ROZDZIAŁ 2

  AUSTRIAN GRAND PRIX 2022, RED BULL RING

Czas od pierwszego w życiu jak i w karierze wyścigu Emrysa zleciał naprawdę szybko, a drugi nie tyle, ile majaczył na horyzoncie, a był w głównej mierze kwestią niekrótkiego czasu.

  Chłopak siedział na składanym krześle w garażu Red Bulla po paradzie kierowców i schylony zawiązywał prawego buta.

  - To ty jesteś tym słynnym Walijczykiem? - usłyszał w pewnym momencie damski roześmiany głos.
  Davies, skończywszy właśnie wiązanie spojrzał w górę, a potem się wyprostował napotykając na wzrok pięknej blondynki.
  - Formalnie jestem Emrys Davies. – uśmiechnął się lekko, przez co jego dołeczki były ledwo widoczne w tym wypadku i wyciągnął ku niej kulturalnie dłoń.
  - Miło mi. - złapała go za dłoń. - Ja jestem Victoria, rodzona siostra Maxa. – potrząsnęła ich dłońmi, a potem je rozdzieliła i usiadła obok niego. - Coś czuję, że Max nie obroni tytułu na rzecz twej osoby. Za często ma problemy z autem i odpada, mimo iż dobrze mu idzie.
  - Jak długo twój brat jest w grze, tak długo nic nie wiadomo i na pewno łatwo się nie podda.
  - Tak, tak... Ale ja patrzę realistycznie. Masz talent i duszę kierowcy wyścigowego oraz dobrze obchodzisz się ze sprzętem, co za tym idzie bolid nie płata ci figli jak mojemu starszemu bratu. – zostawała przy swoim, on tym razem w odpowiedzi jedynie się uśmiechnął, a na jego twarz wpełzł lekki rumieniec spowodowany komplementowaniem przez niebrzydką rozmówczynię. - Nie kojarzę cię z niższych serii, więc jeździłeś może kartami? - podjęła temat.
  - Tak. Dokładnie.
  - Jaki staż w takim razie?
  - Pół roku.
  - Pół roku?! - prawie zachłysnęła się swą śliną powtarzając po nim.
  - Tak... Po tym jak Max został Mistrzem Świata coś się we mnie obudziło i postanowiłem zacząć jeździć gokartami.
  - Łał, magiczny chłopczyk z ciebie, co? - puściła mu oczko i zaśmiała się pogłębiając tym samym swym zachowaniem intensywność jego wypieków. - Kojarzysz w takim razie sztuczkę z podskakiwaniem, żeby się bardziej rozpędzić? - zaciekawiła się.
  - No jasne! - powiedział entuzjastycznie, po czym zaśmiał się lekko.
  - Mnie nauczył tego Max, gdy byliśmy mali. Pamiętam jak głosem prawdziwego szefa powiedział mi, że to: „Podstawa podstaw i że to jedna z najprostszych i najefektywniejszych sztuczek, aby mieć przewagę nad rywalem" – zaintonowała cytat głosem starszego z rodzeństwa, po czym wraz z Emrysem wybuchli głośnym śmiechem zwracając tym na siebie uwagę Holenderskiego Mistrza Świata.
  Od tego momentu kierowca z numerem 1 zaczął ich obserwować - to jak rozmawiali ze sobą i się do siebie uśmiechali. Bardzo mu się to nie spodobało i zaczęło się w nim przez to gotować.
  - No nic, muszę niestety lecieć mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia – powiedział po paru minutach niechętnie, bo rozmowa o kartingu z Victorią, która miała również doświadczenie w tym sporcie, naprawdę go rozluźniła i była po prostu przyjemna.
  - Na przykład? - uśmiechnęła się uroczo.
  - Porządnie wyczyścić kask – powiedział wstając powoli. - Miło cię było poznać. – wyciągnął ku niej dłoń na pożegnanie, lecz ta uśmiechnięta od ucha do ucha wstała jak błyskawica i ucałowała go soczyście w prawy polik, po czym spojrzała mu głęboko w oczy i przybliżyła się ponownie w stronę jego twarzy, aby szepnąć mu słówko na ucho:
  - Ciebie też, Emrysiu. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. - po czym odsunęła się od niego i na dokładkę mrugnęła oraz zaśmiała się z powodu intensywnej czerwieni jaka rozlała się po twarzy Walijczyka.
  Davies złapał się za miejsce pocałunku nie dowierzając – pierwszy raz był tak blisko z jakąkolwiek przedstawicielką płci pięknej i serce aktualnie waliło mu tak samo mocno jak przed startem do jego pierwszego wyścigu.
  - T-tak... Ja też – wypowiedział z trudem i udał się oniemiały do siebie, aby móc zacząć szykować się do wyścigu.
  Panna Verstappen była wręcz zauroczona Tym Walijczykiem, co było mocno w niesmak jej bratu, którego to niebywale doprowadzało wewnętrznie do szału.
  Blondyn zaś nie mógł uwierzyć, że to ona go wyczaiła jak sobie spokojnie siedział i zagadała do niego bez żadnego zawahania się, bardzo pewna siebie – on by tego nie potrafił.
  Victoria szybko nie zniknęła z jego głowy w trakcie przygotowań, a zwłaszcza czyszczenia kasku o którym jej wspominał, bo polerując go wydawało mu się, iż widzi jej twarz w opuszczonym wizjerze – tak mu zakręciła w głowie.

  Ten wyścig okazał się zupełnie odmienny od tego na Silverstone, Austria postanowiła dać mu w kość i nie być taka wyrozumiała oraz dobra jak okazała się Anglia względem nowego młodego talentu RBR.
  Prawdopodobnie byłby znów na podium gdyby nie jego partner zespołowy, który wykonał niebezpieczny i to bardzo niebezpieczny jak na siebie manewr, nie chcąc tym samym by młodszy go wyprzedził, przez co Holender się rozbił, a Walijczyk jedynie cudem uniknął tego samego losu co on.
  Tym samym ulubieniec kraju ze smokiem we fladze zameldował się na 4 miejscu.

   - Red Bull! - zaczął rozradowany Lawrence, który uwielbiał wywiady z młodym Walijczykiem od samego początku, kiedy to przeprowadzał z nim pierwszą rozmowę i chłopak był nieco wystraszony tym wszystkim.
  - Ta... - szepnął Emrys i zaśmiał się.
  - Książę Red Bulla – kontynuował ciemnoskóry z wielkim uśmiechem na twarzy.
  - A wiesz, taka ciekawostka... nienawidzę energetyków. Raz w życiu wypiłem jakiegoś i myślałem, że serce mi eksploduje, a mój ojciec chciał mnie zawieść na pogotowie... Na szczęście zdrzemnąłem się i jakoś samo przeszło, ale ponoć wyglądałem jak trup. – parsknął na to nie miłe wspomnienie. - Więc Red Bull, Red Bullem, ale ja takich niezdrowych, śmierdzących świństw nie piję.
  - Nie boisz się problemów ze strony zespołu?
  - Wolę od czasu do czasu zaskoczyć szczerością, aniżeli gadać bzdury, że to mój ulubiony napój i udawać, że ciągle go popijam, co nie jest prawdą, bo akurat piję litrami izotoniki.
  - A Max? Zapija się energetykami?
  - Jak uzależniony. – machnął ręką.
  - Czyli całkowicie się różnicie? - roześmiał się dziennikarz.
  - Jak widać pod każdym względem. – blondyn uśmiechnął się szeroko, przez co pojawiły się jego charakterystyczne dołeczki jak i ukazał przez to swe śnieżnobiałe zęby.
  - Mam w takim razie kolejne pytanie, które również mam zamiar zadać twojemu partnerowi zespołowemu. Mianowicie co czujesz po przekroczeniu mety?
  - Ulgę, że przeżyłem. – roześmiał się krótko, a jego rozmówca wraz z nim. - Ale na serio, tak bez śmiechów, zawsze z tyłu głowy mam taką obawę... zresztą chyba w filmie Rush padły słowa z ust Nikiego Laudy, że siadając za kierownicą, każdy z nas ma 20% szans na nieprzeżycie... teraz jest to pewnie zaledwie kilka procent, ale mimo to zawsze jest taka szansa... W sumie gdyby tak pomyśleć to każdego dnia narażamy się na śmierć wychodząc po prostu z murów naszych domów. - wzruszyły ramionami.
  - Łał... Emrys to było głębokie. Naprawdę. - uśmiechnął się lekko i z podziwem na twarzy Barretto.
  Przez ten wywód chłopak spuścił głowę i jakby odleciał w inną przestrzeń i czas.
  - „Najpiękniejsza śmierć to ta spowodowana przez naszą pasję do czegoś" – zacytował nieco zamyślony Davies.
  - Lou Daquin – powiedział wręcz wmurowany mężczyzna.
  - Dokładnie... Piękne słowa mądrego kierowcy. – spojrzał na niego i uśmiechnął się smutno, jeszcze nieco zamglony wcześniejszym zamyśleniem się.
  - Reasumując gratuluję zdobytych 20 punktów w ten weekend oraz dziękuje ci za ten piękny wywiad, nasza kochana RedBullowska Owieczko. – uśmiechnął się szeroko.
  Ten Walijczyk skinął głową tym samym dziękując i żegnając się oraz usunął się sprzed kamer, aby kolejny kierowca mógł wejść na jego miejsce; co ciekawe był nim Max, który zaledwie parę sekund wcześniej zjawił się w ów miejscu, ale dziennikarz z mety go poprosił do siebie, zapewne, aby na gorąco poruszyć tematy z wywiadu blondyna.
  Szczęście Walijczyka trwało tak samo jak pech Holendra - w najlepsze.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top