39. Rozdział
- Czekaj, czekaj... wait a minute! - Yamada wpatrywał się z szeroko otwartymi oczami w swoją przyjaciółkę, z którą znów jadł wspólnie obiad, kiedy tylko skończyła zajęcia z Eri o trzynastej. - Chcesz mi powiedzieć, że... ty i Shouta... to tak już oficjalnie?! - ekscytował się blondyn.
Owszem, sam w liceum należał do wielbicieli Kirie Haruny ze względu na jej charyzmę i wieczny uśmiech na pięknej twarzy. Zauroczenie minęło, gdy zostali najlepszymi przyjaciółmi i dość szybko, jak na niego, zauważył dziwną chemię między dwójką jego przyjaciół. Niestety oni nie wykazali się bystrym umysłem, a przecież uchodzili za najmądrzejszych w klasie, i nie zauważyli, że ciągnie ich do siebie jak dwa przeciwne bieguny. Co prawda Aizawa zdał sobie sprawę to dopiero w drugiej klasie liceum, ale przecież lepiej późno niż wcale!
Hizashi spodziewał się, że ten wyjazd mógł okazać się punktem kulminacyjnym w ich relacji. A kiedy usłyszał całą historię przyjaciółki, nie przerwał ani razu! W pewnym sensie matka Haruny wyświadczyła im przysługę, bo czaili się jak naiwne dzieciaki. Cieszył się ich szczęściem i życzył im jak najlepiej.
- Cóż... nie jestem do końca pewna. Co prawda Shouta przyznał, że mnie lubi, ale otwarcie nic sobie nie obiecywaliśmy, więc w sumie sama nie wiem na jakim poziomie jest teraz nasza relacja. Mówił coś, że chciałby zabrać mnie na prawdziwą randkę.
- Yeaaah!
- Hizashi, jesteś za głośny - odezwał się ktoś za ich plecami. Oboje spojrzeli na stojącego z tacą Aizawę, spoglądającego z typową dla siebie obojętnością na przyjaciela. - Nauczysz się kiedyś kontrolować?
- I ty mówisz mi o samokontroli, łóżkowy zwierzaku - wymruczał cicho pod nosem.
- Co powiedziałeś?
- Nic, nic!
Blondyn posłał mu szeroki uśmiech, mając nadzieję, że nie usłyszał poprzednich słów. Sądząc po pytającym spojrzeniu, jakie posłał Harunie, rzeczywiście tak była. Ta tylko wzruszyła ramionami, nic nie mówiąc. Miała dziś kilka spraw do załatwienia, więc nie mogła pozwolić sobie na swobodne siedzenie wraz z przyjaciółmi. Skończywszy posiłek, przeprosiła mężczyzn, wstając od stołu. Niby przypadkiem przechodząc obok Aizawy, musnęła jego ramię. Czarnowłosy obejrzał się za nią, a ta puściła mu oczko, sugestywnie oblizując górną wargę. Mężczyzna uciekł wzrokiem w stronę swojego posiłku, nie pozwalając, by w szkole, zwłaszcza przy Yamadzie bawiła się nim w ten sposób.
Wtedy podeszła do niego bliżej, by wyszeptać mu do ucha słowa, które później cały dzień odbijały się echem w jego świadomości.
- Przyjdź do mnie w nocy.
No tak... przecież musieli coś dokończyć, czego nie mogli przez cały weekend. W ten sposób Aizawa pierwszy raz był rozkojarzony podczas zajęć ze swoją klasą, na co przecież nie mógł sobie pozwolić. Dobrze, że większość zajęć z nimi miał przed obiadem, a po nim tylko dwie godziny. Wyczekiwał, aż wszyscy pozamykają się w swoich pokojach, całkowicie skupiając się tylko na sobie, nie przejmując się nikim innym. Po dwudziestej drugiej mężczyzna wziął zimny prysznic, po którym od razu skierował się w stronę pokoju Haruny. Czego mógł się spodziewać? Na pewno nie tego, co tam zastał.
Tylko otworzył drzwi, wpuszczając trochę światła padającego z korytarza i zamarł. Na łóżku leżała Kirie - może sposób, w jaki leżała nie budził żadnych kontrowersji, ale jej strój... owszem. Coś w Aizawie drgnęła na widok kocich uszu na jej głowie i długiego ogona przerzuconego przez jej nogi. Ukrył twarz w dłoni, uśmiechając się pod nosem. Cholera, ona rzeczywiście miała taki strój... Poza dwoma kocimi elementami, miała na sobie bardzo, ale to bardzo obcisły kombinezon bez ramio i nóg, zakrywający naprawdę wiele. Kobieta parsknęła śmiechem na widok reakcji ukochanego, schodząc z łóżka. Podeszła do niego, pokazując mu się w całej okazałości.
- Czy powinienem pytać skąd masz taki kostium?
- Koleżanka miała kiedyś panieński i zapragnęła wyzywających strojów - zaśmiała się. Aizawa nie podzielał tej radości na myśl, że ktoś inny oglądał ją w takiej odsłonie. W tak piekielnie pociągającej odsłonie. - Oczywiście nigdy tego nie zakładałam - mówiła, jakby odczytała jego myśli - rozstali się kilka dni wcześniej i do ślubu nie doszło. - Wzruszyła ramionami, zbliżając się niebezpiecznie blisko. Jej piersi ledwo zakryte lateksem przyciskały się do jego klatki piersiowej, a on sam cofnął się wpadając na drzwi tuż za nim.
- Zatem... Shouta... dokończymy to, co nam ostatnio dwukrotnie przerwano? - zapytała ze złośliwym uśmiechem.
Mężczyzna nie odpowiedział nic, przyglądając się ruchomemu za plecami kobiety ogonowi. Czy on też stanowił część kostiumu? Chwycił go w dłoń tak mocno, że Kirie jęknęła, rumieniąc się. Sam uśmiechnął się wyzywająco, uświadamiając sobie, że to była część jej ciała stworzona z dodatkowych karteczek. Pociągnął za ogon jeszcze mocniej, powodując, że z ust Haruny wyrwał się kolejny nieprzyzwoity jęk, na szczęściu zduszony przez usta Aizawy. Jego serce biło tak szybko, że prawie zapomniał o oddychaniu. Jej palce bawiły się jego czarnymi kosmykami, kiedy ona oddawała pocałunek. Ile razy myślał o tych dłoniach dotykających jego ciała, całego.
Jej usta rozchyliły się, a język Shouty wsunął się do środka, smakując ją w nieokiełznanych konwulsjach. Tym razem bohater postanowił zadziałać, przejmując dominację. Chwycił ją pod uda i podniósł, zmuszając ją do oplecenia nogami jego bioder. Oparł ją o ścianę, dziko całując jej odkryte ramiona, obojczyki, schodząc coraz niżej. Ich języki splatały się, poruszając się w dzikim tańcu. Przejechał zębami wzdłuż jej szyi, aż do obojczyka, lekko przygryzając odsłoniętą skórę. Haruna czuła gromadzące się ciepło w dolnych partiach ciała. Odsunęła dłoń od jego włosów, spuszczając ją niżej, na jego spodnie, aż wymacała zgrubienie napierające na materiał spodni.
- Kitty - wysapał, kiedy ścisnęła go tam nieco mocniej.
Postawił ją na chwilę, ubolewając nad tymi kilkoma sekundami, kiedy pozbywał się górnej części garderoby. Jednak dla Kirie było to niewystarczające. Uklękła tuż przed nim, by pomóc mu zsunąć spodnie i wziąć w ręce, w usta to, co od dłuższego czasu chciała. Powstrzymały ją jego ręce, które z powrotem poderwały ją do góry.
- Niegrzeczna kicia... - parsknął, popychając ją na łóżko. - Jaka niecierpliwa...
- Shouta - wymruczała jego imię. - Każesz mi czekać?
- Każę - odparł z uśmiechem.
Odnalazł na plecach irytujący wynalazek, jakim był suwak i odpiął go, zsuwając lateksowy kombinezon na talię kobiety. Bohater przez dłuższą chwilę podziwiał ciało ukochanej, jakie szczęście, że pod tym strojem nie miała biustonosza. Nachylił się ku niej, poświęcając uwagę jej piersiom, przygryzając lub ssąc sutek. Kirie nie potrafiła powstrzymać swoich jęków, używając daru oblepiła drzwi kilkunastoma kartkami, z nadzieją, że choć trochę zagłuszy to, co się tu działo. Dobrze, że tuż za ścianą nie było żadnego teraz niechcianego lokatora.
Niecierpliwość kobiety znów dała o sobie znać, kiedy wsunęła dłoń za gumę jego spodni, a potem dość boleśnie zaciska palce na stwardniałym członku. Aizawa zasyczał, nie przerywając pocałunków. Ich języki, oddechy splatały się. W końcu wyswobodził ją z całego kostiumu kota, zostawiając tylko uszy i ten ruchliwy ogon, któremu nie darował i ponownie go ścisnął. Przesunął palcem w dół uda i ponownie w górę, zatrzymując go między jej nogami. Zataczał nim wolne kręgi, które sprawiały, że kobiecie coraz ciężej było oddychać. Dwoma palcami zaczął bawić się tam, gdzie od początku czekała, aż skupi swoją uwagę.
Haruna coraz bardziej chciała, aby w końcu zrobił to, na co oboje czekali - by wszedł w nią, wolno, szybko, obojętnie. Byle jak najszybciej go w sobie poczuć. Uniósł nieco jej biodra, uznając, że najwyższy czas dać jej to, na co tak uparcie czekała, gdy uświadomił sobie jedną rzecz, będącą jedynym przejawem logicznego myślenia w tej sytuacji.
- Haru - zaczął, przerywając gorący pocałunek. - Nie brałem ostatnimi czasy tego pod uwagę - odchrząknął, przyznając własną głupotę. - Nie przygotowałem się i nie mamy...
- Ciii. - Położyła mu palec na ustach, drugą ręką bawiąc się jego przyrodzeniem. - To nie będzie nam potrzebne, tylko psułoby całą przyjemność - mruknęła w jego skórę szyi, na której zaraz złożyła mokry pocałunek. - Najwyżej Eri będzie miała rodzeństwo - zachichotała.
Aizawa ściągnął na jej prośbę spodnie, na co odruchowo uniosła biodra. Niczego w tamtej chwili nie potrzebowali, żadne zmartwienia i problemy nie miały znaczenia. Liczyła się tylko ich dwójka w swoich ramionach, dająca sobie wzajemnie upragnione spełnienie. Harunie od dawna brakowało seksu, ale jeszcze żaden partner nie dał jej tyle przyjemności i doznań, co mężczyzna tuż nad nią. Może była to kwestia jego ciekawej techniki, a może siły ich miłości? Nie obchodziło ją to, aż do momentu, gdy krzyknęła bardzo głośno w kulminacyjnym momencie. W porę zdołał zakryć jej usta. Objął drżące od nagromadzonych emocji ciało, wtulając się w nią z całych sił.
- Znasz się na rzeczy - wysapała, próbując uspokoić oddech. - Czy chcę wiedzieć, ile było przede mną?
- Nie.
- Mhm...
- Naprawdę? Będziesz teraz po tym wszystkim się obrażać? - prychnął, delikatnie szczypiąc ją w bok. - Jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu. Czekałem na ciebie czternaście lat.
- A ja na ciebie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top