22. Rozdział

Przez resztę drogi na diabelskim młynie Haruna siedziała obok Aizawy, starając się nie myśleć o tym, do czego między nimi doszło. Ale przecież siedzenie na kolanach i przytulenie się nic wielkiego nie oznacza. Dorośli przyjaciele często okazują sobie tak czułość bez dwuznaczności, prawda? Oczywiście, że tak. Niestety Kirie miała przez to taki mętlik, że ledwo kontaktowała z rzeczywistością, nie wiedząc, co się wokół niej dzieje. Po atrakcji spotkała się ponownie z Mirio i Eri, uznając, że na dziś wystarczy dobrej zabawy i pora wracać do szkoły. 

- Mirio wygrał dla mnie misia - powiedziała sześciolatka, pokazując dużego pluszowego... kota. Haruna ze śmiechem musiała przyznać, że dostrzegła w ciemnych oczach Aizawy coś na kształt zauroczenia pluszowym kociskiem. - Bardzo dobrze się bawiłam...

Haruna uśmiechnęła się, słysząc to. Chwyciła dziewczynkę za rękę, prowadząc ją w stronę wyjścia. Nie widziała, jak czerwonooka nieśmiało zerka na Shoutę, idącego obok nich. Przyciskała do piersi dłoń, starając się zadać trudne dla niej pytanie. Jednak Aizawa od razu zrozumiał, czego od niego oczekiwała, bo podał jej dłoń. Mirio, podążający za nimi, uśmiechnął się szeroko, widząc małą dziewczynkę trzymającą obiema rękoma ludzi, dla których była bardzo ważna. Gdyby ich nie znał, uznałby ich za prawdziwą, choć trochę nietypową, rodzinę. Wyciągnął telefon, chcąc zrobić im zdjęcie. Nie wiedział. Nie mógł wiedzieć. Nikt nie mógł - Eri bardzo chciała ich tak trzymać, bo tylko wtedy czuła, że nie jest sama. 

Tamtego dnia kilkakrotnie widziała, jak dzieci w jej wieku chodzą z rodzicami za ręce i sama chciała tego spróbować. Dlatego lewą dłoń ściskała Kirie, a prawą Aizawa. Uśmiechnęła się pod nosem, czując to, czego nie doświadczała od dawna. 

*  *  *


Ktoś zaczął dobijać się do pokoju Kirie jeszcze przed dziewiątą, za co posłała w jego stronę łańcuszek przekleństw i klątwę o koślawych dzieciach. Otworzyła drzwi, by wykrzyczeć komuś dużo słów prosto w twarz. Zamarła, dostrzegając poważnego All Mighta. Ostatnimi czasy on również ją ignorował. Jego wizyta była doprawdy zaskakująca. Nie zamierzając rozmawiać z nim na korytarzu, wpuściła go do środka. Ponownie rozsiadła się na łóżku i odczekała, aż dawny bohater usiądzie na jej fotelu. 

- Co tak wcześnie...? - ziewnęła, wtulając się z powrotem w poduszkę, niemal zapominając, że niedawny Symbol Pokoju przebywa z nią w jednym pokoju. Nic nie mogła poradzić, jak dziś ulegała senności. Po akcji z Aizawą na diabelskim młynie jeszcze długo nie mogła zasnąć. - Hmm?

- Kirie - odezwał się All Might, zerkając na nią z lekkim rozbawieniem. Wyglądała uroczo w różowej piżamie i skarpetkach w tęczę, zupełnie nie jak trzydziestoletnia kobieta. - Służby Tartarusa wyraziły zgodę na spotkanie z Fugamim.

Nagle Kirie zerwała się z łóżka, nie okazując żadnych większych oznak zmęczenie. Te słowa wstrząsnęły nią solidniej niż zimny prysznic. Usiadła na skraju łóżka, wpatrując się w wychudzoną twarz bohatera. Nie potrafiła pozbyć się wrażenia, że z dnia na dzień wyglądał coraz gorzej. Zmarszczyła czoło, podchodząc do niego bliżej. Mężczyzna mimowolnie wstrzymał oddech, kiedy chłodna dłoń kobiety dotknęła jego rozgrzanego czoła.

- Hm... Masz gorączkę? - zapytała bardziej samą siebie. - Byłeś u Recovery Girl? - Cofnęła się, przyglądając się jego czerwonej twarzy. Zrzuciła to na temperaturę i złe samopoczucie bohatera. - Ech... dorosły mężczyzna a gorzej niż z dzieckiem. - Podała mu butelkę z wodą. - Woda jest dobra na podniesioną temperaturę, weź to.

- Dziękuję... - mruknął, spuszczając wzrok na napój. - W-wracając do Fugamiego... W poniedziałek możemy udać się do Tartarusa. Będziesz miała kilka minut na rozmowę - wyjaśnił. Gdy nie uzyskał odpowiedzi, spojrzał na zamyśloną kobietę. Nie wiedział, co było powodem jej kontemplacji, ale uparcie nad czymś myślała. - Kirie, w porządku?

Oczywiście, że nie. Łatwiej byłoby, gdyby więzienie nie zezwoliło na rozmowę z Ibikim, przez co miętowooka nie musiałaby ponownie zmagać się z traumą młodzieńczych lat. Długo jej zajęło przekonanie się, że nie każdy męski dotyk oznacza jej krzywdę. I nie zawdzięczała tego sesjom lub terapiom. Wszystko to nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Przygryzła paznokieć kciuka, całkowicie oddając się myślom. Już teraz zastanawiała się, o co powinna zapytać niedoszłego gwałciciela, odpowiedzialnego za zrujnowanie jej kariery bohaterki. Pytania powinny być tak starannie wyważone, by nie budziły podejrzeń wśród strażników, bo oczywistym było, że w tak pilnie strzeżonym miejscu, nie pozwolą im na rozmowę w cztery oczy.

Jeżeli Fugami wiedział, że odpowiadała za odnalezienie Inoue Kamiyi i kryjówki Dzieci Amaterasu, z pewnością użyłby tego podczas ich rozmowy, aby wydać powiązania kobiety z przestępcami. Nie spiskowała z Ligą, nie trzymała z nią jak studentka. Tamten raz był tylko zbieżnością interesów, bo zależało jej na odnalezieniu dziewczyny. Ale Fugami potrafił używać słów niczym ostrza, celował tam, gdzie zaboli najbardziej. A w świecie i czasach, w których społeczeństwo zaczynało kwestionować wymóg istnienia bohaterów przez wzgląd na ostatnie wydarzenia... wcale nie tak trudno było zasiać to zwątpienie w niepewnych sercach.

- Dziękuję, że to załatwiłeś - odpowiedziała z dziwnym spokojem. - Słyszałeś o ucieczce Sasakiego Kaji? - All Might skinął głową. - Był ojcem Ryuhei'a Kaji'ego, szefa Dzieci Amaterasu. jego ucieczka tuż po śmierci syna nie mogła być przypadkiem. 

- Wiesz coś o tym?  - zdziwił się, a gdy na niego spojrzała, poczuł się dziwnie mały pod surowością wylewającą się z miętowych oczu. - Sprawa Dzieci Amaterasu jest ściśle tajna.

Siedziała w tym po uszy. Wpadła, od kiedy tylko zaczęła pomagać Kamiyi, ale nie żałowała tego. Może i siedział przed nią dawny bohater numer jeden, Symbol Pokoju i ufała mu, jednak nie zamierzała dzielić się swoimi przemyślenia i wątpliwościami. Nie z nim. Obawiała się, co mogą pomyśleć o niej bliskie osoby, gdy omal nie zabiła cywila? To co by pomyśleli, gdyby odkryli, że otwarcie kontaktowała się z Ligą Złoczyńców i nie zawiadomiła o tym odpowiednich służb? Kochankiem Inoue był przestępca, więc jej również by zaszkodziła, a tego nie chciała. Dla niej Fugami a Dzieci Amaterasu to były dwie osobne sprawy. Tylko mężczyzna stanowił cierń w jej oku. W pewien sposób ufała Dabiemu, że zaopiekuje się dziewczyną, ale sama nie zamierzała siedzieć bezczynnie. Zwłaszcza, że mogła stać się celem.

- Nie wiem nic - odparła, wzruszając ramionami. - Ja tylko stwierdzam fakty na podstawie wiadomości podanych do opinii publicznej, nie mów, że takie wnioski same się nie nasuwają?

- Ach... racja - zmieszał się blondyn. - A rozmyślałaś nad propozycją dyrektora?

- Odnośnie nauczania? - Przytaknął. - Hm... chyba odmówię. To nie jest coś, czego chciałabym się podjąć. Oficjalnie nie ukończyłam U.A., a to, że ogarnęłam sobie dyplom z pedagogiki, raczej nie upoważnia mnie do nauczania przyszłych bohaterów. 

- A jednak masz doświadczenie i świetne oko, od razu wyłapujesz błędy. Sytuacja robi się coraz nieciekawa. Do niedawna naszym problemem była Liga Złoczyńców, później Dzieci Amaterasu, nie wiem, czego się spodziewać ze strony Ligi, bo na razie milczą. Obawiam się, że Shigaraki Tomura może wykorzystać swojego dużego przyjaciela, który umknął nam, kiedy pochwyciliśmy Kurogiriego.

Haruna znów się zamyśliła nad jego słowami. Liga nie wykonywała ruchu, bo zapewne miała swoje powody, ale Dzieci Amaterasu nie powiedziały ostatniego słowa. Wolność Kaji'ego seniora zapowiadała tylko to, że wkrótce wydarzy się coś, co zaburzyłoby obecny układ świata. Ponownie. Z kolei Shigaraki Tomura również coś planował. Zapewne Kamiya coś wiedziała, ale to nie interesowało Kirie. Ani Liga ani Dzieci. Tylko Fugami. 

- Zgodziłam się uczyć Eri, ponieważ do tego mam kompetencje. Obecna kadra pedagogiczna musi poradzić sobie beze mnie.

*  *  *

- Nie zgodziła się? - zapytał Nezu, okręcając się w fotelu.

Poza nim w pomieszczeniu przebywał Eraser Head, Present Mic i All Might. Cóż, dyrektor zakładał, że jeżeli Symbol Pokoju poruszy ten temat, kobieta ulegnie jak przy namowie do pracy guwernantki Eri. Niestety Haruna zapierała się rękoma i nogami, jak tylko mogła, aby nie mieć nic wspólnego z bohaterstwem. I odmówiła podjęcia się nauczania nowego przedmiotu, mającego na celu korygować styl walki uczniów, by tak jak poprzedni bohater nie posiadać nawet małej luki w obronie.

- Przepraszam - przyznał Toshinori. - Próbowałem ją przekonać, ale bezskutecznie... - Nezu westchnął. - Jest jednak coś, co mnie zaniepokoiło.

- Hm? Co takiego?

- Sprawa Dzieci Amaterasu - wyznał, tym samym skupiając na sobie uwagę pozostałych mężczyzn. - Sprawa ta jest ściśle tajna. Wiedzą o niej bohaterowie, biorący w niej udział, a także nauczyciele U.A., a jednak Kirie znała imię poprzedniego przywódcy, o którym media do tej pory milczały, nazywając go po prostu przywódcą grupy.

- Czyli... - zaczął Yamada.

- Wychodzi na to, że Kirie Haruna wie więcej niż nam się początkowo wydawało - powiedział na głos dyrektor to, co wszyscy pomyśleli. - Tym bardziej to ważne, aby pozostała po naszej stronie. Uczniowie z zajęć z nią mogliby wyciągnąć naprawdę wiele. 

- Dyrektorze...

All Might przemilczał sprawę dotyczącą wyjazdu do Tartarusa. Nie chciał siać niepokoju czy ziarna nieufności względem kobiety, którą polubił. Zwierzyła mu się z wewnętrznych demonów, więc jeśli milczała, musiała mieć ku temu powód. Póki nie posiadał zbyt wiele informacji, wolał się nie wychylać. Nezu zamilkł, odwracając się w stronę dotąd milczącego Aizawy.

- Chyba wiem, w jaki sposób przekonać Kirie do współpracy...

- Zatem zamieniamy się w słuch.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top