę cię poznawać...
- Nie? Naprawdę nie interesują cię moje ulubione metody tortur? Nie chcesz wiedzieć, jak najbardziej lubię zabijać? Nie interesuje cię, jaka jest moja ulubiona pozycja w łóżku?
Jej spojrzenie było tak zabawne, że się roześmiałem.
- Spokojnie, zwierzaczku. Na razie oszczędzę ci szczegółów. Dziś jednak zobaczysz, jak zabijam, wiesz?
- Muszę na to patrzeć?
- Tak - oznajmiłem, odkładając na podłogę pusty kubek po herbacie. - Musisz, Ario. Chcę, abyś przyzwyczaiła się do widoku krwi i umierających ludzi. Wiem, że może brzmieć to dla ciebie strasznie, ale nie będę miał dla ciebie taryfy ulgowej. Nie, jeśli chodzi o to, czym się zajmuję.
Nagle Aria zrobiła coś, czego się po niej zupełnie nie spodziewałem. Dziewczyna oparła policzek na mojej piersi.
Zesztywniałem, gdyż było to dla mnie coś szokującego. Aria była ostatnią osobą, którą z własnej woli posądzałbym o to, że się we mnie wtuli.
Każdy człowiek potrzebował jednak ciepła i miłości. Aria straciła wszystko i była przerażona, więc naturalnym i zupełnie normalnym było to, że chciała się do kogoś przytulić. Zachowywała się niepewnie i nie była przekonana, że to, co robi, jest właściwe, ale jednak się przed tym nie powstrzymała.
- To moja wina, Kirishima. Gdybym nie zawędrowała do tego przeklętego zaułka, nic złego by się nie stało.
Głaszcząc ją po plecach, złożyłem pocałunek na jej czole.
- Masz rację, skarbie. To wina twojej lekkomyślności, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
- Zniszczyłam sobie całe życie - wyszeptała, mocniej zaciskając palce na kubku. - Kirishima, tak się boję.
Objąłem ją obiema rękami, chcąc podarować jej poczucie bezpieczeństwa. Nie byłem pewien, czy przy kimś takim jak ja Aria miała poczuć się bezpiecznie, ale zawsze mogłem spróbować.
- Wszystko się ułoży, ale pamiętaj, że musisz być grzeczna. Nie toleruję nieposłuszeństwa. Gdy ktoś jest wobec mnie niegrzeczny, wówczas ostro go karzę, wiesz?
Przytaknęła, pociągając nosem.
- Czy mogłabym cię o coś poprosić, Kirishima?
- Naturalnie, słonko. Co masz na myśli?
Uniosłem w górę jej podbródek, aby spojrzała mi w oczy. Gdy ludzie patrzyli sobie w oczy, wzajemnie się przed sobą obnażali. Czasami nie trzeba było słów. Wystarczył jeden gest albo jedno spojrzenie.
- Chciałabym cię poprosić o to, abyś nie ranił moich rodziców. Wiem, że już cię o to prosiłam, ale to dla mnie sprawa życia i śmierci. Moi rodzice są dla mnie wszystkim. Jeśli jeszcze kiedyś zrobię coś, co ci się nie spodoba, proszę, ukarz mnie. Nie chciałabym, aby mamie i tacie stała się krzywda. Obiecuję, że poddam się każdej twojej karze. Możesz nawet ukarać mnie na zapas. Właśnie teraz.
Aria patrzyła na mnie ze łzami w oczach. Kurwa, jaka ona była słodka i niewinna.
- Nie ma potrzeby, abym karał cię na zapas, zwierzaczku. Kara jest czymś, co człowiek powinien otrzymać za nieposłuszeństwo. Ty nie jesteś mi nieposłuszna. Nie w tej chwili.
- Kirishima, ale...
- Nie przejmuj się tym, Ario. Po prostu bądź grzeczna, a wtedy nawet nie będę musiał myśleć o karaniu cię.
Aria umilkła. Ja również. Obejmowałem ją i kołysałem w ramionach, aby pokazać jej, że naprawdę nie miałem wobec niej złych intencji. Aria nie była osobą, która zrobiła mi krzywdę. Po prostu znalazła się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Trafiła do zaułka nie dlatego, że tego chciała, a dlatego, że się zgubiła.
Nie miałem serca jej ranić, ale musiałem ją zdyscyplinować i pokazać, kto miał tutaj władzę. Nie zamierzałem jednak niepotrzebnie jej krzywdzić. Dlatego przyciskałem usta do czubka jej głowy i kołysałem ją w objęciach, aby pokazać jej, że nie byłem takim potworem, za jakiego mnie uważała.
Kiedy usłyszałem pod siedzibą dźwięk podjeżdżającego wozu, wiedziałem już, że nadszedł ten moment. Moment, którego Aria bardzo się obawiała, ale który musiała przeżyć. Nie zamierzałem trzymać jej w bezpiecznej klatce ze złota. Musiała przekonać się, jakim byłem człowiekiem i z czym wiązało się bycie bossem yakuzy.
Moje życie nigdy nie było kolorowe, ale może po prostu wypełnione było innymi kolorami, niż życie innych ludzi. Posłałem już wiele istnień na tamten świat, ale taka była moja misja. Może ludzie uważali, że jako boss yakuzy byłem diabłem i powinienem spłonąć w piekle, ale mieszkańcy nierzadko nie rozumieli, że gdyby nie yakuza i jej działalność, Japonia byłaby cholernie niebezpiecznym krajem.
- Czas na nas, zwierzaczku - powiedziałem do Arii, przyciskając usta do czubka jej głowy. - Dziś pokażę ci, kim jestem naprawdę. Jeśli po tym ode mnie nie uciekniesz, będzie to oznaczało, że już nic nas nie złamie.
Miałem nadzieję, że tak właśnie będzie. Za nic nie chciałem bowiem rezygnować z tej fantastycznej dziewczyny. Aria była jedyna w swoim rodzaju i zamierzałem o nią walczyć. Tak mocno, jak będzie trzeba.
***
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top