ROZDZIAŁ II
Minął tydzień od śmierci Stanka. Teraz szykuje się na uroczystą mszę i wreszcie pogrzeb.
Założyłem granatowy garnitur i czerwony krawat. Starałem się przylizać moje nieogarnięte włosy ale i tak każdy sterczał w inną stronę, więc tak już zostawiłem.
Bill natomiast miał na sobie biały garnitur i czerwoną muszkę. Swoją drogą wyglądał bardzo ładnie, ale mniejsza. Gdy zobaczyłem Forda jakoś mnie zatkało. Co prawda nie spodziewałem się że będzie w tych starych ubraniach ale nie myślałem też że będzie aż tak elegancki. Miał czarną marynarkę z pod której wystawała biała koszula. Jego czarny krawat zawiązany bardzo starannie i już wcale nie zbite okulary oraz błyszczące buty wyglądały elegancko i poważnie.
(Perspektywa Mabel)
Chciałam już nigdy tu nie wracać, ale...
Nareszcie dojechałyśmy do celu. Co prawda i tak jestem już spóźniona do kościoła, ale przynajmniej zdąże na chowanie Stanka.
- Mabel szybciej i tak już jesteśmy spóźnione - powiedziała Wendy
- Chwila już idę.
-Stankowi się to należy -powiedziała Wendy
(NA CMENTARZU PO CEREMONI)
(PERSPEKTYWA DIPPERA)
- Cześć Mabel
- Cześć Dip
- Czemu dopiero teraz przyjechałaś?
- A jakoś tak...
- A jakoś tak?! Co to ma znaczyć twój wujek nie żyje, a ty mówisz "A jakoś tak", nic cię to nie obchodzi?!
- No przepraszam nie chciałam. Nie gniewaj się Dip.
- Dobra, nieważne. Dawno się nie widzieliśmy. Co tam u Ciebie?
- Nawet okej.
- Ile tu jeszcze zostaniesz?
- Jeszcze nie wiem, ale zastanawiam się nad...
- Nad czym?
- Nieważne, potem ci powiem.
- Dobra jak nie chcesz to nie mów.
Gdzie teraz będziesz mieszkać?
- Pewnie w hotelu.
- Wiesz...Stan już nie mieszka w chacie to może chciałabyś -
- Nie, dzięki. Muszę już iść. Odwiedzę cię w chacie i wtedy pogadamy. Cześć!
Nie czekając na moją odpowiedź Mabel odwróciła się na pięcie i odeszła. Potem wsiadła do samochodu razem z Wendy.
Ostatnio Mabel jest bardziej zamknięta w sobie i mniej szczęśliwa. Nie wiem co się z nią dzieje, ale zamierzam się dowiedzieć.
____________________________________
Przepraszam że taki krótki i tak późno ale przez weekend byłam na wsi u pradziadków, gdzie nie ma zasięgu i nie mogłam pisać.
Mimo że krótki to mam nadzieję że się podobał.
Nadal nie napisaliście jak chcecie żebym się z wami żegnała.
Więc piszcie w kom.
Do zobaczenia...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top