Wywiad z wildisthewind6 przeprowadziła Cytrynowa12

D - dziennikarka Cytrynowa12
W - wildisthewind6

D: Hejka! Jestem dziennikarką grupy C'est la Vie. Chciałabym przeprowadzić z Tobą wywiad. Zgodzisz się odpowiedzieć mi na pytania dotyczące głównie Twojej działalności na Wattpadzie?

W: Hej hej pewnie, dawaj te pytania 😆

D: Cieszę się, że się zgodziłaś 😊 Lista pytań jest bardzo długa haha Ale mam nadzieję, że będzie mam się przyjemnie rozmawiało. Powiedz na początek, jak Ci mija dzień?

W: Welp, dopiero się budzę, bo do 5 rano wspierałam koleżankę.
A jak Ty się masz i co porabiasz? Jaka w Polsce dzisiaj pogoda? Bo ja mieszkam w Szkocji i tutaj zwykle inaczej 😂

D: U mnie wszystko dobrze. W Polsce dzisiaj na szczęście jest bardzo ciepło, ale czuję, że nie potrwa to długo haha.
Ile czasu mieszkasz w Szkocji? Chciałabyś kiedyś wrócić do Polski? Tęsknisz? 😁

W: W lipcu będzie 4 lata i nie, raczej nie planuję powrotu, choć nie planowałam też wyjazdu, więc wiadomo, że życie pisze własne scenariusze.
Czasem oczywiście tęsknię, ale mieszkam w wyjątkowo pięknym kraju z ukochanym mężczyzną, więc daję radę 🥰

D: Oj, to prawda. Czasami ciężko przewidzieć co się stanie za kilka lat. Cudownie, że jesteś szczęśliwa ❤️
Przejdźmy teraz do tematu Wattpada. Ile lat już z niego korzystasz i jak odkryłaś tę platformę?

W: Mam konto od lipca 2020 roku. Na swoje nieszczęście przeczytałam "365 dni" i byłam w głębokiej mentalnej zapaści, mówię serio! Zaczęłam przeglądać komentarze do recenzji tego cuda na YouTube i często powtarzały się stwierdzenia: "to już na Wattpadzie można znaleźć coś lepiej napisanego".

Ale tak naprawdę moją uwagę zwróciła jakaś bardzo ciepła wypowiedź o "Mallaroy", że jest na WP i że koniecznie trzeba to przeczytać, w przeciwieństwie do "365".

A że lubię fantasy i lubię czytać, to skorzystałam z zachęty. W dodatku nie mieszkam w Polsce i mam siłą rzeczy ograniczony dostęp do polskojęzycznych książek, więc Wattpad tym bardziej mi się spodobał. Jak się wie, gdzie szukać, to on jest jak sklep z zabawkami dla czterolatka 😅🤩

Więc śmieję się, że zawdzięczam moją przygodę z WP, a ostatecznie także z własnym pisaniem - nie komu innemu, a Blance Lipińskiej! Lepiej się to dla mnie nie mogło skończyć 🤣

D: Interesująca historia hahah. Dzięki przeczytaniu czegoś, co nie do końca przypadło do Twojego gustu, odkryłaś świetną platformę. Więc nie ma tego złego co by nie wyszło na dobre 😉 Skąd wzięła się Twoja nazwa? Była zmieniana podczas całego Twojego dotychczasowego pobytu na Wattpadzie?

W: Tak, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, prawda?

Co do nazwy, to została zapożyczona od Niny Simone, od jej wielkiego hitu o tym samym tytule. Który zresztą lubię jeszcze bardziej w wykonaniu Cat Power, stąd też moje wattpadowe imię, Cat.

A poza wszystkim to ja kocham wiatr, po prostu. Kojarzy mi się z przestrzenią i wolnością, więc też się musiał pojawić 😆

D: Bardzo ciekawa geneza 😊 Skąd wziął się pomysł by zacząć pisać na Wattpadzie?
Pisałaś już przed złożeniem konta, czy dopiero tutaj zaczęłaś swoją przygodę?

W: Tylko jako dziecko, bajeczki o księżniczkach, w których najbardziej interesowało mnie rysowanie ilustracji do nich 😆

Potem próbowałam pisać coś w liceum, ale grzęzłam po kilku stronach bez pomysłu, co dalej. Stąd przekonanie, że nie jestem w stanie pociągnąć i domknąć historii. Mimo iż całe życie pisałam pamiętniki i generalnie zawsze miałam dużą łatwość wypowiadania się na piśmie, to miałam jakiś brak wiary we własne możliwości.

Nie ukrywam, że dopiero przebieżka po WP zmieniła moje patrzenie i myślenie w tej dziedzinie. Przekonałam się, że pisać może prawie każdy, lepiej lub gorzej, ale od niego zależy, czy będzie to robił oraz jak długo.

I postanowiłam w takim razie sprawdzić, czy ja też bym potrafiła? Zaczęłam publikować dopiero mając prawie skończony pierwszy tom mojej trylogii Game, kiedy byłam już pewna, że będę ją umiała ukończyć. Poczułam również pewne zobowiązanie tak wobec bohaterów tej historii, żeby im ją napisać do końca, jak i wobec ewentualnych Czytelników. Których o dziwo naprawdę zaczęłam mieć!

I to mnie od prawie dwóch lat nakręca najbardziej: moje coraz dziwniejsze pomysły i odzew od osób, które mnie czytają, hahah.

D: Bardzo dobrze, że przełamałaś się i postanowiłaś pisać. Też jestem zdania, że pisać może każdy i również na własnej skórze się o tym przekonałam 😊 Najważniejsze, aby się nie poddawać i nakręcać się tak jak robisz to Ty.
Jestem ciekawa jak wygląda Twoje otoczenie, gdy piszesz. Jest coś co przeszkadza Ci w pisaniu? Lub coś bez czego nie wyobrażasz sobie tworzyć kolejnych zdań?

W: Dziękuję. Na dobrą sprawę potrafię pisać nawet w podróży, wystarczy że załapię fazę. Co skądinąd uwielbiam, super stan 😅🥰

Jedyne co mi przeszkadza, to przeciążenie stawów, bo potrafię napisać 5-6, a może i więcej rozdziałów (po 3-3,5 tysięcy) w tydzień i to na telefonie. A to już bywa dość bolesne w efekcie, niestety, zwlaszcza pod koniec projektu.

Inne ograniczenie jakie mam, to swego rodzaju myślenie tunelowe, w które popadam, pisząc. Tak bardzo się identyfikuję z danym universum i bohaterami, że potrafię pisać tylko jedną opowieść na raz. Podobno to procentuje dużą plastycznością postaci (ktoś mi to ostatnio powiedział), ale muszę czekać z rozpoczęciem nowego projektu, aż skończę poprzedni. Albo zawiesić tamten, a to z kolei nie zachwyca Czytelników, heh. A ja mam sporo pomysłów i chciałabym je wszystkie pisać jednocześnie. Niestety, muszę wybierać i wtedy piszę jak najszybciej, żeby mieć wolne moce przerobowe dla następnego opka.

Podobno są dwa rodzaje pisarzy: architekci, którzy wszystko planują z wyprzedzeniem i ogrodnicy, którzy idą na żywioł i patrzą, jak im rośnie. Ja zdecydowanie jestem ogrodniczką i potrafię uprawiać tylko jeden ogród na raz.

D: Coś mi mówi, że przeciążenie stawów to choroba zawodowa pisarzy haha, ale niestety ciężko tego uniknąć. Podziwiam to z jakim entuzjazmem podchodzisz do swojej twórczości i działasz bardzo produktywnie.
Wspomniałaś, że możesz pisać nawet w podróży. To znaczy, że nie przeszkadza Ci hałas w trakcie tworzenia? Gdy piszesz w domu preferujesz ciszę czy np. słuchasz muzyki?

W: No niestety, czuję to coraz wyraźniej po swoich kciukach, heh. Masz na to jakieś remedium? Serio by mi się przydało...

Przeszkadza mi tylko, jeśli akurat ktoś z domowników coś do mnie mówi i czegoś ode mnie chce, bo wtedy oczywiście trudniej się skupić. Ale bywało i tak, bywało... 😜

Może to dlatego, że przez wiele lat pisałam pamiętnik w autobusach i pociągach, na przykład dojeżdżając do szkoły i na studia. Wtedy też się dużo uczyłam, żeby wykorzystać czas. Więc pewnie przywykłam do aktywności intelektualnej w każdych warunkach, hahah.

Co do muzyki lub odgłosów natury to bywa różnie. Pisząc Game słuchałam niemal bez przerwy określonych wykonawców, zwłaszcza iż tam bohaterka ma talent wokalny i bardzo mi to pomagało się wczuć w jej przeżycia, a nawet inspirowało rozwój akcji.

Z kolei podczas pisania Hero byłam totalnie uzależniona od The Weeknd. O dziwo teraz, przy Ice Breaking słucham często szumu wiatru, a główny bohater pachnie tam lasem, wiatrem i wolnością, może to dlatego? Zresztą akcja dzieje się w wielkim, starym i niesamowitym domu, więc panuje tam inna atmosfera. Ale już gdy bohaterowie wsiadają do samochodu, odpalają swoje playlisty.

Teksty piosenek są zresztą ważną częścią niektórych rozdziałów u mnie. Lubię, gdy ilustrują uczucia i przemyślenia moich postaci albo pomagają im się ze sobą komunikować. Czasem łatwiej coś wyrazić jedną piosenką niż tysiącem słów, prawda?

D: Oj tak, prawda. Pięknie to ujęłaś. Jeśli chodzi o sposób na bolące stawy to może zimne lub ciepłe okłady? Ewentualne jakieś preparaty dostępne w aptece. Sama nie zmagam się z tym, więc nie do końca wiem jak Ci pomóc.
Wymieniłaś przed chwilą dwa tytułu swoich książek, ale na profilu masz i sześć. Opowiesz pokrótce o czym jest każda z nich? 😄

W: Nawet mam jakiś żel, tylko wciąż o nim zapominam, heh. Kiedyś nie rozumiałam, jak koleżanki się na to skarżyły, ale chyba im się więcej pisze, tym niebezpieczeństwo przeciążenia wzrasta. Jednak pisanie to nie tylko sama przyjemność i ekscytacja, ale także zarwane noce, zaczerwienione oczy i bolące stawy, zwłaszcza gdy się pisze dużo i regularnie.

Dlatego, skoro już o tym mowa, przykro mi, że tak wiele osób czyta w trybie cichociemnym i nie zostawia po sobie śladu, nawet jednego komentarza czy gwiazdki.

Ja nie zgadzam się z popularną opinią, że autor pisze tylko dla siebie. Jak dla siebie, to by zostawił sobie dzieło na dysku. A my przecież wszystko robimy, żeby jak najszybciej wkleić kolejny rozdział na WP i wejść w dialog z czytelnikami, prawda?

Co do moich opek, to Game jest trylogią, której bynajmniej nie planowałam, hahah, tylko okazało się, że Watt nakłada na nad ograniczenia w ilości rozdziałów. Kolejne części opowiadają o miłości od pierwszego usłyszenia, że tak powiem. Bohater jest dziedzicznie obciążony skłonnością do zakochiwania się na śmierć i życie, a jako pianista jest bardzo wrażliwy na piękne dźwięki. Ona z kolei ma naprawdę niezwykły głos, więc mimo iż zrazu zupełnie nie jest nim zainteresowana, to niełatwo jej się od niego opędzić. Jego motto brzmi "nie po maniacku", ale różnie mu wychodzi z jego realizacją w praktyce, hahah. Taki dosyć zakochany w sobie narcyz z niego, ale mocno dostaje od niej po nosie, co oczywiście na dobre mu wychodzi. Dodatkowy ważny wątek tutaj to wychodzenie z poważnej traumy.

Hero in You to chyba najbardziej komediowe z moich opowiadań, ale z dramatem w tle oraz z wątkiem mafijnej tajemnicy. Wpadka goni tutaj wpadkę i bohaterka nie przypadkiem nazywa siebie "żywą bronią biologiczna" albo Titanikiem. Ją także czeka spora wewnętrzna oraz zewnętrzna przemiana, w czym oczywiście ma udział pewien "radioaktywny" outsider.

Ice Breaking to opowieść z gatunku hate/love, gdzie bohaterów dużo łączy i pociąga w sobie, ale jeszcze więcej odpycha i prowokuje do robienia sobie na złość oraz do licznych kłótni. Ważnym wątkiem są tutaj różne niesamowite zjawiska, duchy i rodzinne klątwy, na tle których rodzi się skomplikowana, czasem dość toksyczna oraz wypełniona zdobywaniem pierwszych doświadczeń seksualnych relacja Nessy i Rivera.

GameArts to zbiór różnych drobiazgów, zainspirowany wierszami, które kilkakrotnie przesłała mi jedną z Czytelniczek. Jest tak kilka memów, poświęconych Game, a przede wszystkim najważniejsze dla mnie komentarze moich Czytelników.

Zaglądam do nich zawsze, gdy mi smutno, tracę obserwatorów albo zastanawiam się, czy cały ten wysiłek pisania od dwóch lat ma sens? Przekonuję się wówczas na nowo, że jednak TAK, bo wciąż wiele osób kocha czytać o pierwszej miłości albo po prostu się pośmiać i powzruszać.

D: Podpisuję się pod to, każdy odzew od czytelnika, nawet szybka gwiazdka, jest bardzo ważny dla nas jako pisarzy 😊
Wracając do tematu Twoich książek, wydają mi się one bardzo ciekawe i co najważniejsze - oryginalne. Z chęcią kiedyś wpadnę je przeczytać. Nasuwa mi się od razu pytanie - skąd bierzesz pomysły na fabuły swoich książek? Inspirujesz się czymś przy ich tworzeniu?

W: O, dziękuję i zapraszam Cię serdecznie! ❤️

Szczerze mówiąc ja właśnie nie uważam, żeby moje prace były szczególnie oryginalne pod względem pomysłu, hihi. Może tylko Hero, przez naprawdę dużą niespodziankę dla Czytelnika, przygotowaną na sam koniec, może się wyróżniać pod względem samego pomysłu. Chyba tylko jedna osoba dotąd miała podejrzenia, że coś tam więcej się wydarzy, inni myśleli, że to tylko zabawna młodzieżówka o dziewczynie z trudnym życiorysem. Ale jednak się wydarzyło, z przytupem.

Tak naprawdę to ja się lubię bawić schematami. Gdy zaczęłam czytać opka na WP to pełno było w nich bad boyów, więc pomyślałam, że ja chciałabym właśnie stworzyć chłopaka naprawdę fajnego, z sercem na dłoni, choć bynajmniej nie ideał. Oczywiście on z wieloma sprawami przesadza, zwłaszcza gdy wchodzi w mode obrońcy swojej ukochanej. Ale jest też zabawny i zwyczajnie dobry, więc Czytelniczki go takim pokochały, mimo iż trochę maniak i zazdrośnik.

W Hero i Ice eksperymentuję z innymi popularnymi schematami: bad boya, ofiary losu, księżniczki. Tylko że staram się je pisać po swojemu. Żeby bohaterowie albo byli naprawdę zabawni w swojej tendencji do popadania w kłopoty, albo naprawdę aroganccy zamiast chamscy. I żeby zawsze mieli jakieś psychologiczne podstawy do różnych niefajnych czasem zachowań. Lubię złożone postacie, nie da się ukryć.

Najważniejsze są dla mnie spójna psychologia postaci, bezbłędna logika zdarzań oraz sporo poczucia humoru. Wszystko zaś podane na mój własny, mało schematyczny sposób, co na szczęście moi Czytelnicy potrafią zauważyć i docenić, bo to oni mi o tym piszą w komentarzach i na priv.

Teraz obmyślam opowiadanie fantasy, dziejące się w akademii magii. Oczywiście przeczytałam kilka opowiadań fantastycznych o różnych rasach, ale chyba najwięcej zainspirowała mnie rozmowa ze znajomą autorką. Wspierając ją w jej rozterkach dotarło do mnie, że naprawdę nie muszę się trzymać utartych schematów, że mogę stworzyć od początku własne universum, w którym będą rządziły moje własne reguły. I już się nie mogę doczekać aż skończę Ice, żeby się zabrać za ten nowy projekt. Choć kilka innych też czeka cierpliwie na swoją kolej heh.

Reasumując: chyba najbardziej inspiruje mnie czytanie wszystkiego, co mi wpadnie w ręce oraz rozmowy z ludźmi. Tylko i aż. Zwłaszcza iż bardzo mało oglądam seriali, nie mam żadnej podpórki z tej strony. I może i dobrze, bo dzięki temu podążam własnymi ścieżkami, a to zawsze najciekawsze, prawda?

D: Myślę, że tak. Podążanie swoimi ścieżkami jest najlepsze. Nie ma oczywiście nic złego w inspirowaniu się serialami, ale jeśli masz sporo pomysłów w głowie to tak naprawdę nie musisz tego robić 😊 Jakie długości rozdziałów preferujesz względem pisania oraz czytania?

W: Co do rozdziałów to obecnie około trzech tysięcy słów. Gdy zaczynałam pisać, kompletnie nie miałam pojęcia, ile to powinno być i ustanowilam sobie przedział na... dwie strony w Wordzie. Dlatego Game ma tak dużo krótkich rozdziałów, choć objętościowo każdy tom jako całość ma zbliżoną ilość słów, jak gdybym napisała czterdzieści rozdziałów po trzy tysiące słów.

Oczywiście zdarza się, że czasami ze względów konstrukcyjnych i fabularnych rozdział wychodzi mi dłuższy, ale chyba nigdy nie przekroczyłam pięciu tysięcy słów.

I sama nie bardzo lubię czytać dłuższe rozdziały. Należę do czytelniczek pochłaniających książki i jeśli nie muszę, to nie dzielę sobie długiego rozdziału na dwie czy trzy części, wolę przeczytać go jednym ciągiem.

D: Rozumiem. Utożsamiasz się ze swoimi bohaterami? Jeśli tak, to z którym najbardziej?

W: Im dłużej piszę, tym mniej, hahah. Ale oczywiście na początku nie bardzo miałam tego świadomość, jak wiele kilkorgom z nich dałam z siebie. I tak, bohater Game ma mój sposób natychmiastowego zakochiwania się oraz różne kompulsje, a bohaterka z Hero moją zdolność do popadania w kłopoty i fobię wobec mlaskania. Jednak generalnie moi bohaterowie są dużo fajniejsi niż ja sama, przypuszczam.

Ale i tak najbardziej lubię tych, którzy mnie najmniej przypominają, czyli na przykład Iana Kennedy'ego z Game, który jest bardzo ważnym bohaterem drugoplanowym i ma wiele prawdziwych fanek wśród Czytelniczek. Sama do nich należę zresztą i chciałabym mieć takiego przyjaciela!

D: Kennedy musi być sympatyczną postacią, skoro zyskał takie grono fanek 😊 Każdy z Twoich bohaterów jest inny, ma swoje charakterystyczne cechy. Niektórzy z nich są podobni do Ciebie, a inni to przeciwieństwa. Z którym więc bohaterem pracowało lub nadal pracuje Ci się najtrudniej?

W: Zdecydowanie nie lubię pisać czarnych charakterów, nie czuję ich po prostu za bardzo. Ale że czasem są ogromnie potrzebni, więc się nie poddaję. Pół biedy, jeśli można ich napisać humorystycznie, jak rodzeństwo Bobby i Nelly Cole'ów w Ice, natomiast gdy postać ma być serio zła, jak Aiden Kenn w Game, to już duże wyzwanie dla mnie.

Prawdopodobnie czeka mnie sporo eksperymentowania z pisaniem bezwzględnych i okrutnych bohaterów, a przynajmniej scen, w których tak się będą zachowywali, w planowanym opowiadaniu fantasy. Co jednocześnie mnie i cieszy (bo lubię wyzwania), i przeraża (bo czy sobie wreszcie poradzę).

Myślę iż chodzi o to, że jestem dość empatyczną osobą, nastawioną raczej na pomaganie, która nawet w wyobraźni nie lubi krzywdzić ludzi. Mam tutaj silne wewnętrzne granice, bardzo trudne dla mnie do przekroczenia. Dlatego zobaczymy, na ile tym razem się uda.

D: Będzie to na pewno dla Ciebie ogromne wyzwanie, ale warto eksperymentować, sprawdzając ile jest się w stanie z siebie dać. Najlepsza będzie satysfakcja po napisaniu tego ☺️ Zdradzisz może o czym będzie planowana książka fantasy? Tak, aby zaciekawić i zachęcić czytelników tego wywiadu, do śledzenia losów nowych bohaterów.

W: Oczywiście, bardzo chętnie. Zamierzam stworzyć własną wizję świata, w którym obok ludzi istnieją inne rasy: zwierzołaki, żywiołaki oraz krwiołaki.

Bohaterowie spotkają się, gdy tytułowa żywiołaczka rozpocznie naukę w Akademii Trzech Ras, gdzie oczywiście nie wszystko będzie takie bezproblemowe, jakby sobie życzyła. Zupełnie dla siebie nieoczekiwanie
nie tylko będzie musiała wybierać między uczuciem i pociągiem do charyzmatycznego wilkołaka a potężnego wampira, lecz jeszcze stanie się elementem politycznych rozgrywek między ich klanami, a wręcz całymi rasami.

Czyli jak zwykle u mnie, pomysł raczej średnio odkrywczy, ale mam nadzieję, że uda mi się go zrealizować po swojemu i mimo wszystko warto będzie przeczytać. Od zawsze chciałam napisać coś fantastycznego i już się nie mogę doczekać tego projektu, naprawdę! 😆

D: Ten pomysł brzmi naprawdę ciekawie. Jestem pewna, że zainteresuje wiele osób lubujących się w klimatach fantasy 💛
Każdy autor ma swoje upodobania. Jedni wolą pisać z perspektywy żeńskiej, drudzy z męskiej, a jeszcze inni stawiają na urozmaicenie w swoich książkach i piszą z obu. Z której perspektywy Tobie pisze się najwygodniej? Ile lat muszą mieć bohaterowie by pisanie sprawiało Ci największą przyjemność?

W: O, ja bardzo chętnie piszę z obu. Ku własnemu zaskoczeniu Game napisałam z perspektywy chłopaka i bardzo to lubiłam, choć wstawki z pamiętnika, pisane przez bohaterkę stanowiły oczywiście miłą odmianę. Zwłaszcza iż on się unosił z tej wielkiej miłości na skrzydłach motyli pod niebo, a ona tymczasem nie żałowała sobie sakrazmu! 😆

Hero jest pisane z perspektywy głównej bohaterki i świadomie nie dawałam tam POV głównego bohatera, który jest bardzo tajemniczą i mało dostępną osobą, więc chciałam, żeby jak najdłużej tak zostało, a Hunter nigdy nie miał okazji, by stracić pewną klasę, tak dla niego charakterystyczną.

Osobiście żałuję, iż dane mi było przeczytać męskie POV kilku z założenia "bardzo złych" bad boyów, którzy niestety sporo przez to stracili w moich oczach. Uważam, że perspektywę takich złych albo tajemniczych bohaterów trzeba wprowadzać bardzo rozważnie, przewidując konsekwencje.

Ice piszę wprowadzając narratora trzecioosobowego, dzięki czemu płynnie przechodzę do perspektywy różnych bohaterów i bardzo polubiłam przez to tę narrację. Mam tutaj wyjątkowo aroganckiego oraz irytującego bohatera i gdyby nie dać mu czasem szansy pokazać świat jego oczami, wszyscy by go znienawidzili, a tak zaczyna sobie zdobywać sympatię Czytelników.

Ponieważ nie lubię się nudzić, a potrzebuję nowych wyzwań, to nowy projekt będzie prawdopodobnie pisany przy użyciu obu typów narracji i mam nadzieję, że przejścia będą płynne, możliwe do zaakceptowania dla Czytelników. Bardzo chciałabym, żeby jacyś sie znaleźli! 😁

Co do wieku to wciąż preferuję głównych bohaterów w wieku 17-18 lat, ale bardzo lubię wprowadzać charakterystyczne postaci drugoplanowe w dowolnym właściwie wieku. Najmłodsi są Nelly i Bobby z Ice, którzy mają po około 10 lat, zaś najstarszy jest temperamentny 80-letni dziadek Schuyler z Game, który budzi powszechną sympatię i naprawdę warto go poznać.

Tak więc wiek bohaterów nie stanowi żadnego problemu. Bardziej chodzi o to, że wciąż preferuję tematykę młodzieżową, gdy akcja opowieści dzieje się w szkole średniej i to z różnych względów daje mi dużą przyjemność.

D: Rozumiem. Pytałam o Twoje preferencje co do perspektywy oraz wieku, to teraz zapytam - lepiej czujesz się w dialogach czy w opisach?

W: Właściwie to bardzo lubię pisać dialogi, zwłaszcza takie, w których jest miejsce na żarty i przekomarzanie się, grę słów. Te po prostu uwielbiam.

Ale zdecydowanie więcej piszę opisów, to z nich u mnie najbardziej wynika świat przeżyć wewnętrznych i odbiór świata przez bohaterów. Więc chyba opisy też lubię, hahah.

D: I dialogi, i opisy są potrzebne, więc dobrze, że nie sprawiają Ci trudności 😊 Całkiem niedawno dołączyłaś do projektu W3S. O czym jest książka „Friends Diary"?

W: Tak, dziękuję, też się cieszę. Chyba mam inne trudności z pisaniem, na przykład dokładne zaplanowanie fabuły, bądź przewidzenie, ile rozdziałów będzie miała moja opowieść. Może poniekąd dlatego nie udaje mi się zamknąć moich opowiadań w 40 rozdziałach, że tak mi łatwo przychodzą opisy i dialogi, hah!

Co do FD to na razie wiem głównie, iż związuje się grupka przyjaciółek, które zdobywają nowe doświadczenia na renomowanej uczelni, tworzą bractwo i zakładam, że będą miały sporo różnych przygód, bogate życie towarzyskie i miłosne.

Sama ciągle to czytam i podoba mi się rozmach tego projektu. Zarówno fakt, że współtworzy go tak wiele dziewczyn, jak i jak skutecznie ta wieloosobowa aktywność autorek jest ogarniana i moderowana. Oprócz trzech głównych bohaterek pojawiają się też inne narratorki, co myślę jeszcze ubogaca ten projekt.

Widywałam już kilka dzieł pisanych przez dwie autorki i nawet to wiem z doświadczenia, że bywa trudne do przeprowadzenia, więc co dopiero coś zakrojonego na tak szeroką skalę!

D: Bardzo miło mi to słyszeć ❤️ Mam okazję należeć do duetu, który zna to wszystko od kuchni i przyznaję, że nie jest łatwo ogarniać liczną grupę osób. Dlatego fajnie słyszeć tak miłe słowa od kogoś, kto docenia te starania 😊
Miałaś już kiedyś do czynienia z pisaniem książki w grupce liczącej kilka osób czy jest to dla Ciebie nowa sytuacja?

W: Gratuluję! Jak i całego CLV, bo prowadzenie tego to jest masa ciężkiej pracy oraz zaangażowania i ja to szanuję.

Chyba mogę powiedzieć, że dwa lub nawet trzy razy próbowałyśmy coś napisać z jedną i drugą koleżanką. Jeden projekt nawet fajnie się rozkręcał, ale potem ostatniej zimy wyjątkowo ciężko rozchorowałam się na covid i straciłam nie tylko wenę, ale wręcz możliwość pisania na kilka miesięcy. A koleżanka sama też straciła motywację, choć pisała świetną i bardzo zabawną rzecz, więc bardzo szkoda. Wciąż liczę, że uda nam się wrócić do tych projektów (to były dwie parodie), może na naszych prywatnych kontach? A z inną koleżanką dwa razy utknęłyśmy od razu na etapie rozmów, heh. Za słowami jakoś nie poszły czyny, niestety.

Dlatego naprawdę z całego serca Was podziwiam, dziewczyny i między innymi też dlatego pomyślałam, że sama spróbuję się włączyć, mimo iż moja doba jest zdecydowanie za krótka ostatnio. 🤷🏻‍♀️ Ale chciałam tego doświadczyć, stać się częścią grupy.

D: Trzymam kciuku, żeby udało Wam się kontynuować książkę i jeszcze raz dziękuję za miłe słowa ❤️
Każda z bohaterek Friends Diary uczęszcza na studia. Jaki kierunek wybrałaś dla swojej? Masz z nim kontakt na co dzień czy pasja bohaterki jest dla Ciebie nowością?

W: Zdecydowałam się na psychologię, choć mogłam jej zaproponować także filozofię. Głównie dlatego zapewne, że sama ukończyłam te kierunki i wolę, w miarę możliwości, pisać o realiach, które znam, niż wymyślać monotematykę stosowaną 😅

D: Jak najbardziej rozumiem. Zdecydowanie łatwiej jest pisać o dziedzinie, którą się dobrze zna. Czytelnikom też na pewno przyjemniej się czyta, gdy widzą, że autor wie o czym pisze.
Jaka jest Twoja bohaterka? Przypomina Ciebie pod względem charakteru?

W: Zgadzam się i dlatego choć piszę o różnych rzeczach, a akcja większości moich opowiadań dzieje się w Connecticut, które znam tylko z opowieści przyjaciół, to zawsze staram się robić solidny research.

Co do bohaterki to i tak, i nie. Mam na nią zupełnie inny pomysł, niż ja dzisiaj jestem. Choć być może jakiś czas temu mogłam sprawiać podobne do niej wrażenie. Czasem ludzie mylą nieśmiałość i wycofanie z byciem chłodnym i zarozumiałym, prawda?

Pamela będzie zatem dość silną i znającą swoją wartość dziewczyną, która mając zdrowe poczucie własnej wartości ani nie czuje potrzeby narzucać innym swojego zdania, ani nie pozwala nic narzucić sobie. W tym może jesteśmy akurat do siebie dość podobne, ale ona jest dużo bardziej zdystansowana do otoczenia i ostrożna we wchodzeniu w nowe znajomości, podczas gdy ja wręcz przeciwnie.

D: Niestety mylą te cechy bardzo często, co jest przykre 😕 Czyli Pamela w pewnych aspektach przypomina Ciebie, ale część jej charakteru różni się od Twojego. Myślisz więc, że odnajdziesz się w tej roli?

W: Jak już wspominałam, gdy pytałaś, czy i na ile się identyfikuję ze swoimi bohaterami, staram się nie pisać ich jako swoje alter ego. Lubię kreować postaci, które w ogóle mnie nie przypominają albo przypominają bardzo mało. Więc mam nadzieję, że i tym razem dam radę. Pam to taka dziewczyna, którą czasem chciałabym być albo bywam w swoich fantazjach, o! 😆

D: Świetnie 😊 Dołączając do projektu FD, przy okazji dołączyłaś także do grupy C'est la Vie. Jaką rolę tam pełnisz? Odnajdujesz się w niej?

W: Przede wszystkim ogromnie się cieszę, że dane mi było przystać do tej grupy. Od kiedy jestem na WP poznaję mnóstwo ludzi, ale nigdy nie udało mi się nadać temu żadnej struktury, a w CLV ją odnalazłam, już gotową.

Wybrałam rolę recenzentki i choć chciałabym objąć jeszcze kilka, na przykład pisać polecajki albo wręcz przeciwnie, przestrzegajki (to 365 dni mnie prześladuje, hahah), to mam strasznie mało czasu po prostu. Łączę życie osobiste, przyjaciół, pracę zawodową, pisanie własnych opowieści i liczne korespondencje ze znajomymi oraz czytelnikami, co też jest dla mnie bardzo ważne.

Na ten moment z jednej strony zbliżam się do zakończenia Ice Breaking, mam nadzieję, że zostało mi nie więcej niż dziesięć rozdziałów. A to bardzo absorbujący etap, jak sama wiesz. Spinanie wszystkich wątków, żeby miały przysłowiowe ręce i nogi.

Dlatego umówiłam się z osobami, które poprosiły o moje recenzje, że będziemy w kontakcie. Myślę, że gdy tylko skończę własny projekt i FD, od razu siadam do czytania ich opowiadań, bo pragnę je w miarę możliwości przeczytać od początku do końca, żeby mieć dokładny ogląd. Sama też wolałabym, żeby recenzent wypowiadał się o mojej pracy znając pełen rozwój postaci i fabuły, prawda?

Co do innych ról to zobaczymy, co życie przyniesie, ile będę miała czasu i energii. Ale temu 365 dni to chyba faktycznie nie odpuszczę! 😂🤪

D: Nie odpuszczaj hahaha. Musisz kiedyś koniecznie wypowiedzieć się na temat tego dzieła. Co do pisania recenzji - ja także uważam, że warto się skupić na danym dziele i przeczytać do końca. Wtedy można szczerze je ocenić, a nawet dać jakieś rady i wskazówki, jeśli książka tego wymaga. Takie podejście na pewno zadowala autorów.
Miło czytać, że cieszysz się z dołączenia do CLV 😊 Uważasz, że takowe przedsięwzięcia są ważną częścią Wattpada?

W: Ja generalnie jestem taką aktywistką z urodzenia oraz osobą rozpiętą między dwiema skrajnościami: silną potrzebą własnej przestrzeni oraz, niemal równie intensywnym, zapotrzebowaniem na kontakty społeczne. Dlatego kocham kiedy zapada noc, gasną świata, a ja zostaję z ekranem komputera czy telefonu, na którym dzięki potędze wyobraźni powołuję do życia kolejny mikroświat. Jednak równie mocno uwielbiam rozmawiać z ludźmi, dzielić się choćby przemyśleniami i żartami, zadawać pytania i udzielać odpowiedzi. A do tego wszystkiego wierzę w różne inicjatywy wspólne, do których przykładają rękę więcej niż dwie osoby, bo nie wszystko dajemy radę przeprowadzić w pojedynkę.

Zasadniczo CLV w mniejszym lub większym stopniu adresuje wszystkie te potrzeby, czegóż zatem chcieć więcej, prawda? Chyba tylko, żeby grupa nadal się rozwijała i była miejscem tyleż inspirującym, co wspierającym i bezpiecznym dla autorów Wattpada.

D: Świetnie, że tak sądzisz. Też pragniemy, aby grupa się rozwijała i dokładamy wszelkich starań, żeby tak było 😊 Rozmawiałyśmy na temat Twojej twórczości, więc teraz zapytam - czy śledzisz twórczość innych osób? Jeśli tak, to jakie Wattpadowe książki poleciłabyś czytelnikom tego wywiadu?

W: Oj tak, oczywiście że śledzę, choć teraz mam oczywiście mniej czasu na czytanie prac innych autorów, skoro tyle mi go pochłania pisanie własnych.

Ale mam wielu ulubionych twórców na WP, aż sama nie wiem, kogo wymienić, bo wielu zasługuje na polecenie, dlatego wypowiem się o tych mniej znanych, a godnych uwagi, dobrze?

Przede wszystkim warto w mojej opinii zajrzeć do M-adzikson, która pisze opko pełne tajemnic, gdzie nic nie jest takie, jak się wydaje na początku. Pogłębiona zostaje strona psychologiczna bohaterki, sceny stoją czytelnikowi przed oczami jak żywe, a do tego nieco ciętego humoru.

Piękne i szalenie oryginalne fantasy pisze z kolei AstraCanti, u której znajdziecie absolutnie unikatowe universum serii "Noruk" i zupełnie niesztampowych, rozwalających system bohaterów.

Z wciąż nie dość docenionych prac, polecam także "Ulicę Przyjazną 8" od Missudi, świetnie napisaną komedię sytuacyjną z gatunku love/hate, przy której można się naprawdę zdrowo uśmiać. W dodatku należy ona do rzadkich powieści, osadzonych w polskich realiach. Moim zdaniem gotowy materiał do wydania w wersji papierowej.

D: Na pewno są one warte uwagi 😊 Zostaniemy jeszcze w temacie czytania. Która narracja przemawia do Ciebie najbardziej? I dlaczego akurat ta?

W: Jak jest dobrze poprowadzona narracja pierwszoosobowa w czasie przeszłym, to oczywiście czyta się to całkiem przyjemnie. Im więcej czytam, tym mocniej irytuje mnie narracja pierwszoosobowa w czasie teraźniejszym, nic na to nie mogę poradzić. Prawdopodobnie przez swój egocentryzm i swoisty brak dystansu, który siłą rzeczy prezentuje sobą bohater.

Generalnie najbardziej cenię możliwości, jakie daje narracja trzeciosobowa w czasie przeszłym. Wiele osób na WP jej nie lubi, jest nią zaskoczonych, a nawet rozdrażnionych (pamiętam taki komentarz do Mallaroy, które swoją drogą również uwielbiam).

To fakt, że bywa najtrudniejsza z nich wszystkich, tak dla pisarza, jak i czytelnika, ale daje zdecydowanie najwięcej możliwości płynnego zmieniania perspektyw, ukazywania danej sytuacji z różnych punktów widzenia. Odbieram ją jako najbardziej dojrzałą oraz wymagającą od autora niezłego warsztatu.

A poza wszystkim oferuje ona narratorowi błogosławioną wszechwiedzę! 😆

D: Dokładnie 😁 Preferujesz zakończenia pełne czy otwarte?

W: Dobre pytanie, hahah, i najwyraźniej cierpię w tej kwestii na rozdwojenie pisarskiej jaźni.

Otóż począwszy od zakończenia mojej pierwszej powieści marzę o napisaniu zakończenia otwartego, a wręcz zafundowania czytelnikom czegoś w rodzaju mocnego cliffhangera.

W drugiej nawet takie rozwiązanie zastosowałam. Ale cóż, kiedy po paru dniach zmagania się z wyrzutami sumienia wobec osób, które ją czytały i pokochały bohaterów, usiadłam by napisać dla nich epilog, heh. Ostatecznie zresztą jestem z niego bardzo zadowolona, bo bez domknięcia i wyjaśnienia pewnych wątków to jednak byłaby inna książka, zwłaszcza dla czytelników, którzy na moje szczęście nie mają dostępu do mojej zwichrowanej głowy i może trudno by im było sobie wyobrazić, jak to się wszystko mogło dalej potoczyć.

Teraz kończę trzeci projekt i no cóż, znów zmagam się z tą samą pokusą, więc zobaczymy, czy jej ulegnę? 😈

D: Zakończenia otwarte są intrygujące, jednak z perspektywy czytelniczki wolę mieć zaspokojoną ciekawości wiedzą tego, jak zakończyły się losy bohaterów i na jakie pomysły wpadł autor, bo one często bywają nieprzewidywalne 😄
Była mowa o zakończeniach, to teraz może o opisach. Wolisz krótkie opisy czy jednak długie i szczegółowe? Pytanie dotyczy dzieł tworzonych przez Ciebie, ale też tych, które czytasz.

W: Rozumiem Cię co do zakończeń, mam identycznie i dlatego mimo licznych pokus, staram się zaspokoić moim czytelnikom ich słuszny głód wiedzy o dalszych losach bohaterów.

Co do opisów, to zdecydowanie wolę jak są, niż jak ich nie ma oraz jak są bardziej szczegółowe niż mniej. Przy czym nie mam na myśli czegoś w rodzaju: "budzę się, otwieram oczy, siadam, stawiam stopy na podłodze, idę do łazienki, odręcam wodę pod prysznicem, nakładam żel kokosowy na gąbkę", a zetknęłam się z takimi na WP.

Wolę opisy dobrze napisane, z których wynikają ważne informacje, przede wszystkim o świecie przeżyć, uczuć, myśli i zmagań wewnętrznych bohatera. Oraz o danym universum.

Gdy takich nie ma, to nazywam opko "szkieletowym" i pozostaję z dużym niedosytem. A czasem szkoda, bo autorzy miewają świetne pomysły na fabułę.

Jednak w takim wypadku zawsze warto poświęcić więcej czasu na rozwinięcie pomysłu oraz zbudowanie danego universum, także przy pomocy opisów.

Dialogi się czyta łatwo i przyjemnie, zwłaszcza jak są dynamiczne i zabawne. Niestety, bez opisów nie można mówić, że mamy do czynienia z literaturą z prawdziwego zdarzenia, IMHO.

D: Zgadzam się z Tobą w 100%. Są jakieś elementy w książkach, które uważasz za nudne lub zbyt przerysowane?

W: Zdaję sobie sprawę, że to, co dla mnie może być nudne bądź przerysowane, dla kogoś może być tym, po co ta osoba otwiera książkę czy odpala WP, haha, no ale spróbujmy.

Otóż pierwszą jest nagminne mylenie bycia cool, odwagi i brawury z chamstwem i arogancją, a nawet z patologią. Domyślam się, że autor ma taką fantazję albo i sam chciałby wreszcie przestać się czaić i mieć odwagę powiedzieć, co chce i zachowywać się zawsze, jak mu pasuje.

W porządku, sama uwielbiam dobrze napisanych bad boyów czy silne, pewne siebie dziewczyny i uczę się tworzyć takich bohaterów. Ale staram się bardzo, żeby ich zachowania, choć może prowokujące albo irytujące dla innych, miały pewną klasę i sens, a nie sprowadzały się do idiotycznych przepychanek albo patologii, jak to czasem bywa w opkach, które z miejsca przestaję z tego powodu czytać.

Druga rzecz dość się wiąże z pierwszą, a mianowicie powszechny zachwyt dla toksycznych relacji i w ogóle dla zła oraz zbrodni na WP. Owszem, toksyczny związek może być pochłaniający, ale jeszcze bardziej wyniszczający, czasem aż do złamania komuś życia. Dlatego wolę, gdy jest przedstawiony jako faza w życiu bohaterów, a nie ich największe życiowe osiągnięcie. To nieprawda, że drań kocha najbardziej, natomiast jeśli jest psychopatą to najbardziej może Cię skrzywdzić. Podobnie przestępca, powiedzmy to sobie jasno.

No i ostatnie, czyli kompletnie nierealistycznie przedstawiany seks, a zwłaszcza tzw. pierwszy raz. Fantazje są fajne, jasne, ale zastanawiam się, jak wiele czytelniczek, a czasem są to naprawdę młode dziewczyny, niepotrzebnie się potem stresuje, czy im się uda zabłysnąć w łóżku tak, jak ich ulubionym bohaterkom? Albo jak się nie uda, co jest raczej normalne, to czują się gorsze i kiepskie jako kochanki.

No nie, do fajnego seksu potrzebne są odpowiednie warunki, relacja, w której czujemy się bezpiecznie i tak wiele czasu, ile nam trzeba, żeby nasze ciało nauczyło się czerpać z niego przyjemność. Nie powiem, że te wszystkie szalone orgazmy za pierwszym razem absolutnie się nie zdarzają, bo rzadko ale tak. Lecz w większości potrzebujemy się nauczyć, jak dochodzić. Piszę teraz scenę z pierwszym seksem bohaterki i mam nadzieję, że uda mi się ogarnąć temat, bo chyba tylko dwa razy widziałam realistycznie i ładnie napisane coś takiego na Wattpadzie.

Skoro już mowa o seksie w opkach to mam alergię na promocję szkodliwego rozumienia namiętności jako seksu, który nastąpił, bo chłopak "nie mógł jej się oprzeć". Wtedy to jest gwałt, nie namiętność.

A ciągłe ględzenie przez chłopaka, co to on by nie zrobił dziewczynie, jest raczej seksualnym molestowaniem jej, a nie czymś podniecającym. Jako kobiety nie musimy się zgadzać na rolę obiektu seksualnego, bo facet nie umie kontrolować swojej seksualności.

D: Napisałaś bardzo mądre słowa. Podpisuję się pod nimi obiema rękoma. Czy oprócz czytania Wattpada, zdarza się, że zaglądasz też do papierowych książek?

W: Dziękuję. Tak, oczywiście. Wyprowadzając się z Polski musiałam zostawić tysiące książek, ale najlepszych przyjaciół zabrałam ze sobą i nie zamierzam się z nimi nigdy rozstawać. Teraz czekają w kartonach na nowe półki, ale wciąż przybywa mi nowych, tyle że po angielsku.

Jednak nie ukrywam, że nie mam za wiele czasu na czytanie teraz, jakoś stale ciągnie mnie do WP, a najbardziej to do pisania, wiadomo 😅

D: Rozumiem 😁 Kilka książek zabrałaś, czyli muszą mieć wyjątkowe miejsce w Twoim sercu. Jakie tytuły papierowych dzieł byś poleciła?

W: Hahah, kiedyś było takie wyzwanie: 10 książek, bez których nie wyobrażasz sobie życia. Nigdy nie mogłam się w nim zmieścić, niestety, ale spróbujmy! Choć może skupię się bardziej na autorach?

Jak już chyba wspominałam, zawsze czytywałam klasyków i do dziś ich uwielbiam. Przede wszystkim więc polecam całą "Sagę rodu Forsyte'ów" Johna Galswothy'ego, oraz niemal wszystkie książki Lucy Maud Montgomery, którą kocham od dziecka. Do tego stopnia, że aż nabyłam dom na Wyspie Księcia Edwarda, w którym Maud kiedyś mieszkała i przeżyła największą miłość swego życia. Może kiedyś uda mi się tam zamieszkać na stałe, oto jaką die hard fan potrafię być! 😂

Wychowałam się czytając dobrowolnie "Chłopów" Reymonta i nie wyobrażam sobie życia bez tego tytułu. Polecam też genialną pisarkę polskiego dwudziestolecia międzywojennego, Polę Gojawiczyńską. Jej "Dziewczęta z Nowolipek" oraz "Rajska jabłoń" to literatura wstrząsająco prawdziwa psychologicznie i napisana przepięknym, precyzyjnym na pograniczu poezji językiem.

Do tego Ursula Le Guin i Andrzej Sapkowski, Orson Scott Carr z serią książek o Enderze. I wielu innych. A parę lat temu odkryłam świetną serię urban fantasy pt. "Gorączka elfów" pióra Karen Marie Moning.

Na tym poprzestanę, bo mogłabym tak w nieskończoność zapewne... 😆🤷🏻‍♀️

D: Wszystkie są na pewno warte uwagi. Ja z książek, które wymieniłaś znam jedynie te autorstwa Lucy Maud Montgomery i również jestem ich wielką fanką, ale zdecydowanie nie przebijam Ciebie 😂
Po sposobie w jaki mówisz o książkach widać, że są one ważnym elementem i nie wyobrażasz sobie, aby nie dekorowały Twoich półek. Na pewno jeszcze większą satysfakcją byłoby oglądanie własnych dzieł w sklepach. Chciałabyś kiedyś wydać książki, które piszesz na Wattpadzie?

W: Ojej, to zapraszam Cię do mojej serii Game! Jedna z Czytelniczek nazwała ją "współczesną wersją Ani z ZielonegoWzgórza" i pochlebiam sobie, że zasłużenie.

Osoby LMM, Hermana Learda oraz Ani Shirley przewijają się przez strony tej historii, bardzo ważnym miejscem jest także Wyspa Księcia Edwarda, sama być może przekonasz się, dlaczego? Może czeka Cię kilka miłych niespodzianek 💚💙❤️ Btw, Maud nazywała Wyspę "ziemią szmaragdu, szafiru i rubinu", stąd taki dobór serduszek.

Co do wydania papierowego to niekoniecznie, przemyślałam to i nie widzę potrzeby ani sensu. Znam trochę realia rynku wydawniczego w Polsce, bez baaardzo dużych pieniędzy na promocję, a tych wydawnictwa nie chcą inwestować, żywotność książki na półce w księgarni to trzy miesiące, do tego miesiąc w koszu w Biedronce i już na przemiał.

A to przecież moje ukochane dzieci są! Wolę więc żeby wisiały sobie na WP i czekały na kolejne roczniki Czytelników, może im się spodobają i powiedzą coś ważnego o życiu i miłości? Po to przecież my wszyscy piszemy, prawda?

W dodatku szczęśliwie nie potrzebuję wersji papierowej swoich prac, żeby czuć się pisarką ani żeby moje ego poczuło się usatysfakcjonowane, lol. Już nią jestem, bo wiem, że napisałam kilka fajnych książek, które zdobyły sobie oddanych Czytelników. I to ich zdanie oraz kontakt z nimi się dla mnie liczy najbardziej. Jestem wielką fanką sekcji komentarzy na WP! 😁

D: Jeju, zachęciłaś. Wpadnę na pewno! 😄 Rozumiem Twoje zdanie, co do wydania książek i w pewnym stopniu popieram. Wattpad ma przewagę, właśnie dzięki możliwości komentowania, o której wspominałaś. Jeśli już o tym mowa to czy komentarze - spośród reszty śladów zostawianych przez czytelników, czyli gwiazdek i wyświetleń - cieszą Cię najbardziej? Odpowiadasz na nie? Czy oprócz tego integrujesz się jeszcze w jakiś sposób z czytelnikami?

W: Każdy ślad mnie bardzo cieszy, bo odbieram go jako "dziękuję" za naprawdę ciężką pracę i czas, wkładane w pisanie oraz liczę na lepszy algorytm WP, żeby mógł i chciał pokazywać moje historie nowym Czytelnikom.

Ale zawsze szczególnie czekam na komentarze i odpowiadam dosłownie na każdy, chyba że czasem nie dostanę powiadomienia, bo i tak się niestety zdarza.

Uwielbiam widzieć, jak Czytelnicy reagują na moje pomysły, na zachowania bohaterów, czy bawią ich żarty.

Czasem to ich komentarze bywają tak zabawne, że śmieję się w głos. Ale bywają też inspirujące i nie ukrywam, że już kilka razy skorzystałam z ich pomysłów. Najbardziej chyba lubię te z analizami motywów postępowania bohaterów i hipotezami na przyszłość.

No i te, z których wynika, że to, co piszę bywa dla ludzi ważne i potrzebne. Do dziś pamiętam komentarz Czytelniczki, że czytając Game "aż się samemu czuje ten smak pierwszej miłości". 🥰😍

D: Takie komentarze są cudowne 🥰 Twoi bliscy wiedzą, że piszesz? Jeśli tak - co uważają o Twoich dziełach? Podobają im się?

W: Wiedzą, ale jakoś nie czytają. Niekoniecznie ich tematyka młodzieżowa kręci, więc się nie napinam.

Natomiast mi kibicują i dają sporo przestrzeni na to, żebym pisała, zamiast czasem zajmować się innymi, nawet ważnymi rzeczami. I to jest bardzo miłe.

Często też słyszę, że przeczytają, jak już moje opka ukażą się na papierze, ale to już ustaliłyśmy, że nieprędko nastąpi (czyt. nigdy). 😂

D: Dobrze mieć takie wsparcie i zrozumienie w bliskich osobach 😊 Miewasz braki weny? Jak sobie radzisz w takich sytuacjach?

W: Tak, jestem szczęściarą, bez dwóch zdań.

Miewam okresy braku chęci/siły do pisania, przez co oczywiście tracę też wenę. W ciągu dwóch lat zdarzyło mi się to dwa razy.

Za pierwszym razem byłam zmęczona, pisząc jednym ciągiem trzeci tom mojej trylogii, a wszystko w ciągu pół roku. Wzięłam sobie kilka tygodni wolnego, wymyśliłam w tym czasie nowy tytuł i zaczęłam go pisać, jako odskocznię od poprzedniego. Który choć bardzo kochałam, to lekko się zmęczyłam życiem w tamtym universum. Pomogło.

Drugi raz nie byłam w stanie pisać dużo dłużej, bo bardzo źle zniosłam covid. Tutaj po prostu dałam sobie czas, oglądałam dużo Netflixa i czytałam. Na szczęście miałam zapas napisanych rozdziałów sprzed choroby.

W końcu jednak pomogła mi się zmobilizować świadomość, że kilka osób naprawdę czekało na ciąg dalszy tej historii. Zaczęłam od jednego rozdziału na tydzień, a z czasem znów się rozpisałam i dziś właśnie piszę chyba już ostatni rozdział 😅🥰

Reasumując, moje sposoby to odpoczynek, przekierowanie uwagi na nowy projekt oraz szukanie motywacji w Czytelnikach.

D: Czyli brak weny Ci nie straszny, bo wiesz jak sobie z taką przypadłością poradzić.
Wspomniałaś wcześniej, że masz wsparcie w rodzinie, nie krytykują, a wręcz przeciwnie - wspierają Cię w tym co robisz. Czy tak samo życzliwe są osoby z internetu? Spotkałaś się kiedyś z hejtem na Wattpadzie?

W: Absolutnie! Mam internetowych przyjaciół na całym świecie, znamy się od lat i wspieramy, czasem nawet podróżujemy do siebie, bywa że na inne kontynenty.

Nie widzę powodu, dla którego nie miałoby być podobnie na Wattpadzie. Przez prawie dwa lata tutaj zdobyłam grono super znajomych, które się zresztą stale poszerza. Z czasem nawet coraz bardziej już myślę o nich jak o przyjaciółkach niż tylko wattpadowych znajomych.

Dzielimy się swoimi sukcesami i problemami, pomagamy sobie na różne sposoby, dyskutujemy o sprawach z życia wziętych i oczywiście o swoich opowieściach, doradzamy sobie i szukamy nowych rozwiązań.

Jeśli chodzi o pisanie, to wśród koleżanek z Wattpada mam jeszcze większe wsparcie i zrozumienie niż od ludzi z reala, bo dzielimy ten sam los i doświadczenia jako pisarki.

Gdyby nie dwa lata pandemii oraz fakt, że mieszkam za granicą, myślę że co najmniej z kilkoma już byśmy się spotkały na żywo. W każdym razie moje zaproszenie dla nich wciąż jest aktualne!

Co do hejtu to raz czy dwa ktoś był dość niemiły w komentarzach, ale potraktowałam to jako wypadek przy pracy. Jestem pewna, że co najmniej jedna z tych osób cierpi na jakiś rodzaj zaburzenia, zresztą sama usunęła potem wszystkie niemiłe komentarze.

W sumie dużo bardziej przykre były dla mnie sytuacje, w których moje szczere albo i sarkastyczne, przyznaję, komentarze nie spodobały się kilku "najbardziej szanowanym autorkom Wattpada" oraz ich zaprzysiężonym fankom. Wtedy faktycznie mi się oberwało, no ale cóż, jak widać przeżyłam 😁

I teraz zdecydowanie wolę czytać świetnie napisane, choćby i niszowe opka niż te mające miliony odsłon, a cierpiące na brak sensu i urody. Na te drugie po prostu przestałam marnować czas, bo najuczciwszy nawet komentarz niczego nie zmieni, a i poczucie humoru z ich autorkami mamy zdecydowanie inne.

D: Bardzo dobrze, że trafiłaś na tak przyjazne osoby 😊 Jesteś pisarką już spory okres czasu, zdążyłaś wiele zaobserwować i doświadczyć, dlatego zapytam - według Ciebie pisanie to umiejętność nabyta czy talent?

W: O rany, a mnie się wydaje, że ja wciąż zaczynam! Przecież zaprzyjaźniłam tutaj ze słynną autorką, która jest na WP od 2014 roku, a ja dopiero od 2020! 😂

Co do pisania, to wydaje mi się, że oba czynniki są ważne. Nawet bardzo utalentowana osoba potrzebuje pracować nad swoim warsztatem i u niektórych, naprawdę dobrych autorów, widać ogromny postęp w zakresie ich warsztatu pisarkiego w miarę rozwoju kariery. Zarówno pod względem językowym, jak tworzenia bohaterów oraz interesującej, złożonej fabuły.

Zdecydowanie mniej wierzę w możliwość nauczenia się bycia dobrym pisarzem BEZ źdźbła talentu, niestety.

D: Dwa lata to może niewiele, ale widać, że działasz prężnie, więc w pewnym stopniu już masz doświadczenie 😄
Uważasz, że niezbędna jest odrobina talentu i należy go rozwijać, czy myślisz więc, że pisarz musi czytać, by napisać dobrą książkę? Czy jednak jest w stanie napisać coś fajnego, nie czytając żadnych powieści?

W: Oj nieeeee, to jest coś, co powtarzam wszystkim osobom, z którymi rozmawiam. To samo także napisałam w rozdziale z moim "przepisem" na wykreowanie ciekawego bohatera: KONIECZNIE trzeba czytać.

Najlepiej lepszych od siebie i nie tylko na Wattpadzie, lecz także klasyków. Ja niedawno zaczęłam pisać i czasem może trochę żałuję, ale z drugiej strony przez cały ten czas inwestowałam w siebie jako przyszłą pisarkę. Przeczytałam tysiące książek, często bardzo pięknych i mądrych, napisanych interesującym, zabawnym lub obrazowym stylem.

I nagle, gdy usiadłam do własnego opowiadania, okazało się, że mam skąd czerpać słowa, frazy, także rzadko spotykane. Że umiem zbudować kompletną historię, a nie tylko jej szkielet, że mam pomysły na różne eksperymenty stylistyczne, a moi bohaterowie są odbierani jako pełni życia i spójni psychologicznie. To wszystko byłoby niemożliwe bez tego, co sama wcześniej przeczytałam. Czytając inwestowałam w swoje obecne pisarstwo.

I powiem tak: nie czytając dobrych książek autor pozostaje wiecznie na poziomie Wattpada. Nawet jak udaje mu się wydać swoje opko albo je zekranizować, to niestety ciągle jest tylko Wattpad.

Dlatego taka jestem zawsze szczęśliwa, gdy udaje mi się tutaj znaleźć osoby, które piszą już Literaturę, a nie tylko opka wattpadowe. Niestety często bywają to opowieści kompletnie niszowe i mało "uznane", a różnica jakościowa jest jednak ogromna. I zdaję sobie również sprawę, że one są zbyt trudne dla większości odbiorów z WP, a bardzo chciałabym, żeby to się zmieniło.

D: Rozumiem 😄 Każdy pisarz na Wattpadzie chciałby dotrzeć do jak największego grona odbiorców. Często w tym celu decyduje się na polecenie swoich dzieł na tablicach innych użytkowników. Jaki masz stosunek do reklamowania się na tle platformie? Robiłaś to kiedyś?

W: Nie mam nic przeciwko temu, rozumiem właśnie, że każdy próbuje znaleźć swoich czytelników. Wolę jednak dostawać zaproszenia na priv, w sumie nawet nie wiem czemu.

Sama rzadko się reklamuję, ale wysłałam kilka zaproszeń, na priv właśnie, gdy spodobał mi się czyjś komentarz albo nick i sprawdziłam, że lubimy podobne rzeczy.

Nie ukrywam jednak, że nie mam na to za bardzo czasu ani ochoty, wolę pisać nowe rozdziały moich książek.

Dlatego decydowanie najbardziej się cieszę, gdy to moi czytelnicy polecają mnie znajomym lub na Twitterze i Facebooku, za co zresztą serdecznie dziękuję. W nich cała nadzieja, hahah!

D: Masz kochanych czytelników 😊 Jakie rady dałabyś początkującym pisarzom?

W: Tak, może nie mam ich jakoś bardzo wielu, ale ci, z którymi udało nam się zaprzyjaźnić, są super! 😍

Co do porad, to jeśli zamierzasz pisać na Wattpadzie, najpierw poznaj tę platformę, poczytaj, zostaw komentarze, stań się wartościowym członkiem tej społeczności.

A jeśli chodzi o pisanie w ogóle, to jak już wspominałam wyżej: dużo czytaj, zwłaszcza rzeczy naprawdę dobrych. Bądź ciekawy świata i ludzi oraz gotowy stale się uczyć i dowiadywać się czegoś nowego. Oraz - jeśli to dla Ciebie naprawdę ważne - nie przestawaj pisać.

D: Bardzo cenne rady dla każdej osoby, która dopiero wkracza w ten świat 😊 Oprócz pisania masz jeszcze jakieś pasje? Opowiesz trochę o nich?

W: Oh tak! Moją największą pasją jest oczywiście czytanie, zaraz za nim podróże i poznawanie nowych ludzi. Mam też to szczęście, że moja praca jako psychologa i psychoterapeuty też jest moją wielką pasją, z tym się nieco łączy kolejna, a mianowicie psychologia międzykulturowa.

Od jakiegoś czasu robię też zdjęcia, wcześniej rysowałam, haftowałam, robiłam na drutach. Generalnie mam sporo artystycznych zainteresowań. Do tego ogrodnictwo, zdrowe odżywianie, jazda na rowerze i kijki. Oraz kuchnia i kultura Japonii. Nie wszystko robię jednocześnie, na przykład teraz nawet nie mam roweru, ale te rzeczy lubią wracać.

D: Masz dużo ciekawych i różnorodnych zainteresowań 😊 Nasza rozmowa powoli dobiega końca. Osoby, które przeczytały wywiad i zainteresowały się Twoją twórczością, na pewno chciałyby śledzić Cię w Internecie, aby być ze wszystkim na bieżąco. Można znaleźć Cię na jakiś mediach społecznościowych? Jaką masz tam nazwę?

W: Dziękuję, wywiad wyszedł taki długi, że aż się obawiam, kto tyle będzie miał siłę i ochotę czytać, jestem straszną gadułą, niestety 😁

Co do mediów społecznościowych to mam z nimi dokładnie taki problem, jak z reklamą, heh. Owszem, założyłam sobie konto na IG, ale przyznaję ze wstydem, że rzadko tam publikuję, za to najłatwiej tam do mnie napisać na priv, zatem oczywiście zapraszam: cat_bialcovsky_wattpad.

Ale przede wszystkim mam nadzieję, że do przeczytania i napisania na Wattpadzie, na wildisthewind6 😍

D: Wywiad jest długi, ale niezwykle ciekawy 😄 Chcesz teraz kogoś pozdrowić?

W: Naturalnie! Serdecznie pozdrawiam wszystkich moich Czytelników i wattpadowych przyjaciół, a także osoby, które zawędrowały tutaj i udało im się dobrnąć do końca tego wywiadu rzeki, jesteście wielcy! 😁❤️

D: Dokładnie ☺️ Pozdrawiamy ❤️ Na koniec zapytam jeszcze - z kim w przyszłości z chęcią przeczytałabyś wywiad na profilu C'est la Vie? Możesz podać ich nicki, a nasi dziennikarze skontaktują się z tymi osobami 😁

W: Może właśnie z M-adzikson, Missudi oraz z nową autorką na Wattpadzie, czyli muchlinamucha? Każda z nich pisze bardzo dobrze w swoim rodzaju i wydają się być ciekawymi osobami.

D: Dobrze 😊 W takim razie dziękuję za przyjemną i długą rozmowę. Życzę Ci powodzenia w dalszym rozwoju na Wattpadzie, jak i życiu zawodowym oraz prywatnym 😄❤️

W: Mnie również było miło. Serdecznie dziękuję i wzajemnie życzę powodzenia Tobie osobiście, jak i całej grupie CLV. ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top