Rozdział 24

- Nate? To naprawdę ty?!- zapytałam dalej nie dowierzając w to co widzę

- Margo.... Jaa- zanim zdążył cokolwiek powiedzieć podeszłam do niego i dałam mu w twarz

- Jak mogłeś mi to zrobić? Jak?- zapytałam ze łzami w oczach

- Margo daj mi to wyjaśnić- powiedział błagalnym tonem

- Dobrze, ale nie tu- odpowiedziałam i ruszyłam do motoru chłopaka- Ruszysz się czy mam ci pomóc

Chłopak już nic nie mówiąc wsiadł na swój pojazd i razem ze mną ruszył w kierunku mojego domu. Będąc już na miejscu ja poszłam się ogarnąć, a chłopak rozgościł się w salonie.

- No więc...- zaczęłam siadając na przeciw Nate

- Posłuchaj miałem bardzo, bardzo ważny powód- powiedział

- Jaki?

- Malachaj mnie znalazł i żądał, abym dołączył znów do Ghoulies.

- To nie jest powód, przez który musiałeś uciekać bez pożegnania- powiedziałam- Wiesz jak się wtedy czułam?! Kiedy weszłam do domu i czekał na mnie list?! Nie wierz, bo wy mężczyźni nie widzicie niczego innego, prócz swojego własnego czubka nosa- dodałam już ciszej

- Margo ja przepraszam, zacznijmy wszystko od nowa, Razem- powiedział

- Nie

- Nie, dlaczego?- zapytał wstając i pochodząc do mnie

- Nie było cię długi czas, zdążyłam pogodzić się ze Sweet Pea i zrozumiałam, że to co zrobiliśmy było nie na miejscu- odpowiedziałam

- Ale jak to?!

- Najlepiej będzie jak już pójdziesz- dodałam

- Nie Margo, nie rób mi tego...- powiedział ciszej

- Słyszałeś, że masz wyjść?!- zapytał głos dochodzący z progu

Razem odwróciliśmy się w tym samym kierunku i zobaczyliśmy Sweet Pea i Fangs'a

- Kim wy jesteście?- zapytał Nate

- Coś ci przecież powiedziałem, głuchy jesteś?!- krzyknął mój chłopak

- Nie odpuszczę cie Margo..- powiedział chłopak patrząc prosto w moje oczy i wyszedł

- Dziękuję- powiedziałam i podeszłam do Sweet Pea i się w niego wtuliłam-  Tęskniłam za tobą- dodałam mocniej go ściskając

- Ja za tobą też Mała- odpowiedziała i oddał uścisk podnosząc mnie do góry

Podczas dalszej części weekendu nie działo się nic szczególnego. Za to już od rana w poniedziałek wiedziałam, że coś złego się wydarzy. Na moim okienku spotkałam się za Sweet Pea'm za szkołą, gdzie posiedzieliśmy sobie i porozmawialiśmy normalnie jak para. Po dość długiej rozmowie i innych czynnościach,które wykonywaliśmy, wróciliśmy do szkoły. Stałam przy szafkach, gdy na korytarz weszła drużyna River Vixens, do której miałam właśnie zmierzać. Byłam już przebrana w strój w jakim ćwiczyłyśmy, ale nagle wszystkie dziewczyny runęły na podłogę i dostały ataku. Od razu podbiegłam do Vi, bo Toni zajęła się już Cheryl

- Niech ktoś nam pomoże!!!- krzyknęłam na cały korytarz

Po paru minutach było już po wszystkim, dyrektor ze względu na okoliczności odwołał resztę zajęć. Dlatego chwilę później mknęłam już w stronę Sunny Side, ponieważ miałam bardzo ważną wiadomość dla reszty gangu. Niestety nie było mi to dane, bo nikogo z Serpent nie było.

- Coś mi tu śmierdzi- powiedziałam pod nosem

Wróciłam do domu i czekałam na powrót chłopaków. Czekałam i czekałam, a ich dalej nie było. Nagle dostałam esemesa, że kwarantanna miasta się rozpoczęła. Mknęłam jak najszybciej do South Side, ale niestety spóźniłam się i natknęłam się na blokadę uliczną, za którą zobaczyłam

- JUG?!  FP?!- krzyknęłam w ich stronę

Oni tylko na mnie spojrzeli i pokręcili głowami, abym stamtąd odjechała. Zrobiłam tak jak mi kazali. W domu czekali już na mnie: Sweet, Fangs, Toni i Cheryl

Podbiegłam do chłopaka i rzuciłam mu się w ramiona

- Myślałam, że coś ci się stało..- wyszeptałam w zagłębienie jego szyi

    Miesiąc później, kwarantanna została zdjęta. Razem z resztą zajęliśmy się nauką i poprawą stopni. Mieszkałam tylko ze Sweet Pea, co wcale mi nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie zaczęło nam bardziej na sobie zależeć.

- Cześć kochanie!- powiedział chłopak całując mnie w skroń

- Yhymm Hej, jak się spało?- zapytałam odwracając się w jego stronę z uśmiechem na ustach

- Idealnie, jak zawsze- powiedział i ostatni raz mnie całując wstał, żeby się ogarnąć

Po krótkiej chwili, również zaczęłam się szykować i ok. 30 min później jechaliśmy już do szkoły. Weszliśmy trzymając się za ręce, od razu zauważyłam Toni i Cheryl kłócących się o coś z Kevinem.

- O co chodzi?- zapytałam podchodząc do grupki przyjaciół

- Keller zabrania nam okazywania sobie czułości- odpowiedziała Cheryl

- Tak, a to dlaczego?- zapytałam zbita z tropu

- Z powodu epidemii ataków- powiedział chłopak- Ciebie i Sweet Pea też to obowiązuje- dodał oschłym tonem

- Dobrze.- powiedziałam i odwracając się twarzą do mojego chłopaka pocałowałam go baardzo namiętnie- Tyle mnie to obchodzi Keller!- dodałam na odchodne i ostatni raz na niego patrząc odeszłam

Wieczorem nie miałam chwili wytchnienia, ponieważ lokal Vi bardzo się rozkręcił, ale dzięki temu zaczęłam więcej zarabiać, przez co mogłam sobie trochę odłożyć.

Siedząc na lekcjach dostałam od Jug'a telefon, że dzisiaj jest zebranie Serpent. Resztę dnia chodziłam rozkojarzona i lekko zdenerwowana. Czy czegoś nie dopilnowałam? Złe myśli przejęły nade mną kontrole. 

- Dobra słuchajcie!- zaczął Jug- Doszły mnie słuchy, że ktoś z nas handluje Fizzle Rocks, wszystkie tego typu rzeczy będą srogo karane. Mianowicie ten kto to robi przekreśli swoje jakiekolwiek znaczenie w naszej rodzinie i zostanie wydalony z Serpent na stałe.- dokończył

- Poczekaj...- zaczęłam, ale przerwała mi Cheryl

- Jak ty w ogóle śmiesz tak mówić. Zniknąłeś na miesiąc ze swoim koleszką, a teraz wracasz i prawisz nam kazania o oddaniu się swojej rodzinie!- powiedziała wściekła

- Nie mamy pieniędzy Jug, za co żyć..- dodał Fangs

Spojrzałam tylko na Fp i kiwnęłam głową, żeby coś powiedział.

- Zobaczymy co do się zrobić, tymczasem...- zaczął

- W jedności siła!- powiedziałam

- W JEDNOŚCI SIŁA!- odpowiedziały węże

Po tym spotkaniu, wróciłam do domu i zajęłam się moją ulubioną czynnością oglądaniem filmów. Byłam sama w domu, ponieważ Sweet pojechał do swojej rodziny w South Side. Następnego dnia w szkole dowiedziałam się czegoś bardzo ważnego co mną ogromnie wstrząsnęło.

- Słucham?! Czemu mi tego wcześniej nie powiedziałeś, przecież bym ci pomogła!- powiedziałam do Fangsa

- Sama nie zarabiałaś kokosów, a ja po prostu nie chciałem dokładać ci jeszcze więcej pracy, bo widziałem że już powoli wysiadałaś.- powiedział

- Boże Fungsyy, jesteśmy jak rodzeństwo nie musiałeś tego przede mną ukrywać- odpowiedziałam i przytuliłam się do chłopaka

- Przepraszam Margo.

- Nie masz za co przepraszać- powiedziałam przytulając go mocniej- ale ja tak- dodałam szeptem

W barze dzisiaj nie było dużego ruchu, dlatego Vi pozwoliła mi wyjść wcześniej, ponieważ Jones znów zwołał zebranie. Byłam na miejscu już po paru minutach i stanęłam koło Fp przysłuchując się temu co mówi Jug.

- Dzisiaj zawarłem pakt- zaczął- Załatwiłem nam płatną fuchę. Będziemy pracować jako ochrona Veronic'i Lodge i jej personelu.

Po tym wyznaniu każdy zaczął klaskać.

- Niech żyją Serpent!- krzyknął Sweet

- Wiem to super wiadomość, ale spotykamy się tu również z innego powodu- dodał- Cheryl, Toni podejdźcie proszę

Ja tylko spojrzałam na chłopaka nie rozumiejąc jego poczynania

- Co my zrobiłyśmy?- zapytała Cheryl

- Włamałyście się do Pembrook i ukradłyście Jajko Glamerge- odpowiedział

- Nawet jeśli tak, to co?- zapytała ruda stając przed chłopakiem

- Zostawiłaś tam swoją wizytówkę, tym samym mieszając w to Serpents- dodał już wkurzony Jug

- Nie boje się Lodga, co on może nam zrobić? Zadzwonić po szeryfa? Aaa no tak zapomniałam ktoś uciął mu głowę!- odpowiedziała z przekąsem dziewczyna

- Nie chodzi o to złamałyście kodeks- zaczął- Oddajcie kurtki- dokończył patrząc na nie z miną nie znoszącą sprzeciwu

- Ty nie mówisz na serio Jughead, Serpent mam we krwi nie zdołasz mi tego zabrać!- powiedziała Toni ze łzami w oczach

Ja widząc sytuację wstałam z miejsca i już miałam coś powiedzieć, ale ubiegła mnie, znowu Cheryl

- Ty idioto nas chcesz wywalić za kradzież głupiego jajka, a Fangs'a za dilerke nie?- zapytała

- Tak dokładnie powiedział on o tym Sweet Pea, Sweet Pea mi- powiedziała Toni- a mi ona- dokończyła rudowłosa

- Skoro my mamy oddać kurtki to on też.

- Tak macie racje- powiedział Jug- Fangs oddaj kurtkę.

Ja już wtedy nie wytrzymałam

- Porąbało cie Jones?!- krzyknęłam

- Nie wtrącaj się.- odpowiedział mi

- Dlaczego?! Mam takie same prawa co ty w tym gangu!

- Nie prawda to, że zastępowałaś mnie przez miesiąc nie robi z ciebie przywódcy. TWOJE ZDANIE SIĘ NIE LICZY!!- wykrzyczał patrząc mi prosto w oczy

- Skoro tak, too...- nie dokończyłam, tylko zdjęłam z siebie kurtkę i rzuciłam mu ją pod nogi- Powiem ci jedno, teraz nikt ci już nie zaufa i zostaniesz sam, SAM jak palec, BO JESTEŚ IDIOTĄ JONES!- kończąc te słowa odwróciłam się do reszty i ruszyłam w stronę motoru, którym tu przyjechałam

- Margo, poczekaj!- usłyszałam za sobą wołanie, kiedy się odwróciłam zobaczyłam biegnącego za mną Fangs'a

- Co tam Fangs?- zapytałam

- Mogę nadal na ciebie liczyć?

- Oczywiście, zawsze i wszędzie!- odpowiedziałam i posłałam mu smutny uśmiech

Hejka kochani mam nadzieje, że rozdział wam się podoba. Dziękuję wam za 12,5k czytających łał, nigdy nie sadziłam, że osiągnę tak wiele i to dzięki wam i waszemu wsparciu DZiękuje. Proszę was też o zostawienie motywującej gwiazdki i komentarza, będzie mi ogromnie miło.

Pozdrowionka:

Black_Angel

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top