Rozdział 29
3 tygodnie później
Uhuhu podczas tych 3 tygodni zdażyło się tyle, że lepiej żebym zaczęła od początku. Jakieś 2 tygodnie temu do sekty zwanej „farma" dołączył Kevin, a za nim również i Fangs, wszytko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, iż całkowicie się od nas odwrócił i przestał z nami mieszkać. Mnie to trafiło, ale Sweet Pea po prostu zamknął się w sobie, nie wychodzi z pokoju, je tylko jak mnie nie ma i to wszystko za sprawą Evelyn Evernever, a jeszcze wcześniej moja siostra razem ze swoją kochaną dziewczyną założyły gang i to również przez to, że pobiły Fangs'a i Sweet Pea chłopak przestał wierzyć w węże i po prostu się od nas odwrócił. Po tych zdarzeniach zaczęłam więcej trenować i kiedy wszyscy zwolennicy G&G stawili mi i Archie'mu wyzwanie o pokonanie ich wszystkich, niestety musieliśmy to zrobić. Po męczących 50 osobach dali sobie spokój, a ja i Rudy mogliśmy spokojnie żyć dalej. Wracając, nie cały tydzień po Fangsie i Kevinie do sekty dołączyła Cheryl i to po części była wina Betty, wiem nie mogę jej za to obarczać, ale moja siostra też zaczęła cierpieć. Mimo tego, że z lekką pomocą mamy Cheryl udało się odebrać Betty jej siostrzeńca to i tak nadal chciała zniszczyć całą sektę. A teraz przenieśmy się do środka akcji, która zaczęła się dziać zaraz po tym jak moja siostra za namową Be dołączyła do „farmy", by szpiegować i dawać nam informacje.
Chwila obecna:
-Betty ja nie wiem czy to jest dobry pomysł- powiedziałam patrząc na dziewczynę siedzącą za kierownicą
- Oj Margo wiesz jakie to jest dla mnie ważne pomyśl, że nie długo ty, Cheryl, Toni, Kev i Fangs będziecie znowu wszyscy razem- odpowiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco
- Obyś miała racje Be- powiedziałam
Kiedy byłyśmy na miejscu wysiadłam z auta i razem z dziewczyna podążyłam do wejścia „Domu farmy". Przy drzwiach czekała już na nas Toni.
- Cześć sis- powiedziałam i chciałam ją przytulić, ale się ode mnie odsunęła
- Cześć, chodźcie nie ma czasu idziemy po małą i lepiej stąd uciekajcie- odpowiedziała i ruszyła biegiem do pokoju, w którym znajdowała się siostrzenica Betty
Ja stałam na korytarzu i czekałam na nie z niecierpliwoscią, bo to miejsce szczerze mnie przerażało, ale nie ważne. Po krótkiej chwili, która trwała dla mnie wieczność dziewczyny wyłoniły się zza zakrętu i kiedy miałyśmy ruszać z Be do wyjścia, ktoś niespodziewanie stanął w drzwiach. Spanikowane pobiegłyśmy za Toni, która zaprowadziła nas do całej farmy. Stałam tylko i patrzyłam tępo na nią, a w moich oczach pojawiły się łzy
- Dlaczego?- zapytałam patrząc na nią smutnym wzrokiem
- Margo nie miej mi tego za złe odkąd Jughead wyrzucił mnie z Serpent nie miałam rodziny, czułam się samotna. Później pojawiły się piękne trucicielki, które po jakimś czasie też mnie zostawiły i dzięki tobie Betty- te słowa skierowała do blondynki- Mam nową lepszą rodzinę, dziękuje ci za to.- dokończyła i uśmiechnęła się w nasza stronę promiennie
Nie mogłam już tego słuchać i kiedy chciałam wyjść zatrzymały mnie słowa Edgara
- Nie uciekaj Margo dołącz do nas, do siostry, bądź z nią cały czas- powiedział mężczyzna- Ty również Betty byłabyś bliżej siostry i matki- dodał
Ja tylko popatrzyłam na Be i łapiąc się za ręce zaczęłyśmy uciekać. Cudem udało nam się schować i odjechać autem.
- Margo przepraszam za wszystko nie wiedziałam, że ją też omotają- powiedziała dziewczyna ze skruchą w głosie
- Nie masz o co przepraszać- powiedziałam- To jej wybór- dodałam i ze łzami w oczach przyglądałam się krajobrazowi za oknami
Kiedy byłyśmy już przed moim domem pożegnałam się z dziewczyną i ruszyłam do wejścia budynku. Byłam zdziwiona, bo po pomieszczeniu roznosił się dźwięk telewizora, a Sweet od paru dni, w ogóle nie schodził na parter.
Z ciekawości weszłam do salonu i zobaczyłam na kanapie mojego chłopaka i naszego kochanego pieska siedzących i oglądających jakiś denny serial, który akurat leciał w telewizji
- Sweet..?- zapytałam podchodząc i siadając obok niego cała zapłakana
- Margo co się stało?- zapytał podnosząc moją twarz w swoje dłonie
- Toni ona dołączyła do tej sekty- powiedziałam na jednym wdechu i wybuchłam głośnym płaczem
- Ciss spokojnie poradzimy sobie sami- dodał i przytulił mnie do swojej klatki- Mam pomysł, co ty na to, by wynieść się w końcu z tego przeklętego miasta?- zapytał
Podniosłam na niego wzrok i zapytałam
- A co z resztą? Ze szkołą? Domem? Serpent?
- Spokojnie napisaliśmy już egzaminy, więc ominie nas tylko bal. Dom sprzedamy, a z Serpent pożegnamy się jak przystało na rodzinę, dobrze?- odpowiedział
- Jesteś cudowny!!- powiedziałam i lekko go pocałowałam, nie był to zwykły pocałunek składał się on z wielu, bardzo wielu uczuć, które skrywaliśmy głęboko w swoich sercach.
Po oderwaniu się od siebie uśmiechnęliśmy się do siebie i wstając ruszyliśmy się pakować.
Ja zaczęłam pakowanie od swoich ubrań, bo mam ich najwiecej, później buty, następnie kosmetyki, a na końcu reszta papilotów i sprzętów elektrycznych. Po skończeniu wszystkiego byliśmy tak padnięci, że zasnęliśmy nie mal od razu.
Następnego dnia obudził nas budzik, wstaliśmy ociężale z łóżka i po porannej toalecie, zaczęliśmy znosić walizki do ciężarówki, którą będzie kierował młody Andrews
- Dzięki Archie za pomoc- powiedziałam i przytuliłam chłopaka
- Nie ma za co Margo, od tego są przyjaciele- powiedział- będzie mi ciebie brakować na ringu- dodał i mocniej mnie do sobie przyciągnął
- Mi ciebie też- powiedziałam i oderwałam się od chłopaka kierując się w stronę auta, którym pojechaliśmy do szkoły, bo razem ze Sweet Pea musieliśmy zakończyć naszą edukację i dostać świstek, że pomyślnie zdaliśmy egzaminy.
Po pół godzinie mogłam szczerze powiedzieć, że jestem absolwentką Riverdale High School.
- Udało się Sweet!- powiedziałam i wskoczyłam chłopakowi w ramiona całując go w usta
- Jestem z ciebie dumny, to teraz zostało nam tylko pożegnać się z Serpent i możemy wyjeżdżać- odpowiedział chłopak i łapiąc mnie za rękę chciał ruszyć do wyjścia
- Poczekaj chciałam pożegnać się z Vi i Be!- powiedziałam z oczami zbitego pieska
- No dobra, ale przyjdź zaraz, czekam na dworze- dodał i ruszył w stronę wyjścia
Odwróciłam się i poszłam w kierunku sali do redakcji gazetki szkolnej, bo czułam, że właśnie tam spotykam dziewczyny, nie myliłam się.
- Mogę wejść?- zapytałam pukając i lekko otwierając drzwi
- Jasne- odpowiedziała blondynka- Stało się coś, że mnie odwiedziłaś?- zapytała
- Tak właściwie nie, chciałam się pożegnać- powiedziałam patrząc na zaszokowane miny dziewczyn
- Jak to?! Gdzie? Kiedy!? Z kim!?- zasypała mnie pytaniami Veronica
- Wyjeżdżam razem ze Sweet Pea, dzisiaj tu już wyprzedzam twoje pytanie o szkole jestem aktualnie absolwentką tego liceum- odpowiedziałam
- A gdzie wyjeżdżacie?- zapytała Be
- Nie daleko Sweet kiedyś kupił domek nad jeziorem narazie tam planujemy się zakwaterować, a później się zobaczy- dodałam
- Boże będzie mi cię brakować Mar- powiedziała Vi podchodząc i mnie przytulając
- Mi was też, ale mam nadzieje, że będziemy w kontakcie, tak?- zapytałam
- Oczywiście!- odpowiedziała Be, która również mnie przytuliła
- Dobra dziewczyny ja się zbieram, jak będziemy na miejscu to dam wam znać, narazie- powiedziałam i wyszłam z klasy
Szłam spokojnie korytarzem kiedy przede mną wyrosła moja siostra i ta sekta
- O Toni dobrze, że cię widzę chciałam się poże...- nie dokończyłam, bo ktoś wstrzyknął mi coś w szyję
- Ciebie tez miło widzieć Margaret- powiedziała
- Evelyn...?-zapytałam przed utratą przytomności
Hejka kochani przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale miałam jakiegoś laga mózgu i po prostu nie miałam weny. Mam nadzieje, że rozdział wam się podoba oraz zostawicie komentarz i gwiazdkę, ponieważ dużymi krokami zbliżamy się do 1k z góry wam za to dziękuje! Jesteście dla mnie bardzo bliscy i to dzięki wam się tu znalazłam, dziękuje wam za to!
Pozdrowionka:
Black_Angel
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top