Cykl
Jest dzień, wszystko na świecie rozmazane w żółci słońca, wszystko jest przejaskrawione i jest to jeszcze gorsze, niż gdyby było szare. Ludzie głośno do siebie mówią, a po czasie już tylko wydają odgłosy. Wszystko hałasuje, zawsze jest coś, co masz zrobić.
Kiedy siedzisz w pokoju, w każdej chwili świat może nagle zacząć czegoś od ciebie wymagać. W każdej chwili może wlecieć przez okno upierdliwa mucha, albo przez drzwi człowiek.
W każdej chwili możesz zostać oceniony. Z każdej strony jesteś otoczony radosnym, nic nie znaczącym szumem. On nie jest w stanie wyleczyć kogokolwiek, on jest choroby przyczyną - wszechobecna farba.
Kiedy zapada zmrok, każdy jest wreszcie samotny. Mam gdzieś, że powinienem spać. Wiem, że to marnowanie czasu na dobry sen, ale jeszcze się zdążę kiedyś wyspać. Po co mi ta chwila głuchej ciszy, jeżeli niczym innym nie jest dzienny hałas.
W nocy nareszcie możesz mieć to wszystko bezkarnie gdzieś. Nareszcie nikt cię nie oceni, choć wyzbyć się tego cholernego echa ludzkich głosów, odbijających się wewnątrz czaszki jest czasami bardzo trudno. Nareszcie mogę po ludzku pomarnować życie.
Mogę usiąść przed komputerem i czuć się jak jedyny człowiek na ziemi. Mogę zacząć coś bazgrolić... Bo nie zmarnować życia to zmarnować je po swojemu.
Pamiętam, że jedną z moich pierwszych, zapisanych filozoficznych myśli było to, że jeżeli czegoś pragnę z serca, to nie powinienem pytać się rozumu "Czy", tylko "Kiedy"... Więc odpowiadam... w nocy, nie za dnia.
I know that it's a waste of time
Chasing in the dark...
But keep me in your clouded mind
'Til time ignites a spark...
// ta piosenka wchodzi najlepiej o północy, przy otwartym oknie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top