Mój Obrońca

-Uspokójcie się!- Wykrzyczała w końcu pani Kris zaszokowana.

Podeszła i podniosła Clariss z podłogi.

-A ty to kto? Jej obrońca?-Zapytała drżącym głosem Clariss uwalniając się z uchwytu nauczycielki.

Caleb nic nie odpowiedział.

-Wasza trójka otrzymuję uwagi-oznajmiła pani Kris.

W końcu zadzwonił dzwonek na przerwę. Clariss popatrzała na mnie spode łba, wzięła torbę i wyszła z sali oburzona. 

-Dlaczego to zrobiłeś?-zapytałam Caleba gdy zostaliśmy sami na korytarzu koło szafek.

-Naprawdę nie umiesz dziękować...-odpowiedział ironią.

Trochę mnie speszył nie powiem...

-Dziękuję ci za wszystko...-Wydusiłam przez zęby.

-Że co? Coś mówiłaś? Chyba nie usłyszałem....-powiedział udając niewiniątko.

-No wiesz ...

Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Wtedy właśnie przypomniałam sobie o liście od mordercy. Moja twarz momentalnie spoważniała.  Caleb od razu to zauważył.

-Coś się stało? Od rana jesteś tak jakby nie obecna....

-Nie nic po prostu muszę iść do łazienki...

Nie wydawał się przekonany.

Weszłam jak najszybciej do jednej z toalet kiedy dostałam e-sms od numeru zastrzeżonego :



Zdenerwowana? Spotkasz się ze mną dziś na dachu w budynku Gki Orling o 18.00. Chce ci coś pokazać...

Spróbuj tylko wezwać psy a poderżnę mamuśce gardło lub zrobię krzywdę tobie!

Do zobaczenia Katy!


Upuściłam  telefon. Mój oddech przyspieszył. Naprawdę się bałam o mamę i siebie samą. Może dziś mnie zabiję? Spotkam się z mordercą mojego taty? Pomyślałam co mój tata musiał przeżyć... Nawet się nie zorientowałam  kiedy uwolniłam łzy. Sięgałam właśnie do plecaka po żyletkę. Ona zawsze pomagała mi się uspokoić... Nagle ktoś zapukał do drzwi kabiny...

-Katy? Co ty tam robisz?-Zapytała Caroline.

Wsunęłam żyletkę do plecaka. Wyszłam z kabiny.

-Czemu jesteś zapłakana? I kim jest ten nowy chłopak? -Zapytała raczej z ciekawości niż z troski.

-Wiesz ,że mi możesz wszystko powiedzieć, prawda?-dodała.

-Tak jasne-odpowiedziałam z ironią.

Caroline skrzywiła się...

Do łazienki weszła również Clariss.

-O Katy płacze jak małe dziecko?

Wyciągnęła nawet telefon by zrobić mi zdjęcie ale mnie już tam nie było.

-Co się stało Katy?-zapytał Caleb czekający na mnie przed damską toaletą.

Nie odpowiedziałam. Nie chciałam kłamać ale też nie mogłam mu powiedzieć.

-Na poprawę humoru może pójdziemy no nie wiem...Nad Jezioro Szmaragdowe?-zaproponował Caleb.

Skinęłam głową na zgodę.

-Nawet wie gdzie jest moje ulubione miejsce?!-pomyślałam.

...

Wpatrywałam się długo w jezioro z Calebem kiedy spojrzałam na telefon była godzina 17.45.

Zerwałam się z ziemi zostawiając Caleba samego.

-Muszę iść do jutra!-Krzyknęłam w biegu.

Jednak kiedy biegłam zostawiłam telefon nad jeziorem. Caleb go podniósł po tym jak zniknęłam za drzewami. Nie wiem czemu to zrobił ale odblokował go i przeczytał wiadomość od mordercy. Serce mu stanęło na myśl ,że poszłam się z nim spotkać.

................................................................................................................................................................


Byłam przed budynkiem ,który wskazał mi morderca. Próbowałam być jak najciszej jak tylko potrafiłam...Kiedy usłyszałam jak ktoś chodzi tam na górze miała ochotę zwiać ale martwiłam się ,że jeśli ucieknę zrobi krzywdę mojej mamie. Postanowiłam iść za odgłosem kroków kiedy  do budynku wbiegł Caleb...

-Co ty tu robisz?!-krzyknęłam zapominając o zachowaniu ciszy.

-Przeczytałem wiadomość z twojego telefonu.

Przeklnęłam w myślach samą siebie. 


Usłyszałam stopy mordercy. Pobiegłam po schodach na dach a Caleb za mną.

Kiedy ujrzałam mordercę z bronią i pudełkiem w ręku poczułam ucisk w sercu.

-Miałaś przyjść sama! Teraz cię zabiję!-Wywrzeszcał jak szaleniec!

Nie zdążyłam nawet mrugnąć kiedy morderca nacisnął spust. Moje życie przeleciało mi przed oczami. Już pogodziłam się ze swoim losem kiedy zasłonił mnie Caleb.


Proszę zostaw mi miły komentarz i zaobserwuj. Było by mi bardzo miło  gdybyś na mnie zagłosował! Miłego dnia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top