Pierścień Króla Edwarda

Ethan bardzo tęsknił za przyjacielem. Czuł się okropnie że go zdradził. Jedyne chwile radości miał kiedy był z Sefaną. Kochali się namiętnie co noc.
-Co cię trapi?- głaskała czule po policzku
-Ojciec wyrzucił mojego przyjaciela z pałacu
-Nie martw się ja będę twoim przyjacielem- i ucałowała jego usta. Nagle Sefana spojrzała na pierścień który nosił Ethan. Pobladła.
-Co się stało? -zdziwił się książę
-Nic kochany. Wszystko jest w porządku- zaczęła całować go. Ethan z chęcią podjął się igraszkom. Kiedy wszedł w nią. Dziewczyna zaczęła krzyczeć z rozkoszy.
-Taaaaaak Edwardzie- Ethan spojrzał na Sefane zdziwiony.
-Nie jestem Edward- Sefana usiadła
-Powinieneś już iść- powiedziała ze złością
-Dlaczego wołałaś Edwarda?
-Gówno powinno cię to obchodzić. Idź sobie stąd. - Ethan wstał ubrał się i wyszedł. Dziwka. Pomyślał

Od kilku dni omijał Sefane z daleka i skupił się na nauce i na zajmowaniu się Klarą. Nie miał wyboru. Ojciec wyjechał z wizytą do sąsiedniego królestwa na Ziemiach Atalu.
-Synu powierzam ci królestwo. Tylko mi go nie rozwal - król poklepał go po ramieniu - a ty słuchaj się brata
-Dobrze tatusiu- i ucałował czoło Klary. Po pożegnaniu się z ojcem Ethan pojechał do Alexa. 
Chlopak mieszkał w ubogiej chatce pod lasem. Droga nie była długa
-Czego tu przyjechałeś? - Alex rąbał drzewo na opał.
-Przyszedłem cię przeprosić- powiedział smutno. Usiadł na pieńku obok przyjaciela
-Co mi po twoich przeprosinach. Na pewno Klara nie będzie chciała teraz ze mną rozmawiać
-Ja i Klara bardzo za tobą tęsknimy - Alex przestał rąbać drzewo i spojrzał Ethanowi głęboko w oczy
-Na prawdę tęskni za mną?
-Tak. Rozmawiałem z nią ale ona tęskni za tobą jak za bratem
-No cudownie. Traktuje mnie jak brata. Wielkie dzięki
-Alex nie złość się. To że powiedziałem o twoich uczuciach nic nie dało. Klara cię nie kocha tak jak byś tego chciał.
-Ale przez ciebie nie mogę teraz być blisko niej -usiadł na pieńku obok księcia- a co z Sefaną?
-Nic. To dziwka.
-Nie mamy szczęścia do dziewczyn
-No fakt. Przyjaciele?- Ethan podał rękę Alexowi
-Przyjaciele- uścisneli sobie ramiona i poklepali się po plecach
-Jak tylko ojciec wróci to porozmawiam z nim- wsiadł na konia i odjechał.

I tak mijały kolejne dni.
Pewnego dnia Ethan przechodził obok tajemnej komnaty i się przestraszył. Drzwi były otwarte. Wszedł niepewnie do ciemnego tunelu. W oddali zobaczył jakąś postać która trzymała szkatułkę.
-Sefana co ty tutaj robisz? Zostaw to natychmiast i wyjdź stąd. A jak nie to gorzko pożałujesz - dziewczyna się uśmiechneła
-O jaki bojowy. Szkoda że twój dziadek Edward lepiej rżnął niż ty.
-O czym ty mówisz?
-Nie interesuj się tylko otwieraj szkatułkę gówniażu
-Jak śmiesz....- Ale jego ciało zdrentwiało. Oczy zaszły mgłą twarz pobladła. Szkatułka szeptała do niego Otwórz. Już czas. Ethan podszedł i wyciągnął dłoń
-Ethan nie rób tego- w tunelu stała Klara i krzyczała ale książe nie słuchał. Sięgnął po pudełko i otworzył. Z pudełka wyleciały jak z procy świetlne strzały które przebiły serca Ethana i Klary. Padli nie przytomni. Sefana zaśmiała się.
-No nareszcie. Powstań Czarny Mroku. Czas na porządną rozpierduche
Do komnaty weszli żołnierze z mieczami w ręku.
-Stać- Ale Sefana zamieniła się w smoka. Ruszyła swoimi wielkimi skrzydłami zmiatając wszystkich żołnierzy stojących na drodze. Kiedy wzniosła się rozbiła smoczą głową dach zamku i chuchneła ogniem. Odleciała.


Z dachu posypały się kamienie i przysypały martwych żołnierzy. Klara leżała z boku ockneła się ale nie dała rady wstać. Zobaczyła jak żołnierze chwytają Ethana. Ale jego ciało zrobiło się czarne. Oczy zrobiły się wielkie i przerażające. Ręce i nogi zamieniły się w potężne łapy. I nagle Ethan a raczej wielka czarna pantera dopadła żołnierzy i pożerała jednego za drugim.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top