Rozdział 9
Po powrocie do domu stwierdziłam, że muszę poważnie porozmawiać i spędzić ze Sweet Pea trochę czasu. Ogarnęłam się i zeszłam na dół gdzie spotkałam Fangsa, ale nigdzie nie widziałam Sweet.
- Hej nie widziałeś może Sweet Pea?- zapytałam z nadzieją
- Tak pojechał odetchnąć.- odpowiedział ze słabym uśmiechem Fangs
- Odetchnąć, od czego? A po za tym czym pojechał?- zapytałam nie dowierzając
- Po pierwsze nie wiem, po drugie motorem, a co?- zapytał chłopak popijając kawę
- Nic po prostu się o niego martwię.
- Nie masz o co, chociaż mogłabyś spędzać z nami więcej czasu.- powiedział Fangs smutnym głosem
- Wiem, wiem przepraszam, że tak was zaniedbałam.- powiedziałam, a chłopak tylko w odpowiedzi mnie przytulił.
Zjadłam śniadanie i poszłam się ogarnąć. Kiedy byłam gotowa, zeszłam na dół gdzie czekał na mnie Fangs. Pojechaliśmy razem do szkoły. Będąc na miejscu widzieliśmy super (wyczujcie ten sarkazm) kampanie wyborcze. Po prostu myślałam, że zwrócę to co zjadłam. Będąc przy szafce dostałam wiadomość od Jug'a, że nasze kółko ma pilne zebranie. Doszłam jako ostatnia przywitałam się z Toni i Jug'iem przytulasem, a Sweet pocałowałam, ale widziałam, że coś jest nie tak.
- To nie jest nakaz rozbiórki to nakaz eksterminacji!- powiedział wściekły Jug
- Już pożegnaliśmy się z South Side!- powiedziała Toni patrząc na niego znudzonym głosem
- Dziś to South Side High, jutro Wyrm, wszystko co czyni South Side dom zniknie.- powiedział już spokojniej
- Czy ty, aby nie przesadzasz Jug?- zapytałam spokojnie
- Jeśli teraz nic nie zrobimy będzie po wszystkim.- dokończył chłopak
- To tylko budynek Jug..- powiedziała Toni
- Nie to dusza naszego miasteczka, węże walczyły o tę ziemie, nasi rodzice walczyli tam podczas zamieszek, niektórzy- tu spojrzał na mnie i Toni smutnym wzrokiem- nawet stracili życie. Teraz nadszedł nasz czas, nasza szansa. Kto jest ze mną? Kto idzie na wojnę?
- Ja na pewno!- powiedziałam pierwsza
- I ja!- powiedział Fangs
- Skoro wy to ja też!- dodał Sweet nawet na mnie nie patrząc
Umówiliśmy się dzisiaj, że zaczniemy protest od razu po szkole. Po skończeniu lekcji ja i Fangs pojechaliśmy do domu, żeby przebrać się w kurtki i cieplejsze ubrania, i pojechaliśmy na miejsce motorami. Przypięłam się łańcuchami pomiędzy Sweet, a Fangsem.
- Zamierzasz się do mnie nie odzywać do końca życia?- zapytałam się chłopaka
- Jak będę musiał to owszem.- odpowiedział
- Co ja ci takiego zrobiłam, co?- zapytałam łamiącym się głosem
-....
- Przepraszam, że nie miałam dla ciebie i innych węży czasu- dodałam ze skruchą
- Szkoda, że dopiero teraz to zauważyłaś!- powiedział patrząc mi w oczy
- Co mam zrobić, żebyś przestał się na mnie boczyć?- zapytałam ze łzami w oczach
- Dać mi święty spokój.- odparł chłodno odsuwając się ode mnie
- Dobra, jak będziesz coś chciał to dzwoń!- powiedziałam i odpięłam łańcuchy
- Ej Margo czekaj, czemu idziesz?- zapytał Jug
- Po prostu nie będę narzucać mojej osoby, komuś kto tego nie chcę!- powiedziałam i nie patrząc na nikogo pojechałam do Whyte Wyrm
Weszłam do środka od razu poszłam do baru, wzięłam wódkę z colą i poszłam do swojego biura, tak dorobiłam się go na własność, były tam poukładane i posegregowane papiery usłyszałam jak ktoś puka do drzwi.
- Proszę!!- powiedziałam dość głośno i usiadłam za dużym biurkiem
Zza drzwi wyłonił się nie kto inny jak Wielki Pan Odwal Się Ode Mnie.
- Słucham, w czym mogę pomóc?- zapytałam szorstko
- Chciałem z tobą pogadać..- zaczął chłopak
- Tak ,a o czym?- zapytałam
- Chcę cię przeprosić za swoje zachowanie, nie wiem, co we mnie wstąpiło. Po prostu byłem zazdrosny o to, że spędzasz więcej czasu z tymi ludźmi z Northside. Pomyśl co przechodziłem- powiedział na jednym wdechu
- I myślisz, że jak powiesz przepraszam,to będę ci dziękować, że mi wybaczyłeś, bo pomagałam przyjaciółce?
- Nie myślę, że mi wybaczysz, bo mam dla nas super propozycję..- zaczął
- Niby jaką?- zapytałam z podniesionymi brwiami
- Wynająłem dla nas domek nad jeziorem. Weekend we dwoje, co ty na to?- zapytał z nadzieją w głosie
- Dobrze pojadę, ale pod jednym warunkiem..
- Tak?
- Już nigdy w życiu na mnie nie naskoczysz.- powiedziałam
- Zgoda.- odpowiedział
- A ja znajdę więcej czasu, aby z tobą go spędzić, ok?
- Oczywiście, słońce!- chciał mnie pocałować, ale odsunęłam się od niego
- Aaaa nie tak szybko, najpierw poprawa później nagroda.
Pojechaliśmy do Pop's, żeby zjeść kolacje i wróciliśmy do domu, żeby się spakować. Kiedy byliśmy gotowi pojechaliśmy na protest i znów stanęliśmy ramię w ramię z innymi wężami. Przed szkołą zebrał się duży tłum gapiów, który patrzył na nas z pogardą jak i z dumą i podziwem. Pop przyszedł i rozdawał ciepłe napoje, a szeryf pilnował by nic nieodpowiedniego się nie stało. Nagle z tłumu zaczął wychodzić Archie z drużyną zapaśniczą i nożycami do metalu. Podeszli do nas, ale ja i Fp zagrodziliśmy mu drogę.
- Gliniarze cię przepuścili Rudy, ale my możemy pokonać cię jednym ruchem.- powiedział z jadem w głosie
Już chciał coś zrobić, ale odciągnęliśmy go z Jug'iem
- Fp przestań nie warto.- powiedziałam
- Dokładnie mogą zabrać cię do więzienia.- dodał Jug
- Przykro mi Margo i Jughead.- powiedział Archie
- Nam też- powiedzieliśmy razem ze smutkiem w głosie
- Nie będę z tobą walczył. Zobacz zajęło nam to kilka dni, ale w końcu zrozumieli co robi Lodge!- powiedział Jug
- Walka, która toczy się tutaj łatwo się nie skończy. Nie spoczniemy- dodał- Proszę tnij, chcę żeby wszyscy widzieli!- powiedział chłopak
Wtedy Archie przeciął łańcuchy i zrobił to samo z innymi wężami. Tak jak zakładaliśmy pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wyjechaliśmy, aby odpocząć nareszcie pobyć razem. Od razu, gdy Sweet włączył ogrzewanie przykryłam się kocem, który wzięłam z naszego domu.
- Wybaczyłaś mi już?- zapytał ze skruchą chłopak
- Myślę, że tak miśku..- powiedziałam i się do niego uśmiechnęłam, a on w geście radości wziął moją dłoń pocałował jej wierzch. I już do końca podróży trzymał swoją rękę na moim udzie. Po dojechaniu na miejsce zobaczyłam piękny drewniany domek nad wodą wokół zieleni. Mieliśmy jakieś 2 km do sklepu. Były tu też inne domki.
- Ale tu jest pięknie.- wydusiłam
- Wiem, ale niespodzianką nie była tylko wycieczka tutaj.- powiedział przytulając mnie do siebie od tyłu
- A co nią było?- zapytałam ciekawa odwracając się i patrząc mu w oczy
- To, że ten domek należy do nas i kiedyy...- nie dokończył, ponieważ nagle wpiłam mu się zachłannie w usta. Ale dawno tego nie robiłam, tęskniłam za tym.
- Kocham cię!- powiedziałam kiedy oderwaliśmy się od siebie
- To nie koniec niespodzianek.
- Co jeszcze zrobiłeś?- zapytałam niedowierzając
Wzięliśmy nasze bagaże i weszliśmy do domu. Sweet Pea poszedł na górę odłożyć bagaże, a ja ruszyłam do kuchni gdzie zaczęłam rozpakowywać jedzenie. Kiedy kończyłam przyszedł mój chłopak z czymś za plecami
- Kochanie co masz za plecami?- zapytała,
On w odpowiedzi uśmiechnął się tajemniczo i wyciągnął małego samoyeda zza pleców.
- O mój Boże, co to za słodziak.- pisnęłam z radości
- To nasze nowe małe dziecko- powiedział
Kiedy wypuścił Śnieżka podbiegłam do niego i wskoczyłam całując go za to. Resztę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu filmów pod kocem i piciem czekolady na kanapie ze Śnieżkiem.
(nasz domek)
(Śnieżek)
Oto kolejny rozdział po dłuższej przerwie. Mam nadzieję, że się podoba. Przepraszam, że dopiero teraz to dodałam ale niestety mam ogrom nauki pomimo, że to był dopiero 2 tydzień szkoły.
Pozdrawiam:
Black_Angel
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top