Wszyscy kochają Barbie
Młodzieniec ze szpiczastymi uszami i rozczochranymi, jasnymi włosami popatrzył na wyświetlacz telefonu, po czym wyłączył budzik. Była 6:20. W ten poniedziałkowy ranek nie chciało mu się wstać jeszcze bardziej niż w pozostałe dni tygodnia. Jeszcze pięć minut, pomyślał. Podciągnął kołdrę w małe różowe serduszka za szyję i zamknął swoje niebieskie jak bezchmurne niebo oczy.
W pokoju jak zwykle panował wielki bałagan. Obok łóżka na podłodze leżał rzeźbiony, drewniany łuk i kołczan ze strzałami, zielony plecak, wymięte koszulki i brudne skarpetki. Na dywanie rozłożone były rozmaite kartki i zeszyty. Słychać było tylko bębniące w szybę krople deszczu. Wydawałoby się, że nic nie może przerwać tej ciszy i spokoju. Jednak, z hukiem trzaskając drzwiami do pokoju wparował Thranduil.
- Wstawaj synu! - krzyknął ze złością. - Masz dzisiaj lekcje!
- Jeszcze chwilę - jęknął zaspany Legolas, po czym mrużąc oczy przekręcił się na drugi bok.
- Jest już 6:55! Spóźnię się przez ciebie do pracy - ojciec elfa był szefem dużej firmy kosmetycznej Mroczny Połysk Lasu i bardzo nie lubił się do niej spóźniać, co ostatnio przez podwożenie syna do szkoły często mu się zdarzało. - Nie! Nie zawiozę cię dzisiaj, musisz sam pojechać autobusem!
- Ale tato - syn próbował się bronić, jednak mężczyzna zerwał z niego kołdrę.
- Wstawaj, bo zobaczyłem w dzienniku że dostałeś ostatnio 3 uwagi za spóźnienie! Mój syn nie może się spóźniać! A teraz marsz do łazienki! - Mężczyzna rozkazał, po czym wybiegł z pokoju mamrocząc pod nosem przekleństwa i trzasnął drzwiami.
Blondyn dźwignął się z łóżka. Był zły, że musi jechać tą przeklętą komunikacją leśną. Z Mrocznej Puszczy trzeba było nią jechać do Rivendell dłużej niż luksusowym samochodem ojca. Oznaczało to, że nie ma zbyt wiele czasu, aby się zebrać. Szybko podniósł z podłogi pierwsze lepsze dżinsy i wyjął z szafy biały t-shirt. Poszedł do łazienki i szybko się przebrał, po czym zjadł śniadanie. Nie zdążę ułożyć włosów, pomyślał ze złością. Niezadowolony tylko je oględnie przeczesał. Chłopak ubrany w zielonkawą kurtkę, z plecakiem na ramionach i łukiem w ręce chciał już wyjść z domu, ale uświadomił sobie, że nie wziął czegoś ważnego. Sięgnął po maseczkę, która leżała na szafce w łazience. Niestety, chyba maska należała do jednej ze służących w pałacu elfek. No nie, nigdy jej nie założę, pomyślał elf. Nie miał czasu na znalezienie lepszej, więc z niechęcią naciągnął na nos różowy materiał z brokatowym napisem Barbie.
...
Elf przyglądał się kroplom deszczu spływającym po szybie przystanku autobusowego stojącego na skraju Mrocznej Puszczy. Dzisiejsza pogoda odpowiadała posępnemu nastrojowi chłopaka. Nie zdążył zrobić sobie fryzury! I do tego miał na twarzy tę okropną maseczkę! Co o nim pomyślą w szkole?!
- Mamo, patrz! To Barbie! - Zawołała z entuzjazmem mała dziewczynka jedną ręką ciągnąc mamę za rękaw czarnego płaszcza, a drugą wskazując z zadowoleniem na Legolasa - Mogę zdjęcie i autograf? - zapytała patrząc w kierunku przerażonego chłopaka. Jasnowłosy myślał, że elfka uwielbia jego piosenkę opublikowaną na youtubie -They're taking the hobbits to Isengard. Nie spodziewał się, że pomyli go z pewną ubraną na różowo blondynką z bajek dla dzieci.
- Yyyy okej - Zgodził się niechętnie pod presją proszącego wzroku matki zagorzałej fanki. Mogłem poszukać innej maseczki, narzekał w myśli.
- Ale super! - zachwycona wielbicielka lalki ustawiła się obok naszego ucznia. Jej mama wyjęła z kieszeni telefon i zrobiła zdjęcie córce oraz domniemanej Barbie. Na przystanek nadjechał autobus.
- Kochanie, podziękuj Barbie za zdjęcie i chodź już, bo spóźnisz się do przedszkola - Powiedziała kobieta.
- Dziękuję ci Barbie! Jesteś super fajna! Papa! - zawołała córeczka z żalem, że musi już się pożegnać z ukochaną idolką.
- Żegnaj, miło było cię poznać - powiedział Legolas i odetchnął z ulgą, ciesząc się że nie musiał się podpisywać autografu dla małej. Ani trochę mu się nie podobało odgrywanie roli wymalowanej, plastikowej lalki uwielbianej przez tysiące małych dziewczynek takich jak ta. Szczególnie że pomyliła go z tą wymalowaną, plastikową lalką. Dla niego nie było to zbyt wielkim komplementem. Przecież nawet nie był dziewczyną, a tym bardziej się nie malował! No dobrze, to prawda że lubił dbać o swoje długie, proste, jasne włosy, ale czy to od razu ma znaczyć że przypomina Barbie? Próbując znaleźć odpowiedź na to pytanie zauważył, że rodzicielka jego wielkiej fanki posłała mu dziękczynne spojrzenie. Na przystanek właśnie nadjechał autobus.
- Dziękuję ci, kochana - rzekła, lecz elf nie zdążył nic odpowiedzieć, gdyż kobieta z dzieckiem wsiadły już do pojazdu. W duchu miał nadzieję, że może kobieta zauważy, że nie jest on osobnikiem płci żeńskiej, ale niestety się zawiódł. Z okna pojazdu zobaczył zasmuconą dziewczynkę jej i odmachał.
Po kilkunastu minutach przyjechał autobus jadący do szkoły, do którego z radością wsiadł przemoknięty Legolas.
Blondyn przyglądał się mijanym krajobrazom przez szybę, po której ścigały się krople wody. Zamglone drzewa wyglądały pięknie i tajemniczo. Na wyboistej, asaltowej drodze znajdowało się wiele błotnistych kałuż. Chłopak rozmyślał nad tym, że wczoraj grał w minecrafta z Gimlim, zamiast uczyć się na sprawdzian z matematyki, z której rozmaite równania i wzory wyglądały dla niego jak pismo elfów dla tych, którzy nie potrafili go zrozumieć. No trudno, pomyślał. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Usłyszał charakterystyczny dźwięk powiadomienia. Wyjął telefon z bocznej kieszeni kurtki, która niestety nie miała kaptura. Elf przez to miał jeszcze gorszy humor, bo zwykle idealnie ułożone blond włosy, których dzisiaj nie uczesał z braku czasu, posklejały mu się podczas czekania na pojazd komunikacji leśnej. No dobra, może jednak mam coś wspólnego z Barbie, pomyślał żałując zniszczonej fryzury. Spojrzał na wyświetlacz swojego smartfona. Zobaczył powiadomienie o nowej wiadomości od swojego najlepszego krasnoludzkiego przyjaciela. Napisał, ze razem z Aragonem czekając na Legolasa poszli na zakupy. Chłopak odpisał koledze, że niedługo do nich dołączy.
Kilka minut później autobus zatrzymał się obok szkoły podstawowej nr. 7 im. Manwego. Elf wyszedł na chodnik. Na szczęście deszcz przestał już padać, chociaż niebo nadal było zachmurzone. Chłopak minął znienawidzoną przez uczniów placówkę i skręcił w ul. Rivendell, na której znajdował się uwielbiany przez nich sklep Elronda Biedronka, do której wszyscy pomimo zakazów często wychodzili na przerwach. Pod budynkiem czekał Gimli.
- Witaj przyjacielu! - zawołał na widok elfa.
- Cześć Gimli! - odkrzyknął z radością. Serdeczni przyjaciele wesoło pogawędzili ze sobą przez kilka minut. Krasnolud wyjaśnił, ze do sklepu może wejść określona mała liczba osób z powodu sauronawirusa, więc on czeka przed budynkiem na Aragorna. Niedługo później Obieżyświat wyszedł z Biedronki z siatką pełną rozmaitych produktów oraz z kilkoma żelami antybakteryjnymi w ręce, które się nie zmieściły do reklamówki.
- Mam broń! - podszedł do rozmawiających przyjaciół i pokazał im trzymaną w ręku swoją cenną zdobycz.
- Cześć, jak się nazywasz?- zapytał blondyna, którego nie rozpoznał. Może to jakaś nowa dziewczyna Gimlego, snuł domysły Elessar.
- Aragornie, nawet ty mnie nie poznajesz?- powiedział Legolas z wyrzutem. - Dzisiaj na przystanku jakaś dziewczynka poprosiła mnie o zdjęcie, bo myślała, że jestem Barbie –
Dwaj pozostali mężczyźni wybuchnęli śmiechem. Z długimi blond włosami i nieszczęsną, różową maseczką z napisem Barbie zasłaniającą pół twarzy naprawdę łatwo można było pomylić go z dziewczyną.
- A, to ty Legolasie! - zdziwił się roześmiany Strażnik - Kompletnie cię nie poznałem.
- Może powinien zagrać w filmie Barbie - zażartował Gimli - Twoja piosenka They're taking the hobbits to Isengard byłaby największym hitem.
- No jasne - wywrócił oczami jasnowłosy -No dobra, chodźmy już do szkoły - zaproponował mając dosyć porównywania go do plastikowej lalki.
Po chwili koledzy powędrowali za swym elfim kompanem w kierunku podstawówki.
...
Hej, to moje pierwsze fanfiction. To opowiadanie nie będzie zbyt poważne i charakter postaci może być trochę zmieniony. Wiem, że Legolas wcale nie myślał tylko o wyglądzie, więc bierzcie to z dystansem. Mam nadzieję, że podobał wam się pierwszy rozdział. możecie napisać w komentarzu, co myślicie i co mogłabym poprawić :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top