3. Zwiedzanie
- Wstawaj, szkoda wakacji!!! - Róża obudziła mnie wcześnie rano skacząc po łóżku.
- Która jest godzina?
- 7.
- Daj mi jeszcze pospać parę minut. - Wymruczałam między snem a jawą.
- Oki. - Wzruszyła ramionami, odeszła w kierunku tarasu/basenu. Coś za łatwo poszło. Zastanawiałam się czy przypadkiem czegoś nie planuje, i dobrze myślałam bo dosłownie kilka sekund później poczułam na skórze jakąś ciecz.
- Aaaaaaa!!! - Wrzasnęłam mimowolnie kiedy zimno przeszyło całe moje ciało, Róża tylko stała z pustą szklanką w ręku (największą jaka była w pokoju) szczerząc się jak głupi do sera.
- Ups, przepraszam. Co ze mnie za niezdara. - Posłała mi uśmiech pełny fałszywego współczucia. Odwróciłam się do niej plecami udając że jestem na nią śmiertelnie obrażona ale zdradziły mnie kąciki ust które mimowolnie uniosły się do góry czego moja przyjaciółka nieomieszkała zauważyć.
- Oj już przestań się tak stroszyć. - Mówiąc to objęła mnie ramionami od tyłu. - Bo wyglądasz jak baba Jaga. - Pogilgotała mnie po bokach. Nie mogę z nią. Z automatu ryknęłam śmiechem (brzmiał jak duszącą się kura), Róża też zaczęła się śmiać. Była dla mnie jak siostra i mimo że czasami doprowadzała mnie do stanu w którym planowałam w myślach jak najskuteczniej pozbawić ją życia to i tak nie zamieniłabym jej nanikogo innego w tym świecie (a może i nawet w innym). Tym bardziej bolał fakt że będę musiała ją zostawić tutaj.
- Wszystko ok?
- Tak. - Skłamałam na widok jej zatroskanej miny. Już samo myślenie o tym że za kilkadnibędę musiała ją pożegnaćsprawiłoże posmutniałam.- Kto ostatni rozpakuje swoją walizkę ten żaba!!! - Krzyknęłam odwracając jej uwagę ode mnie.
- Oj to chyba ty będziesz tą żabą ze swoimi 3 walizkami. - Zaśmiała się.
- Odpalę swój super motorek w pupie i to ty będziesz miała miano żaby. - Mówiąc to wstałam, udałam że ciągnę za niewidzialny sznurek odpalając silniczek. Obie rzuciłyśmy się do naszych bagaży wyjmując z nich wszystko jak leci.
- Wygrałam!!! - Oznajmiła Róża kiedy wkładała ostatnią parę spodni do swojej części szafy, padłam bez sił na materac mojego łóżka. - Mówiłam że to ty będziesz żabą. - Teatralnie zakryłam twarz rękami i dla żartów wystawiłam język. Po chwili poczułam jak materac obok mnie ugina się pod ciężarem mojej przyjaciółki. - Skoro wygrałam to należy mi się jakaś nagroda, może być nią fundnięta przez ciebie kawa?
- Zapomnij. - Dźgnęłam ją palcem w żebro. - A to za poranną pobudkę.
- Musiałam jakoś zwlec tą twoją wielce szanowną z łóżka, inaczej gniła byś tam do południa albo i dłużej.
- Kobieto, była 7 rano!!! Toż to dopiero słońce wschodzi. - Wskazałam na balkon, na moje nieszczęście słońce było już wysoko nad horyzontem.
- A jednak nie tak wschodzi. A tak btw co mamy dzisiaj w planach?
- Będzie dzisiaj mega gorąco więc może spędzimy dzień na plaży.
- Nie zły pomysł, w końcu muszę się trochę opalić. - Spojrzała na swoje blade nogi.
- I poderwać paru chłopaków. - Poruszyłam dwuznacznie brwiami.
- Racja.
Wychodząc z hotelu w twarz buchnął mi podmuch gorącego powietrza, nie wiem ile mógł mieć stopni ale bynajmniej ze 30. Mimo że był dopiero marzec pogoda nam dopisała.
- Kierunek kawka. - Róża wskazała palcem w lewo.
- Kawiarnia to w prawo.
- No tak. - Odpowiedziała z zakłopotaniem. - W takim razie... kierunek kawka, w prawo. - Już z daleka zobaczyłam greckie litery tworzące szyld restauracji, co dziwniejsze w pewnym momencie zaczęły się one przemieszczać po planszy a potem utworzyły napis po angielsku: ,,Tawerna pyszności ". Co z moim mózgiem jest nie tak? Nie dałam niczego po sobie poznać ale w środku miałam jedno wielkie WTF. Kiedy weszłyśmy do środka okazało się że było to bardzo przytulne i klimatyczne miejsce z winoroślami pnącymi się po białych ścianach budynku, przepięknym widokiem na morze a przedewszystkim fotelami ,,jajkami" zamiast zwykłych krzeseł. W życiu nie spodziewałam się że będę w takiej restauracji. Usiadłyśmy przy jednym ze stolików i zamówiłam nam cappuccino karmelowe, to była nasza ulubiona kawa.
- Ale pyszna. - Zakręciłam się na krześle w ekstazie.
- Jedna z lepszych jakie piłam.
Kiedy wyszłyśmy z kawiarenki Róża zaciągnęła mnie na plażę. Od zawsze bałam się wody bo kiedy byłam w 3 klasie jeden chłopak dla żartów próbował mnie utopić. Przeżyłam tylko dlatego że ratownik skoczył po mnie do wody, od tej pory boję się dużych zbiorników ale moja przyjaciółka o tym nie wiedziała.
- Nie wchodzisz? - Wyszła na chwilę z morza
- Nie, ja wolę pilnować rzeczy i czytać książkę - Wystawiłam w jej stronę wielkie tomisko.
- Czwarte skrzydło? Co to?
- Taka fantastyka połączona z romansem. W miarę fajne.
- Brzmi ciekawie ale ja idę dalej się pluskać.
Idąc na obiad zauważyłam że w okolicy jest duży park rozrywki, w głowie zrodził mi się świetny pomysł
- Po jedzeniu może pójdziemy tam? - Wskazałam na bramę prowadzącą do parku.
- Jestem za. - Widziałam iskierki radości w oczach mojej przyjaciółki. Ona bardzo lubiła tego typu aktywności. Przez resztę dnia jeździłyśmy na kolejkach górskich, ścigałyśmy się na gokartach a nawet Róża poznała całkiem fajnego chłopaka w jej wieku.
- Co to był za super dzień. - Siedziałam wieczorem z przyjaciółką w basenie popijając lekkie truskawkowe wino (ogólnie nie lubię wina ale to smakowało dosłownie jak lemoniada truskawkowa). Nie czułam strachu bo basen był stosunkowo płytki tak że dotykałam nogami dna, pomimo że słońce już dawno zaszło woda była przyjemnie ciepła. Gwiazdy świeciły tej nocy wyjątkowo pięknie, a najbardziej z nich wyróżniała się pojedyncza żółta kropka: Betelgeza. Była najjaśniejszą gwiazdą konstelacji Oriona, mojej ulubionej. Poczułam że ten nieboskłon jest mi szczególnie bliski w końcu starożytni grecy patrzyli dokładnie w te same gwiazdy i wymyślali dla nich przeróżne historie związane z Bogami olimpijskimi. Szczerze mówiąc nigdy bym nie pomyślała że tak naprawdę to były kroniki zapisane na papirusach a ja będę ich nieodłączną częścią. Mam nadzieje że ci cali Bogowie nie są tak okrutni jak to opisują mity i że jakiś wujaszek nie spali mnie na wiór tylko dlatego że śmiałam zapukać do jego rezydencji.
- Idziemy jutro potańczyć Zorbę do Exarcheia?
- A co to?
- Tyle czytałaś o tej Grecji a nawet nie wiesz co to?
- No.
- To jest imprezowa dzielnica, zawsze coś się tam dzieje.
- Dobra ale znając życie tak sobie zedrzesz nogi przy tańcu że przez następne 3 dni będziesz mi marudziła że nie możesz chodzić.
- Chyba ty. - Odstawiła kieliszek i chlapnęla na mnie wodą. Tak zaczęła się wodna bitwa. Po niej byłam tak zmęczona że odrazu przebrałam się w pidżamę i wkopałam się do łóżka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top