34. Rozdział

Aizawa obudził się, gdy chłód zaczął mu dokuczać. Nie otwierając oczu, po omacku odszukał dłońmi osoby, w którą do tej pory się wtulał. Napotykając pustkę, uchylił powieki. Przez zasłonięte do połowy zasłony wpadało trochę bladego światła. Niechętnie podniósł się do siadu, ubolewając nad każdym niepotrzebnym ruchem. W pokoju nie było właścicielki, przez co mężczyzna poczuł się lekko zmieszany. Zaczesał do tyłu swoje czarne włosy, wzdychając głośno, po czym zmusił się do wstania. 

Zamierzał opuścić pokój Kirie, gdy nagle usłyszał huk dochodzący z łazienki. Jako że znajdował się w damskim pokoju, nie powinien tam wchodzić, ale zmartwienie, że kobieta mogła coś sobie zrobić zagłuszyło zdrowy rozsądek. Aizawa otworzył drzwi od prywatnej łazienki przyjaciółki i niemal od razu uderzyła w niego para gorącego powietrza. Postąpił krok przed siebie, próbując w zaparowanym pomieszczeniu odnaleźć Harunę. Zawołał ją niegłośno, by jej nie przestraszyć. Kobieta zaskoczona nagłą obecnością mężczyzny, próbowała go stąd wypchnąć, ale znów się poślizgnęła, przewracając na drugą osobę.

- Auć... - jęknęła, zbijając sobie boleśnie kolana.

- Haruna, co się stało? Usłyszałem huk - powiedział Aizawa, chcąc pomóc wstać kobiecie z mokrych płytek. Cała łazienka została zalana i zaparowana. Mocny uścisk na jego ramionach zmusił go do wytężenia wzroku, by dostrzec przed sobą ciemną głowę przyjaciółki. - Zrobiłaś coś sobie?

- Nie... - Aizawa ponownie spróbował ich podnieść. - Nie! Proszę... nie mam nic na sobie... - wybełkotała, zakłopotana, że w ogóle znalazła się w takiej nieprzyzwoitej sytuacji. - Nie wzięłam ręcznika, czy możesz przynieść mi go z szafy?

Mężczyzna cieszył się, że przez wciąż wirującą w powietrzu parę Haruna nie była w stanie zobaczyć jego czerwonej twarzy. Trzymał ją za ramiona i dociskała się kurczowo do jego ciała... nie mając nic na sobie? Cholera, Aizawa wziął głęboki oddech, z łatwością panując nad swoimi pragnieniami. Wstał, ale nie zamierzał zostawiać całkiem nagiej kobiety skulonej na podłodze. Ściągnął swoją czarną koszulkę i narzucił na głowę Haruny, która tylko nabrała powietrza. Mógł wyobrazić sobie, jak ta wpatruje się w niego miętowymi oczami, analizując go i szukając powodu, dla którego oddał jej własne ubranie. Słyszał tylko szelest towarzyszący naciąganiu jego koszulki. Złapał Kirie za rękę i wyprowadził z łazienki, której przydałoby się spore wietrzenie.

Gdy wyszli do pokoju Haruny ta w końcu założyła swoje okulary, czym poprawiła sobie wzrok. Nie zwracała uwagi na krople wody skapujące z kosmyków włosów i wsiąkające w czarny materiał. Z lekko uchylonymi ustami, wpatrywała się w plecy przyjaciela, czując nieprzyjemny uścisk w sercu. Kiedy Aizawa był zajęty szukaniem swoich butów pod łóżkiem kobiety, ta zbliżyła się do niego, muskając dłonią jego nagą skórę pleców. Mężczyznę przeszedł dreszcz i od razu się wyprostował pod wpływem nagłego dotyku. Odwrócił się, by spojrzeć w miętowe oczy wyrażające troskę. Sunęła opuszkami palców po kilku większych bliznach - pamiątkach z różnych misji.

- Ryzyko zawodowe, huh? - spytała, wciąż zostawiając palące ślady na skórze Shouty.

Ten nie mógł powstrzymać przyjemności, jaką sprawiał mu jej dotyk, więc złapał ją za nadgarstek, przerywając ten cyrk. Ich spojrzenia spotkały się i trwały tak chwilę w zawieszeniu.

- Co robisz? - zapytał Aizawa, pierwszy przerywając kontakt wzrokowy.

- Onieśmiela cię mój dotyk? - odpowiedziała pytaniem, uśmiechając się kpiąco, mając wciąż przed oczami tamtego biednego chłopaczka w ogóle nieobeznanego z kobietami. - Hah! Nadal jesteś taki niewinny jak w lice...? - Nie dokończyła, bo została mocno przyciągnięta przez Aizawę i zamknięta w szczelnym uścisku. Wzdrygnęła się, kiedy poczuła jak coś łaskocze ją w szyję. - Hej... hej! Shouta!

- I kto tu jest niewinny? - parsknął śmiechem, opierając czoło o to Haruny, by spojrzeć w jej roziskrzone oczy. - Chyba jednak ty.

Haruna prychnęła obrażona, odsuwając się od niego, by podejść do szafy i wyjąć z niej komplet bielizny oraz swoje ubrania. W tym czasie Shouta wpatrywał się z zainteresowaniem w pusty blat biurka. Słysząc przyzwolenie, odwrócił się w stronę kobiety, z rozbawieniem przyznając, że wciąż ma na sobie jego zamokłą koszulkę.  Kirie skrzyżowała ręce na piersiach, przygryzając nerwowo wargę, zastanawiając się nad czymś. 

- Chciałabym cię o coś poprosić... - zaczęła, już się karcąc, że w ogóle przeszło jej to przez myśl. - Yuusa w weekend organizuje urodziny, chciałam zabrać Eri do rodziców.

- Yuusa?

- Moja siostra - odparła. - Ach... no tak, nie poznałeś się, bo urodziła się niedługo po... no wiesz czym. Problem polega na tym, że moja matka ma obsesję na punkcie swatania mnie z randomowymi typami. Poprosiłaby nawet gościa z ulicy, o ile spełniałby jej kryteria - zaśmiała się, chociaż wcale jej to nie bawiło. - Więc... powiedziałam jej, że ma przestać mnie swatać.... ponieważ... już kogoś mam.

Aizawa wpatrywał się w nią chwilę, a to, że nie miał na sobie górnej części garderoby tylko utrudniało Kirie logiczne układanie zdań.

- Mam ci... złożyć gratulacje?

- Cze... co? Nie! Nie mam nikogo! Tak jej tylko powiedziałam... Czy mógłbyś udawać przez weekend, że jesteśmy razem?

- Że... co? 

Tylko tyle był w stanie wypowiedzieć, będąc w wielkim szoku. Spodziewał się wszystkiego, ale nie tego. Ona chciała, aby pojechał z nią do jej rodziców, którzy go znali, i udawał przed nimi zakochanego w ich córce? Cóż, udawać nie musiał, ale przecież Kirie o tym nie wiedziała. Jak na najbystrzejszą osobę, jaką w życiu poznał w pewnych sprawach była ciemna. A może to on się tak dobrze krył z uczuciami? Podszedł bliżej przyjaciółki, wciąż zarumienionej z powodu złożonej propozycji. Jeśli odmówiłby, poprosiłaby kogoś innego, a na to nie mógł przecież pozwolić. Z drugiej strony czy mógł zostawić swoją klasę na weekend bez obawy, że wpakują się w jakieś kłopoty?

Haruna zadarła głowę, chcąc spojrzeć mu w twarz, ale Aizawa pierwszy nachylił się, składając krótki pocałunek na czole kobiety. Ta zamarła, nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić, więc uśmiechnęła się lekko. Gdy mężczyzna odsunął się, chwyciła jego twarz w dłonie i pocałowała go w nos.

- Jak uroczo się rumienisz - zachichotała.

To spojrzenie... ten uśmiech to była dla Shouty za wiele. Niemal zapomniał, że zniknęła na czternaście lat. Czuł, jakby ich kontakt nigdy się nie zerwał, a ona od zawsze była częścią jego życia. Aizawa porwał ją w objęcia, podnosząc wysoko i przewrócił ich dwójkę z powrotem na łóżko. Haruna próbowała się podnieść, ale ręka przerzucona przez jej talię, skutecznie to uniemożliwiała. Spojrzała z politowaniem na przyjaciela.

- Shouta, wstawaj! Ej, nie ma spania!

- Cicho być... - prychnął, nie otwierając oczu.

- Chyba nie zamierzasz iść jeszcze spać?! Jest szósta! I tak musisz zaraz wstać! Hej! Shouta!

Ale Aizawa jej nie słuchał, ponownie pogrążając się we śnie.

*  *  *

- Och, czyli zaniesiesz to do pracowni? - zapytał Vlad King, stając przed Haruną, która właśnie wracała od dyrektora, by przekazać co tygodniowy raport o postępach w nauce Eri. - Jestem zobowiązany.

- No co ty... to drobiazg.

Posłała bohaterowi uśmiech, ale gdy zniknął jej z oczu, jęknęła cierpiętniczo. Jak nie Midnight ją wykorzystywała to robił to ktoś inny. Zresztą nie miała na razie nic ciekawego do roboty. Po trudnym poranku bardzo chciała zjeść coś słodkiego lub napić się herbaty. Przez godzinę próbowała zrzucić z łóżka mężczyznę, ostatecznie samej lądując na podłodze. Usłyszała tylko złośliwy chichot.

Zaszła do pracowni, w której zwykle przebywał Power Loader. Intuicja Haruny nakazywała jej czujność. Tylko dotknęła klamki i zaraz przetoczyła się na bok, cudem unikając wybuchu. Przerażona wbiegła do środka, obawiając się najgorszego scenariusza. Odetchnęła z ulgą, dostrzegając roześmianą nastolatkę, wciąż stojącą przy stole i pracującą nad czymś.

- Em... co tu się właśnie wydarzyło? - sapnęła Kirie, ściskając mocniej dokumenty Vlad Kinga. - Nic ci nie jest?

- No co ty! Czasem tak się dzieje, moje cudeńka bywają kapryśne! - zachichotała dziewczyna.

Kirie przyjrzała jej się uważnie. Wyjątkowe, żółte tęczówki wskazywały, że to na nich skupiał się dar uczennicy U.A., poza tym miał średniej długości włosy, odpowiednio związane, by nie przeszkadzać w pracy. Haruna nie potrafiła powstrzymać swojej nadludzkiej ciekawości i poddawania innych dokładnej analizie. Po brudzie osiadłym na policzkach i większości roboczego stroju dziewczyny, wywnioskowała, że zapewne była uczennicą z profilu inżynierskiego. Podeszła do niej zaciekawiona konstruowanym projektem.

- Co tak właściwie robisz?

- Ocho! Opracowuję wzmocniony egzoszkielet, dopasowujący się do morfologicznych darów polegających na zmianie kształtu lub stanu skupienia ciała, po czym  z łatwością pomaga w formowaniu ciała. - Dziewczyna opowiadała o swoim wynalazku z taką pasją, że w tym momencie przypomniała jej pewną studentkę, która z takim samym zapałem opowiadała o fotografii i zdjęciu idealnym. - Tak w ogóle... kim pani jest?

- Jestem Kirie Haruna, nauczycielka Eri - przedstawiła się, wyciągając dłoń do nastolatki, nie przejmując się olejem na jej palcach. - A ty, moja droga?

- Hatsume Mei. 

- To wszystko to twoje dzieło? - spytała, wskazując wielką górę różnych wynalazków. - Niesamowite! Sama kiedyś zmajstrowałam własnego wirusa zawartego w pendrivie. Nazwałam go biedronką. Niezauważenie wślizgiwał się do systemu i brał to, co potrzebował.

- Więc jest pani też hakerką, huh? - Hatsume nie patrzyła na Harunę, zbytnio zajęta łączeniem obwodów płyty głównej w rdzeniu egzoszkieletu.

- Podłącz pod przewód niebieski - podpowiedziała kobieta. - Uwzględniłaś wspomaganie akcji serca? - Nastolatka w końcu obdarzyła Kirie dłuższym, wyrażającym szczere zainteresowanie spojrzeniem. - Kiedy morf zmienia swój stan, rozpadowi ulegają jego organy wewnętrzne, w tym serce i płuca. Zrekonstruowanie ich niedoświadczonym może zająć sporo czasu, a to doprowadzi do śmierci albo dłuższego omdlenia poprzez brak tlenu.

- Pani się naprawdę na tym zna! - zawołała wesoło Mei. - Tak, tak! To ma sens! Wspomaganie, ale nie tylko serca! Wbudowanie wspomagania funkcji życiowych, to to! Skąd pani o tym wie?

- W pewnym sensie moja zdolność podchodzi pod morfowanie. Mogę rozłożyć swoje ciało na kartki, kiedy scalam się z powrotem, muszę pamiętać o odtworzeniu wnętrzności. Nie każdy może posiadać tak dokładną informację o anatomii. Ja osobiście składając się z powrotem, muszę pamiętać o ułożeniu każdej kości, ścięgna, a także organach.

- To takie fascynujące! Ten projekt to może być coś! Niech pani opowie coś więcej!

- Myślę, Mei Hatsume... że się chyba zaprzyjaźnimy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top