29
-"Weź się zamknij, to nie ma sensu. Dlaczego w ogóle taki jesteś?? Nie jesteś skibidi, więc nie obchodzisz mnie"
Niemcy westchnął, leniwie otwierając oczy z powodu jakiegoś dziwnego hałasu. Ziewnął i ponownie zamknął oczy, licząc na choć trochę więcej snu.
-"Nie masz tyle rizz'u co ja, i nie jesteś sigmą."
Niemcy zmarszczył brwi, próbując znów zasnąć. Głosy z pokoju obok stawały się coraz bardziej irytujące.
-"Jesteś niczym kibel."
Niemcy już nie wytrzymał. Otworzył oczy i zdenerwowany wstał z łóżka uważając, by nie obudzić Polski i spojrzał na godzinę. 6 rano!! Wyszedł z swojego pokoju i zapukał do pokoju lichtenstein'a, po czym wyszedł nie czekając na odpowiedź.
-Czy możesz przyciszyć to coś?? Jest szósta rano!
Lichtenstein spojrzał się na niego lekko zaskoczony, odwracając wzrok z telefonu.
-Okej. - zmniejszył głośność telefonu.
-w ogóle to co oglądasz, kible jakieś??? Skibidi toalety??
-Oglądam żart z skibidi toaletami,, a właściwie to tego w sumie nie oglądam tylko natrafiłem na to coś na YouTube shorts.
Niemcy wciąż był poirytowany.
-Dobra oglądaj co chcesz, tylko nie tak głośno!! Jest szósta rano, po co-
-EJ a tak w ogóle to mógłbyś coś dla mnie zrobić? - Lichtenstein odłożył swój telefon na biurko i wstał z krzesła
-Co? - Niemcy westchnął, wciąż zmęczony i niewyspany.
-Znalazłem jakąś kartkę wracając z szkoły, ale jest po angielsku. Przetłumaczysz?
-Dawaj to...
Lichtenstein uśmiechnął się i wyjął z szuflady kartkę, podając ją Niemcowi. Nie była znaleziona w drodze powrotnej ze szkoły, ale Niemcy nie musi wiedzieć o istnieniu tego opuszczonego miejsca.
-Hmm.. - Niemcy rzucił okiem - "Hey, I am someone. All I wanted to say that there's a hidden box under a violet tree. Don't ask what violet tree is, I'm sure future me will know. Message by Zo128"
-Co? - lichtenstein wytrzeszczył oczy.
-Cześć, jestem kimś. Chciałem tylko powiedzieć, że tutaj jest ukryte pudełko pod fioletowym drzewem. Nie pytaj się, co to fioletowe drzewo, ja z przyszłości będę wiedział. Wiadomość od Zo128 . - Niemcy przetłumaczył - Ta kartka ma chyba z dziesięć lat, tu jest data
-UKRYTE PUDEŁKO?? - lichtenstein krzyknął podekscytowany - okej, dzięki!!!
Niemcy nie rozumiał jego podekscytowania, jak miał znaleźć jakieś fioletowe drzewo które prawdopodobnie jest zwykłym drzewem w jakiś sposób ważnym dla autora listu? Jednak nie skomentował tego.
-Coś jeszcze ode mnie chcesz?
-Nie. - lichtenstein się uśmiechnął.
-W zamian za to możesz nie oglądać głośno tych filmów z youtube? - Niemcy wciąż poirytowany wspomniał o filmie z YouTube
Lichtenstein przytaknął, na co Niemcy opuścił jego pokój. Niemal od razu lichtenstein skontaktował się z swoim najlepszym przyjacielem z klasy, Luxemburg'iem z zamiarem rozmawiania o treści znalezionego listu.
Polska w tym czasie już nie spał, obudzony przez wcześniejszy krzyk Lichtenstein'a.
-Gdzie byłeś? - spojrzał się na Niemca, poprawiając swoje nieułożone włosy.
-u lichtenstein'a. Za głośno przeglądał telefon, przez co się obudziłem więc musiałem mu powiedzieć, aby przyciszył.
-Okej.. - Polska ziewnął - która jest godzina?
-6:37 rano.
-Co? Tak wcześnie?! I ty zamierzasz nie spać??
-Właśnie, że zamierzałem spać - Niemcy wszedł na łóżko - teraz nic nie powinno nam przeszkadzać.
Jednak w ciągu ułamku sekundy rozległ się kolejny irytujący dźwięk z pokoju obok, tym razem była to piosenka skibidi toilet... Lecz po paru sekundach całkowicie ucichła. Niemcy westchnął.
Polska spojrzał się na niego z uśmiechem.
W międzyczasie lichtenstein skończył przeglądać YouTube i wstał z łóżka, w celu pójścia obok biurka. Tam zaczął grzebać w szufladzie, przy okazji znajdując swój zagubiony samochodzik marki Mars. Ale to nie tego szukał. Z szuflady wyjął znalezione okulary i zaczął przyglądać się nim. Z boku, po dwóch stronach był jakiś dziwny symbol, którego znaczenia nie znał. Po chwili kciukiem otarł jedną szybkę i włożył okulary na nos. Oczekiwał czegoś fajnego, ale... Gdy otworzył oczy okazało się, że nic się nie zmieniło. A więc to są zwykle okulary i nic więcej...?
Lichtenstein westchnął i ponownie otworzył oczy, patrząc się na swoje dłonie. Później spojrzał się przed siebie i odruchowo się cofnął, prawie wywalając się na ziemię. Jego oczy poszerzyły się, a serce zaczęło bić szybciej z powodu strachu. Dzieciak nie spuszczał celu z oczu, stojąc i praktycznie się nie ruszając.
Nieznanemu do końca chłopakowi uśmiech zniknął z twarzy na widok reakcji dzieciaka, po czym nerwowo spojrzał się równie zszokowany, co sam lichtenstein.
Nie było wiadomo, kto pierwszy wykona ruch. Dwójka stała w bezruchu wpatrując się w siebie. Lichtenstein nie znał jeszcze Polski z widzenia, nie słyszał jego głosu. Nie wiedział więc, że stojący przed nim chłopak to duch mieszkający w jego domu i tym samym dobry kolega grający z nim w brawl stars. Polska był zszokowany gdyż na podstawie reakcji dzieciaka można było wywnioskować, że dzieciak go widzi. Co się jeszcze nie zdarzyło wśród krajów poza Niemcem, co byłoby uzasadnione tym, że Niemcy go przywołał. Ale lichtenstein?!
W końcu lichtenstein zamknął na chwilę oczy, próbując zachować spokój. Rozluźnił się trochę gdy po reakcji nieznajomego (Ale czy na pewno nieznajomego?) wywnioskował, że ten nie ma złych zamiarów.
-Kim jesteś...?
Polska znów nerwowo się na niego spojrzał zastanawiając się, czy lichtenstein może go usłyszeć.
-Ty mnie... Widzisz?!
Lichtenstein wykonał krok do tyłu, wciąż nie spuszczając wzroku z chłopaka.
-kim jesteś!??
-yyy... - Polska odwrócił wzrok - jestem... Polska.
Oczy lichtenstein'a poraz kolejny się poszerzyły. Nie wierzył własnym oczom. Czy to aby na pewno nie był sen?!
-ale- jak?! Nigdy cię nie widziałem. Na prawdę jesteś Polska?
-Tak. Gramy razem w brawl stars, pamiętasz? - uśmiechnął się, chcąc rozluźnić trochę atmosferę mimo, iż wciąż był nerwowy.
-Tak, ale... Nie powinienem ciebie widzieć.. Ani słyszeć...
-Właśnie wiem... - Polska wlepił wzrok w ścianę za lichtenstein'em. Zaraz, skoro lichtenstein go widzi to czy oznacza to, że KAŻDY może go zobaczyć??
Ich chwilę przerwał Niemcy pukający do drzwi. Lichtenstein mimowolnie podskoczył z strachu, przez co okulary spadły mu z twarzy. Jednak na szczęście je złapał, i rozejrzał się po pokoju. Po Polsce nie było ani śladu. Czy to aby na pewno nie sen..?
-Co? - lichtenstein otworzył drzwi swojemu bratu, starając się brzmieć normalnie. Czy Niemcy mógł słyszeć jego rozmowę? Oby nie. A może... Niemcy będzie na niego zły? Nie, to do niego nie podobne. Ale w końcu widział Polskę... Myśli te stresowały go z jakiegoś powodu coraz bardziej. W końcu zobaczył ducha!! Wlepił swój wzrok w swojego brata, oczekując odpowiedzi.
-Ojciec cię woła. Chciał, abyś wytłumaczył mu coś.
Na dźwięk tonu Niemca lichtenstein się wzdrygnął wiedząc, że będzie miał karę przez coś, co zrobił wcześniej a nie powinien. Jednak mimo wszystko poczuł też lekką ulgę, że Niemcy nie wypytuje go o nic dziwnego. Przytaknął i odłożył okulary na łóżko, szybko biegnąc po schodach na dół.
Niemcy spojrzał się na Polskę, siedzącego w tym czasie na krześle obok biurka w pokoju dzieciaka.
-Wszystko okej? - spytał się - wydajesz się być.. zaniepokojony?
-Tak, po prostu... Nic. - uśmiechnął się licząc na to, że Niemcy porzuci ten temat. Po tym wstał z krzesła i podszedł bliżej, chcąc zmienić temat - Zagramy w Uno? Wygrany musi spełnić jedno życzenie drugiej osoby!
Niemcy uśmiechnął się podejrzanie.
-Zgoda!
***
25.03.2024 rozdział tak trochę bez sensu ale ok
W rozdziale 26 jest zmiana; Polska nie daje Austrii żadnego samochodzika.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top