Prolog: Albinos ze snu
"Zastanawiam się - rzekł - czy gwiazdy świecą po to żeby każdy mógł pewnego dnia znaleźć swoją?"
Antoine de Saint- Exupéry " Mały Książę"
Białe, długie włosy, zaplecione w warkocz,smukłe dłonie powoli przesuwające się po klawiszach fortepianu, wydobywające pozornie nieczystą, lecz przy głębszym wsłuchaniu się piękną melodie...
- Nie lubię gdy gapisz się na mnie ukradkiem Ilija - Powiedział pianista, takim tonem, że chłopak obserwujący go ukradkiem zza framugi drzwi prawie się speszył.
-A ja nie lubię gdy spinasz włosy Abyssalu - powiedział odważnym tonem.
skoro już został zauważony pozwolił sobie wejść do pomieszczenia, był niski ciemnowłosy, o pięknych zielono- złotych oczach. Gdy tylko podszedł do wyższego zaczął rozplatać misternie robiony warkocz.
- Skoro już wstałeś to może buzi na przywitanie - Albinos pochylił głowę do tyłu patrząc na niego tymi pięknymi czerwonymi oczami, oczami w kolorze ognia i krwi.
Ilija pochylił się nad nim delikatnie.
- Nie - odparł, uśmiechając się figlarnie.
Wyraz oczu demona był bezcenny, te lekko wydęte usteczka i przeszklone oczy jakby zaraz miał się rozpłakać.
- Sadysta - fuknął i podniósł się tak gwałtownie, że w dłoniach ciemnowłosego został dość spory pukiel białych kłaków.
Ilija zbladł, spojrzał to na demona, to na włosy, potem znowu na demona i znowu na włosy.
- Co się gapisz ? Sypie się, jestem już stary - powiedział demon, patrząc mu w oczy, starając się zachować równowagę. Człowiek usiadł obok niego i delikatnie go przytulił.
Zachowywał się jak samobójca w pełni świadomy wchodził prosto w paszcze lwa.
- No już Abi, już dobrze, nie ma co się denerwować - przymknął lekko oczy wtulając się mocno, położył dłonie na jego plecach i zaczął go delikatnie po nich miziać. Spięte mięśnie demona od razu się rozluźniły. Odsunął gwałtownie jego dłonie od siebie i zszedł z stołka. Ilija zamknął oczy i wstrzymał oddech myśląc że demon zaraz go uderzy. Przed oczami przeleciały mu najgorsze wspomnienia z dzieciństwa, dlaczego wpakował się w to gówno, przecież widział jak Albinos zabija, przecież widział jak bez oporów podcina swoim ofiarom gardła, skręca karki, a nawet wyrywa serca.
Otworzył je dopiero gdy poczuł ciężar na swoich kolanach.
- Miziaj mnie, to rozkaz demonicznego Lorda - demon zwrócił się do niego tak słodkim tonem, że ciemnowłosy aż wybuchnął śmiechem. Do tego to błagalne spojrzenie, jak szczeniaczka, żebrzącego o smakołyki przy stole.
Jak można być tak słodkim i przerażającym zarazem ? - westchnął i posłusznie zaczął miziać lorda po główce rozkoszując się odgłosami jego mruczenia.
Gdyby Abyssal był psem na pewno merdał by teraz ogonem.
Gdy Albinos umiejscowił swoją głowę na lini jego przyrodzenia zarumienił się mocno, demon gwałtownie podwinął za dużą koszule w której młodzieniec spał i zsunął jego bokserki.
Dotknął delikatnie główkę jego penisa językiem, po chwili przejeżdżając po całej długości, lizał, ssał lekko główkę, oplatał językiem. - ciemnowłosy jęczał cicho cały czerwony, wpijając palce w włosy kochanka, a gdy włożył go całego do ust...Cholera.
- Zboczeniec... - Wy-piszczał między jękami.
Zmienił zdanie: " Jak można być tak słodkim przerażającym i napalonym zarazem ?"
Białowłosy dobrze się bawił członkiem kochanka, gdy Ilija był bliski dojścia, demon wypluł jego członek i uśmiechnął się lekko.
- Mogłeś chociaż dać mi dojść - zamarudził zielonooki.
- W takim razie Błagaj mio Bello~ - albinos oblizał usta patrząc na bruneta głodnym wzrokiem.
Nie, no teraz to chyba mu odbiło, jeśli myślał, że będzie go błagał o spełnienie to grubo się mylił.
Może był kurwą, ale swą godność miał.
Spojrzał na niego jak na idiotę.
- Nie - Białowłosy skrzywił się lekko i spuścił wzrok. Po chwili go podniósł i posłał mu jeden z swoich piękniejszych uśmiechów.
- Nie...Dobrze - wstał z kolan mocno nad nim górując i skierował się do drzwi, obrócił się przy nich do chłopaka znów promienie się uśmiechając ucałował dwa palce, wykazujący i serdeczny i uniósł je jakby w geście pozdrowienia.
- W takim razie pieprz się - dodał lekko podniesionym głosem i wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami.
- Sam się pieprz - odkrzyknął mu Ilia.
Gdy usłyszał,że: "Z przyjemnością" zarumieniony skulił się na tym przeklętym fortepianowym stołku.
Z kim ja do kurwy nędzy żyje. - pomyślał, oplatając się ramionami.
Chyba nie dostanie dzisiaj obiadu, a nawet jak dostanie dla swojego bezpieczeństwa chyba nie powinien go jeść...
***
Drrryn, drrryn...Budzik zadzwonił zdecydowanie za głośno, drobna dłoń, próbowała go wymacać, ale tylko zrzuciła go z szafki, niestety narzędzie szatana nie przestawało dzwonić. Nemo musiał wstać by go wyłączyć, spojrzał na swoje bokserki i na mokrą pościel.
- Kurwa - przeklął cicho, tak aby zakonnice go nie usłyszały, życie w katolickim sierocińcu było posrane, tak samo jak sny o tym białowłosym dziwaku, które prześladowały go każdej nocy odkąd rozpoczął się u niego okres dorastania.
Obecnie miał 18 lat i chodził do drugiej liceum, oblał jedną klasę z czego zakonnice były wielce niezadowolone. Zresztą jebać te suki, same nie były święte dobrze wiedział, że ponad połowa z nich pieprzyła się z lekarzem, który raz w miesiącu robił dzieciakom ogólne badania. Pobiegł do łazienki, wykąpał się, przebrał umył zęby zgarnął plecak i wybiegł na dwór za nim trochę wolniej kroczył jego współlokator i przyjaciel Wolfram Vogel - Schneider w tłumaczeniu jego oba nazwiska oznaczały przecinający ptaki. Kto wie ? Co robił Niemiec w takiej dziurze jak Golden Springs. Dziurze położonej w Karolinie południowej choć przez dziwne anomalie mająca często inną pogodę niż w reszcie stanu.
Z tego co wiedział rodzice Wolframa byli artystami, zostawili go w sierocińcu by jak główny bohater „Cierpień młodego Wertera" autorstwa Johanna Wolfganga von Goethe'go popełnić samobójstwo i jak można wydedukować próba ta zakończyła się sukcesem. Ahhh ci romantycy.... Nie tacy jak jego rodzice, którzy zostawili go przed ośrodkiem bez niczego, bez żadnej kartki ani informacji, a jako, że siostrzyczką nie udało się dokopać do żadnych informacji na temat chłopca. Nazwano go Nemo Loveless z łaciny Nemo oznacza Nikt, Loveless to bez miłości. Był Nikim i nie był kochany jego dowód osobisty jasno o tym mówił, a potem psycholog szkolny się dziwił dlaczego chłopak choruje na depresję.
Przed bramą sierocińca czekał już duży czarny Landrower jego wytatuowany właściciel pokazał Fuck'a siostrze przełożonej która wyglądała przez okno. Lukas Amadeusz Fear 22 letni syn burmistrza, niezła dupa, nałogowy palacz i chłopak jego psiapsióły Cristal Monique Rosalie Hanson , pięknej siedemnastoletniej uczennicy liceum i panienki z dobrego domu. On był w skórzanej kurtce i pokazywał „Fucka" zakonnicy, ona stała obok i poprawiała nieśmiało rękaw swojego swetra, spór jej partnera z przełożoną zawsze go peszył. Trudno było uwierzyć, że dwie tak różne osoby były parą, a poznał ich Nemo. Zabrał dziewczynę na imprezę, ta po raz pierwszy się schlała, a Lu zwany przez Nemo potocznie Lucyną, trzymał jej włosy nad kiblem. Udowadniając w ten sposób, że takie sytuacje tworzą nie tylko przyjaźnie na całe lata,ale i miłości.
- Witajcie moja kochana młodzieży do zdemoralizowania - przywitał się z chłopakami posyłając im radosny uśmiech.
-Witaj Lucyno - Nemo przywitał się z nim używając ksywki, której mężczyzna najbardziej nie lubił , ale ten nie odpowiedział na zaczepkę spojrzał tylko na niego wzrokiem mówiącym jasno że gdyby jego dziewczyny tutaj nie było, to niebiesko włosy musiał by lecieć na najbliższy przystanek autobusowy, a będąc świadomy jak rzadko w tej mieścinie jeżdżą autobusy, skończyło by się to tym, że byłby zmuszony pokonać dobre 5 kilometrów piechotą, niby te 5 kilometrów to nie tragedia, ale jeśli twoją pierwszą lekcją jest matematyka z rosyjską zwariowaną matematyką Nadine Petrovą, kobietą która cię oblała sprawa wygląda trochę inaczej.
- Hej Lu - Wolfram przywitał się z nim z mocno niemieckim akcentem, nie wiadomo skąd się ten akcent u niego wziął, ale cóż Niemiec na zawsze pozostanie Niemcem. Cristal pomachała przepraszająco zakonnicy i uściskała Nemo na powitanie, Wolframowi przybiła piątkę, ale samo to wystarczyło by chłopak lekko się zarumienił za co Lu zganił go morderczym wzrokiem.
Miał swoje zasady, a jedną z najważniejszych z nich było pokazywanie na prawie każdym kroku, że Cristal jest jego, z Nemo nie miał takiego problemu, bo wiedział o jego orientacji seksualnej, wkurwiał go jego charakter i brak szacunku do większości istot żywych,ale nie obawiał się, że spróbuje mu odebrać ukochaną.
Nemo nie musiał być lekarzem by zdiagnozować u niego swego rodzaju obsesje na punkcie młodej dziewczyny, ale gdy rozmawiał z przyjaciółką widział, że to jej odpowiadało może był buntowniczy i zachowywał się czasem jak idiota, ale bardzo ją kochał po niecałym pół roku znajomości jej się oświadczył. Miała wtedy 16 lat, odmówiła mu wtedy, obiecał jej wtedy że poczeka z tym do momentu, w którym dziewczyna skończy szkoły. To że żona burmistrza urodziła najstarszego brata Lu w wieku 16 lat nie znaczyło, że biedną Cristal też musi czekać taki los. Niebiesko włosy wiedział, że przyjaciółka również kochała Lu. To w jaki sposób na niego spojrzała i złapała go za dłoń pokazując mu,że ma odczepić się od Wolframa. Aż wzięło go na wymioty od tej całej miłości.
Biedny zakompleksiony Lu mający 3 starszych braci, i starszą bliźniaczkę każde z nich na swój sposób wybitne. Najstarszy brat był szefem ogromnej korporacji, drugi w kolejności świetnym weterynarzem, trzeci studiował Astrofizykę, a siostra była ulubienicą ojca i żoną wielce szanowanego biznesmena, młodszy brat był tancerzem, który od niedawna występował w teatrach na Broadwayu, a Lu kim był na tle tej rodzinny, zwykłym chłopakiem studiującym ekonomię, mającym kiedyś odziedziczyć firmę ojca, w wolnym czasie dorabiającym sobie w antykwariacie i komponującym muzykę. Kim był w świecie geniuszy ? No może był lepszy od najmłodszego syna burmistrza, Luciena. Cichy chłopak chodził z nimi do szkoły i nawet Nemo nie wiedział co z niego wyrośnie, obecnie siedział na tylnym siedzeniu Landrowera i nawet nie wyszedł się przywitać tylko grzebał coś w telefonie.Klasyczny introwertyk i z tego co wiedział nie taki co rozwija się naukowo czy artystycznie.
Lu otworzył im drzwi, a chłopaki wsiedli do samochodu, Cristal i Lu szczebiotali na przednim siedzeniu, Nemo spojrzał na Wolframa, który jak gdyby nigdy nic powtarzał informacje o funkcjach kwadratowych ignorując całe otoczenie, ahhh jak on by chciał umieć się tak wyłączyć jak współlokator i skupić się na znienawidzonym przedmiocie. Zabrał Lucienowi jedną słuchawkę bez pytania. Chłopak słuchał obecnie Citzen Soldier „15 Minutes of Fame" choć Nemo nie miał teraz ochoty na balladę rockową, wszystko było lepsze od tych ukradkowych uśmiechów puszczanych i śmiechów parki na przednich siedzeniach.
- Znajdźcie sobie pokój - miał ochotę powiedzieć, cieszył się szczęściem przyjaciółki tu nie chodziło o to, bardziej o to że w takich chwilach, jego samotność jeszcze bardziej go dobijała. Miał w swoim życiu kilku chłopaków, chodził nawet swego czasu z Ashtonem Damienem Fearem tym tancerzem. Ash był o rok starszym od Nemo Albinosem. W sumie przez ten fakt Nemo się nim zainteresował, trochę mu było przykro po ich rozstaniu w końcu nie tak łatwo znaleźć sobie tancerza baletowego. W łóżku był świetny, na tej imprezie w której Cristal poznała Lu On właśnie obściskiwał się z Ashem w Jego sypialni. Niechętnie się przyznając nadal obserwował chłopaka na instagramie, zerwali gdy ten wyjechał oboje uznali że związek na odległość nie ma sensu. Do tego Ashton pod koniec czepiał się braku ambicji Niebieskowłosego i powiedział mu,że ma przestać zachowywać się jak dziecko i że ma wreszcie dorosnąć. Pff przecież wcale nie zachowywał się jak dziecko i wcale nie wpierdolił z Cristal kilu kubełków z lodami po ich rozstaniu. Zresztą jebać idealnego Ashtona Damiena Feara. Jebać tą cała popieprzoną seksowną rodziną, a może prześpi się z Lucienem ? Czy to nie będzie już oznaka desperacji. Lucien jakby wiedział o czym Damien myśli zabrał mu słuchawkę i odsunął się od niego tak mocno jak tylko się dało a akurat leciało „Breaking Me" Topic ii A7S. Piosenka, którą przesłuchał chyba ze 300 razy po rozstaniu z Albinosem.
Trudno powiedzieć czy był w nim zakochany, ale na pewno mocno zauroczony, gdy wysiedli pod szkołą i zobaczył gromadę dziewcząt śliniącą się na widok starszego z braci Fear,a potem smutniejących widząc jak Cristal przyciąga chłopaka na pożegnanie i delikatnie go całuje.
uśmiechnął się wrednie i krzyknął:
- Spokojnie dziewczęta, tych chujów jest więcej.
Pociągnął Cristal i zaczytanego Wolframa za ręce popędzając ich by poszli z nim do klasy spojrzał jeszcze na Luciana, który oddalał się z kapturem mocno zaciągniętym na głowę. Ten to dopiero miał pecha.
Nie to, że go żałował. Obecnie za bardzo był przejęty matmą. Stanęli przed salą 54. Nadeszła pora by spotkać się z Diabłem...
----
Witam wszystkich czytelników
to mój kolejny autorski projekt mam nadzieję, że się podobało i jesteście zainteresowani dalszymi losami naszej „rybki" i reszty ekipy.
Wasza
Ros
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top