17. Rozdział
Haruna była realistką, ale kiedy poprzedni dzień zakończył się takim miłym akcentem jak przyniesienie obiadu prze Aizawę, to wierzyła, że następny dzień będzie chociaż w małym stopniu znośny. Otóż, niespodzianka! Ktokolwiek zapisywał ludzkie losy musiał się przy tym niesamowicie bawić, stawiając codziennie nowe bariery i jeszcze więcej problemów. Kiedy Kirie zeszła kwadrans po siódmej do pokoju wspólnego, zauważyła, że kilkoro nauczycieli wpatruje się w wiadomości.
Jej jakoś nigdy tak nie ciągnęło do zdobywania każdego rodzaju informacji, bo niewiedza nie powodowała poczucia utraty kontroli nad sytuacją, jak w przypadku Inoue. Jednak ciekawość poprowadziła lekko zaspaną kobietę do najbliższej kanapy, o której oparcie oparła się ramionami. Nie do końca rozumiała, co prezenterka wiadomości przekazywała, ale wielki napis na samym dole ekranu od razu strącił resztkę zmęczenia z powiek Kirie. Głos kobiety w telewizji stał się nazbyt wyraźny i głośny.
- Chińskie władze dzisiaj rano przekazały do opinii publicznej informację, że skazany na dożywocie masowy morderca i przywódca grupy przestępczej Dzieci Amaterasu, Sasaki Kaji zbiegł w więzienia o zaostrzonym rygorze, uprzednio otrzymując pomoc z zewnątrz. Zarówno władze, jak służby tam stacjonująca unikają odpowiedzi, jak groźny przestępca opuścił więzienie ustępujące zabezpieczeniami tylko japońskiemu Tartarusowi. Naoczni świadkowie donoszą, że widzieli poszukiwanego na arce płynącej do Japonii. Prosimy wszystkich o zachowanie spokoju - poleciła kobieta, sortując w dłoniach dokumenty. - Bohaterowie nad nami czuwają, dzisiejszym gościem jest...
- Ale beznadzieja - westchnął Mic po lewej stronie Haruny, która tępo wpatrywała się w odbiornik. - Jakiś czas temu doprowadzili do śmierci dwójki studentów z uczelni XX, jedną dało się odnaleźć w tragicznym stanie... Znaleźliśmy ich lidera martwego na miejscu, a tu jeszcze jeden...
,,Problemem jest... przywódca dzieci Amaterasu.
- Przecież nie żyje. - Wzruszyła ramionami. Jego śmierć niezbyt ją obeszła, po części sama do niej doprowadziła jako informatorka i hakerka Kamiyi.
- Ryuhei Kaji, owszem. Ale jego ojciec... Przebywał w więzieniu gdzieś w Chinach. Przez swoje małe dochodzenie odkryłam, że od pewnego czasu już tam go nie ma''.
Cholera... Inoue Kamiya ją ostrzegała. Dopiero teraz ostrzegali mieszkańców przed uwolnionym złoczyńcą, który według fotografki zbiegł już dawno. Najwidoczniej ze strachu przed utratą wiarygodności bohaterów i tym, że nad wszystkim panują, woleli oszukiwać ludzi fałszywym pokojem. A przez to, że Haruna znała prawdę, odczuwała niepokój.
,,Będzie nas szukał''.
Ktokolwiek pomógł Sasakiemu uciec z takiej placówki, mógł na tym nie poprzestać. Nawet najlepszy haker, którym była sama Kirie Haruna miałaby problem z włamaniem się do systemu Tartarusa. Jeżeli ktoś opuszcza więzienie, nie może mieć dobrych intencji... innych niż zemsta. Kobieta poczuła na sobie czyjeś spojrzenie, rozejrzała się i zobaczyła Aizawę, który się w nią wpatrywał. Musiała go zignorować, by podejść do All Mighta i złapać go za ramię, po czym odeszli z dala od wszystkich. Z początku dawny bohater w ciszy pozwolił się prowadzić, nie bardzo rozumiejąc, czego chciała od niego Haruna, że nie zamierzała rozmawiać przy wszystkich. Potem przypomniał sobie o wiadomościach.
- Czy coś się stało? - zapytał.
- Muszę prosić cię o pewną przysługę... - Mężczyzna skinął głową, wyczekując, o co mogła poprosić go kobieta. - Jako niedawny Symbol Pokoju i bohater numer jeden, czy masz możliwość załatwienia z pewnym przestępcą znajdującym się w Tartarusie?
- Wykluczone - odpowiedział natychmiast.
Haruna drgnęła zaskoczona negatywną odpowiedzią. Sądziła, że All Might bez problemu zgodzi się, a tu niespodzianka... kolejna tego dnia, a nawet nie było ósmej.
- Dlaczego? - dopytywała, nieco zdenerwowana. Nie bardzo w tej sytuacji potrafiła zapanować nad drżeniem głosu, zdradzającym irytację.
- Ponieważ to niebezpieczne. Tartarus przetrzymuje najbardziej niebezpiecznych złoczyńców. Nie mogę pozwolić, byś się tam udała.
- W takim razie towarzysz mi - nalegała, chwytając dawnego bohatera za dłoń. - Potrzebuję twojej pomocy, nie odmawiaj mi jej...
Chciała dodać, że to sprawa życia i śmierci, ponieważ zapewne ona, jak i jej młodsza znajoma staną się celem zemsty starszego Kaji'ego. Nie mogła jednak podzielić się swoimi obawami, bo wtedy jej powiązania z przestępcami i to, że kilkakrotnie włamywała się do systemu rządu wyszłoby na jaw. A tego wolała uniknąć. Wciąż wpatrywała się w All Mighta z nadzieją, że ten wreszcie pęknie. Źle się czuła z tym, że wykorzystywała sympatię, którą obdarzył ją mężczyzna i nadszarpywała jego zaufanie. Obiecała sobie, że po wszystkim mu wynagrodzi.
W końcu All Might westchnął, rozmasowując sobie kark, uznając swoją porażkę. Z akt, które czytał wynikało, że kobieta nie była typem osoby lekkomyślnej i cechowała ją chłodna ocena sytuacji oraz nieustanna kalkulacja, a skoro poprosiła go o coś takiego... nie robiła tego dla zabawy. Niestety nie znał stawki, o jaką toczyła się gra.
- Zobaczę, co da się zrobić, ale nic nie obiecuję...
Tyle wystarczyło, by napięcie na twarzy Haruny zmieniło się w uśmiech pełen ulgi. Złapała go za twarz i pocałowała w policzek, ciesząc się jak małe dziecko - choć szczerze nie chciała spotykać tego złoczyńcy. Trochę obawiała się tego spotkania.
- O kogo mam zapytać? - wymamrotał dawny Symbol Pokoju, wciąż będąć w szoku z powodu czułości i wdzięczności okazała mu miętowooka.
- Ibikiego Fugamiego.
* * *
Cały dzień wlókł się niemiłosiernie. Chociaż na zegarze minęła dopiero godzina, dla Shouty Aizawy to była niemal wieczność. Dzisiejsza wychowawcza dłużyła mu się i niesamowicie nudziła. Z jakiegoś powodu nie mógł jednak zasnąć. Powód tego wszystkiego miał przed sobą w postaci pustego krzesła. Nie mówił tego na głos, ale bardzo dotkliwie odczuł nieobecność swojej przyjaciółki. W wiadomościach od rana dudnili o incydencie w jednej z agencji super bohatera numer 5. Zainteresowało go to tylko dlatego, że to właśnie tam od kilku tygodni odbywała staż Kirie Haruna. Informatorzy przedstawili bardzo okrojone dane, ale surowe, wskazujące na to, że odbywająca tam staż uczennica U.A. omal nie zabiła z zimną krwią przypadkowego cywila.
Po wyjściu z domu odczekał kilka minut pod drzwiami przyjaciółki. Od pierwszej klasy, gdy ich relacja się zacieśniła, zaczęli razem chodzić do szkoły. Jednak, gdy ciemnowłosa nie wychodziła, uznał, że poszła pierwsza. Jakie było jego zdziwienie w chwili odkrycia nieobecności Kirie. Pozostali uczniowie ciągle szeptali między sobą, rozmawiając o wypadku z poprzedniego dnia. Większość nie była w stanie określić, czy media podawały wiarygodne informacje. Doskonale znali zawsze uśmiechniętą Harunę, nie dopuszczając do siebie myśli, że mogła kogoś świadomie i celowo skrzywdzić, a co dopiero próbować zabić.
Nagle w trakcie lekcji do ich sali lekcyjne wszedł dyrektor w towarzystwie innego nauczyciela. Cała klasa A z napięciem wyczekiwała na to, co miało nastąpić.
- Przepraszam, że przeszkadzam wam w zajęciach, ale myślę, że powinniśmy porozmawiać o głośnym incydencie, mającym wczoraj miejsce podczas stażu waszej koleżanki, Kirie Haruny.
- Chyba pan nie myśli, że Haru chciała kogoś zabić?! - oburzył się Hizashi, zrywając się z miejsca.
- Yamada, siadaj - skarcił go wychowawca.
Dyrektor pokręcił głową.
- Właśnie w tej sprawie tu jestem. Na razie media są przeciwko Kirie, ale szkoła podjęła odpowiednie kroki, biorąc całą odpowiedzialność na siebie. Po przeanalizowaniu sytuacji oraz przesłuchaniu naocznych świadków, policja zgadza się razem z gronem pedagogicznym, że Kirie Haruna jest niewinna zarzucanego czynu i nie poniesie za to żadnych konsekwencji. Jest to wielkie nieporozumienie. - Chociaż słowa dyrektora zapewniały, że dziewczyna nie zrobiła nic złego i mogła normalnie wrócić do szkoły, Aizawa miał złe przeczucia, bo wiedział, że to nie wszystko. - Proszę was o zrozumienie wobec koleżanki postawionej przez świat w złym świetle. Kirie Haruna została oskarżona przez media o próbę zabójstwa cywila podczas akcji ratunkowej. Tak naprawdę była to tylko samoobrona, wskutek której straciła na moment kontrolę nad darem.
- Samoobrona...? - zapytała uczennica z pierwszej ławki. - Ale mówi się, że sprawa dotyczy cywila.
Dyrektor wymienił spojrzenia z wychowawcą i towarzyszącym nauczycielem, zastanawiając się, czy mógł powiedzieć więcej niż ustalał z policją. To była jej klasa. Z tymi ludźmi zaczynała tu edukację i znali się bardzo dobrze. Jako jedyni mieli prawo znać prawdę, by nie myśleć źle o koleżance. Dyrektor tego nie lubił w swoim zawodzie - tego, że tak wielka odpowiedzialność spadała na jego barki. Jego następca powinien być na to przygotowany.
- Prawda jest taka, że... cywil, którego Kirie uratowała, narażając własne życie postanowił nadużyć zaufania bohaterów i pozwolił sobie za wiele...
Aizawa mimowolnie zacisnął pięści, podobne nerwy odczuwał Yamada, boleśnie zagryzając wargę. Czy dyrektor chciał powiedzieć, że...
- Kirie prawie została ofiarą gwałtu.
Po klasie przebiegł szmer oburzenia. Nikt nie wyobrażał sobie, że zwykły cywil pozwoliłby sobie na tak śmiały ruch względem bohaterki czy samej stażystki. Przechodziło to wszelkie pojęcie. Shouta przypadkowo złapał ołówek w dłoni, wpatrując się w niego, jakby to on był wszystkiemu winny. Dlatego Haruna nie przyszła dziś do szkoły. Przez wstyd i strach. Wolał nie myśleć, jak się czuła w tamtym momencie, czy choćby teraz.
Podczas ich pierwszej wspólnej walki silne emocje doprowadziły do utraty kontroli. Tak samo było w tym przypadku. I jego nie było przy niej, chociaż w pierwszej klasie powiedział, że powstrzyma ją, kiedy utraci kontrolę. Wierzył, że ten okres mają za sobą.
- Chociaż szkoła wzięła za to odpowiedzialność - podjął dalej dyrektor - i próbujemy uciszyć media oraz zażegnać kryzys medialny, tak proszę, abyście obdarzyli koleżankę zrozumieniem i wsparciem, ponieważ teraz świat porównał ją do złoczyńcy. To wszystko, dziękuję... - I odwrócił się, by wyjść, ale dobiegł go głos wychowawcy.
- Panie dyrektorze, myślę, że klasa powinna wiedzieć coś jeszcze...
Mężczyzna pokiwał głową, ponownie z żalem spoglądając na uczniów.
- Chociaż prosiłem was o wyrozumiałość, a sama Kirie jest oczyszczona z wszelkich zarzutów... Złożyła rezygnację. Oczywiście nie zamierzam jej na razie rozpatrywać, dając jej potrzebny czas. Jeżeli nie zmieni zdania...
Przestanie być uczennicą U.A. - Te słowa odbijały się w głowie czarnowłosego cały dzień.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top