#2 - Nietypowa Drużyna || Wybuch || Kakashi
***KAKASHI***
-Minato! Co Ci się w tym nie podoba? No powiedz!
-Wkładasz w to za mało energii. Tak przywitać mogą się wrogowie, nie przyjaciele.
-O jakiej przyjaźni Ty mówisz? Przecież ja ich nawet nie znam...
-Ale poznasz i to właśnie jest sednem sprawy. Musisz się do nich przekonać, albo nici z Waszej współpracy.
-Eh... to jest cholernie ciężkie...
-Nie przesadzaj -mówił, zakładając jedną rękę za głowę.
-W takim razie, zacznijmy jeszcze raz. Ale tym razem, może ja zrobię to pierwszy.
-Zgoda...
-"Witajcie! Nazywam się Minato Namikaze i będę Waszym nowym mistrzem. Nie znaczy to jednak, że nie możemy się zakumplować! Będziecie spędzać ze mną dużo czasu, więc chciałbym, żebyśmy na początek dowiedzieli się czegoś o sobie nawzajem." Widzisz? To nie jest takie trudne! Ale w porządku, już Cię tym nie męczę. Lepiej powiedz mi, co zamierzasz zrobić z nimi na lekcji. Będziesz uczył ich czegoś nowego, czy będziesz szlifował ich atuty?
-Chyba... będę szlifował ich atuty. Wydaje mi się to najrozsądniejsze.
-BŁĄD! -Minato zamachnął się ręką i zdzielił mnie prosto w twarz.
-Musisz być aż tak groteskowy!?
-Tak! Nie zauważyłeś czegoś dziwnego?!
-Czego?
-Jak chcesz szlifować ich atuty? Oni ich jeszcze nawet nie odkryli, baka!
-Oh... to ma sens.
-Oczywiście, że ma.
Nie przywykłem do odpowiadania Minato w taki sposób. Mój mistrz zawsze był spokojny i nigdy przy nas nie wybuchał, ale...
-Mógłby mistrz przestać się na mnie patrzeć?
-Um, tak oczywiście, nie chciałem... znaczy. No. W takim razie, może pokażesz mi, jak mocno Cię wyszkolili, co?
-Sam się o to prosiłeś, sensei!
Zaraz! Nie mogę przecież używać Stylu Wybuchu we Wiosce. Dla własnego dobra.
-Chociaż wiesz co? Jestem lekko zmęczony, Namikaze. Jutro idę na spotkanie z drużyną. Muszę jakoś wyglądać, co nie?
-W sumie. Masz rację. Śpij dobrze, Kakashi.
-Do zobaczenia!
Odszedłem, bo zaczęło się robić niezręcznie. Chyba nie powinienem dawać sobą tak manipulować. Wyzwał mnie na pojedynek, a ja, jak taki łoś, pobiegłem i chciałem walczyć. Powinienem był go trochę przetestować albo coś w tym rodzaju. Ugh!
Chcąc nie chcąc musiałem przejść przez całą Wioskę, żeby dostać się do domu. Minąłem chyba wszystko co się da! Idąc, tylko pośród migoczących lamp, człowiek zdaje sobie sprawę, jak samotny jest i jak wielką motywacje dają inni ludzie. Ciekawe, czy ktoś, ktokolwiek na świecie czuje się tak samo...
***MINATO***
Kakashi już jest tak samodzielny. A pomyśleć, że jeszcze niedawno trzeba było całej tej drużynie wszystko dokładnie tłumaczyć, niekiedy nawet po sto razy. Gdy przypomnę sobie te wszystkie sprzeczki Obito i Kakashiego, pogodny uśmiech Rin, to aż serce się kraje. Ciekawe, co mogłoby się zmienić, gdyby choć jedno z nich pozostało przy szarowłosym. Może nie musiałby odwiedzać starego mistrza, żeby z kimś pogadać. Nie wiadomo.
***KAKASHI***
Otworzyłem drzwi, prawie wywracając się w progu. Tak. Ja i to moje szczęście. Nie miałem siły robić nic, ale no niestety, musiałem.
Pierwszą czynnością, jaką wykonałem po przyjściu, była kąpiel. Brakowało mi tego.
Rozebrałem się do półnaga i stanąłem przed lustrem. Oh, Hatake... Wyrobiłeś się... Te treningi nie były zbyteczne... Co ja robię...? Serio? Dotykam się po brzuchu i zachwalam SWOJĄ kondycję? Ugh!
Ściągnąłem z siebie resztę rzeczy i wszedłem do wanny. Miałem zamiar wziąć tylko prysznic, jednak wybrałem długą, czasochłonną kąpiel w pianie. Wygodnicki Hatake...
Moją ulubioną "zabawą" (czyt. zajęciem) podczas kąpieli jest oczywiście bawienie się pianą. Zazwyczaj robię sobie brodę, albo wąsy, czasem nawet sztucznego pe... nie ważne.
Po chwili. No dobra, dłuższej chwili spędzonej w łazience, musiałem się wziąć za coś pożytecznego. Najlepszym rozwiązaniem w tamtej sytuacji było wyprasowanie sobie rzeczy na następny dzień. Zrobiłem to, oczywiście nie obeszło się bez poparzeń pierwszego stopnia, no bo, jakże by inaczej! Umyłem zęby i udałem się prosto do łóżka.
-Dobranoc, Pakkun!
...
-Zaraz!? Pakkun?! Co Ty tutaj robisz?
-Nie drzyj się... muszę Ci coś powiedzieć, okay?
-Skoro musisz...
-To się tyczy Twojej nowej drużyny.
Ten pies ma dar przekonywania...
-No, więc słucham.
-Podsłuchałem trochę rozmowę Tsunadę z Minato i dowiedziałem się paru ciekawych faktów.
-No, dalej, mów!
-Zamknij się w końcu! Daj mi dokończyć...
-Bla, bla, bla...
-No, więc, wracając, jednym z Twoich przyszłych podopiecznych będzie Yuki Kaeru.
-A któż to taki?
-Prawdopodobnie ma dość... silne Kekkai Genkai.
-Do rzeczy, Pakkun, do rzeczy.
-Styl Lodu (Hyōton)
-I co w związku z tym? Przecież podobno są oni w porządku.
-No, może i pozostała dwójka, ale on na pewno nie...
-Przesadzasz! Ja idę spać, Ty rób co chcesz! Dobranoc!
-Kakashi, uważaj na niego...
^TIME SKIP^
Obudziłem się rano, niemrawy, ja zawsze. Miałem jeszcze jakieś 2 godziny do spotkania z tymi dziećmi. W sumie, nie mogę się doczekać!
Ubrałem się w standardowy strój Jōnina i jedząc śniadanie wymyślałem różne wersje naszego pierwszego spotkania. Chyba ja też zaczynam już bzikować. Dobra, starczy tego. Już czas!
Po jakichś 15 minutach byłem już na umówionym moście, gdzie miałem odebrać swoich uczniów. Hmmm, skoro od Pakkun'a wiem, że jest tam chłopak, to pozostała dwójka to chyba będzie dziewczyna i drugi chłopak. Z tego by tak wynikało.
O, idzie pierwsza! Tak, PierwszA. Z wyglądu przypomina trochę Ino, ale ma wspaniałe, niebieskie włosy, splecione w długi warkocz, przełożony przez ramię. Nietypowe jak na taki kolor!
-Hej! Jak masz na imię? -mówiłem, gdy tylko dziewczyna stanęła na pierwszej desce.
-Witam! Jestem Notsuki Zushi. Miło mi pana poznać.
-Nazywam się Hatake Kakashi i będę Twoim nowym opiekunem. Cieszę się, że będziemy mogli razem wykonywać nasze obowiązki! -wyklepywałem formułkę ze sztucznym uśmiechem na ustach.
-Również się cieszę... chyba.
-Wiesz może, kim są pozostali?
-Niestety. Gdy dobierali nas do drużyny, liczyłam, że dostanę kogoś ze swojej klasy, a tutaj guzik! Stwierdzili, że dołączą mnie do grupy z równoległej klasy.
-Oh... czyli Ty też nikogo nie znasz?
-Nie. Ale na pewno poznam!
-To jest pewne! O, idzie reszta!
Zdziwiłem się, bo w towarzystwie czarnowłosego chłopaka była kolejna dziewczyna. Ta jednak miała inny, też specyficzny kolor włosów, mianowicie, fioletowy. Nosiła okulary i chyba nie jest zbyt rozmowna.
-Witajcie! Jestem Kakashi Hatake, a skoro są już wszyscy, to zapraszam Was dalej, tam, o. -mówiłem, wskazując skałę po drugiej stronie rzeki.
-Hai! -odpowiedzieli zgodnie.
Siedziałem już na skale i już miałem zabrać się za sondę, kiedy jedna rzecz zwróciła moją uwagę. Kaeru miał jakiś dziwny wyraz twarzy. Złowrogi? Nie... na jego twarzy widniał strach...
-Okay. W takim razie przedstawcie się!
-Nazywam się Notsuki Zushi! Chciałabym poznać wiele technik i nauczyć się kontroli wszystkich Natur Chakry. To moje marzenie...
-Bardzo ciężkie i pracochłonne marzenie, z racji tego, że nikomu się jeszcze to nie udało. Ale wiesz co Ci powiem? Wiara jest najważniejsza! Bo wiara jest dla nadziei jak tlen dla ognia - niezbędna. A nadzieja zaś, potrzebna jest marzeniom. Staraj się ze wszystkich sił, niebieskowłosa!
-Hai!
-Teraz Ty... ummm?
-Onotaka Iin. Chciałabym być wysokiej klasy ninją pieczętującym oraz taktykiem! Wiem, że z moją koordynacją ręka-mózg, będzie to ciężkie do wykonania, ale będę się starała ze wszystkich sił!
-I to jest postawa! Masz u mnie wielkiego plusa!
-Dziękuję, sensei!
-A Ty? Jak masz na imię?
-Czy to ważne?
-Oczywiście, że tak. To jest bardzo ważne!
-Eh... Jestem Yuki Kaeru. Mam wiele marzeń, ale staram się zamieniać je w cele. Nie chce mieć, ani przyjaciół, ani miłości. Jestem samowystarczalny. Posiadam Kekkai Genkai, które zniszczyło mi życie. Wystarczy?
-W zupełności...
Kurcze, dziwny typ...
-W takim razie, skoro już się mniej więcej znamy, może dacie się zaprosić na coś do jedzenia, co?
-Chętnie!
-Świetnie, w takim razie ja stawiam!
-Mistrzu Kakashi... ja nie idę, mam trochę rzeczy do załatwienia... -powiedział niepewnie Kaeru.
-Jesteś pewien?
-T-tak. Muszę już iść, miłej zabawy...
-Dziękujemy.
Coraz mniej mi się to podoba. Speszyłem go jakoś, czy co? Nie wiem... ale zapewne dowiem się, niedługo.
Udaliśmy się do knajpy znajdującej się niedaleko mojego domu. Często w niej bywam, więc mam tam sprawdzone menu.
-Polecam Wam Takoyiaki Drobiowe. Są pyszne!
-Mówi mistrz serio? Oh... to może... ja poproszę porcję. -odezwała się Iin.
-Nie ma sprawy! A Ty, Zushi?
-Ja... ja prosiłabym o Miso Ramen, jeśli można.
-Oczywiście! Dzisiaj jest Wasz dzień! Ja jestem dla Was, a nie Wy dla mnie! Pamiętajcie. Zawsze możecie się do mnie ze wszystkim zwrócić, jasne?
-Hai!
Reszta popołudnia minęła spokojnie i bezstresowo. Dziewczyny pokazały mi swoje domy, Zushi zaprezentowała swoje techniki, które jak na jej wiek i wykształcenie, co najmniej robiły wrażenie. Iin zapieczętowała mojego kunaia w Dango i rzucała patyczkiem, co raz zrywając pieczęć. Wiecie, że niby taka sztuczka! Fajne dziewczyny. Pogodne, uśmiechnięte, miłe. Boli mnie tylko Kaeru. Mogą być z nim problemy...
***MOJA KOLEJ!***
Hej! Wychodzę do Was ze świeżutkim rozdziałem! Mam nadzieję, że się podoba! Dziękuję, że tak ciepło przyjęliście tę książkę!
JEŻELI MACIE JAKIEŚ PYTANIA DO: IIN, ZUSHI, KAERU, ALBO DO SAMEGO KAKASHIEGO - PISZCZIE W KOMENTARZACH!
ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA, GŁOSOWANIA I OBSERWOWANIA! Ja lecę, tymczasem - ENJOY!
~x HyuugaNicolas <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top