29. Serce

Stanęłam razem z bratem przed pałacem na wyspie. Spojrzałam w górę kolejny raz podziwiając coś, co zostało stworzone w bardzo szybkim czasie. No tak, Sindria to nadal młody kraj. Sin stworzył go w kilka lat dzięki swojemu sojuszu z siedmioma krajami. Tylko to nie czas na wspominanie. Szybkim krokiem weszliśmy do środka mijając strażników, którzy od razu nam się skłonili.

- Zmień strój. - powiedział szybko patrząc przed siebie.

- Ah. - mruknęłam, na co mój ubiór się zmienił. 

Zwiewne spodnie zmieniły się w czerwoną spódnicę, która powiewała na wietrze. Nie miałam też moich bandaży na piersi, tylko czerwoną bluzeczkę, odsłaniającą brzuch. Mój biust poczuł się wolny, na co odetchnęłam głęboko. Nie mam go małego, ale przez bandaże tego tak bardzo nie widać. Mimo moich innych ubrań nadal zostawiłam swoje bose stopy. Włosy zaczęły się same pleść w luźnego warkocza, zostawiając kilka kosmyków wokół mojej twarzy wolnych. Moje łańcuchy również zniknęły, zostawiając teraz na mnie złotą biżuterię.

- Cesarz Kou pewnie się już spodziewa mojej wizyty. Lepiej będzie popłynąć tam statkiem, niż skorzystać z portalu. Nie powinien wiedzieć jakimi zdolnościami władasz. Wystarczy mi jego syn, który wie o tobie wszystko. - spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, który sugerował wiele.

- Nie wiem o czym mówisz. - założyłam ręce na piersi, patrząc na otwierające się przed nami drzwi.

- Gołym okiem widać jak się na ciebie patrzy. Znając ciebie to pewnie mu zaufałaś i wie kim jesteś. Na pewno się wystraszył. - zaśmiał się trzymając się za brzuch. 

- Wcale nie! - oburzyłam się.

- A więc jednak. - śmiał się dalej, na co odwróciłam ponownie wzrok.

- Ty pchło jedna...

Nasza dalsza droga była zachowana w ciszy, której ja nie chciałam przerwać. Starałam się nie powiedzieć nic, co mogłoby znowu go obrazić. Powinnam się czasami kontrolować, a nasze nie jedne docinki lub sprzeczki kończą się głównie naszym pojedynkiem. Nie spieszy nam się ponownie niszczyć kawałek pałacu lub ogólnie wyspy. Nie przepadam za odbudowywaniem zniszczeń. Wyszliśmy na zewnątrz na jeden z większych balkonów, gdzie często omawiamy różne sprawy. Balkon był zdobiony wieloma rzeźbieniami, jak prawie cały pałac, do tego mnóstwem roślin i lamp pomiędzy nimi. Do balustrady prowadzi wzorzysty dywan, gdzie również stoi ciemny stolik i cztery krzesła. Jedno z nich było już okupowane przed naszego ojca.

- Tato, Sin znowu mi dokucza! - założyłam ręce na piersi i usiadłam obok taty.

- Sin nie dokuczaj siostrze. - westchnął zmęczony.

- Przecież nic nie zrobiłem! - usiadł obok mnie. - To ona zaczęła.

- Synu, znam cię od twojego urodzenia. Ty zawsze zaczynasz. - spojrzał na niego z lekkim uśmiechem, doskonale widząc co się dzieje. - Skoro skończyliście zachowywać jak dzieci, to zacznijmy w końcu. Musicie mieć jakiś powód, skoro zakłócacie moją chwilę spokoju.

- Chciałam jeszcze pomarudzić, ale dokończę następnym razem. - teraz to ja westchnęłam.

- Ty jak zwykle swoje. - zaśmiał się Sin. - To dokończymy następnym razem, ale teraz trzeba wyjaśnić ojcu kilka spraw. - spojrzał na tatę poważniej. - Musimy się udać do cesarstwa Kou i będziemy się wybierać statkiem. Nie będzie nas długi czas, dlatego chcemy byś zajął się wszystkim. Jeszcze dzisiaj zajmiemy się wszystkimi procedurami. Jafar i Masrur będą za kilka tygodni razem z kilkoma naszymi przyjaciółmi. Jafar wyjaśni ci wszystko szczegółowo, my niestety nie mamy tyle czasu. - wyjaśnił w skrócie braciszek, co mnie zadowoliło, co ja nie musiałam tego robić.

- Znowu? Jestem przyzwyczajony o nocnych wypadach mojego aniołka do pewnego mężczyzny z cesarstwa Kou, ale że i mój syn się tam wybiera? No dobrze zajmę się... - przerwałam mu, kiedy dotarły do mnie jego słowa.

- Tato! 

- No co? Nie mów, że Sinbad o niczym nie widział? - zapytał zaskoczony, chociaż wiem jak w środku się śmieje.

- Oczywiście wiem o jej spędzaniu nocy u pewnego przyszłego cesarza. - ta cholerna pchła zaczęła się śmiać, a po chwili dołączył do niego tata. - Czemu się tak denerwujesz? Myślisz że ja nie odwiedzam żadnych kobiet w nocy? - śmiał się dalej trzymając się za brzuch.

- Zamknij się, ty pchło jedna! - warknęłam zła zakładając ręce na piersi. - Ty powinieneś w końcu sobie kogoś znaleźć na stałe, a nie co noc u innej! Nie jesteś już taki młody. Ojciec też chce mieć wnuki. - na moje słowa brat skończył się śmiać i zaczął patrzeć się na mnie poważniej.

- Nie niszcz mi młodości. Ty też możesz przecież miedz dzieci i jesteś starsza ode mnie, więc ty powinnaś pierwsza założyć rodzinę.

Na jego słowa musiałam się zastanowić. Oni oboje niewiedzą, że to nie możliwe w moim przypadku. Spuściłam lekko głowę będąc lekko przygnębiona z tego powodu. Nie chcę jeszcze zakładać rodziny i nawet nie mam z kim, ale co będzie w przyszłości? Co jeśli kiedyś bym chciała takiego życia? 

- Maria? - spojrzałam w bok na zmartwioną twarz taty. - Czy chcesz nam o czymś powiedzieć?

Wzięłam głęboki wdech, zastanawiając się jak dobrać słowa. Wiedzą kim jestem i pewnie zrozumieją. Pewnie będą smutni, ale zrozumieją.

- Wiecie kim jestem i wiecie też skąd pochodzę. Demony i Bogowie nie zachodzą w ciążę lub nie są w stanie kogoś zapłodnić. Nie posiadamy większości narządów ludzkich. - w moim ręku za pomocą magii pojawił się sztylet, który przystawiłam sobie do brzucha. - My się bardzo od was różnimy. Nie jesteśmy przecież ludźmi. - rozcięłam sobie brzuch, by pokazać im co kryje moje wnętrze.

- A więc jednak się różnimy. - powiedział zaskoczony tata, patrząc na moje wnętrzności.

Nie mam już narządów pokarmowych, które z wiekiem zanikają poprzez proces dorastania. Nie mam płuc, nie posiadam jelit, wątroby, większości narządów rozrodczych i tak dalej. Nie jestem człowiekiem, więc nie potrzebuje większości z nich. Ale jedna rzecz pozostała we mnie, która najbardziej odróżnia mnie od nich.

- Czy to jest... twoje serce? - zapytał zaskoczony brat, nie mogąc oderwać wzroku od tego dziwnego widoku.

- Ah. - mruknęłam niewzruszona, kiedy oboje z nich oglądało to co mnie najbardziej od nich odróżnia.

Moje "serce" to połączenie dwóch kryształów życiowych. Złota połowa za moją świętą stronę i druga, burgundowa, za moją ciemną stronę. Kryształ połączony jest wieloma węzłami z krwi z każdym kawałkiem mojego ciała. To on odpowiada za wszystko w moim ciele. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top