Wyścig 21


10 sierpnia 2023


Albus nasłuchiwał odgłosów w domu. Od zeszłego roku w końcu nauczył się rozróżniać kroki domowników i ich sposoby chodzenia po schodach. Siedział w swoim ulubionym miejscu w pokoju – na parapecie okna, które było tuż nad łóżkiem. Patrzył na widok za oknem i starał się nie myśleć o niczym konkretnym. Ale dźwięk, który usłyszał wybudził go z tego dziwnego transu.
Dlatego też podszedł do drzwi swojego pokoju i przysłuchiwał się dźwiękom jakie wydaje Grimmuald Place 12. Albus był pewien, że się przesłyszał. Przecież to nie możliwe, by szybkie kroki ojca było słychać o tej godzinie. Harry Potter nigdy też nie wracał do domu na lunch czy obiad. Chłopak chciał już złapać za klamkę i otworzyć drzwi, by upewnić się czy wszystko jest w porządku.

I właśnie wtedy Harry stanął pod drzwiami syna.

Albus nie wiedział co robić. Nie chciał z nikim rozmawiać, ale między Potterami były teraz tylko grube drzwi. Wstrzymał oddech i czekał co się stanie. Łudził się, że może ojciec zrezygnuje, spanikuje i odejdzie spod jego pokoju. Zaraz potem Albus skarcił się za takie zachowanie. Jego tata był Gryfonem z krwi i kości (przed jego pierwszym wyjazdem powiedział mu niby, że Tiara Przydziału chciała go umieścić w Slytherinie, ale z biegiem czasu Albus uznawał to tylko za marną historyjkę, która miała go uspokoić.) Na pewno zaraz Harry zapuka i zagrozi, że nie odejdzie dopóki nie porozmawiają. Albus nie miał jednak tyle odwagi, by wykonać pierwszy krok, więc stał z ręką na klamce i czekał. Denerwował się trochę i miał wrażenie, że szybkie bicie jego serca słychać doskonale.

– Albus?

Chłopak milczał, bo cholera jasna naprawdę nie wiedział co miał zrobić.

− Mogę wejść? – zapytał głośno Harry. Nie wiedział, że Albus stał tuż pod drzwiami i doskonale go słyszał. Sam chłopak nie wiedział co odpowiedzieć tacie. W sumie chciałby z kimś porozmawiać. James był na szkoleniu aurorskim, a Lily ze swoimi znajomymi. Mama oczywiście została odrzucona jako powierniczka sekretów. Ostatnim więc był Harry Potter, który właśnie sam przyszedł do Albusa. – To możemy chociaż porozmawiać?

− Tak przez drzwi? – zapytał zaskoczony Albus i przygryzł ze zdenerwowania wargę. Przecież to totalna głupota!

− Jak chcesz. – Harry wzruszył ramionami. Naprawdę przyszedł do domu z postanowieniem, że musi porozmawiać z Albusem. I nieważne w jaki sposób tego dokona. Harry usiadł opierając się plecami o jasnokremową ścianę korytarza na drugim piętrze. Po swojej lewej stronie miał drzwi do pokoju syna. Poza tym nikt nie mógł podsłuchiwać ich rozmowy, bo na ścianach nie wisiały żadne obrazy z przodkami.

− Złapaliście go już? – zapytał z nadzieją Albus. Tak bardzo chciał żeby osoba, która to zrobiła zapłaciła za to wszystko. Nie w taki sposób jakby chciał Scorpius, ale Azkaban w zupełności by wystarczył.

− Śledztwo cały czas trwa, poza tym to musi potrwać, Al. Minął dopiero jeden dzień.

− To co tu robisz?

− Cynthia była dzisiaj w Ministerstwie, a ja chciałem się upewnić, że z tobą wszystko jest dobrze. – Harry nie chciał mówić jak dokładnie przebiegło przesłuchanie Cynthi. Miał wrażenie, że Albus mocno by się zdenerwował gdy wszystko usłyszał.

− To moja wina, tato – powiedział Albus i osunął się plecami po drzwiach, by usiąść na podłodze. Nie miał pojęcia, że Harry zrobił to samo tylko, że w przedpokoju, po drugiej stronie. I naprawdę tak uważał. Mimo że nikogo nie zmusił do wzięcia udziału w Wyścigu, ale czuł się za nich odpowiedzialny. I to uczucie powodowało, że miał ciężki kamień zamiast serca.

− To nie ty rzuciłeś Avadę Kedavrę, Albusie Severusie. To nie ty ją zabiłeś – powiedział pewnie Harry.

− Nie rozumiesz...

Albus jeszcze bardziej zagryzł wargę i przejechał dłońmi po kręconych czarnych włosach. Tak bardzo chciał powiedzieć ojcu o Wyścigu. Ale wtedy musiałby powiedzieć wszystko od początku do końca. Jak się o nim dowiedzieli, kto jest z nimi w grupie i czemu do kurwy nędzy zgodzili się podpisać umowę własną krwią. A Albus nie potrafił tego zrobić. Wyznać całej prawdy, bo był zbyt wielkim tchórzem. Przyznał się do tego, że jest gejem, ale to była inna sytuacja. Wyszło to w trakcie rozmowy, a podczas tłumaczenia czym jest Wyścig musiałby się zachować jak na spowiedzi przed samym Merlinem.

− To mi wytłumacz, Al. Obiecuję, że nie będę zły.

Przez dłuższą chwilę nic się nie działo i było zupełnie cicho. Młody Potter zastanawiał się nad tym wszystkim, ale nie mógł się na nic zdecydować. Wiedział jak ominąć zasady Wyścigu i powiedzieć tacie tyle ile mógł. Ale mimo wszystko mówił to jednocześnie Szefowi Biura Aurorów. I to nie do końca mu pasowało.

Drzwi otworzyły się z rozmachem, a Harry, który nadal siedział na podłodze i zaczął uważnie przypatrywać się pęknięciom jakie robiły się na suficie, drgnął zaskoczony i zaraz wstał. Albus trzymał ręce na klamce i patrzył wprost na tatę.

Otwierał już usta, by powiedzieć coś ojcu, ale coś mu przerwało. Z dołu dobiegł do nich głośny wrzask Rona Weasely'a, który nawoływał Harry'ego przez kominek.

− HARRY! JESTEŚ TU?! HARRY!

Albus jednocześnie z Harrym podskoczyli nerwowo z powodu głośnego krzyku. Pan Potter spojrzał na syna, który zaczął powoli zamykać drzwi z powrotem.

− Idź tato. Ja sobie poradzę.

Zanim Harry cokolwiek zdążył odpowiedzieć drzwi znowu się zamknęły. Albus wrócił na swoje miejsce na parapecie. W trakcie rozmowy nie wiedział czy chce powiedzieć ojcu o Wyścigu (chociaż podstawowe informacje, ale to zawsze jakiś początek), a teraz żałował, że nie zrobił tego. Wujek Ron jednak im to wszystko zniszczył. A Albus się wycofał, bo tak było najłatwiej. 



****

Wracam do formy i rozdziały powinny pojawiać się częściej :D Nadal nie wiadomo co z Hugo, ale spokojnie coś tam będzie niedługo. 

W ogóle ta okładka już zostaje na stałe. Nie będzie żadnych zmian, słowo. 

Do następnego, 

Demetria1050 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top