Rozdział 08

"ZAZDROŚĆ"

Z samego rana, Zośka poszedł do Rudego. W ostatnim czasie częściej u niego przebywał niż u Macieja. Nim Tadeusz opuścił swoje mieszkanie, cicho pociągnął za klamkę od pokoju Karoliny. Chciał się z nią pożegnać, na wypadek, gdyby jej już nie zobaczył. Niestety spała i nie miał serca jej budzić.

Tadeusz musiał poważnie porozmawiać z Rudym. Był mu wdzięczny za to, że nie powiedział prawdy Karolinie. Wiedział, że nie będzie opowiadał jej o akcjach Małego Sabotażu.

Młody Zawadzki źle się czuł z tym, że okłamywał własną siostrę. Niestety wiedział, że nie miał wyboru. Musiał to robić, żeby Karolina była bezpieczna. Nie chciał znów jej stracić. Dopiero co ją odzyskał. Była jak jasny promyczek nadziei, który zstąpił z nieba specjalnie dla niego. Co prawda, Tadeusz podniósł się z żałoby i wygrzebał z brudnej ziemi od upadku, ale życie bez niej, nie miało tyle sensu. Chciał zrezygnować z bycia dowódcą, ale nie zrobił tego, ponieważ zwyciężyła jego nienawiść do Niemców. Tak naprawdę tylko to, że oni ją zabili ruszyło jego sercem. Motywowało go do działania. Teraz, kiedy wróciła, czuł jeszcze większą nienawiść, ale za żadne skarby, nie odszedłby od dowództwa.

Zośka zapukał do drzwi. Słyszał zbliżające się do niego kroki. Już po chwili otworzył mu drzwi jego przyjaciel. Tadeusz przywitał się z nim.

— Cześć. Wejdź. — Powiedział z uśmiechem.

Po chwili rozsiedli się we fotelach. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie przyszła do nich mama Janka. Kobieta zapytała się czy chcieliby coś do jedzenia lub picia. Zośka odmówił, a Rudy poszedł do kuchni, mówiąc coś pod nosem, że gościa trzeba honorowo powitać. Kilka sekund później przyszedł z dzbankiem wody i szklankami w rękach.

Po jakimś czasie Tadeusz wziął się na odwagę, żeby podjąć rozmowę o swojej siostrze. Nie było mu łatwo, ale musiał rozpocząć ten temat.

— Rudy?

— Hm? — Chłopak pił wodę ze szklanki.

— Jesteś facetem. — Powiedział poważnie Zośka. Nie wiedział od czego zacząć.

Bytnar prawie się udławił wodą przez śmiech. Zośka lekko się zaczerwienił, ale musiał jakoś rozpocząć rozmowę.

— Tak, miło, że zauważyłeś po tylu latach. — Roześmiał się chłopak. Tadeusz miewał dziwne pomysły, ale nie spodziewał się, że zapyta go o coś takiego.

— Moja siostra jest młoda i nigdy nikogo nie miała. — Ciągnął dalej Zawadzki.

— Do czego zmierzasz? — Zapytał z uśmiechem Janek.

— Zrozumiem jeśli... Jeśli ty coś... Będziesz chciał. — Powiedział nie wiedząc jak miał przekazać swoją myśl. Przez brak planu zaczął się jąkać.

— Ale co mam chcieć? — Zapytał Rudy z szerokim uśmiechem na ustach. Niemal widział, że Tadeusz chciał mu coś powiedzieć i czuł się przez to niezręcznie. Chłopak musiał się tym napawać. Rzadko zdarzała się taka okazja jak ta.

— No... — Tadeusz podrapał się po karku. Dziwnie się czuł. — Wiesz...

— Nie wiem. — Powiedział z szerokim uśmiechem Janek.

— Jeśli poczujesz coś do Karoliny to... Ja to zrozumiem. — Wysapał Tadeusz. Dopiero zaczął, a był już zmęczony rozmawianiem na ten temat. Janek mu tego nie ułatwiał.

Bytnar otworzył szeroko oczy. Zośka nie żartował?

— O czym ty mówisz? Czy ty siebie słyszysz? Ledwo ją przytuliłem to ty snujesz już jakieś historie. — Zaśmiał się chłopak. — Po prostu miło widzieć osobę, którą jeszcze niedawno uważałeś za martwą.

— No... tak. — Powiedział niepewnie Tadeusz. — W sumie to masz rację. — Podrapał się po karku.

Po chwili chłopacy się roześmiali. Tadeuszowi kamień spadł z serca wiedząc, że jego siostra nie podobała się Rudemu. Zośka bałby się, że Janek by ją zranił. Nie chciał, żeby cierpiała przez jego najlepszego przyjaciela.

— Na twoim miejscu nie o mnie bym się bał. — Powiedział z chytrym uśmiechem Janek. Tadeusz spojrzał na niego ciekawskim wzrokiem.

— To znaczy? — Zapytał z ciekawością wymalowaną na twarzy.

— A Alek? — Zapytał Rudy nie trzymając go dłużej w niepewności.

Tadeusz spojrzał się na niego ze zwątpieniem. Nie rozumiał o co mu chodziło. Przecież chłopak nie dawał znaków jakiegokolwiek zauroczenia w dziewczynie.

— Co z nim nie tak? — Tadeusz nie rozumiał o co mu chodziło. Przecież on całkowicie zboczył z tematu!

— Nie sądzisz, że to o niego powinieneś się bardziej bać? — Bytnar posłał mu chytry uśmiech. Uwielbiał denerwować swojego przyjaciela.

— Niby czemu? — Zapytał lekceważąco Zośka. Nie zdawał sobie sprawy z intencji Alka do jego siostry. — Przecież kiedyś ciągle się kłócili. Myślisz, że teraz będzie inaczej?

Tadeusz zaczął intensywnie myśleć. Widział, ze Karolina znacznie się zmieniła. Mimo to, nie brał tej opcji pod uwagę. Rudy się zaśmiał.

— Zośka, oni się nie kłócili. — Powiedział Janek z szerokim uśmiechem. Tadeusz spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami. Nie rozumiał go. Nie wiedział o czym on mówił. Wyraźnie słyszał, że nie dogadywali się. Dziewczyna nie raz narzekała na Alka i jego żarty z niej. Teraz miałoby być inaczej? — Oni się przekomarzali. Dogryzali sobie, ale w zabawny sposób. Naprawdę tego nie zauważyłeś?

Tadeusz spojrzał się na niego zmieszany.

— W zasadzie to nie. — Podrapał się po karku.

Janek roześmiał się po raz kolejny. Czasami ten doskonały przywódca nie widział jak ludzie zachowywali się w jego oddziale.

— Otwórz oczy Zośka. Przepytując mnie tylko tracisz czas. Nie widzisz swojej siostry. Może akurat się gdzieś migdalą? — Rudy wybuchnął śmiechem.

Tadeusz pobladł. Martwił się o swoją siostrę. Zdecydowanie był nadopiekuńczy, ale zamierzał o nią dbać. Nie chciał znowu jej stracić. Nie po to wróciła.

— Alek taki nie jest. — Zośka potarł czoło swoją ręką. Lekko spanikował, ale to nie było nic wielkiego. Przywykł do stresu związanego z jego codziennością. — Zresztą, on nie szuka dziewczyny.

— Nie szuka, czy nie mógł znaleźć odpowiedniej? — Zapytał Rudy z szerokim uśmiechem.

— Już dobra, weź. Zmieńmy temat. — Powiedział zrezygnowany Tadeusz.

— Dobrze, ale tak między nami, to szczerze nie byłbym zdziwiony gdyby no wiesz... Wyszło im. — Powiedział Rudy i wziął szklankę do ręki. Tadeusz się na niego spojrzał specyficznym wzrokiem. — No co? Pasowaliby do siebie.

Janek uśmiechnął się do przyjaciela. Nie wiedział co on czuł, ale widział, że go to męczyło. Tadeusz musiał przez to przejść. Zawsze był wrażliwy, a teraz ta cecha była bardzo widoczna.

— A co do naszych obowiązków... Możemy planować panie dowódco? — Zapytał Janek już całkowicie zmieniając temat.

"Bo kto nie kochał kraju żadnego i nie żył chociaż przez chwilę jego ognia drżeniem, chociaż i w dniu potopu w tę miłość nie wierzył, to temu żadna ziemia nie będzie zbawieniem."

— Krzysztof Kamil Baczyński

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top