2


Niemcy zbiegł po schodach, idąc do swojego brata.

-Co chciałeś? - spytał się.

-Ogrzejesz mi zupę? - spytał się mały, zdejmując podwórkowe buty.

Niemcy przewrócił oczami.

-A nie możesz sobie sam to zrobić?

-Ojciec zabronił mi używać gazu.

-A, no tak. Nic dziwnego po tych twoich zabawach w ognistą wróżkę.

Dzieciak nie odpowiedział, tylko wziął sobie metalową łyżkę i swoją miskę z postaciami z mobilnej gry pod nazwą brawl stars. Później usiadł i czekał, aż zupa się ugotuje.

Gdy w zupie było widać bąbelki, Niemcy wyłączył palnik i nalał dwie chochle swojemu bratu. Ten potem uniósł miskę do góry i zaczął iść na górę po schodach, razem z Niemcem.

Niemcy wszedł do swojego pokoju. Nie spodziewał się jednak, że ktoś tam będzie...

-Co?! - krzyknął na głos

-Coś się stało? - lichtenstein wyszedł z swojego pokoju

-Ktoś tam jest! - spanikowany Niemiec wskazał ręką na swoje łóżko.

Dzieciak uniósł jedną brew do góry, a następnie zmrużył lekko oczy próbując wypatrzyć coś, czego nie powinno tam być.

-Nie rozumiem?

-Tam siedzi jakiś chłopak... Na łóżku! Nie widzisz go?! - jeszcze bardziej spanikowany Niemiec ponownie wskazał na łóżko.

-Ale tam nikogo nie ma - odpowiedział, patrząc się dziwnie na Niemca - dobrze się czujesz? Może masz halucyny?*

-Nie! - odpowiedział Niemcy - on naprawdę tam jest!

-W takim razie idź z nim porozmawiaj, może to będzie twój nowy znajomy - odpowiedział lichtenstein, wchodząc do swojego pokoju i zostawiając Niemca samego.

Lichtenstein był świadomy tego, że niczego tam nie było. A przynajmniej on niczego nie widział. Ale nie no, ten dom nie jest nawiedzony, a więc nie powinno tam być żadnych duchów czy coś.

Wciąż lekko przestraszony Niemcy po raz kolejny spojrzał się na łóżko w swoim pokoju.

Na pościeli siedział chłopak w czarnych spodniach i brązowym swetrze. Wyglądał na kraj, gdyż miał biało-czerwoną flagę na twarzy. Przyglądał się Niemcowi z niemałą ciekawością, nic nie mówiąc.

Niemcy przetarł oczy rękoma, jednak chłopak nadal nie zniknął. On po prostu tam był.

Wciąż niepewnie wszedł do swojego pokoju i zamknął za sobą drzwi. Usiadł na łóżku obok tego chłopaka i dla pewności, czy nie ma halucynacji, dotknął jego ręki.

-Co? - Niemiec się trochę przeraził, czując czyjąś rękę. Odruchowo chciał się cofnąć, jednak obcy kraj złapał go mocniej za rękę i przechylił lekko głowę w geście ciekawości.

Niemcy nie odpowiedział, tylko siedział tak przez chwilę bijąc się z myślami.

"To nie możliwe"

"To super realistyczne halucynacje"

"on mi kogoś przypomina... Tylko kogo?!"

W końcu znów zebrał się na odwagę, aby rzucić okiem na tajemniczego chłopaka.

-Kim jesteś? - spytał się niepewnie.

-Jestem Polska - odpowiedział - Zostałem przywołany za pomocą starego ołówka, którym mnie narysowałeś.

Nagle Niemcy przypomniał sobie o swoim rysunku wymarzonego przyjaciela.

-Czyli... Jesteś rysunkiem mojego wymarzonego przyjaciela? - zadał niepewne pytanie

-Zgadza się - odpowiedział chłopak, mocniej ściskając jego rękę.

-A więc jesteśmy przyjaciółmi?

-Ty jeszcze się pytasz? Jesteś tym, kto mnie narysował. To chyba oczywiste.

Jednak Niemcy miał jeszcze parę pytań, które mu chodziły po głowie.

-Jak to w ogóle działa, że ty.. no wiesz...

-Istnieję?

-Tak - odpowiedział Niemcy, drapiąc się po głowie.

-Wiesz... - zaczął - ten ołówek nie jest zwykły, posiada pewną moc, której nie mogę ci jeszcze wyjaśnić. Narysowanie mnie nim sprawiło, że, no... Pojawiłem się tutaj.

Niemcy zdawał się o czymś myśleć.

-Okej. Tak w ogóle to jestem Niemcy, a tamten to był mój brat, lichtenstein. Przepraszam za to, że spanikowałem...

-Aż taki jestem straszny?

-Nie, nie - Niemcy spanikował trochę - po prostu... Nie wiem jak to wytłumaczyć. Jak ci to nie przeszkadza to pójdę na chwilę do kuchni nalać sobie zupy.

-Czekaj, nie zostawiaj mnie! - Polska wskoczył przed Niemca

-Idziesz ze mną?

-Tak! - ten odpowiedział, szybko schodząc po schodach.

Gdy znaleźli się w kuchni Niemcy sprawdził, czy zupa jest jeszcze ciepła. Po upewnieniu się nalał sobie trochę do miski.

-A co ze mną? - spytał się Polska

-Chcesz?

-No jasne! A jaka to zupa?

-Pomidorowa - odpowiedział, nalewając.

Później podstawił miskę przed tajemniczym chłopakiem, wciąż go obserwując. Do głowy padł mu kolejny pomysł na pytanie, jakie mógłby mu zadać.

-Tak w ogóle to... Dlaczego mój brat cię nie widział?

-Hmm? - chłopak odwrócił wzrok od miski z jedzeniem - Ty jesteś tym, który mnie narysował, więc tylko ty możesz mnie zobaczyć.

Niemcy już bez słowa kontynuował jedzenie, aż nagle usłyszał dźwięk otwieranych drzwi.

-Jestem! - usłyszał krzyk należący do jego starszego brata, Austrii. Po pięciu minutach Austria zjawił się w kuchni, również nakładając sobie zupy i siadając obok Polski, którego nie widział.

-Dla kogo ta porcja? - spytał się.

-Yyy, no... To było lichtenstein'a - odpowiedział Niemcy, zabierając Polsce talerz z resztkami zupy sprzed nosa i wkładając do zlewu

-Aha, dobra.

Później gdy zjadł swoją porcję wykonał gest mówiący Polsce, by poszedł za nim. Szybko pobiegł na górę, wciąż mając wiele pytań dotyczących swojego nowego "najlepszego przyjaciela".

I tak rozmawiali, aż nadszedł wieczór. Jutro był czwartek, więc trzeba było wcześniej iść spać ze względu na szkołę. Poza tym, Niemcy był już dość Śpiący. Wziął telefon z szafki nocnej i spojrzał się na godzinę.

-Już 23 - zaczął - położyłbym się spać.

-Ja w sumie też - odpowiedział Polska, ziewając.

-Poczekaj na mnie, przebiorę się - Niemcy wyszedł z pomieszczenia, zabierając ze sobą piżamę. Poszedł do łazienki.

Polska w tym czasie zaczął rozglądać się po jego pokoju. Nie było tu nic ciekawego. Łóżko, szafka RTV, biurko, szafka nocna, szafa na ciuchy, półka na książki...

Chłopak spojrzał się, co właściciel pokoju czyta. Na półce z książkami widniały między innymi takie tytuły jak "Wojownicy", "Co jest, Michael?" "Zew krwi", "Magiczny kotek". Niemcy zdawał się lubić książki o zwierzętach, zwłaszcza o kotach.

Na biurku leżała jakaś płyta z dzieckiem ubranym w niebieską kurtkę z podpisem "Boywithuke - lucid dreams". Obok leżał też duży, czarny szkicownik i jakieś kartki z rysunkami, głównie kotów. Było tam również jakieś zdjęcie. Polska postanowił przyjrzeć się mu bliżej.

Było to zwykle rodzinne zdjęcie. Niemcy, lichtenstein, jego starszy brat, pies i...

Polska poczuł, jak jego oczy się rozszerzają. Nie, nie możliwe.

-Już jestem - Niemcy wszedł do pokoju. Polska szybko usiadł na łóżku tak, jak wcześniej by nie wzbudzać podejrzeń - chciałbyś też się przebrać?

-Ale ja nie mam ciuchów...

-Mogę ci je dorysować.

Niemcy wziął magiczny ołówek do ręki oraz swój szkicownik, rysując jakieś ciuchy które nadawałyby się na piżamę. Nie był najlepszy w rysowaniu ich, ale jakoś wyszły. Gdy odłożył ołówek, nad szkicownikiem pojawiły się białe cząsteczki magii. Po chwili znikąd pojawiły się tutaj ciuchy narysowane przez Niemca.

Chłopak miał ochotę krzyknąć "wow", ale tego nie zrobił. Podał Polsce ciuchy i wyszedł na chwilę z pokoju.

-Niemcy! - znów zaczepił go lichtenstein - wiesz, gdzie jest Piorun?

Piorun, pies należący do rodziny germanów.

-Nie - odpowiedział - a co, nie ma go na dworzu?

-Właśnie, że chyba nie. Nie reaguje na imię.

"Dziwne" - pomyślał.

-To nie wiem, może gdzieś śpi - odpowiedział - a chciałeś coś od niego?

-Chciałem mu dać przysmaki, ale jak go nie ma to trudno - pokazał jedzenie dla psów marki Alpha Spirit, które trzymał w ręce. Później wszedł do swojego pokoju.

Gdy Niemcy usłyszał "już!", Również wszedł do swojego pokoju.

-Wygląda nieźle - Polska skomentował ciuchy, oglądając się.

Jednak Niemcy nie wziął jednego pod uwagę.

-Aż tak w ogóle to gdzie będziesz spał? - spytał się

-Jak to gdzie?! Z tobą!

-Co? - Niemcy się odsunął

-Nie martw się, nic ci nie zrobię.

Niemiec nawet nie skomentował, tylko zgasił światło i się położył.

-Nie będzie to jakieś gejowskie czy coś? - spytał się niepewnie

-No co ty? Nie będzie, jeśli powiem No homo.

Po tym Polska się zaśmiał i położył się od ściany. Niemcy czuł się trochę nieswojo, jednak jakoś zasnął.

***

Halucyny* - halucynacje. Lichtenstein niektóre ciężkie słowa może wymawiać niepoprawnie.

Rozdział opublikowany 12.01.2024

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top