6. Pierwszy dzień w szkole

- Hej.
- Cześć Matt. - Chłopak zagadnął mnie kiedy wracaliśmy ze śniadania.
- Zdenerwowana przed pierwszym dniem w nowej szkole?
- Nawet nie wiesz jak, mam nadzieję że jakoś sobie poradzę.
- Spokojnie, przeżyjesz dzisiejszy dzień - Nachylił się do mnie konspiracyjnie jakby chciał mi zdradzić jakiś sekret.- Może.
- Ej no bez przesady, jestem całkiem silna.
- To się jeszcze okaże. - Pokazał mi język.
- A tak w ogóle to czemu zostałeś moim trenerem?
- Bo jestem najsilniejszy ze wszystkich herosów a dotego bardzo cierpliwy. - Spojrzałam na jego szczupłą sylwetkę, nie była jakoś mega wyrzeźbiona.
- Nie powiedziałabym że jesteś najsilniejszy.
- Nie chodzi o siłę fizyczną a o moce.
- To w takim razie czym władasz?
- Wodą. Jestem synem pana mórz i oceanów, Posejdona.
- W sumie to niezły zbieg okoliczności, ja ogień a ty woda.
- Napewno to nie przypadek. A teraz leć już na lekcje bo się spóźnisz. - Powiedział kiedy dotarliśmy już do gmachu szkoły. Z zewnątrz wyglądała jak jedna z tych starożytnych greckich uczelni ale przez otwarte na oścież drzwi którymi do środka wlewał się tłum półbogów widziałam dość nowoczesne wnętrze z drzewem na środku głównego placu i muralem przedstawiającym Bogów Greckich na ścianie na przeciwko mnie. Hol był przestronny a sale wykładowe mieściły się po obu bokach w 3 piętrowym układzie. Po bokach tuż obok wejścia były szerokie kręcone schody które łączyły wszystkie kondygnacje. Ale najciekawszy był sufit który został zrobiony cały ze szkła, wznosił się wysoko ponad moją głową a jego łukowate sklepienie dodawało temu miejscu nowoczesności.
- A wydawało mi się że coś tak starego jak obóz herosów musi być w stylu staro greckim.
- To że musimy utrzymać budynek w tym stylu nie oznacza że w środku nie możemy zrobić współczesnej szkoły.
- Uwierz mi, nawet najlepsza szkoła u nas nie dorasta tej do pięt.
- A najlepsze że tutaj nie ma takich zwykłych lekcji jak matematyka czy język polski.
- Ty wiesz że chyba zaczynam być ciekawa tych zajęć? - Odważnym krokiem przeszłam przez próg szkoły wyprzedzając przez to nieco Mata.
- Do zobaczenia na treningu!!! - Usłyszałam z tyłu ale zignorowałam go, teraz musiałam znaleźć plan lekcji.

- Ale mam dzisiaj dużo lekcji. - Dziewczyna obok mnie narzekała patrząc na tablcę korkową. Powiodłam za jej wzrokiem, chyba była z pierwszego roku bo zadzierała głowę próbując dostrzec plan zajęć. 
- Jesteś na pierwszym roku?
- Tak, a ty chyba jesteś tu nowa bo nigdy wcześniej cię tu nie widziałam.
- Dokładnie,  wczoraj się tu przeniosłam.
- Nie zazdroszczę.
- Spoko, nie stresuje się o dziwo.  A tak w ogóle to co dzisiaj mamy?
- Najpierw 2 godziny zajęć z teorii szermierki, potem godzinę Greki i 3 z Panem od mitologii. - Już same przedmioty nie brzmiały normalnie. Oj coś czuję że to będzie ciekawa nauka. - A i bym zapomniała, przed obiadem mamy jeszcze 2 godziny zajęć z trenerem. Masz już kogoś przydzielonego?
- Tak, przyczepił się do mnie kiedy cierpiałam na migrenę po przeniesieniu i od tej pory często ze mną gada.
- Słyszałam że to najlepszy nauczyciel tutaj. 
- Mówił że tak, na szczęście jest dla mnie jak narazie całkiem miły bo gdyby się ze mną pokłucił mimo że nie obudziłam jeszcze swoich mocy skończyłby jako kupka popiołu.
- Czyli córka Feniksa jak zgaduję,  ludzie już od tygodnia o tobie mówię.
- Serio?!
- Oczywiście, jesteś przecież wybranką Olimpu i pewnie będziesz władała niesamowitą mocą, ponoć dawno temu poprzedni syn Feniksa umarł tuż po tym jak jego zdolności się ujawniły. - Przez kręgosłup powędrowały mi dreszcze. Czy to oznacza że ja też równie dobrze mogę umrzeć bo moje ciało się spali?! Nie, to niemożliwe.
- Co ty tak pobladłaś?
- Nie, nic. Idziemy na szermierkę?- Zatuszowałam mój strach uśmiechem, nie chciałam pokazywać jej że przeraża mnie piętno które może kryć się za tym tytułem.
- Idziemy i wybacz że się nie przedstawiłam, jestem Emily córka Apolla. - Wyprostowała się z dumą podaję mi rękę a jej długie do pasa brązowe włosy zafalowały pod wpływem tego ruchu.
- A ja nazywam się Aurora.
- Pierwszy raz słyszę że ktoś ma tak nietuzinkowe imię.
- Babcia mnie tak nazwala bo myślała że brzmi pięknie.
- Bo jest piękne.
- Przypomina mi imię jakiegoś elfa. - Uśmiecham się na wspomnienie mojej babci,  mimo że minęło już 5 lat kiedy zmarła nadal bardzo za nią tęsknię.
- A co to? - Wskazuje na naszyjnik w kształcie sowy.
- To od niej.
- Nie jestem pewna ale chyba kiedyś słyszałam taką legendę że tóż przed jednym z ataków Kronosa na Olimp Bogowie przelali część swoich mocy do naszyjników w kształcie ich atrybutów zwierzęcych więc istnieje szansa że twój wisiorek pochodzi od Atheny.
- Jak to, przecież jestem córką Feniksa.
- I wybranką Olimpu przez co Bogowie muszą cię chronić ale nie mogą tego robić osobiście bo mają zakaz. Być może twoją babcia tak naprawdę była potomkinią Bogini mądrości a sama ona kazała cię chronić.
- Ciekawa teoria.
- Jeszcze zapytam się nauczyciela od mitologii ale na 99% istnieje taka opowieść. - Doszliśmy do sali na 2 piętrze gdzie miały się odbyć lekcje.

Nauczyciel szermierki okazał się młodym (na oko miał 25 lat) mężczyzną który oprócz pokazywania nudnych prezentacji wymachiwał też nonszalancko gumową szpadą która służyła mu za wskaźnik a do tego jak się na końcu lekcji okazało wyzywał za każdym razem jednego ucznia na pojedynek i wykorzystywał triki przedstawione w dzisiejszej prezentacji.  Na drugiej lekcji rozsuneliśmy drewniane ławki a potem pozwolił nam poćwiczyć całą lekcje dowolne style walki mieczem (oczywiście nie prawdziwym)
- I co, my tak zawsze będziemy walczyć gumowymi mieczami? - Zapytałam Emily jednocześnie podcinając jej nogi.
- Nie, na zajęciach z trenerem korzystamy z prawdziwych. - Na szczęście, bo powoli byłam zawiedzona. Nie to żebym chciała nauczyć się walczyć mieczem, przecież po co mi to skoro mam mieć moce? Ale w końcu to szkoła dla herosów a z tego co pamiętam oni walczyli mieczami ze spiżu czyli Boskiego metalu.
- A jakie są twoje ulubione zajęcia?
- Z tych podstawowych to praktyka strzelania z łuku ale z dodatkowych taniec z mieczem.
- To jest coś takiego?
- Tak, uczy go była baletmistrzyni. Musisz się na nie zapisać.
- No dobra.  - Od dziecka uwielbiałam taniec a może to jedyna okazja żeby chociaż na chwilę wrócić do normalności. 

Następną lekcją była Greka. Tak naprawdę myślałam że totalnie nic nie zrozumiem z odręcznych notatek Pitagorasa (które jakimś cudem zachowały się w tym obozie) ale kiedy tylko spojrzałam na papier zobaczyłam
jak litery wprost same przelatują z miejsca na miejsce.  To było mega dziwne bo nigdy nie doświadczyłam niczego podobnego ale Emily wyjaśniła mi że w obozie pierwsze moce jakie się pokazują to czytanie Greckich liter. Po tej informacji byłam coraz bardziej zafascynowana mocami które skrywają się w  moim ciele. Ta lekcja okazała się jak dotychczas najnudniejsza bo polegała ona na tym że dostawaliśmy teksty napisane po Grecku i musieliśmy je przeczytać. Z resztą wykładowcą był gruby pan w podeszłym wieku który tylko siedział i czytał jeden z tomów historii wojen oczywiście spisanej w starożytnym języku.

Siedziałam już w sali od mitologii a nauczyciel był już spóźniony 10 minut więc zaczęłam się zastanawiać się w ogóle ma sens zostawać na lekcji szczególnie że była ona ostatnią ale koleżanka przekonywała mnie żebym poczekała jeszcze parę minut aż w pewnym momencie do sali wgalopował prawdziwy centaur. Co jak co ale w ich istnienie nigdy bym nie uwierzyła a tu proszę, jeden z nich będzie mnie uczył mitów.

- Są jakieś pytania? - Pod koniec lekcji pada moje wyczekiwane zdanie. Obie z Emily podnosimy ręce. - Tak panno Auroro.
- Jestem tutaj pierwszy dzień. Zauważyłam że w obozie nie ma żadnych innych centaurów oprócz pana, dlaczego tak jest?
- Otóż, na jednej z moich poprzednich lekcji wyjaśniałem że mój gatunek z natury jest barbarzyński i dziki. Nie da się natknąć na centaura od tak kiedy wychodzicie na spacer do lasu. Moi krewni żyją na opuszczonych terenach daleko na północy a to dlatego że nienawidzą herosów.  Ród ten został stworzony przez Kronosa,  straszliwego Boga który od zawsze chciał rządzić na Olimpie przez to wszyscy chcą poraz kolejny najechać górę. Ja jestem inny niż oni bo zostałem uratowany jako malec kiedy stado mnie porzuciło bo moja nogą ugrzęzła w pułapce. - Ppopatrzyłam na jego kopyta i z tyłu zobaczyłam ślad po szwach ciągnący się aż do guzowatego kolana.
- Są jeszcze jakieś pytania?
- Słyszałam o pewnej legendzie według której Bogowie po kolejnym silnym ataku przelali swoje moce do 12 naszyjników i podejrzewam że Aurora na swojej szyi nosi talizman Atheny.
- Owszem, istnieje taki mit ale musiałbym dokładnie zweryfikować czy jej wisiorek jest jednym z nich. Jeśli pokaże się jej moc i nauczy się ją kontrolować wtedy będziemy mogli to sprawdzić.
- Dziękuję. 
- A teraz jeśli nie ma żadnych więcej pytań jesteście wolni. - Po klasie rozległo się szuranie krzeseł a wszyscy łącznie z nami spakowaliśmy się i wyszliśmy z sali.
- Jak można przyśpieszyć ukazanie mocy? - Pytam zniecierpliwiona kiedy tylko zamykają się za mną drzwi.
- Nie można, Bogów nie da się pośpieszać. Oni są zbyt silni żeby jak kolwiek ich pośpieszać, w odpowiednim czasie ukarze się ale musisz uzbroić się w cierpliwość.
- A ile to zazwyczaj trwa?
- Różnie ale zazwyczaj max do miesiąca.
- To strasznie długo.
- Wiem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top