Rozdział 23

"DRAMAT"

Karolina nie wiedziała co miała o tym wszystkim myśleć. Była całkowicie rozbita. Miała huragan w swojej głowie, który siał zniszczenie. Nie potrafiła pozbierać swoich myśli.

Blondynka krążyła po salonie wywijając swoimi palcami. Stresowała się. Było to po niej wyraźnie widać. Z niecierpliwością czekała za Tadeuszem. Liczyła, że jej to jakoś wyjaśni, ponieważ ona za dużo analizowała i to ją gubiło.

— Boże, gdzie on jest? — pomyślała będąc na granicy rozpaczy. 

Dramatyzowała. Wyraźnie o tym wiedziała. Dawno nie czuła się tak jak teraz. Miała wrażenie jakby była w klatce wypełnionej po brzegi smutkiem, rozpaczą i strachem.

Po chwili usłyszała pukanie do drzwi. Niemal natychmiast znalazła się przy nich. Czuła, że nogi miała jak z waty.

Chociaż może lepiej, żeby go nie było? — z trzęsącymi dłońmi od kluczyła drzwi od mieszkania. Wpuściła chłopaka do środka. Po chwili wszedł Alek i Rudy. Myślała, że przyjdzie sam, dlatego zdziwiła się widząc przyjaciół.

Boże, komitet powitalny — pomyślała i słabo się uśmiechnęła do chłopaków. Miała wrażenie, że zaraz na nią nakrzyczą.

— Miło cię znowu widzieć — powiedział Dawidowski i przytulił ją do siebie.

To była jedna z ostatnich reakcji jakiej mogłaby się spodziewać. 

Karolina poczuła jakby się rozpływała. Przez te kilka sekund miała wrażenie jakby była czekoladką położoną na kaloryferze. Wbrew pozorom, było to niezwykle miłe uczucie. Dzięki chłopakowi trochę się uspokoiła.

— Możecie mi wyjaśnić, co się dzisiaj wydarzyło? — Zapytała trzęsąc się z nerwów. Miała wrażenie jakby jakąś zbrodnię popełniła. Pewnego rodzaju wykroczenie lub coś w tym stylu.

Karolina czuła, że była niebezpiecznie blisko zła. Jakby chodziła po cienkiej linii, z której łatwo można było spaść prosto w przepaść do piekła.

Przyjaciele wraz z siostrą Tadeusza, usiedli na swoich ulubionych miejscach w salonie.

— My... — zaczął mówić Rudy, ale w zasadzie nie wiedział co mógł powiedzieć. Nie chciał żeby Tadeusz miał później do niego problem. Nie marzyło mu się też opowiadanie kolejnych kłamstw Karolinie. Była jego przyjaciółką i nie chciał karmić ją złudzeniami. Niestety ciążyła nad nim obietnica, do której musiał się przystosować.

— A według ciebie co się wydarzyło? — Zapytał z zastanowieniem Zawadzki. Był na siebie zły za to, że gdyby nie Alek, prawdopodobnie straciłby siostrę. Znowu. Przecież Niemcy na pewno by ją rozstrzelali albo w jakiś inny sposób zabili. Uznaliby ją za winną bez żadnych dowodów. Właśnie tacy oni byli. Bezwględni. Dziewczyna nie miałaby się nawet jak bronić.

— No... szłam kupić ziemniaki, ale... przeszkodziłeś mi w tym — zwróciła się do Alka. — Kombinowaliście coś — dodała po czym zmarszczyła brwi.

Oni zawsze coś kombinują — przeszło jej przez myśl.

— Przeprowadziliśmy akcję gazowania sklepu — powiedział cicho Maciej. Patrzył się prosto w oczy Karoliny.

Stało się. Wszystkie lustra wokół kłamstw pękły. Aleksy się przełamał i był całkowicie szczery. Nie zamierzał budować relacji na kłamstwie. Nie z nią.

Blondynka była w szoku. Czuła bijącą szczerość od niego. Jej oczy się rozszerzyły. Dawno nikt nie postawił  przed nią tak mocnej prawdy.

— Mięsnego — dziewczyna zakryła swoje usta dłońmi. Teraz dla niej wszystko nabrało sensu. Mały Sabotaż, gaz, sklep tylko dla Niemców. Znalazła wszystkie elementy układanki.

Tadeusz spojrzał się na swoją siostrę. Po jej reakcji domyślił się, że ona już wiedziała. Nie miał za złe Dawidowskiemu, że wydał ich. W prawdzie mówiąc on też teraz chciał jej wszystko wyjawić. Wiedziała już tyle, że nie musiała snuć jakiś domysłów. To było niezdrowe i jeszcze gorsze od prawdy. Na pewno znacznie straciłby w jej oczach.

— Boże. — Głęboko odetchnęła i przyłożyła swoje dwa palce do czoła. Czuła jak te wszystkie informacje zaczęły zmiatać ją z planszy. Zrobiło jej się duszno. — To było bardzo niebezpieczne. Ktoś mógł was zauważyć. — Powiedziała cicho. Nie chciała, żeby jakiś klawisz usłyszał ich rozmowę.

— Mógł — zauważył Rudy. — Ale nikt tego nie zrobił.

Czy on sobie nie zdaje sprawy z powagi sytuacji? — zapytała siebie w myślach.

— Ulice były puste, zgodnie z planem — wyszeptał Tadeusz.

— Tylko ty się nagle pojawiłaś i szłaś w naszym kierunku. — Powiedział poważnie Alek, który dostosował się do głośności głosu swoich przyjaciół.

— Zepsułam wam akcję? — zapytała z niedowierzaniem. — Boże.

Karolina nie wiedziała już co miała o tym wszystkim myśleć. Pogubiła się w tym wszystkim.

— Nie, było już po. — Dawidowski posłał jej lekki uśmiech. — Tylko, że ty szłaś prosto w stronę sklepu, a przynajmniej tak mi się wydawało — podrapał się po karku.

— Chciałam przejść obok niego, więc nie pomyliłeś się — powiedziała poważnie blondynka.

Tadeusz pobladł na twarzy. Był bardzo blisko jej ponownej straty. Aleksy ją uratował.

— Po chwili na pewno roiło się od hitlerowców. Mogliby uznać cię za winną — powiedział niepewnie Alek. Widział w jakim stanie była dziewczyna. Miał nadzieję, że się trochę uspokoi, ponieważ była roztrzęsiona.

— Boże — ukryła twarz w dłoniach. — Na pewno by to zrobili.

Od kiedy tak dramatyzuję? Przecież nic się nie stało! — Próbowała się uspokoić w myślach.

Maciej podrapał się po karku. Nie wiedział czy coś jeszcze musiał powiedzieć.

— To wszystko moja wina — powiedział już normalnym głosem Tadeusz. Lekko się załamał. Poczuł jakby jego skrzydła zostały podcięte. Jaki był z niego dowódca?

— Nie dało się tego przewidzieć — próbował pokrzepić przyjaciela Rudy.

Alek niepewnie położył swoją dłoń na jej plecach i zaczął łagodnie nią zataczać kółka. Karolina rozszerzyła palce, które zasłaniały jej widok i spojrzała się w dół. Obok swoich butów ujrzała też Dawidowskiego, który siedział po jej lewej stronie. To był on.

Dziewczyna zauważyła, że Alek posuwał się do coraz odważniejszych gestów. Zrobiło jej się miło na sercu. Karolina poczuła jak szczęście rozchodziło się po jej ciele. Nie miała pojęcia czy to miłość. Na pewno prędzej zauroczenie jego osobą, ale spodziewała się, że z tego nic by nie wyszło. Nie robiła sobie złudnej nadziei, ponieważ nie chciała cierpieć. Nigdy też nie miała chłopaka, więc za bardzo nie wiedziała jak mogła się w tej sytuacji odnaleźć. Fakt był też taki, że gdy kiedyś była zakochana, Tadeusz wszystko zepsuł. Miała kolegę Jana Wuttke, z którym kiedyś doszło do pocałunku. Nie miała pojęcia, czy Zośka o tym wiedział, czy nie. Jej brat widząc relację, która łączyła ją z Czarnym Jasiem, pokłócił się z nim dość mocno. Koniec końców i tak to zauroczenie minęło i nic więcej się między nimi nie wydarzyło.

Oby tylko Tadeusz się nie mieszał..

"Trzeba uważać:
czas się zbyt łatwo w przeszłość zamienia"

— Krzysztof Kamil Baczyński

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top