Na krańcu świadomości

Na krańcu świadomości:
https://www.facebook.com/nakrancuswiadomosci/

Witaj czy chciałbyś mi udzielić wywiadu?

Witaj, jasne!

Skąd się wzięło u Ciebie zainteresowanie tematem świadomego snu i OBE OOBE?

Szczerze mówiąc zawsze zastanawiało mnie to dlaczego w ogóle śpimy, jaki ma sens tkwienie przez 1/3 naszego życia w łóżku. Zadawałem to pytanie i szukałem odpowiedzi. Zdaję sobię sprawę z medycznych aspektów snu związanych z regeneracją organizmu, ale nie dawało mi to spokoju. Jeszcze wtedy na polskiej wikipedii a było to z 10 lat temu w 2009 wiele o śnie nie było. Conieco o fazie REM, głębokiej fazie snu dwa zdania i tyle. Czułem, że coś więcej kryję się pod naszymi marzeniami sennymi poza zwykłą regeneracją organizmu. Zacząłem więc brnąć dalej i skoro nie mogłem znaleźć satysfakcjonującego mnie wytłumaczenia naukowego poszedłem w parapsychologię, byłem wtedy nastolatkiem, plus minus 16 lat. Gdzieś w odmętach internetu znalazłem jeden, drugi artykuł o LD i tak to się zaczęło... Kwestia OBE przyszła do mnie znacznie później, chociaż już w wieku 15 lat przeczytałem książkę, która mną wstrzasneła. Nazywała się szumnie "100 lat badań nad śmiercią". Była naprawdę porządnie napisana, nawet przez jakiś brytyjski instytut "British society for psychical research (?)", tył książki zawieral obszerną bibliografię! Ta książka utkwiła mi w głowie i wykiełkowała dopiero w okolicach dwudziestki, gdy chwyciłem w swe ręcę najpierw książki Roberta Monroe, a potem zacząłem medytować.

Czy możesz opowiedzieć co się czuje w czasie takich sesji OBE?

Pierwsze moje świadome wyjście z ciała było czymś bardzo ciężkim do opisania ludzkim językiem. Pierwsza myśl, która mi przychodzi do głowy to - wyzwolenie. Ekstaza wyzwolenia z kajdan doczesności, czułem jakby w mój mózg, ktoś po prostu wbił strzykawkę z endorfinami i adrenaliną. Tuż jednak przed samym wyjściem doświadczam zazwyczaj tzw. wibracji. Są to wyczuwalne drgania wewnętrzne nie mające jednak objawów fizycznych. Czuję jak trzęsą się moje ręcę, jeśli jednak je wyciągnę przed siebie to mogę je nieruchomo utrzymać niczym chirurg nad stołem operacyjnym. Miewają one niskie częstotliwości i odczuwamy je wtedy wręcz w formie szarpania, a mogą przechodzić w stan wysokich częstotliwości, które objawiają się w pewnym momencie uczuciem ciepła. Z tego co wiem, mogą mieć znaczenie regeneracyjne dla organizmu (fizycznie). Towarzyszą temu często halucynacje audiowizualne, czasem mam wrażenie jakbym był struną, bądź kablem elektrycznym przez który przebiega prąd i słyszę nawet odgłosy jakie mogą wydawać dwie klemy akumulatora pocierane o siebie. W trakcie samego doświadczenia jednak po wyjściu towarzyszą nam odczucia zależnie gdzie przebywamy bądź się udamy podobne do tych co są w naszej czasoprzestrzeni, w wymiarze nam najbliższym, fizycznym, ziemskim. Odczuwamy emocje (często jednak spotęgowane), posiadamy zmysł wzroku, dotyku, węchu nie stwierdziłem, mamy nawet jakąś formę zbliżoną do tej, która często przedstawiana jest na filmach jako duch. Nasz umysł pracuje trochę jednak inaczej.

Czy uważasz że każdy powinien spróbować OOBE?

Każdy z nas go próbuje i będzie próbował. Wydaje się, że jest to nieunikniona konsekwencja naszej egzystencji, tak jak śmierć. Wraz z robieniem progresu w naszym życiu i "nadżyciu" (jako, że wierzę w reinkarnację) jedni powoli, inni szybko - zbierają doświadczenia, które prowadzą ich do odkrycia tego, że są czymś więcej niż tylko formą fizyczną.
Każdy z nas prawdopodobnie co noc doświadcza nieświadomego OBE, bądź świadomość doświadczenia jest ograniczona, Robert Monroe opisuje w swojej książce wymiar w którym widzi ludzi śniących i ich opisuje. Więc każdy z nas prawdopodobnie próbuje OBE czy tego chce, czy nie chce. Od niego zależy czy chce wiedzieć i poszerzyć świadomość na tyle by zrozumieć naturę tego zjawiska. Ja od dawna bardzo tego chciałem, no i masz babo placek. Doświadczyłem. Wydaje się, że ta dusza, ten pierwiastek duchowy jest w każdym z nas, tylko na różnych głębokościach. Jedni dobywają go szybciej, inni wolniej. Każdy z nas jest inny, mimo, że w gruncie rzeczy jesteśmy tym samym. Czy warto próbować? Ja uważam, że warto. Staram się w zyciu sięgać częściej po czerwoną pigułkę niż niebieską. Świadomość OBE i procesów z nim związanych może być przytłaczająca i tak w moim przypadku była obkupiona krwią i potem. Nie robię z siebie męczennika, ale chciałbym każdego ciekawskiego ostrzec, że OBE to nie tylko "różowy miś, ani kwiaty", czasem też "diabeł rogaty".

Czemu wierzysz w reinkarnację?

Wydaje się iż wszystko co nas otacza jest drganiem, falą, wszystko krąży w mniejszych i większych cyklach, większych i mniejszych częstotliwościach. Nawet mój komputer, który leży teraz na wydaje się nieruchomym stole drży razem ze stołem - wyjaśnia to mechanika kwantowa, wszystkie atomy drżą, sieci krystaliczne drżą, wszystko jest w jakimś ruchu, pętli, bez przerwy, wydaje się iż wiecznie. Narysuj linię prostą (oś x), która miałaby przedziałkę w postaci twoich lat, oraz y która stanowiłaby o twojej wydajności. Zacznij rysować kreskę w św spekulować, że to koniec, zostajemy unicestwieni, zjadają nas robaki i tyle. Mając jednak na uwadzę cybernetykę i to, że praktycznie NIC w przyrodzie się nie marnuje, a także to, że wszystko drży i jest falą to gdzieś musi być dołek tej fali naszego życia skoro narysowaliśmy górę, umówmy się "półokręg". Gdzie jest dolny "półokręg". Dolny półokręg wg. mnie zaczyna się po śmierci i on też ma swoje maksimum wydajności w tamtym świecie (gdziekolwiek on jest), a następnie zbliża się do punktu  0 na osi X i zaczyna się kolejne życie. Tak trochę matematycznie, kulawo, bo matematykiem nie jestem, ale mam nadzieję, że czytelnicy zrozumieją to co chciałem przekazać. Ta fala życia nie jest sinusoidą, nie jest idealna, ma załamania, dołki, górki, jak wykres akcji na giełdzie, ale jak oddalimy perspektywe, ma wymiar falowy, drgania, zauwżamy schemat.

Czy wspomagasz się jakimiś substancjami żeby osiągnąć OOBE?

Zawsze mam ochotę zaczynać zdanie przy tematach duchowych od "wydaje (mi) się", jako iż są to moje przemyślenia, subiektywne, nie są potwierdzone naukowo, dlatego też wybacz za nadużywanie tego słowa. Wiele jeszcze przed ludzkością badań nad tym zagadnieniem i okalającymi go tematami...
W swoim życiu miałem okazję próbować i słyszeć o różnych substancjach naturalnych i syntetycznych wywołujących OBE. Uważam jednak, że mimo wielu dobrodziejstw płynących z używania sunstancji np. pokroju psychodelików (LSD, DMT, psylocybina etc.), dających wgląd, uchylających rąbek Wielkiej Tajemnicy, jaką jest nasze życie, to jednak prawdzie OBE, najlepsze OBE jest indukowane naturalnie, przez nasze wewnętrzne "narkotyki", a jest ich cała masa i rozwodzę się o tym w jednym z moich artykułów na blogu. Wg. mojego doświadczenia - wszelkie substancje psychoaktywne stosowane do indukowania OBE to miecz dwusieczny. Z jednej strony dają one wolność, uwalniają nasz umysł i pokazują możliwości, z drugiej pętają nas i prowadzą czasem wbrew naszej woli. Wg. mnie to droga na skróty, ale uchylenie rąbka może dać nam motywację do działania "na trzeźwo" (dlatego jestem niejako umiarkowanym popularyzatorem psychodelików, jako podejścia chemicznego do naszej duchowej natury). Śmieję się, że to trochę tak jak z kobietami w burkach. Możliwe, że jako facet nigdy bym do takiej nie podszedł, ale jeśliby odsłoniła chociaż rąbek tego czy owego, zanęciła, zakokietowała delikatnie to być może moja wyobraźnia na tyle zaczęła by pracować, że zacząłbym ją podrywać, zamiast przechodzić obojętnie. Psychodeliki właśnie tak na mnie działają. Zaznaczam, że zacząłem swą przygotę z OBE znacznie wcześniej niż w ogóle usłyszałem o tych substancjach. Aktualnie mimo, że próbuję ich do tej pory to mają one żaden, bądź niewielki wpływ na mój rozwój pod kątem OBE. Są one jednak równie głebokim przeżyciem mentalnym, ale jednak nawet przy dużych dawkach ich możliwości operują na poziomie węższym niż zakresy na jakich może działać OBE. W tej chwili nie wspomagam się żadnymi substancjami psychoaktywnymi do osiągania stanów wyższych świadomości, uważam, że jeśli już to raczej blokują one lub przeszkadzają osiągać mi te stany.

Czemu zdecydowałeś się na opisywanie swoich doświadczeń?

Złożyło się na to wiele aspektów, na pewno jednym z nich jest to, że po prostu lubię tworzyć, bawić się słowem, pisać. Jest to dla mnie przyjemność. Z innej strony zaczynałem po prostu czuć natłok mysli i przemyśleń, chęć podzielenia się z kimś moimi doświadczeniami, ktore uważam, że są absolutnie niestandardowe. Szukałem zrozumienia wśród innych, jako, że jestem trochę osamotniony w tym co robię. W związku z natłokiem myśli chciałem także nie zapomnieć wielu rzeczy, tak więc zacząłem je po prostu spisywać. Mam marzenie wydać kiedyś książkę wraz z opisem moich doświadczeń i ich analizą, przyczynić się do popularyzacji tematu OBE, a może i nauczać o życiu duchowym, jak je rozwijać inne osoby, inspirować, otwierać oczy. To jednak pieśń przyszłości, ale każdego dnia stawiam co raz dłuższe i szybsze kroki w tym kierunku.

Jak inni ludzie patrzą na Ciebie jak im opisujesz swoje przeżycia?

O, akurat jestem dość świeżo po napisaniu feleitonu na ten temat, posłużę się więc cytatem, który uważam jest wyjątkowo trafny. " Będą się podejrzliwie na Ciebie patrzeć, doszukiwać się kłamstwa, szarlataństwa, obłąkania, opętania, choroby psychicznej, satanistycznego rytuału.
Zanegują w swojej głowie, nie dopuszczając milimetra myśli o tym, że istnieje taka możliwość, bądź zupełnie pominą w swoim procesie myślowym, tak jakbyś nic nie powiedział. Możliwe, że Cię ośmieszą, co grzeczniejsi popukają się po głowie w myślach. Pomyślisz, że masz schizofrenię, potrzebujesz pomocy psychologa, coś jest nie tak z twoim ciałem - fizycznie (bo i tu są dość szerokie spektra objawów). Garść zrozumie, posłucha, pokiwa głową, bądź powie, że sama doświadczyła takich stanów. Część z ukrycia, przez fake konta, przez VPN (no dobra, może bez przesady, ale rozumiecie o co mi chodzi) - chroniąc swą tożsamość, karierę, stanowisko, posłucha, bądź odczyta w tajemnicy przed innymi, ze strachu, że zostaną poddani sądowi skorupkowemu w składzie sędziowskim ich własnych znajomych, który orzeknie o ich śmierci cywilnej. Część czuje minimalnie, gdzieś w głębi swojej duszy na dnie, że wszystko to co widzi nie jest do końca tym czym się wydaje, zaczyna szukać sensu, odpowiedzi na pytania. I taką osobą kiedyś byłem ja. To mnie popchnęło, chciałem sprawdzić, dotknąć, polizać, powąchać.".

Czy spotkało Cię coś strasznego w czasie sesji OOBE?

Co oznacza strasznego? Rozumiem, że coś negatywnego, coś co wpłynęło na mnie negatywnie w moim subiektywnym odczuciu. Cała tematyka OBE, a także związanego ściśle z nim paraliżu sennego jest dość straszna :). Dlatego iż jest to coś obcego, nieznanego, niepewne stąpanie po grząskim gruncie, nie wiemy czego się spodziewać, "błądzimy często po ciemnym lesie obserwując tylko od czasu do czasu obserwujące nas oczy spomiędzy zarośli". Do czasu gdy coś jest nieznane, zupełnie obce, możemy je odbierać jako straszne i tak też odbierałem część z zjawisk, które mnie dotykały. Były one dla mnie czymś negatywnym, aktualnie wiele jednak z tych "negatywnych" ówcześniej zjawisk zmieniłem w pozytywne. Czasem jest tak, że to właśnie problemy, coś negatywnego, złego nas najbardziej buduje i hartuje. W OBE póki co nie doświadczyłem strasznych esktremów, natomiast zdarzały się one podczas paraliży sennych i tutaj szerokie spektra zjawisk niewyjaśnionych dla mnie nawet do tej pory się wydarzyły. Począwszy od osób trzecich, które rzekomo coś ode mnie chciały gestykulując, bądź przekazując mi treści telepatycznie, po kształy, cienie, błąkające się koło mojego łóżka niewiadomego pochodzenia. W OBE - jak w życiu. Możemy spotkać wspaniałe osoby, a możemy spotkać złodzieja z nożem w ręku, gdzieś w ciemnym zaułku, który chce od nas portfel. Dlatego na każdą podróż musimy być przygotowani mentalnie, jak na wyjazd. Trzeba zabrać plecak, wygodne buty, prowiant - a w tym wypadku zabezpieczyć się mentalnie przed ewentualnymi atakami. Wszystko jest do zrobienia. Nie ma przeszkody, której nie da się przeskoczyć, a przynajmniej takiej jeszcze nie doświadczyłem.

Możesz coś więcej powiedzieć na temat paraliżu sennego?

Paraliż senny ( w skrócie SP - od sleep paralysis) to dla mnie moment potencjalnego styku z moim odbiorcą do którego chcę dotrzeć, punkt od którego łapiemy wspólnie nić Ariadny, punkt w którym zaczynamy rysować kreskę od pierwszej kropki. Do rzeczy.
Posłuchajcie...
Istnieją naukowe badania poświadczające iż przeciętnie conajmniej raz każdy z nas przez całe swoje życie przeżywa SP. Jest to na tyle piętnujące, emocjonujące wydarzenie, które dla niektórych przez całe życie pozostaje zagadką, a które pamiętają do końca swojego życia mimo upływu lat, że w momencie gdy opisuję tym osobom jeszcze nieświadomym tego co usłyszą swoje doświadczenie SP to coś miedzy nami klika. Zaczynają one drapać się po głowie i z radością, żywo obwieszczają, że doświadczyły tego samego. Zaczynam opisywać swoje doświadczenia z SP i uwiarygadniam w ten sposób częściowo dalszą część swoich opowieści i wnioski wysnute z SP. Złapaliśmy ze sobą kontakt, zdobywam spory kredyt zaufania (za co dziękuję!) opowiadając dalszą część historii. Już nie jestem kolejnym bajkopisarzem, a to co mówię ma dla tych osób logiczny sens i nie jest oderwaną od rzeczywistości bajką o duchach i wróżkach zębuszkach...
Paraliż senny to zjawisko opisane dość szczegółowo naukowo. Można poszperać w wikipedii / innych źródłach i myślę, że o tym nie muszę się rozpisywać - od strony naukowej. Od strony nienaukowej jest to dla mnie punkt w którym jawa istnieje w balansie ze snem. Tzn. Leżę w swoim łóżku, swoim pokoju, mam oczy utkwione w swój sufit, ale jednak coś się nie zgadza, bo co w moim pokoju robi ta zakapturzona postać wyglądająca jakby przyszła z niewiadomo którego zakątka naszej galaktyki. Dostajemy tym w twarz. Myśleliśmy, że nie śnimy, ale... śnimy? ... coś się nie zgadza, dodatkowo towarzyszy mi uczucie obcości, świdrującej obserwacji, rośnie strach. Strach przed nieznanym. Strach w miejscu w którym czas przestaje biec liniowo. Dodatkowo nie mogę się absolutnie ruszyć z miejsca. Chciałbym coś powiedzieć, ale głos więźnie w gardle, chce uciekać, nie jestem w stanie. Przepraszam, że zwrócę się do twoich odbiorców i za to, że czasem nie zwracam się bezpośrednio do Ciebie, ale też do osób, które będą to czytać, mam nadzieję, że nie poczytujesz tego jako brak szacunku do Twojej osoby.

Czy zdarzyło Wam się być w życiu w tak bezlitosnej, bezsensownej, dramatycznej sytuacji? W obliczu zagrożenia, które przychodzi do Was niewiadomo skąd, jest nieuniknione, nie możecie z tym nic zrobić, czujecie się tak bezsilni wobec siły, tego rozpędzonego pociągu, który jedzie w Waszym kierunku, w momencie gdy jesteście przywiązani do szyn. W jednych z tych SP czułem się właśnie tak. Jakbym leciał samolotem w kierunku oceanu. Kapitan dawno odpuścił wolant, bo urwało skrzydło, maski tlenowe dawno wypadły z podsufitek i od kilku chwil brakło w nich tlenu! Spadacie pionowo w dół, cały czas. Nikt nie przyjdzie Wam z pomocą i nie przychodzi. Co robicie? Modlicie się? Przyjmujecie pozycję embrionalną? Wysyłacie smsy do ukochanych, że ich kochacie? Ja wybrałem modlenie się (z braku laku, chwyciłem się niczym tonący brzytwy, nie byłem wtedy jakoś bardzo wierzącą osobą)... W życiu dobrze sobie radzę, jestem sprytny, inteligentny, zawsze znajduję wyjście z nawet najgorszych tarapat i potrafię zachować zimną krew w tych krytycznych chwilach, nawet, gdy tryska mi krew z świeżo rozciętej na pół ręki (true story)... Uwierzcie mi na słowo. W tamtym momencie ta skłonna pokonać każdą barierę w życiu osoba zaczyna się modlić i błagać, by to się już skończyło, by koszmar się skończył... Koszmar odchodzi, być może się tu egzaltuję, a może jestem tchórzem i panikuję. Nie rozgryzłem tego do końca jeszcze, może to mix wszystkiego. Z grubsza jednak połapałem już o co chodzi z SP i są one ważnym elementem gry w OBE, pewnym milestonem w naszej wiecznej wędrówce... Nie dla każdego muszą one przybrać tak dramatyczny obrót! I nie zawsze taki przyjmują. Czasem są zupełnie neutralne tzn. nie towarzyszy im uczucie obserwacji nas, przez coś, co opisuję jako dla mnie negatywne, niekomfortowe. Nie określiłbym ich jednak jako przyjemne. Cóż, nie każda lekcja musi być przecież przyjemna... Co więcej, zauważyłem, że w życiu często te krytyczne, niekomfortowe sytuacje najwięcej nas uczą... Pozwolę sobię ten fragment wywiadu wyciąć na mojego bloga.

Czy chcesz coś przekazać osobą które by chciały sprubować wejść w stan OOBE?

Chcę ludziom przekazać, że OBE to nie tylko tania sensacja i historie o duchach. To coś znacznie więcej, to coś co definiuje naszą egzystencję, to coś co drzemie w każdym z nas. To coś co pomaga odpowiadać nam na pytania: "skąd jesteśmy?", "dokąd dążymy?", "kim jesteśmy?". Nie zamykajcie się na doczesność, żyjcie, uczcie się, czytajcie, zdobywajcie doświadczenia, a na pewno będzie Wam dane przeżyć te wspaniałe podróże i doświadczenia, które oferuje OBE. Uwierzcie w to, że nie jesteście tylko skórą i kośćmi. Czeka na Was cały wszechświat do odkrycia! Załóżcie hełm z odwagi, buty z nieustępliwości, plecak pełen pokory i czerpcie z życia!

Dziękuję Ci za wywiad.

Również dziękuję! Życzę zasięgów i powodzenia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top