Wywiad z AstraCanti przeprowadziła Adalyn_Kinga

D - dziennikarka Adalyn_Kinga
A - AstraCanti

D: Dziękuję za możliwość rozmowy z Tobą, więc nie przedłużając, zacznijmy! Opowiedz mi o tym, jak zaczęła się twoja przygoda z Wattpadem i ile czasu już tu jesteś?

A: To ja dziękuję za przeprowadzenie tego wywiadu. Cóż... Czytałam na Wattpadzie od 2019 roku. Dopiero jednak od 2020 roku zaczęłam coś publikować. Na pierwszy poważny projekt zdecydowałam się zaś jeszcze rok później.

D: I dlaczego ją wybrałaś?

A: Platformę? Wattpad poleciła mi siostra. Pokazała mi opowiadanie, które jej się spodobało. Po tym zaczęłam sama pisać, bo zobaczyłam, że można to robić. Że pisanie jest nie tylko dla tych, co piszą obłędnie rozprawki i analizy wierszy.

D: Racja, nie są tylko dla tych osób. Sama jestem tego doskonałym przykładem. Mogłabyś powiedzieć, jak dokładnie zaczęłaś pisać?

A: Zaczęło się od notesu na koniec liceum. Próbowałam napisać kryminał z wątkiem mistycznym. Było to jednak zbyt ambitne przedsięwzięcie na moje umiejętności. Nie twierdzę, że teraz jest inaczej. Cały czas pracuję nad tym, żeby było po prostu lepiej. Wracając jednak do tematu… Powstało wiele malutkich projektów po kilka rozdziałów. Do czasu sprzed 2 lat moją jedyną czytelniczka była siostra. Doszłyśmy jednak do wniosku, że możemy puścić w świat jedno z moich opowiadań. I pojawiło się kilka dobrych słów... I to mnie uskrzydliło. Potem powstał mój pierwszy "poważny" projekt, który rok później opublikowałam... I tak to się zaczęło.

D: Hm, teraz mnie zainteresowałaś tym poważnym projektem. Powiesz mi coś więcej o nim?

A: Ten projekt jest całą serią... Ale wiadomo jak to jest z planami XD. Wszystko może się zmienić… Seria Noruk ma już jednak dwie części z planowanych pięciu, więc chyba nie jest najgorzej.

D: A o czym opowiada? Zdradzisz nam kilka smaczków?

A: Seria Noruk to powieść fantasy. Opowiada o przygodach Aloisa Kershawa. Jest eseistą, chorym na serce, romantykiem i pechowcem. Dlaczego pechowcem? Bo raczej wzięcie w niewolę przez potężny, magiczny lud i to w czasie urlopu nie należy do szczęśliwych zbiegów okoliczności, prawda? 

Starałam się jednak wpleść w świat przedstawiony elementy dwudziestolecia międzywojennego, do której estetyki mam słabość. To zaś pogodzić z wyjątkową historią Wału Hadriana w formie Rzeki i sfinksami, których potencjał został niewykorzystany w literaturze.

D: Brzmi na trudne, więc życzę powodzenia! Czy masz jeszcze inne historie, o których mogłabyś opowiedzieć?

A: Trudne nie jest, tylko czasochłonne. Mogę wspomnieć o Lotarze Dygvinie, od którego to wszystko się zaczęło. Historia wampira z wyrokiem przymusowej resocjalizacji... Taka zabawa motywem, ale mam do niej sentyment. 

Podobnie zresztą wygląda kwestia "Wspomnienie Nieba", mojego one shota. Powstał on bardzo dawno, ale dopiero niedawno zdobyłam się go spisać. Stanowi relację z opowieści pieśniarzy o walce światła z mrokiem. Brzmi banalnie, ale starałam się tam zagrać symboliką Słońca, Księżyca, Gwiazd, a także wpleść przesłanie. Że wielkie katastrofy poprzedzają małe wypadki, ale też małe marzenie może też dać początek czemuś wzniosłemu.

D: A sytuacje, które opisujesz w swoich książkach, są prawdziwe? Wzięte z twoich życia?

A: Nie... Część wydarzeń inspirowane jest życiem albo znalezionymi, usłyszanymi gdzieś historiami, słowami, obrazami. Przeważnie jednak stanowią jedynie tło czy też narzędzia dla wyobraźni, której to daje upust, pisząc. Staram się jednak, żeby moje historie w wydźwięku były prawdziwe. Jak najbardziej prawdopodobne w danej sytuacji, nawet jeśli ma to miejsce w zmyślonym świecie. Rozumiesz, co mam przez to na myśli?

D: Tak, chyba tak, haha. W jakich gatunkach czujesz się najlepiej?

A: Fantasy, zdecydowanie. Lubię je jednak umieszczać w miastach i kreować światy, w których magia jest jedynie jego elementem, a jej istnienie nie wyklucza rozwoju technologii czy nauki. Ostatnio jednak eksperymentowałam z wątkiem kryminalnym w "Dziecię Nieba", drugiej części serii Noruk... I muszę przyznać, że nawet mi się spodobało.

D: Dość interesująco! Uważasz, że te gatunki przyciągają największe grono odbiorców?

A: Nie jestem pewna, czy największe. Jeśli nawet tak jest, nie kieruję się tym, planując fabułę. Jak już wcześniej wspomniałam, seria Noruk jest pisana z pewnym większym zamysłem. Wydarzenia, które mają tam miejsce nie są bezzasadne. Decyzje bohaterów przynoszą określone konsekwencje. Część z nich dobre, część z nich złe, a jeszcze inne spowodowane są czynnikami zewnętrznymi. A wszystko to dzieje się w pewnym porządku świata przedstawionego. I wierzę, że to docenią czytelnicy, którzy skuszą się zajrzeć do moich książek. Wartość historii, bohaterów, ich zachowań, opisów, a nie potencjał gatunku, w którym są napisane.

D: Hmm, masz rację i dokładnie Cię rozumiem. Z czego korzystasz, jeśli potrzebujesz pomysłów do swojej historii?

A: Ze wszystkiego, co tylko wpadnie w moje ręce. Z książek specjalistycznych, na przykład o zielarstwie, kryminologii, prawie albo astrofizyce. Czytam też prace o różnych okresach historycznych i kulturach. Niezastąpione są tu też wszelkie filmy dokumentalne  (te przyrodnicze, podróżnicze także). Przeglądam też różne zdjęcia oddające estetykę i nastrój danej powieści. Podczas samego pisania pomagam sobie jednak muzyką. Cała masą muzyki, jeśli mam być szczera.

D: Muzyka jest już chyba standardową odpowiedzią, haha. Na Wattpadzie również czytasz?

A: Ostatnio rzadziej, ale owszem.

D: A masz jakieś historie do polecenia?

A: Kto kojarzy pisarkę Inamourada to pewnie nikogo nie zdziwi, że polecam coś od niej. Szczególnie zapadło mi w pamięć "Goar - Dwa Księżyce". Może nie ma rozwiniętych opisów, ale historia sama w sobie ma potencjał. Podoba mi się też ujęcie tematu zmiennokształtnych, motyw plemienia, a także zamorskich podróży w ujęciu fantasy. W ramach zaś czegoś weselszego polecam "Czarnego Rycerza" skrybaArtura. Po prostu uwielbiam za pomysł, dialogi i bohaterów. Szczególnie pewnego szpiega o wielu twarzach… No i jeszcze ostatnie, ale nie najgorsze "A Game of Hearts" wildisthewind6. Jedną z nielicznych historii romantycznych, która mi przypadła do gustu. Za bohaterów, ale także za język i ogólny zamysł.

D: Z pewnością ktoś z twoich polecajek skorzysta! A masz jakieś książki papierowe, które lubisz?

A: Mam całą masę... Wiele z nich spisałam na moim profilu w opisie. Wszystkie to chyba by się tam nie zmieściły.

D: Wymienisz kilka?

A: No dobrze... To w taki razie z klasyków wymienię "Dr. Jekylla i Mr. Hyde'a" Roberta Stevensona, "Draculę" Stockera, "Ona" Haggarda, "Hamleta", "Makbeta" Szekspira, a także "Tajemnicę Dorożki" Fergusa Huime. "Dumę i Uprzedzenie Systemem", choć za błyskotliwość jej uwag, ponadczasowość niektórych obserwacji ludzkich zachowań czy humor, z którym zostały ujęte, można byłoby wymieniać i wymieniać… Z mojego ukochanego fantasy wymienię pierwsze trzy części "Dworu Cierni i Róż" Maas, całego "Okrutnego Księcia" Black, jak także 'Viriona" Ziemiańskiego. Za świat przedstawiony zaś dopisze jeszcze "Mroczniejszy odcień magii" Schwab jak także "Drogę królów" Sandersona. Przyznam jednak, że dopiero zaczynam, ale "Kłamstwa Lockeya Lamory" dobrze się zapowiadają.

D: Czy te książki motywują Cię jakoś do pisania? Bierzesz z nich swego rodzaju motywację?

A: Każda książka, którą czytam jest przypomnieniem, co jest w moim zasięgu, jeśli tylko dopiszę zdanie, akapit, rozdział... Nie mówię tu o publikacji, choć pewnie każdy skrycie marzy o swoim "dziele" w papierowej odsłonie. Dodają zarazem wiary, że ja też mogę tak pisać. Podwyższają też poprzeczkę, wskazują to, co można poprawić albo rozwinąć.

D: A co z brakiem weny? Miewasz je? Jak sobie z nimi radzisz?

A: Oczywiście... Chyba jak każdy... Nie czekam jednak na powrót weny. To nie tak, że nie ma różnicy w pisaniu, kiedy jest albo jej nie ma. Na pewno pomaga, ale kiedy jej brakuje, stawiam na determinację. Jeśli nie mam nastroju do ciągnięcia jakiejś sceny, biorę się za inną, nawet bardzo odległą. Ale wychodzę z założenia, że nawet akapit więcej to lepiej niż nic. A wiadomo, że i tak będzie trzeba do tego potem z powrotem przysiąść. Ale żeby mieć na czym pracować, trzeba najpierw to stworzyć. Jeśli jednak już potrzebuję weny wspomagam się przytaczaniem planu wydarzeń, albo elementami kojarzącymi się z fabułą pisanej historii. Aby zaś wejść w nastrój sceny, słucham muzyki. Pisanie nocą, albo bardzo wczesnym rankiem też niesamowicie pomaga - wtedy to się czuje, jakbym sama była w powieści :D.

D: I piszesz systematycznie?

A: Staram się, ale tak. Czasami to się nie udaje pomimo chęci. Przeważnie jednak motywacja wygrywa z lenistwem :D.

D: Dobrze to słyszeć, haha, u mnie lenistwo zawsze wygrywa. Dajesz swoje dzieła do przeczytania znajomym lub rodzinie?

A: Jeśli już to siostrze. To ona towarzyszyła mi od początku tej przygody i na razie się to nie zmieniło. Reszta rodzinki też mnie wspiera, choć już na innej stopie. :)

D: Masz oparcie w siostrze, to miłe, prawda? A co sądzisz o stwierdzeniu, że nie da się negatywnie ocenić twórczości przyjaciółki?

A: Oczywiście, że tak. To jasna strona posiadania rodzeństwa tak w ogóle… Nie uważam jednak, że prawdziwa przyjaciółka nie powie nic złego o pisaniu. Właśnie przez wzgląd na szczerość powie, co nie zgrzyta. Wiadomo, jest kwestia gustu i osobistych preferencji, ale raczej krytyka ze strony bliskiej osoby nie będzie motywowana czymś złym.

D: Rozumiem. Wróćmy na chwilę do twoich książek, a dokładniej to chciałabym się dowiedzieć, która z nich jest twoją dumą?

A: Z każdej książki jestem dumna. "Syn Północy" i "Dziecię Nieba" są jednak pracami, którym poświęciłam najwięcej czasu. Samym swoim istnieniem przypominają mi, co już udało mi się osiągnąć i co mogę jeszcze zrobić, jeśli zostanę wytrwała. Więc nie jestem z nich tylko dumna. Są dla mnie po prostu ważne.

D: A utożsamiasz się z bohaterami w nich zawartymi?

A: Utożsamiam się co najwyżej z niektórymi ich cechami. Staram się jednak, żeby mieli też swoje własne poglądy, a co za tym idzie, podejmowali decyzje, których bym sama nie podjęła. Nie chodzi mi tu o kontrast ze mną: "Ja robię tak, więc niech on robi inaczej", a jedynie konsekwencję względem ich kreacji. Bądź co bądź, to fantasy/fikcja, a nie autobiografia. 

D: W sumie ma sens, haha. I po dłuższym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że również jestem tej opinii. Powiedz mi jeszcze, czy masz w planach zaczęcie nowej książki (pomijając Twój poważny projekt)?

A: Mam całą masę pomysłów, które tylko czekają, aż w końcu się za nie zabiorę. Problem w tym (a może i nie), że pomysłów przybywa, a czasu już niekoniecznie :d.

D: A co z gwiazdkami, wyświetleniami i komentarzami na Wattpadzie? Jakie masz do nich nastawienie?

A: Myślę, że nie ma autora, który by się nie ucieszył, gdyby dostał gwiazdkę albo pozytywny komentarz. W końcu, jak to powiedział Seneka, "pochwała karmi sztukę". Kiedy się jest docenionym za pracę, która się włożyło, po prostu jest się uskrzydlonym. Co zaś się tyczy wyświetleń... Cóż... Staram się oddzielać kwestię popularności, algorytmu Wattpada, a wartości jakiejś książki. Bądź co bądź, nie mówię tu o mojej twórczości, na wszystko przyjdzie czas. A jeśli nawet nie trafi się na szczyt, to nic złego. Garstka oddanych czytelników, moim zdaniem, absolutnie wystarczy :D.

D: A hejt? Doświadczyłaś go?

A: Nie, spotkałam się jedynie z konstruktywna krytyką. Mam też nadzieję, że się z nim nie spotkam, choć to nie zależy ode mnie.

D: To dobrze, konstruktywna krytyka się przydaje. Czy osoba, która nie czyta książek ma szansę napisać dobrą książkę, która przyciągnie wielu czytelników?

A: To zależy od gatunku, w jakim chce tworzyć. Będzie miała na pewno trudniej. Nie twierdzę, że żeby pisać trzeba mieć potężne doświadczenie i obeznanie w literaturze. Ale czytanie prac innych może pokazać, w jaki sposób można operować słowem, rozkładać fabułę, forshadowing, dialogi... Albo pokażę, czego nie robić. Myślę zatem, że osoba, która zechce się podjąć książki takiego przedsięwzięcia, jakim jest pisanie książek, dojdzie do tego prędzej czy później, że warto czasami zajrzeć do historii innych. Ale muszę tu zaznaczyć, że nie chodzi tu o przymusowe czytanie kilku na raz albo każdej książki jaka wpadnie w ręce. Myślę, że jedynie te ksiàżki po które sięga się dobrowolnie, mogą coś wnieść. Tak jak ze słodyczami – nie przyniosą radości, jeśli będziemy się nimi objadać bez opamiętania. A czasami jeden cukiereczek, może smakować lepiej niż cała paczka czekoladek zjedzona na raz, o ile będzie zjedzony w odpowiednim momencie :).

D: Podoba mi się to porównanie! A jakie masz podejście do reklamowania się u innych twórców?

A: Myślę, że każdy sam powinien to w sobie rozważyć. Jeżeli ktoś pisze, że sobie nie życzy reklam, myślę, że należy to uszanować. Podejrzewam jednak, że są też tacy, którzy będą pamiętać siebie z perspektywy początkującego i pozwolą na to. To jest indywidualna kwestia do ustalenia z każdym z autorów z osobna.

D: A jakie Ty masz nastawienie?

A: Moja popularność nie jest na tyle duża, żeby zamieszczanie ogłoszeń przynosiło jakąś korzyść. Na tą chwilę mi to szczególnie nie przeszkadza. Nie chciałabym, aby moje konto było słupem ogłoszeniowym. Zdecydowanie bardziej wolę pisanie na priv w takich sprawach. Myślę, że taki osobowy zwrot bardziej przemawia na korzyść reklamującego niż kopia opisu opowiadania i linku.

D: W takim razie zaciekawiła mnie kwestia twojej integracji z czytelnikami. Jak to wygląda?

A: Cóż... Komentarze zawsze stanowią dobry początek pod jakąś rozmowę. Ale jak się to toczy potem? To już inna rzecz.

D: A zdarza Ci się, że czytelnicy pytają Cię o rady lub sami zaczynają z Tobą rozmowę?

A: Zdarza się. 

D: Może zmieńmy temat na coś ciekawszego! Czy w swoim długim już stażu masz jakieś rady dla początkujących?

A: Mam zaledwie 2 letni staż i muszę się jeszcze sporo nauczyć. Zauważyłam jednak taką zależność. Najlepsze rzeczy napisałam, kiedy nie stawiałam sobie dalekich celów. To znaczy, owszem, chcę napisać serię, ale na tą chwilę napiszmy scenę. Prędzej go skończymy i przyniesie nam to satysfakcję niż patrzenie za odległymi rzeczami. Poza tym... Nie ograniczać się do doktryny gatunku. Wiadomo, nie każdego musi fascynować miksowanie różnych elementów. Jeśli jest jednak inaczej, a komuś z tyłu głowy krąży myśl, że nie wyjdzie mu coś klasycznego... To niech sobie nie przycina tym skrzydeł. Rozwój sztuki jest następstwem właśnie przełamywania schematów, eksperymentowania… Kiedy coś nas jednak nuży, możemy sobie zrobić odskocznię, pisząc coś innego. Cokolwiek nam przyjdzie do głowy... Byle tylko przyniosło nam frajdę

D: Na pewno ktoś z nich skorzysta, dziękuję w ich imieniu. Niestety, powoli zbliżamy się do końca, ale przed tym jest jeszcze kilka pytań! Czy oprócz pisania masz też inne pasję?

A: Tak. Rysuję, a czasami nawet popełniam jakiś obraz farbami akrylowymi. XD Poza tym lubię pływać i jeździć na rowerze. Marzę o dalekich podróżach, ale dobrze mi się też spędza czas w ogrodzie. ^^ Ale tak... Rysowanie to to, co odciąga mnie od pisania.

D: Muszę się pochwalić, iż kilka twoich prac zdążyłam poznać. Są absolutnie świetne. Widziałam, że masz również kolejkę w grupie c_est_la_vie jako malarz, prawda? Opowiesz nam o niej coś więcej?

A: Ostatnio postanowiłam, żeby nie rysować tylko do szuflady. Tak więc zaangażowałam się w rysowanie na zamówienie w c_est_la_vie. Potrafię rysować wieloma technikami, choć najlepiej odnajduję się w rysowaniu z podkreślaniem konturów. Na razie miałam jedno zamówienie, ale jestem otwarta na więcej. 

D: Nasi czytelnicy z pewnością do Ciebie zajrzą, a może i ja się skuszę! Na koniec, możemy Cię znaleźć na innych mediach społecznościowych?

A: Bardzo miło mi to słyszeć. I jak najbardziej zapraszam. Jestem na Instagramie, Facebooku i Discordzie. Tam zaś pod nazwą "Astra Canti".

D: Wszystkich zapraszamy! Chcesz zobaczyć wywiad z innym twórcą? Kogoś pozdrowić?

A: Pozdrowić to chcę wszystkich moich czytelników i recenzentów. Szczególnie  GluedSky  wildisthewind6  skrybaArtura  Nietelaria  LeahBlackwolf. Chętnie zaś usłyszałabym co nieco od Nietelaria.

D: Aktualnie prowadzę z nią wywiad, haha. Wszystkich pozdrawiamy, a ja dziękuję Ci za tę rozmowę!

A: To ja dziękuję za ten wywiad!

D: Miłej nocy!

A: Dobranoc i do usłyszenia :).

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top