Latawiec

Wychodzę na plac zabaw

mam lat dwadzieścia parę

każdy trzyma swój latawiec

inne są tak lekkie

kolorowe

pociągające

mój jakby gorszy

ciemniejszy

mniej atrakcyjniejszy.


Korzystam z okazji

gdy wszyscy otwieramy dłonie

mamy łapać swoje

ja trochę łamię zasadę

na swój nie zwracam uwagi

cóż, mały

już mnie nie kręcisz.


Mam je wszystkie!

Są cudowne

są piękne

ale nie da się wszystkich swobodnie puszczać na wietrze.


Uświadamiam sobie

że to nie moje latawce

więc oddaję

każdemu jego własność

i dochodzi do mnie

że ściskam w dłoni powietrze.


Inni idą dalej

rozwijać skrzydła latawca

w nowych już miejscach

a ja czekam

aż wróci do mnie moja zguba.


Mija lat trzydzieści

a ja nadal nie ruszam z miejsca

czekam na niego, a wiem

że nie wróci.


Nie mogę pojąć swojej głupoty

szukałam nowych

a teraz on się na mnie obraził

może znalazł kogoś, kto nie rozglądał się wokół

kto chciał jego

zamiast innych.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top