Malarz

Do pokoju weszła służąca.
-Panienko proszę wstawać- kobieta delikatnie budziła dziewczynę
-Idź sobie -wyszeptała zaspana Laura
-Nie mogę. Król kazał dopilnować cię abyś ładnie się ubrała na śniadanie -służąca zaczęła przeszukiwać ubrania
-Boże ! Nie ma Panienka sukienek?
-Nie lubię sukienek
-No ale Panienka w spodniach nie może iść na śniadanie. Pójdę pożyczyć coś od księżniczek
-Ani się wasz!  -Laura wyskoczyła z łóżka wściekła. Jeszcze tego brakowało żeby nosiła na sobie ubrania tych idiotek. Laura przeszukała kufer i wyciągnęła jakąś starą sukienkę jeszcze po mamie.
-Może być ? -zapytała się
-No cóż jak nie ma innej - służąca pokręciła głową. Laura nie czekając dłużej ubrała się a służąca ją uczesała.
Wyszły.
-Nie musisz ze mną iść. Dojdę sama-burkneła Laura
-Muszę. Król kazał dopilnować żebyś się nie spóźniła
Laura prychneła ze złości. Kiedy dotarli przy stole stały księżniczki a króla jeszcze nie było.
-O Boże jak ona wygląda- zaczęła się śmiać Nikola
-Już służące mają ładniejsze sukienki-
Wybuchneły śmiechem. Do sali wszedł król i dziewczyny zamilkły. Ukłoniły się.
-Witaj ojcze- powiedzialy chórem
-Witajcie moje skarby. Siadajcie- król spojrzał na Laure. Ona zawstydziła się i schowała twarz we włosy
-Czy ty dziecko nie masz ubrań- zapytał się z troską Voku. Laura milczała. Było jej przykro że sukienka jej mamy nikomu się nie podoba.
-Kupimy ci nowe sukienki -powiedział
-Tatusiu ale to będzie zbędne- wyskoczyła Klaudia
-Tak tatusiu -uśmiechneła się słodko Wiktoria
-Oddamy swoje sukienki a nam kupisz nowe- Laura spojrzała na dziewczyny w szoku a później na króla. One chcą mnie upokorzyć. Przełknęła śline. Patrzyła na króla błagalnym wzrokiem żeby nie pozwolił na taką krzywdę. Ale on się ucieszył z postawy swoich córek.
-Jesteście takie wspaniałomyślne. Chcecie podzielić się swoimi sukienkami. Wspaniale sprawa załatwiona. -ucieszył się że nie musi wydawać pieniędzy które ubywały bardzo szybko.
Wszyscy wrócili do posiłku tylko Laura schowała twarz a po policzku poleciała samotnie łza. Nie dała rady nic zjeść. Służące zabrały talerze i kiedy księżniczki wstawały król westchnął
-Usiądzie jeszcze -zmieszane dziewczyny usiadły bez słowa.
-Otóż drogie moje dziewczynki- ocho zaczyna się coś ciekawego. Przez głowę przemknęły różne myśli -jesteście już panienkami. Ty Lauro masz już 16 lat ty Wiktorio masz 15 a ty moja śliczna 14. Mam obowiązek wydać bal na których znajdziemy wam kandydatów na męża.
-Boże bal jak cudownie- zapiszczały Klaudia i Wiktoria.
-Ciii...posłuchajcie jeszcze mnie. Otóż to dla mnie jest bardzo trudne ale muszę również zaprosić księcia Maxima z Ziem Tapas.
-Ależ tatusiu- dziewczyny zadrżały a Laura nie mogła zrozumieć dlaczego tak zareagowały. Jednak milczała.
-Jeśli go nie zaproszę poczuje się urażony i mogę przez to wywołać wojne a to będzie dla nas wielkim nieszczęściem. Druga sprawa. Każdy z  kandydatów chce zobaczyć wasze portrety więc zaprosiłem malarza który będzie wieczorem
-Tatusiu wspaniale- wykrzykneły księżniczki. Laura patrzyła na nie jak na głupie idiotki Z czego one się tak ciszą? Siedzenie na krześle przez godzinę też mi atrakcja.
-No to na tyle ogłoszeń parafialnych. Ruszajcie na zajęcia- król ziewnął wstał i odszedł. Laura też wstała.
-A ty gdzie idziesz głupia cipo
-Nie twoja sprawa parchata idiotko
Laura wyszła i schowała się w swoim pokoju. Po pół godz przyszła służąca niosąc ze sobą tuzin sukienek
-Ja ich nie wezmę. Możesz je wyrzucić.
-Panienko nie mogę ja tylko wykonuje rozkazy króla
-Wynoś się- krzykneła Laura i rzuciła poduszką w służąca. Nie chciała tego bo wolała obić buzie Wiktorii i Klaudii ale musiała gdzieś się wyżyć
-Panienko czeka na Panienke nauczyciel miecza...
-Wspaniale- Laura krzykneła i szybko przebrała się w swoje ulubione ubranie czyli spodnie i pobiegła na zajęcia.
Na placu stał przystojny nauczyciel, na którego Laura zdążyła już się  napalić i dwie głupie księżniczki.
Nauczyciel spojrzał na Laure i się uśmiechnął.
-Wreszcie ktoś do lekcji się  przygotował należycie- księżniczki tylko prychneły. Miały na sobie sukienki jak na bal a nie na lekcje walki z  mieczem.
-My nie musimy umieć walczyć. Nasi rycerze nas obronią.
-Ja mogę złamać sobie paznokieć nie dotkne się do tego czegoś -prychneła druga
-A ty umiesz coś- zapytał się Laury
-Mogę spróbować- zarumieniła się.
Wzięła miecz i skrzyżowała ostrze z nauczycielem.
-Świetnie  -uśmiechnął się zadowolony. Kolejne uderzenie
-Doskonale- był pod wrażeniem.
-Kto cię uczył ?
-Snop
-Snop? Ten legendarny Snop który z królem Edwardem pokonał Czarny Mrok
-Słyszałeś o nim?
-Oczywiście że tak w każdej karczmie śpiewają o ich chwale.
Laura poczuła się dumnie że jego tata jest taki wspaniały że o nim śpiewają i uratował świat od zagłady. Nawet nie zauważyli że księżniczki sobie poszły.
-Mam na imię Eryk
-Ja jestem Laura
-Wcześniej cię tu nie widziałem
-No bo niedawno się tu wprowadziłam
-Król Voku to twój ojciec?
-Nie to mój wuj
-Panienko- zaczęła krzyczeć służąca czas na naukę tańca.
-Jak będziesz chciała pouczyć się jeszcze to przydź. Jestem tu codziennie
-Dobrze- Laura pobiegła do pałacu. Była szczęśliwa że poznała takiego przystojnego mężczyznę. Był taki uroczy i przystojny. Laura zaczerwieniła się.
-Czy wszystko dobrze- służąca spojrzała zaniepokojona zmianą dziewczyny. Jeszcze godzine temu była przygnębiona a teraz cała w skowronkach.
-Nie nadążam za nią- wyszeptała. Laura nie słuchała była myślami przy nim.
Na nauce tańca nie szło jej najlepiej a za to dziewczyny rewelacyjnie sobie radziły.
Nastał wieczór. Na księżniczki czekał już malarz. Laura znów ubrała się w sukienkę swojej mamy.
-Tyle daliśmy ci sukienek a ty nawet nie podziękowałaś
-I znowu nałożyłaś na siebie tą szmate
-To nie jest szmata!
-Panienki proszę się uspokoić. Proszę usiądź i nieruszaj się  -malarz wskazał ręką na Laure i dał jej jabłko do pozowania
-A dlaczego nie ja? Ja chcę być pierwsza- malarz tylko się uśmiechnął i wyszeptał do siebie Bo lubię malować to co piękne.
Księżniczki też były piękne. Miały piękne bląd włosy i ładne twarze ale przy Laurze były nijakie. Laura była idealna. Miała piękne długie czarne włosy, idealną buzie piękne ciało. A jej malinowe usta zachęcały do całowanie. I tak namalował malarz pierwszy portret Laury.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top