27
-Wszystko w porządku? - usłyszał Polska - ostatnio jesteś jakiś przygnębiony.
-Tak.. - westchnął - jest ok.
Niemcy spojrzał się na niego sceptycznie, nie do końca przekonany.
-kłamiesz.
-Po prostu martwię się tym wszystkim, okej? - wytłumaczył w końcu Polska - Jakbyś ty się zachowywał, gdyby twój brat o tobie zapomniał?!
-no... - Niemcy nie do końca wiedział, co odpowiedzieć.
-No właśnie. Teraz daj mi spokój, muszę pobyć trochę sam.
-...znowu?
-Tak.
-Polska.. - Niemcy podszedł bliżej - wciąż jesteś moim przyjacielem i nie chcę widzieć cię takiego smutnego. - spojrzał się na chłopaka.
Polska nie odpowiedział, tylko wpatrywał się w telefon przed sobą, na którym był wyświetlony jakiś post z Reddit'a. Jednak chłopak nie zdawał się skupiać uwagi na treści aplikacji.
Nagle poczuł, jak Niemcy objął jego talię rękoma i dał mu przytulasa od tyłu. Polska lekko zaskoczony troszkę się zarumienił i odstawił telefon na znajdujące się w pobliżu biurko w pokoju Niemca. Trochę tak stali w ciszy, aż w końcu Polska odważył się coś powiedzieć.
-...dzięki...
Niemcy wyrwał się z uścisku i spojrzał się na twarz Polski z uśmiechem. Jego plan zadziałał.
-Co zamierzasz dziś robić? - spytał się.
-Nie wiem...
-To może spędzimy ten czas jakoś razem? Na przykład...
Zanim dokończył, z dołu rozległo się wołanie jego imienia. Niemcy powstrzymał się od przeklinania z frustracji i bez słowa opuścił pokój, schodząc na dół i krzycząc "Czego?!?!". Polska lekko się uśmiechnął zadowolony z tego, że wciąż ma Niemca u swego boku.
Niespodziewanie drzwi do pokoju się otworzyły, lecz nie był to Niemcy. Był to najmłodszy w rodzinie (nie licząc psa oczywiście), lichtenstein. Nerwowo zakradł się do pokoju i rozejrzał się po nim, po czym odetchnął z ulgą gdy nikogo nie zauważył. Jeszcze na chwilę stanął nieruchomo by upewnić się, czy Rzesza aby na pewno gada z Niemcem na dole, po czym stawił parę cichych kroków w przód. Już chciał sięgnąć po kartę prezentową do Google Play o wartości 25 zł leżącą na łóżku, gdy poczuł niespodziewany dotyk na ramieniu. Dzieciak lekko podskoczył z strachu i odruchowo odwrócił wzrok w stronę drzwi, jednak nie ujrzał nikogo. W ogóle w całym pomieszczeniu nikogo nie było. Skąd więc ten dotyk?
-Polska...? - dzieciak po raz kolejny rozejrzał się po pomieszczeniu - wiem, że tu jesteś. Dotknąłeś mnie, prawda?
Polska lekko się zaśmiał z niepokoju na twarzy dziecka.
-yyy, prawda...?
Polska wziął kartę prezentową do ręki i odłożył na biurko, po czym wziął z szuflady jakąś randomową, pustą kartkę i długopis, aby następnie zapisać wiadomość.
"Chciałeś kupić gemy do brawl stars, prawda?"
Później pokazał tą kartkę dzieciakowi, który nerwowo przeczytał znajdujący się na kartce tekst.
-No, tak jakby...
I w tym momencie do pokoju wparował wciąż zdenerwowany Niemcy.
-lichtenstein?! Co ty tu robisz?
Polska stał i czekał, aż dzieciak się wytłumaczy.
-Pies zaniósł mojego Marsa do twojego pokoju!! - dzieciak skłamał licząc na to, że Niemcy się nabierze. W końcu podobne sytuacje się już zdarzały.
-w sensie baton? - Niemcy spytał się, nie do końca przekonany biorąc pod uwagę fakt, że dzieciak wciąż był trochę nerwowy.
-Nie! Taki samochód!
-Mars? Jako marka samochodowa?
-Tak! Jak nie wierzysz to wygoogluj!
-Okej. - odpowiedział Niemcy dość sceptycznie i włączył swój telefon, by następnie wpisać tam markę samochodu. Okazało się, że faktycznie takie coś istnieje. Ale jednak to nie było zbytnio przekonujące.
-Po prostu przyznaj się, że chciałeś skorzystać z mojej karty prezentowej, aby kupić gemy do brawl stars.
-Ale-
-Ja ciebie dobrze znam.
Lichtenstein został przejrzany na wylot, jego plan nie wypalił. Zrezygnowany westchnął.
-Przepraszam.
I wyszedł z pokoju.
Niemcy odwrócił się do Polski
-Naprawdę tak było?
-Tak. Chciał wziąć kartę, ale byłem pierwszy i położyłem ją na biurku.
-Okej, dzięki.
-A tak w ogóle.. - Polska odwrócił wzrok na chwilę - dlaczego przyszedłeś zdenerwowany? No wiesz, po tej rozmowie z Rzeszą.
-To? No... Muszę iść do sklepu po płyn do naczyń. I potem umyć naczynia. Nienawidzę tego.
***
17.03.2024
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top